Lama i błogosławieństwo.

dyskusje i rozmowy
Awatar użytkownika
Milarepa
Posty: 435
Rejestracja: wt lip 25, 2006 13:33
Lokalizacja: kraków

Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: Milarepa »

Chciałem dać odpowiedz wątku o poła ale jest zablokowany wiec pisze w nowym wątku.
W tradycji Karma kagyu aby móc praktykować dharme doświadczenia, musimy otrzymać błogosławieństwo.
Aby otrzymać błogosławieństwo modlimy się lub praktykujemy na Lame czyli naszego mistrza rozwijamy do niego oddanie i wiarę.
Myślimy ze nasz lama jest nie oddzielny od Buddy. Jest to fundament praktyki.
Doświadczenie religijne wychodzi poza dyskursywny umysł jest bardziej intuicyjne ale zrozumienie dharmy pomaga doświadczyć błogosławieństwa.
jh
Posty: 141
Rejestracja: czw cze 21, 2007 19:07
Tradycja: Diamentowa Droga

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: jh »

Proszę o odpowiedź dlaczego tak jest. Czy muszę w to wszystko wierzyć aby praktykować wadżrajane? Czy nie można stosować metod wadżrajany nie wierząc w te wszystkie magiczne rzeczy i błogosławieństwa? czy te metody nie są tylko metodami do zrozumienia że sami tworzymy to co się dzieje wokół nas.
czy jak będę powtarzał mantrę bez błogosławieństwa lub nawet z nim ale w nie nie wierząc to ta mantra ni ezadziała?
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: jw »

jh pisze:czy te metody nie są tylko metodami do zrozumienia że sami tworzymy to co się dzieje wokół nas.
Jestem przekonany, że tak właśnie jest. Mantry mają takie znaczenie i taką moc jaką im nadasz. Głównie od nastawienia praktykującego zależy co i jak na niego zadziała.

Kilka wypowiedzi trochę w temacie:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... a=67262233
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... a=63678123
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: booker »

jh pisze:Proszę o odpowiedź dlaczego tak jest.
Tak już jest w wadżrajanie.

Co do Twoich pytań z tematu "Poła".
jh pisze: Ale tak serio. Proszę w takim razie o informacje i wyjaśnienia jak działają te błogosławieństwa, perełki i inne magiczne gadżety.
Co do mnie - nie wiem jak. Co do nauk, to działają tak, że poprzez praktykę oddania do Lamy bardzo szybko budzisz własny potencjał buddy.
jh pisze: Czy ktoś ma realne doświadczenia, które świadczą o tym że takie coś w ogóle działa?
No ja miałem.
jh pisze: Tylko proszę nie piszcie że wiecie że działa bo tak mówił jakiś guru lub że macie zaufanie do lamy.
No właśnie zadziałało głównie ze względu na żarliwe oddanie i praktykę. Co prawda była to praktyka na martwego już lame (XVI Karmapę) ale mimo to świetnie pracowała.
jh pisze: Można również być silnie przekonanym i przywiązanym do wyobrażeń na temat własnej wiedzy.
Nie mnie to oceniać ale wydaję się iż w coś takiego właśnie się wpakowałeś.
jh pisze: Oczywiście chętnie wysłucham, przeczytam zdanie innych i jeśli beðą w stanie mnie przekonać to bez problemu mogę zmienić zdanie ale nie przekonują mnie argumenty że to panel wadżrajana i nie można mieć innego zdania. Jeśli szargam jakiekolwiek świętości to jest to moja karma i ja za to odpowiem, jestem tego w pełni świadom ale podobno Budda powiedział żeby nie wierzyć w cokolwiek tylko dlatego że powiedział to jakiś autorytet a tu raczej spotkałem się z fanatycznym oburzeniem zamiast z dyskusją.
Wiesz, nie wierzymy w coś co powiedział autorytet, ale wierzymy w to co sami gadamy :)
Więc wiesz, sami się stawiamy w roli autorytetu dla samych siebie, za psa-przewodinka mając swoją ignorancję :) a do zabicia siebie jako autorytetu [dla siebie] jakoś się nie kwapimy.

