Co jakiś czas tak mam, że energia skumulowana w skutek wytężonej praktyki staje się zbyt silna i trudna do zniesienia - potrzebuję przerwy. Po takiej niedługiej przerwie, gdy powrócę do praktyki, koncentracja pogłębia się dużo szybciej i efekty medytacji są mocniej odczuwane. Czy macie podobnie? Czy uważacie, że przerwy mogą być korzystne, czy jedynie niszczą nawyk dyscypliny? A może są konieczne, by nie utracić radości i świeżości w praktyce?
Zapraszam do dyskusji
