Umierać nie umierasz, ale możliwe, iż Twój problem może być związany z fizjonomią. Nie wiem. Jest to dziwne. Jedyne co mogę o oddechu tu myśleć, to zawroty spowodowane gwałtownym wstawaniem przy zatrzymanym oddechu.Dorota pisze:no nie mam jakiejs wybitnej kondycji, ale tez nie najgorsza, no i to nie laczy sie z zadyszka, czy czyms takim
ee tam, zaraz do lekarza przeciez nie umieram no i to nie sa jakies silne zawroty, nie to ze zaraz bede mdlec czy cos takiego, raczej takie delikatne uczucie. hehe moze mi sie kanaly energetyczne oczyszczaja albo zla karma wychodzi lol
Widzisz, ja mam zadyszkę (w sensie, np po 40 pokłonach już zipie jak smok) jednak nigdy zawrotów od pokłonów nie miałem.
Zawroty miałem, ale z innej okazji. Jeszcze się praktyką nie zajmowałem. Kiedyś wpadłem na mądry sposób wydłubania sobie czegoś z zęba grzebieniem Ułamałem kawałek zęba, a ten wbił mi się do wewnątrz w ząb. Nic mnie nie bolało i nie wiedziałem o tym. Ale kiedy np. kładłem się spać miałem zawrót głowy. Było to dziwne, bo wykonywałem wówczas intensywnie wiele rzeczy fizycznie, łącznie z gwałtownym przemieszczaniem ciała w te i we-fte jednak zawrotów nie było. Dopiero, kiedy wizyta u stomatologa ujawniła iż "o kurcze, a pan ma tu kawałek zęba wbity w nerw" - sprawa się rozwiązała.