Jeżeli poszargasz czyjeś swiętości to najwyżej ktoś da Ci w nos i sprawa się skończy :) albo coś, anyway - jeżeli naprawdę chcesz sprawdzić praktykę, to musisz ją robić i to dłuższy czas. Inaczej będzie z tego tylko dużo bleblania i to wszystko :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
jh
Posty: 141
Rejestracja: czw cze 21, 2007 19:07
Tradycja: Diamentowa Droga

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: jh »

booker pisze:jh napisał/a:

Można również być silnie przekonanym i przywiązanym do wyobrażeń na temat własnej wiedzy.

Nie mnie to oceniać ale wydaję się iż w coś takiego właśnie się wpakowałeś.
Napisałem to z pełną świadomością że właśnie tak jest. Jestem pewny swojej wiedzy i bardzo przywiązany do tej pewności.

dzięki za podjęcie dyskusji, sposób w jaki ją podjąłem wcześniej nbie był zbyt trafny ale widzę że są osoby chcące mi conieco wyjaśnić.

Otóż ze mną jest task że posiadam jakąś tam wiedzę z książek i różnych wykładów, wiadomości te zostały prztrawione poprzez mój sposób widzenia rzeczy oraz przepraktykowane w medytaji. Miałem również okazję poznać paru buddystów i tu zaczęły się sprzeczności z tym co czytałem a tym co zobaczyłem. Okazało się bowiem że polscy buddyści zachowują się identycznie jak katolicy, czyli są przepełnieni wiarą a nie ufają własnemu umysłowi.
Ta świadomość sprawiła że zapragnąłem mocno potrząsnąć umysłami innych. Nie jako jakiś nauczyciel czy mądrala ale człek, który zauważa coś tu jest nie tak.
Zablokowanie tamtego wątku było być może słuszne gdyż trochę zbyt agresywnie podjąłem dyskusję ale również fakt że nie zostałem zbanowany świadczy żemoże nie jest tu aż tak moherowo jak sądziłem.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: booker »

jh pisze:Ta świadomość sprawiła że zapragnąłem mocno potrząsnąć umysłami innych.
No ale po co?
jh pisze: Nie jako jakiś nauczyciel czy mądrala ale człek, który zauważa coś tu jest nie tak.
To świetnie ale zdaje się, że całym 'sercem' tej sprawy jest zwracanie oka 'do wewnątrz' umysłu. Zwracać je na zewnątrz już potrafimy, nawet za dobrze :)
jh pisze:Okazało się bowiem że polscy buddyści zachowują się identycznie jak katolicy, czyli są przepełnieni wiarą a nie ufają własnemu umysłowi.
Wbrew pozorom wiara w buddyzmie, chodź bardziej pasuje tu słowo zaufanie jest dość istotna :) Obiekt może być inny, lub widziany inaczej niż w katolicyzmie, kierunek również, nie mniej jednak używa się tego samego narzędzia, czyli wiary. To słowo strasznie kole w oczy więc dla części Polaków milej brzmi słowo zaufanie.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
jw pisze:(...) Mantry mają takie znaczenie i taką moc jaką im nadasz. Głównie od nastawienia praktykującego zależy co i jak na niego zadziała.
Bywa i tak, ale bywa też i tak:
kunzang pisze:Tytułem wstępu. Mantra, a więc dźwięk, to drgania/wibracje. Dźwięki - drgania - oddziałują na nas, bez względu na to czy są słyszalne, czy nie - czyli: czy mieszczą się w przedziale drgań słyszalnych dla istoty ludzkiej, czy też nie. Przykładem mogą być działa ultradźwiękowe /broń/, które doprowadzają do wewnętrznego wylewu /pękanie naczyń krwionośnych/ i śmierci danej istoty. Lub inny przykład. Są istoty ludzkie /głównie kobiety/, które są w stanie wydobyć ciągły wysoki dźwięk, który może doprowadzić do pęknięcia lub rozpadu szklanego naczynia. Może też to, posłużyć jako przykład tego jak wewnętrzny dźwięk /powstaje w krtani/, oddziałuje na to, co zewnętrzne /o czym będzie niżej - chyba n /. Tyle tytułem wstępu.

