Pokłony były dla mnie katorgą, dopóty nie zacząłem postrzegać tego mniej wiecej tak:
Kiedy rozmyślam nad tym, że mógłbym prowadzić totalnie samsaryczne życie, które nie prowadzi do niczego innego poza cierpieniem, a mam takie szczęście, że mogę teraz w tej chwili w tym momencie pokłonić się Trzem Klejnotom wtedy przepełnia mnie radość (przyjemne odczucie) i entuzjazm (przyjemne odczucie)…
Kłaniam się z radością, przepełnia mnie wdzięczność (przyjemne odczucie) …bliskość i oddanie (przyjemne odczucie)
Jest to bardzo ważna chwila całego dnia … nie rozkminiam za dużo, pozwalam sobie przestać gadać do siebie jak to zwykle robie 24/h … (baaardzo przyjemne odczucie).
Praktykowanie z radością bez beznadziejnego poczucia obowiązku oraz odczucie oddania działają cuda

Pozytywne emocje podczas kłaniania się są bardzo ważne dla praktyki i dają energie (której Tobie brakuje...) do robienia praktyki/podczas robienia praktyki... (nie mam na myśli tego, że dobre emocje motywują do praktyki, to oczywiste, ale to, że dobre emocje związane z praktyką dosłownie dają Ci siłę aby ją fizycznie pociągnąć)
Ameryki nie odkryłem ; ) ale może brakuje tych jakości kiedy się kłaniasz i dlatego tak Cię to wyczerpuje?
Pzdr.