Mnisi i jogini..
-
- Posty: 105
- Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kagyu
- Lokalizacja: Białystok
Mnisi i jogini..
Mówi się, że Buddę otaczali najbardziej utalentowani ludzie, z kt. wielu bardzo szybko osiągnęło oświecenie bądź stan arhata. Z drugiej strony w Wadżrajanie istnieje pogląd, że najwyższe oświecenie zwłaszcza "w ciągu jednego życia" pozwalają osiągnąć wyższe praktyki tantryczne (często związane z praktykami w zjednoczeniu).
Dlaczego więc ludzie z otoczenia Siakjamuniego byli mnichami, dlaczego Budda zalecał im celibat? Czyżby ci najbliżsi uczniowie nie byli na tyle zdolni, by praktykować jako jogini?
(zastanawiam się nad tym w odniesieniu do nauczania Lamy Olego, dotyczącego wyższości metod Diamentowej Drogi)
Dlaczego więc ludzie z otoczenia Siakjamuniego byli mnichami, dlaczego Budda zalecał im celibat? Czyżby ci najbliżsi uczniowie nie byli na tyle zdolni, by praktykować jako jogini?
(zastanawiam się nad tym w odniesieniu do nauczania Lamy Olego, dotyczącego wyższości metod Diamentowej Drogi)
Om Mani Peme Hung
- Karma Jesze
- Posty: 271
- Rejestracja: ndz paź 08, 2006 15:10
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtzang
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Mnisi i jogini..
Ole tu nie ma nic do rzeczy, tak mówią tybetańscy nauczyciele buddyzmu.Ext pisze:Z drugiej strony w Wadżrajanie istnieje pogląd, że najwyższe oświecenie zwłaszcza "w ciągu jednego życia" pozwalają osiągnąć wyższe praktyki tantryczne (często związane z praktykami w zjednoczeniu).
Praktykuj prawość poprzez trzy bramy!
Re: Mnisi i jogini..
A Lama Ole tak naucza? (to nie jest pytanie retoryczne)Ext pisze: (zastanawiam się nad tym w odniesieniu do nauczania Lamy Olego, dotyczącego wyższości metod Diamentowej Drogi)
Re: Mnisi i jogini..
Tu nie chodzi o "zdolności" ale o predyspozycje. Do tego, żeby praktykowac jogę potrzeba mieć silne POMIESZANE energie. Dopiero posiadając owe - można je przemieniać i kierunkować.Ext pisze:Dlaczego więc ludzie z otoczenia Siakjamuniego byli mnichami, dlaczego Budda zalecał im celibat? Czyżby ci najbliżsi uczniowie nie byli na tyle zdolni, by praktykować jako jogini?
Zgaduję, że owi mnisi byli osobami wyciszonymi i bez takich entuzjastycznych emocji. Zatem dla nich lepszą drogą było niepowiększanie tego energetycznego zamieszania a skupienie się na tym, co jest sednem.
Na marginesie, praktykując jogę także zaleca się celibat. Tobie chyba chodziło o tantrę, ale w tym także nie chodzi o dzikie zaspokajanie swoich chuci. Pozdrawiam!
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Mnisi i jogini..
Witam
Pozdrawiam
kunzang
Ext pisze:(zastanawiam się nad tym w odniesieniu do nauczania Lamy Olego, dotyczącego wyższości metod Diamentowej Drogi)
Wielu nauczycieli buddyjskich patrząc poprzez pryzmat nauk, którym hołdują, określa je mianem ''najwyższych''. Wydaje mi się istotnym, kontekst w jakim padają takie stwierdzenia z ich strony :roll: i Ci do, do których są one w danym momencie adresowane.abgal pisze:A Lama Ole tak naucza? (to nie jest pytanie retoryczne)
Pozdrawiam
kunzang
Re: Mnisi i jogini..
Spotkałem się z taką wypowiedzią Olego Nydahla:kunzang pisze: Wielu nauczycieli buddyjskich patrząc poprzez pryzmat nauk, którym hołdują, określa je mianem ''najwyższych''. Wydaje mi się istotnym, kontekst w jakim padają takie stwierdzenia z ich strony :roll: i Ci do, do których są one w danym momencie adresowane.
Wielu ludzi nie jest jeszcze przygotowanych na takie akurat nauki. Jeżeli powinni raczej pozostać chrześcijanami, hinduistami, lub praktykować inną odmianę buddyzmu, a nie Diamentową Drogę, moim zadaniem jest im to uświadomić.