W wadżrajanie są różne rodzaje mantr i różnym celom one służą. Opiszę tylko niektóre.

- Mamy mantry, które nazywa się /o ile dobrze pamiętam/ rig ngag. Zasadą tych mantr nie są słowa, a dźwięki. Ci którzy są urzeczywistnieni i w związku z tym posiedli tzw moce, mogą dzięki określonym dźwiękom przekazać naturę tych mocy innym. Dzięki temu, ci którzy powtarzają te dźwięki, mogą wytworzyć tą moc i zintegrować się z nią - zrealizować ją. Powtarzając wielokrotnie te dźwięki uaktywnia się funkcję /moc/, która jest im przypisana i w efekcie tego, można doprowadzić np do wyleczenia jakiejś istoty z choroby na którą dane dźwięki /wibracje, drgania/ oddziałują. Uruchamiają one proces leczenia danego schorzenia. Albo, wręcz leczą dane schorzenie, czy to natury fizycznej, czy psychicznej. W Y.B. mamy określone mantry, które leczą, lub zapobiegają określonym chorobom, jak np mantra Sipa Dzialmo. Calem tego typu praktyk z dźwiękiem jest doprowadzenie do tego, by organizm ludzki poprawnie funkcjonował /był zdrowy/, a to po to, by uniknąć przeszkody choroby fizycznej czy psychicznej, gdy się podąża ścieżką. Są to praktyki tz drugorzędne.

- Mamy też dźwięki, które określa się mianem naturalnych. Pod tym mianem rozumie się dźwięki, które nie zostały przez nikogo stworzone, a manifestuję się one spontanicznie np podczas stanu bardo umierania, lub np tym, którzy posiedli wystarczający tz wgląd by owe dźwięki usłyszeć i rozpoznać. Są to dźwięki tzw łagodnych, czy gniewnych form /min yidamów/, które określa się mianem ich mantr nasiennych. Jest to zestaw dźwięków, który został przełożony na słowa.Służą one do przekształcenia naszej energii podczas praktyk w których przekształcamy się w daną formę tz sambhogakaji, a która to formy z natury swej oświeconą będąc, ma nas doprowadzić do wyzwolenia z kołowrotu wcieleń. Efektem tych dźwięków jest zmiana wibracji naszego ciała na takie, które umożliwią nam takie przekształcenie np w momencie śmierci i poprzez formę yidama wyzwolenia. Dźwięki te mają określone drgania. Poprzez wymawianie ich w określony sposób i z określonego miejsca w ciele, rozprowadzamy je po całym ciele doprowadzając do zmiany jego drgań/wibracji.
Innym rodzajem dźwięków naturalnych, są dźwięki które niosą ze sobą określony efekt natury psychicznej /umownie/. Może to ''być np stan uspokojenia /dźwięk HA/, stan natychmiastowego odcięcia /dźwięk PET!/. Są to dźwięki, które mogą nas przybliżyć do rozpoznania stanu pustki. Jednak by one zadziałały trzeba wiedzieć jak je wymawiać /łagodnie, gwałtownie, przeciągle, krótko itd/, oraz w którym miejscu ciała, powinno znajdować się ich źródło - w jakim jego miejscu powinna być usytuowana nasz świadomość. Z jednej strony dźwięki te wspierają naszą praktykę, a z drugiej mogą się przyczynić do naszej samorealizacji. Tak jak np dźwięk PET!, który wspiera rozpoznanie stanu pustki. Generalnie zasadą tego typu mantr, jest przekształcenie np pobudzenia w stan spokoju, gniewu w miłość... lub wsparcie np rozpoznania stanu pustki itd itp

- Słowo reprezentuje określony rodzaj energii, a dźwięk nim jest. Np gdy napiszemy Ram, to owo słowo reprezentuje element ognia. Gdy w określony sposób wypowiemy to słowo, to wytworzony przez nas dźwięk, będzie odpowiadał dźwiękowi żywiołu ognia, jego energii, ''właściwościom'' itd itp
To podejście wiąże się z poglądem ''pięciu świateł''. Praktyki związane z tym poglądem doprowadzają do rozpoznania podstawy danego elementu, a w konsekwencji do wyzwolenia.