(Pełny tekst:
http://www.buddyzm.opole.pl/tekst-01.html)
Znamienne są tu słowa "nie jest JESZCZE przygotowanych na takie akurat nauki". Z tej wypowiedzi wynika, moim zdaniem, najzupełniej jasno, że nauki prezentowane przez Diamentową Drogę stanowią jakby zwieńczenie buddyzmu, które praktykować mogą tylko ci, którzy osiągnęli odpowiedni etap. Rozumiem to w ten sposób - zanim pójdziesz na studia (DD) musisz zdać maturę (inne szkoły buddyjskie).
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
CZółkomacadamia pisze: Tu nie chodzi o "zdolności" ale o predyspozycje. Do tego, żeby praktykowac jogę potrzeba mieć silne POMIESZANE energie. Dopiero posiadając owe - można je przemieniać i kierunkować.
Serio? hmmm trzebaby spytac jakiegos jogina czy to prawda...
metta&peace
p.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Mnisi i jogini..
Witam
''(...) Z tej wypowiedzi wynika, moim zdaniem, najzupełniej jasno, że nauki prezentowane przez Diamentową Drogę stanowią nauki buddyzmu, które praktykować mogą tylko ci, którzy osiągnęli odpowiedni etap. Rozumiem to w ten sposób - zanim pójdziesz na studia (buddyzm) musisz zdać maturę (DD).''
8)
Dla mnie, owo: "nie jest JESZCZE przygotowanych na takie akurat nauki" - znaczy tyle, że nie ma wymogu podążania za naukami, które proponuje D. D. I, że pewnie są też tacy, którzy przygotowani są na te nauki i ich Lama Ole zaprasza. Pozostałym, pomaga uświadomić sobie, czy owe nauki są dla nich.
Pozdrawiam
kunzang
Być może :roll: Ze swej strony, nie odbieram takich stwierdzeń w ten sposób. Swobodnie rozumiem to, np tak:abgal pisze:Znamienne są tu słowa "nie jest JESZCZE przygotowanych na takie akurat nauki". Z tej wypowiedzi wynika, moim zdaniem, najzupełniej jasno (...)
''(...) Z tej wypowiedzi wynika, moim zdaniem, najzupełniej jasno, że nauki prezentowane przez Diamentową Drogę stanowią nauki buddyzmu, które praktykować mogą tylko ci, którzy osiągnęli odpowiedni etap. Rozumiem to w ten sposób - zanim pójdziesz na studia (buddyzm) musisz zdać maturę (DD).''
8)
Dla mnie, owo: "nie jest JESZCZE przygotowanych na takie akurat nauki" - znaczy tyle, że nie ma wymogu podążania za naukami, które proponuje D. D. I, że pewnie są też tacy, którzy przygotowani są na te nauki i ich Lama Ole zaprasza. Pozostałym, pomaga uświadomić sobie, czy owe nauki są dla nich.
Pozdrawiam
kunzang
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Mnisi i jogini..
i koniecznie musi byc wiarygodny tzn zyc w jaskini i nie jesc nic przez cale zycie, z uschnietymi nogami, ktore uslchly na skutek nie uzywania i takie tam ... :roll: :mrgreen:Har-Dao pisze:CZółko
Serio? hmmm trzebaby spytac jakiegos jogina czy to prawda...
Re: Mnisi i jogini..
Gdy Angela Merkel zwraca się do premiera Turcji ze słowami, że "Turcja nie jest JESZCZE gotowa do przystąpienia do UE" to znaczy to dokładnie tyle, że Turcja ma jeszcze wiele do zrobienia zanim będzie mogła wstąpić do UE a na razie musi przejśc przez dłuższy lub krótszy okres przygotowawczy.kunzang pisze: Dla mnie, owo: "nie jest JESZCZE przygotowanych na takie akurat nauki" - znaczy tyle, że nie ma wymogu podążania za naukami, które proponuje D. D. I, że pewnie są też tacy, którzy przygotowani są na te nauki i ich Lama Ole zaprasza. Pozostałym, pomaga uświadomić sobie, czy owe nauki są dla nich.
Zadaniem dyplomatów jest przekonywanie, że miała na myśli coś zupełnie innego.
Pozdrawiam
-
- Posty: 105
- Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kagyu
- Lokalizacja: Białystok
Re: Mnisi i jogini..
Zgadzam się z twierdzeniem, że "najwyższe" nauki dla danej osoby to są te, których na danym etapie potrzebuje. To jest dla mnie zrozumiałe.
Słówka "najwyższe" używa się też w sensie bezwzględnym - im bardziej dane nauki odnoszą się do poziomu absolutnego. W tym sensie nauki o przyczynie i skutku byłyby "niższe", a o pustce - "wyższe", itd.
Do nauczania Olego odniosłem się, bo je znam najlepiej (albo lepiej: najmniej nie znam ). Prawda, że inni nauczyciele wadżrajany także mówią, że metody diamentowej drogi są najszybsze. A właśnie w Karma Kagyu spotkałem się z nauczaniem, że ścieżka mnichów jest lepsza dla ludzi chcących raczej uciec od problemów niż się z nimi zmierzyć w życiu.
Dlatego właśnie zastanawiam się, dlaczego ci wszyscy ludzie z otoczenia Buddy o których mówią sutry, praktykowali celibat.
Tylko nie odbierzcie tego, proszę, jako obrona celibatu! Sam go nie praktykuję
Być może ktoś z was ma wiedzę dotyczącą bezpośrednich uczniów Buddy idących ścieżką jogi / tantry?
Słówka "najwyższe" używa się też w sensie bezwzględnym - im bardziej dane nauki odnoszą się do poziomu absolutnego. W tym sensie nauki o przyczynie i skutku byłyby "niższe", a o pustce - "wyższe", itd.
Do nauczania Olego odniosłem się, bo je znam najlepiej (albo lepiej: najmniej nie znam ). Prawda, że inni nauczyciele wadżrajany także mówią, że metody diamentowej drogi są najszybsze. A właśnie w Karma Kagyu spotkałem się z nauczaniem, że ścieżka mnichów jest lepsza dla ludzi chcących raczej uciec od problemów niż się z nimi zmierzyć w życiu.
Dlatego właśnie zastanawiam się, dlaczego ci wszyscy ludzie z otoczenia Buddy o których mówią sutry, praktykowali celibat.
Tylko nie odbierzcie tego, proszę, jako obrona celibatu! Sam go nie praktykuję
Być może ktoś z was ma wiedzę dotyczącą bezpośrednich uczniów Buddy idących ścieżką jogi / tantry?
Om Mani Peme Hung
Re: Mnisi i jogini..
Tu znów ewidentnie jest wartościowanie i pewne przekonanie o tym, że pewne nauki są dla bardziej zaawansowanych - dla tych, którzy dadzą radę zmierzyć się z życiem zamiast od niego uciekać.Ext pisze: A właśnie w Karma Kagyu spotkałem się z nauczaniem, że ścieżka mnichów jest lepsza dla ludzi chcących raczej uciec od problemów niż się z nimi zmierzyć w życiu.
Teraz sam sobie odpowiem:
Oczywiście, nie mam racji, bo przecież rehabilitacja w szpitalu nie jest gorsza od szkolenia dla komandosów tylko odpowiada innym potrzebom. :lol:
Komandosi nie muszą oczywiście tracić czasu na rehabilitację. Połamańcy w szpitalu powinni jednak pilnie ćwiczyć - nie są co prawda komandosami, ale nie są JESZCZE komandosami. :lol:
Re: Mnisi i jogini..
Widocznie nauczyciele ze szkoły Karma Kagyu nie mają lepszych argumentów dla reklamy swoich nauk Równie dobrym kontrargumentem jest taki, że tantra jest dla ludzi, którzy szukają sobie problemów w życiu i nie potrafią siedzieć w spokoju na tyłku i medytować.Ext pisze: A właśnie w Karma Kagyu spotkałem się z nauczaniem, że ścieżka mnichów jest lepsza dla ludzi chcących raczej uciec od problemów niż się z nimi zmierzyć w życiu.
A tak na marginesie, to faktem jest, że ludzie tzw. zachodu są znacznie bardziej rozproszeni od przeciętnych Hindusów/Tybetańczyków. To nie jest jakieś rasistowskie rozróżnienie, to po prostu czysty wpływ techniki i stylu życia. W tamtych warunkach życia, ludzie po prostu nie wiedzą co to jest stres, który jest u nas, na Zachodzie istną plagą. Dlatego te techniki tantryczne mogą się cieszyć u nas dużą popularnością. Ludzie Wschodu mają raczej problemy z drugą skrajnością umysłu - z otępieniem. Jak więc mogliby pracować z energiami, których mają deficyt?