- Istnieją też mantry, które przypisuje się /w wadżrajanie/ Śakjamuniemu, a Ten, poprzedniemu buddzie. Mantry te przekazują określony rodzaj energii, który pozwala wyeliminować/oczyścić ślady karmiczne z poprzednich wcieleń.

- Mantry to też określony zestaw słów, który tworzy określony dźwięk, dzięki któremu jesteśmy w stanie kontrolować daną energie np tą związaną z gniewm, czy pożądaniaem i przekształcić ją w jej przeciwieństwo, a to, ma nas doprowadzić do wyzwolenia, lub wspomóc ten proces.

Z mej strony tyle na ten moment, w telegraficznym skrócie.
Zaczerpnięte z tematu: ''Mantry''

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: jw »

kunzang pisze: Bywa i tak, ale bywa też i tak:
Może i bywa... ja nie jestem przekonany, że mantra działa "sama z siebie" bez odpowiedniego nastawienia. Jeśli będziesz powtarzał Om Mani Peme Hung z intencją, że komuś w ten sposób dokopiesz, to żadnego współczucia nie rozwiniesz - jestem tego pewien :grin:

Jeśli będziesz powtarzał Mani z nastawieniem "neutralnym" to korzyść będzie np. tego typu, że taka recytacja podziała uspokajająco na umysł i być może na chwilę wyzwolisz się z nawykowego myślotoku, będziesz mógł przyjrzeć się całej sytuacji z innej perspektywy i doświadczysz mniejszego lub większego wglądu w pustą naturę myśli. Korzyść będzie mogła być również tego rodzaju, że wzrośnie szansa zainteresowania naukami buddyjskimi i wyjaśnieniami do czego odnosi się ta mantra, jakie znaczenie się jej w buddyzmie przypisuje itp... co pozwoli być może "wejść" na kolejny "poziom" jej używania, czyli:

Jeśli powtarzasz mantrę Mani z całą należną jej oprawą, z właściwą altruistyczną motywacją, w dodatku podbudowany lungami, błogosławieństwami i wyjaśnieniami odnośnie różnorakiego pożytku, jaki ta mantra przynosi, wtedy faktycznie przy zachowaniu uważności jest spora szansa na rozwinięcie/pogłebienie w sobie współczucia, co z kolei zmieni twoje nastawienie do świata i będzie mogło przynieść pożytek również na zewnętrznym poziomie (poprzez twoje słowa i działania).

Ale jeśli w takiej praktyce ktoś zatrzymuje się wyłącznie na powierzchownym poziomie życzeniowym typu: "jeśli powtórzę 10 tys. razy mantrę Buddy Medycyny, to ciocia chora na raka wyzdrowieje", to może czekać takiego człowieka głęboki zawód i być może pretensje do Buddy Medycyny, że "nie wysłuchał" :(

Czasami wydaje się, że mantry działają "same z siebie" ale niewykluczam w takich przypadkach zwyczajnej koincydencji zdarzeń. Sam miałem tak parę razy i nadal jestem do tego nastawiony sceptycznie. Jedyne co mogę powiedzieć o mantrowaniu typu "życzeniowego" to to, że jakoś uwrażliwiają człowieka na to, co się wydarza i dzięki temu może dokonywać on lepszych wyborów w konkretnych sytuacjach.

Przykład: swego czasu byłem bez grosza i bez pracy. Ktoś powiedział, że mantra Zielonej Tary jest pomocna na takie sytuacje, no i zacząłem ją powtarzać. Dzięki temu zaczęło do mnie docierać, że chyba jestem zbyt leniwy i nie angażuję się szczególnie mocno w znalezienie pracy. Pojawiłą się wtedy sytuacja, w której bez tego rodzaju świadomości zachowałbym się tak, jak zwykle się zachowywałem, tzn. całkowicie bym sobie temat odpuścił.