To, że lepsze jest to co komu służy - to nie jakaś taka zgrabna i politycznie poprawna formułka, tylko po prostu - jeśli kiepsko widzisz - to idziesz do okulisty nie do urologa.
Proponuję zapytać tych, którzy wygłaszają tego typu nauki o wyższości tantry nad innymi praktykami. I powtarzam: Tobie nie chodzi o jogę a o tantrę. W jodze pracuje się z energiami seksu, ale nie poprzez seks.Ext pisze: Dlatego właśnie zastanawiam się, dlaczego ci wszyscy ludzie z otoczenia Buddy o których mówią sutry, praktykowali celibat.
Ciekawa reakcja! A dlaczego miałbyś nie bronić celibatu? Przecież to bardzo chwalebne wyrzeczenie! Dla mnie ludzie stosujący celibat są naprawdę godni szacunku. Wcale nie chodzi o to, że oni sobie nie radzą z życiem. Nie radzą sobie z życiem ci, którzy się bzykają jak zwierzątka na prawo i lewo. Ludzie stosujący celibat mają kontrolę nad swoimi instynktami, panują nad tym, nie ulegają "dzikiej nowoczesnej modzie na wolność" i wiedzą co jest dla nich w życiu ważne.Ext pisze: Tylko nie odbierzcie tego, proszę, jako obrona celibatu! Sam go nie praktykuję
A tak na marginesie - spotkałam się z wieloma "tantrykami", którzy właśnie w ten sposób tłumaczyli swoje rozpasanie seksualne. Ciekawy sposób na samooszukiwanie się. Serio - z tym nie ma żartów. Tantra jest niebezpieczna dla ludzi nieuczciwych.
Pozdrawiam!
-
- Posty: 105
- Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kagyu
- Lokalizacja: Białystok
Re: Mnisi i jogini..
Haha,
Celibatu nie bronię, ale też nie deprecjonuję. Nie próbuję też wartościować czyjegoś sposobu praktyki.
Słówka "joga" użyłem w sensie szerokim (tj. "jogin" który praktykuje tantrę), może troszkę nieporadnie, nie znając dokładnej definicji w znaczeniu węższym w kontekście buddyzmu.
Pozdrawiam!
Celibatu nie bronię, ale też nie deprecjonuję. Nie próbuję też wartościować czyjegoś sposobu praktyki.
Słówka "joga" użyłem w sensie szerokim (tj. "jogin" który praktykuje tantrę), może troszkę nieporadnie, nie znając dokładnej definicji w znaczeniu węższym w kontekście buddyzmu.
Pozdrawiam!
Om Mani Peme Hung
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Mnisi i jogini..
Witam
Pozdrawiam
kunzang
W buddyzmie tybetańskim mówi się po prostu o joginach - w domyśle, chodzi o praktykujących tantrę. Tantra - czyli: ciągłość - bywa związana z praktykami, które wykorzystują tzw energię seksualną /to dla mnie trochę mętne określenie - energia seksualna/. Wykorzystanie owej energii seksualnej nie wiąże się jednak z automatu z tym, iż wykorzystuje się ją bezpośrednio podczas aktu seksualnego. /no i tzw energia seksualna, nie jest jedynym rodzajem energii, który może wykorzystać jogin/Ext pisze:Słówka "joga" użyłem w sensie szerokim (tj. "jogin" który praktykuje tantrę), może troszkę nieporadnie, nie znając dokładnej definicji w znaczeniu węższym w kontekście buddyzmu.
Pozdrawiam
kunzang
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Mnisi i jogini..
Co ciekawe spotkałem się już dwukrotnie ze słowem "a yogi" w tekstach nauczycieli Therawady (jeden o mano i mano-vinnana, drugi- kurs Vipassany).
Z kontekstu wynikało iż chodziło po prostu o medytującego/praktykującego.
Pozdrawiam
/M
Z kontekstu wynikało iż chodziło po prostu o medytującego/praktykującego.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Mnisi i jogini..
Jeśli można to chciałbym zwrócić uwagę ,na pewną nieścisłość w rozumowaniu pojęcia -jogin.Czy czasem nie odnosi się ono do jogina praktykującego tantrę buddyjską ?Przeplatają się tu motywy ,które wiązał bym raczej z fakirami hinduskimi-tymi od "gwożdzi"oraz jogą w wedyjskim(i pochodnym)wydaniu.Systemy -buddyjski i hinduski różnią się sposobami pracy z czakramami i kanałami energetycznymi organizmu i oczekiwanymi tej pracy skutkami.Oczywiście indywidualne cechy predysponują ,ale ważny jest wybór,Wybór.Podobnie jak i w sytuacji gdy zastanawiamy się nad odpowiednim nauczycielem.Myślę,że z tąd biorą się krytyczne wypowiedzi na temat lamów (na forum)-wybiera się kogoś tam, albo i kilku z różnych szkół a następnie dokleja się łoatki na dupę wszystkim-w imię swoich niezrealizowanych ambicji ,bycia świętym, pośród milionów nieuświadomionych profanów.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Mnisi i jogini..
Witam
Masz: kriya yogę, karma yogę, bhakti yogę, radża yogę itd Ci, którzy praktykują te ścieżki, określani są mianem yoginów. Yogin nie jest buddyjskim patentem
Pozdrawiam
kunzang
Czasem tak, a czasem nie.gafcio pisze:Jeśli można to chciałbym zwrócić uwagę ,na pewną nieścisłość w rozumowaniu pojęcia -jogin.Czy czasem nie odnosi się ono do jogina praktykującego tantrę buddyjską ?
Masz: kriya yogę, karma yogę, bhakti yogę, radża yogę itd Ci, którzy praktykują te ścieżki, określani są mianem yoginów. Yogin nie jest buddyjskim patentem
Pozdrawiam
kunzang
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
Czółko
Joga (yoga) może być dosłownie tłumaczone jako jarzmo - gdzie wtedy bardzo pasuje, bo nawet źródłosłów mógłby być ten sam (aczkolwiek negat jest taki, że jest jarzmo, a nie jażmo, a wiadomo g - wymeinia sie na ż, a nie rz). Dawniej jarzmo to była uprząż, a zazwyczaj orało się na wiosnę, stąd być może wymienne bardziej ze słowem "jary" - młody, skojarzenia z wiosną i być może świętem tzw jarym (pogańskim świętem zaznaczmy - Hvala! :))).
W Dhammapadzie natomiast mówi się, że w życiu chodzi o to by sie zmóc. Więc jogin to mógłby być taki ktoś kto sie zmaga, "jarzmuje" się, zmienia przyzwyczajenia umysłu, by dotrzeć gdzieś, gdzie "normalni" nawet nie myśla chodzić - aczkolwiek bardzo szanują tych zmagaczy. Stad pewnie w Indiach sporo ascetów było zwanych joginami, bo było widać ich zmagania, z ciałem, z umysłem, ogólnie. Zwykli ludzie takich podziwiali, podziwiają i będą podziwiać - oczywiście z tym samym tekstem - "no, on wspaniale sie zmaga ... ale ja bym tak nie mógł..." :)))) Medytacja to też cieżka robota czasem - nie dziwię się, że w Indiach na medytujących ( w jakiejkolwiek tradycji) nazywa sie joginami.
metta&peace
p
Joga (yoga) może być dosłownie tłumaczone jako jarzmo - gdzie wtedy bardzo pasuje, bo nawet źródłosłów mógłby być ten sam (aczkolwiek negat jest taki, że jest jarzmo, a nie jażmo, a wiadomo g - wymeinia sie na ż, a nie rz). Dawniej jarzmo to była uprząż, a zazwyczaj orało się na wiosnę, stąd być może wymienne bardziej ze słowem "jary" - młody, skojarzenia z wiosną i być może świętem tzw jarym (pogańskim świętem zaznaczmy - Hvala! :))).
W Dhammapadzie natomiast mówi się, że w życiu chodzi o to by sie zmóc. Więc jogin to mógłby być taki ktoś kto sie zmaga, "jarzmuje" się, zmienia przyzwyczajenia umysłu, by dotrzeć gdzieś, gdzie "normalni" nawet nie myśla chodzić - aczkolwiek bardzo szanują tych zmagaczy. Stad pewnie w Indiach sporo ascetów było zwanych joginami, bo było widać ich zmagania, z ciałem, z umysłem, ogólnie. Zwykli ludzie takich podziwiali, podziwiają i będą podziwiać - oczywiście z tym samym tekstem - "no, on wspaniale sie zmaga ... ale ja bym tak nie mógł..." :)))) Medytacja to też cieżka robota czasem - nie dziwię się, że w Indiach na medytujących ( w jakiejkolwiek tradycji) nazywa sie joginami.
metta&peace
p
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
A propos "lepszych" i "gorszych", "mniej" i "bardziej" zaawansowanych ścieżek wrzucam poniżej fragment wywiadu z Mirandą Shaw. Zresztą cały wywiad warto przeczytać, link na samym dole.