Otóż zadzwonił do mnie kumpel, że jest do wykonania praca fizyczna (brrrr!!!), pomoc przy posprzątaniu zalanego mieszkania, za jakieś marne pieniążki. Zdecydowałem się jednak skorzystać z tej okoliczności, wbrew swoim tendencjom. Pracę wykonałem i okazało się, że właścicielki tego mieszkania pełnią kierownicze funkcje w pewnej dobrze prosperującej firmie i zaproponowały mi pracę na kilka miesięcy i sensowną zapłatę, z czego chętnie skorzystałem. Gdybym nie uświadomił sobie wcześniej, że można reagować na to, co się pojawia, inaczej niż nawykowo, to nigdy bym nie nawiązał kontaktu z tymi kierowniczkami i nadal byłbym bez pracy. A tak, "dzięki" powtarzaniu mantry, przyjrzeniu się sobie z innej perspektywy oraz rozsądnym wykorzystaniu koincydencji zdarzeń udało się zrealizować własne życzenia. Zero "czarów-marów", mantry to dla mnie nie zaklęcia :lol:
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
jw pisze:Może i bywa... ja nie jestem przekonany, że mantra działa "sama z siebie" bez odpowiedniego nastawienia. (...)
Nie twierdzę, że intencja nie jest istotna - właściwy kierunek ma znaczenie, jednak sprowadzanie tego tylko do: ''Mantry mają takie znaczenie i taką moc jaką im nadasz. '' - jest dla mnie sporym zawężeniem tego, na jakiej zasadzie działają mantry i dźwięki nasienne.
jw pisze:Przykład: swego czasu byłem bez grosza i bez pracy. Ktoś powiedział, że mantra Zielonej Tary jest pomocna na takie sytuacje, no i zacząłem ją powtarzać. Dzięki temu zaczęło do mnie docierać, że chyba jestem zbyt leniwy i nie angażuję się szczególnie mocno w znalezienie pracy. Pojawiłą się wtedy sytuacja, w której bez tego rodzaju świadomości zachowałbym się tak, jak zwykle się zachowywałem, tzn. całkowicie bym sobie temat odpuścił.
Cóż... możliwym jest /dla mnie/ też to, że ten określony zestaw dźwięków pootwierał Tobie, że sie tak wyrażę, pewne subtelne kanały, co spowodowało, że prana popłynęła inną drogą niż zwykle i to spowodowało, że zadziałałeś inaczej niż zwykłeś to czynić /nie neguję tu roli intencji/.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: jw »

kunzang pisze:
jw pisze:Może i bywa... ja nie jestem przekonany, że mantra działa "sama z siebie" bez odpowiedniego nastawienia. (...)
Nie twierdzę, że intencja nie jest istotna - właściwy kierunek ma znaczenie, jednak sprowadzanie tego tylko do: ''Mantry mają takie znaczenie i taką moc jaką im nadasz. '' - jest dla mnie sporym zawężeniem tego, na jakiej zasadzie działają mantry i dźwięki nasienne.
Póki co żadnego innego działania mantry nie doświadczyłem na sobie, więc jak na razie nie mam powodu porzucać poglądu, wg którego siła mantry pochodzi z umsyłu mantrującego i wpływa bezpośrednio tylko na jeden umysł. Być może mamy po prostu różne doświadczenia :D

Taka historia mi się przypomniała spisana bodajże przez Patrula Rinpocze:

Chodziło o lamę, który podczas swoich codziennych przechadzek spotykał miejscowego wieśniaka recytującego mantrę Zielonej Tary. Najdziwnijesze w tym wszystkim było to, że lama ów widział jak forma Zielonej Tary znajduje się nad głową owego człowieka, a on sam powtarza jej mantrę z błędem. W końcu zdecydował się podejść do tego człowieka i zwrócić mu uwagę, że wymawia mantrę nieprawidłowo. Kiedy spotkał go na drugi dzień, jak powtarzał już tę mantrę właściwie, okazało się, że nad głową wieśniaka nie ma już formy Zielonej Tary. Nakazał mu wtedy, żeby zaczął znów powtarzać mantrę po swojemu (z błędem) a forma Tary z powrotem się zamanifestowała.

Cóż... możliwym jest /dla mnie/ też to, że ten określony zestaw dźwięków pootwierał tobie, że sie tak wyrażę, pewne subtelne kanały, co spowodowało, że prana popłynęła inną drogą niż zwykle i to spowodowało, że zadziałałeś inaczej niż zwykłeś to czynić /nie neguję tu roli intencji/.
Nie wiem... chyba nie czułem żadnej prany ;-) Często zdaje mi się, że coś czuję, ale nie wiem czy to jakaś prana, czy tylko takie "wewnętrzne, orgazmiczne" dreszcze :lol:

W każdym razie urzeka mnie w buddyzmie to, jak można różnie podchodzić do kwestii mantr w oparciu o własne doświadczenia, a nie tylko w oparciu o to, co mówią tradycyjne przekazy (chociaż nie jest wykluczone, że nie mają one związku z bezpośrednimi doświadczeniami).
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
jw pisze:Taka historia mi się przypomniała spisana bodajże przez Patrula Rinpocze: (...)
Fajna historia. Mam pytanie w związku z tym. Uważasz, że rzeczywiście nad głową tego wieśniaka manifestowała się forma Zielonej Tary?

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: jw »

kunzang pisze:
jw pisze:Taka historia mi się przypomniała spisana bodajże przez Patrula Rinpocze: (...)
Fajna historia. Mam pytanie w związku z tym. Uważasz, że rzeczywiście nad głową tego wieśniaka manifestowała się forma Zielonej Tary?
Nie wiem czy rzeczywiście się manifestowała, czy jedynie ów lama widział, że się manifestowała ;-)

Całą tą historię traktuję raczej jako alegorię niż faktyczne zdarzenie. Alegorię, która pokazuje, że mantry (niezależnie od tego czy wymawiane z błędem czy też nie) mają taką moc, jaką nada im mantrujący. Przypuszczam, że właśnie to chciał przekazać Patrul Rinpocze używając języka i opisów charakterystycznych dla kultury i czasów w jakich żył? Nie napisał tego wprost, tylko posłużył się prostą "historyjką z obrazkami".
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
jw pisze:Nie wiem czy rzeczywiście się manifestowała, czy jedynie ów lama widział, że się manifestowała ;)
No właśnie :)
jw pisze:Całą tą historię traktuję raczej jako alegorię niż faktyczne zdarzenie.
Traktujesz ją tak, by była tym, co wesprze Twój pogląd. Zieloną Tare odstawiasz na boczny tor, czyniąc z tej historii alegorię.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Lama i błogosławieństwo.

Nieprzeczytany post autor: jw »

kunzang pisze:
jw pisze:Całą tą historię traktuję raczej jako alegorię niż faktyczne zdarzenie.
Traktujesz ją tak, by była tym, co wesprze Twój pogląd. Zieloną Tare odstawiasz na boczny tor, czyniąc z tej historii alegorię.
Nie mam powodu, żeby traktować ją inaczej. Oczywiście mogę uwierzyć, że cała historia opisuje dosłownie jakieś zdarzenie, ale ja mam problemy z wierzeniem. Ta cecha umysłu jest w moim przypadku w dużym stopniu nieaktywna ;-) Pracuję więc z tym, czym dysponuję. Dlaczego miałbym pracować z czymś, czego nie mam? To byłoby trochę takie samooszukiwanie się.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
bodhisatwa
konto zablokowane
Posty: 3
Rejestracja: wt paź 02, 2007 11:04

błogosławieństwo

Nieprzeczytany post autor: bodhisatwa »

rozumiem i dostawałem jako tzw "blesing", albo poprzez dotknięcię ręka Lamy ,albo poprzez przestrzeń.Miłe uczucie!Najwieksze "błogosławieństwo" dostałem od Lamy Ole kilkakrotnie, raz wręcz cały świat" przeleciał mi przez kanał centralny, A NAJWIEKSZYM BYŁO DOSWIADCZENIE POKAZANIA RADOSCI MAHAMUDRY.Co do mantr to :man=umysł, a tra=wyzwolenie.Jest ich wiele,np. mantra żółtej Tary zazwyczaj powoduje to,że mam co jeść i na życie!Poza pracą, spokojnie mogę praktykować medytacje, które chcę!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Tybetański”