MS: Istnieją nauki tantryczne mówiące o tym, że bez praktykowania w zjednoczeniu i bez pracy z energiami na tym poziomie, niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w ciągu jednego życia.
WIE: Wyczytałem w Pani książce, że jeden z tekstów zawiera stwierdzenie, iż Budda nie osiągnął oświecenia pod drzewem bodhi, jak to się powszechnie uważa, ale w pałacu, w zjednoczeniu ze swoją żoną.
MS: To są dokładnie te nauki, do których się odwołuję. Mówią one, że niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w jednym życiu bez tantrycznego zjednoczenia. Według nich nawet sam Budda Siakjamuni wykonywał praktyki w zjednoczeniu ze swoją żoną, zanim opuścił pałac. W przeciwnym razie, nie zamanifestowałby oświecenia później.
WIE: Pisze Pani dalej, że pomimo osiągnięcia oświecenia już w pałacu, Siakjamuni porzucił swoje królestwo, został włóczęgą i przez lata oddawał się surowym praktykom ascetycznym po to, aby zainspirować ludzi do duchowych poszukiwań – ludzi, których mógł poruszyć tylko tak drastyczny czyn jakim było wyrzeczenie się królestwa.
MS: Tak, osiągnął on oświecenie w zjednoczeniu. Potem, aby pociągnąć za sobą ludzi poruszonych takim działaniem, którzy i tak sami skazani byli niejako na podążanie ścieżką wyrzeczeń, odegrał przed nimi to iluzoryczne przedstawienie ascezy.
WIE: To naprawdę fascynująca historia. Tym niemniej mogę sobie wyobrazić jak przedstawiciele Therawady lub innych, bardziej tradycjonalistycznie nastawionych szkół, zarzucają zwolennikom tantry, że było to zwykłe retuszowanie historii wynikające z czysto ideologicznych pobudek.
MS: To co Siakjamuni zrobił, osiągnął i powiedział, i tak zostało zniekształcone przez upływ czasu, gdyż pierwsze teksty źródłowe pojawiły się sto lat później. Tym niemniej uważam, że tantryczny przekaz jest prawdopodobny.
Nawiązując do tego tematu chciałabym podkreślić, że praktykujący tantrę nie oceniali ludzi, którzy nie mogli lub nie chcieli używać seksualnych energii na ścieżce duchowej w tym życiu. Zdawali sobie sprawę z tego, że celibat jest odpowiedni dla niektórych ludzi, z powodu uwarunkowań karmicznych. Pogląd tantryczny natomiast wniósł ze sobą przekonanie o tym, że niektórzy ludzie posiadają ogromne pokłady namiętności – gwałtownej, pięknej i żywej, zabarwionej dużą dawką emocjonalności Tantra miała stać się ofertą dla tych, którzy chcieli używać całego swojego arsenału po to, by nie marnotrawić posiadanej energii, której istnienia w żaden sposób nie mogli negować.
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=876
I ja to widzę tak: jeśli ktoś nie chce/nie potrafi używać tego "arsenału", o którym wspomina Miranda Shaw, może praktykować metody czerpiące z innych aspektów i z innego rodzaju potencjałów, jakie znajdują się w człowieku.
Jak podają klasyczne nauki buddyjskiej tantry: właściwe praktykowanie metod nietantrycznych owocuje oświeceniem po licznych eonach, natomiast właściwe praktykowanie tantry ma potencjał skrócenia tego czasu do jednego życia. Chodzi tutaj o to, że ktoś, kto nigdy, w żadnych z przeszłych egzystencji nie praktykował żadnych wyzwalających nauk i metod, może rozpoznać stan buddy w aktualnym, jednym życiu. Jako klasyczny przykład takiego urzeczywistnionego w ciągu jednego życia podaje się Milarepę.
Zatem wg tantry buddyjskiej ktoś praktykujący metody nietantryczne może wykonywać je aż do osiągnięcia ostatecznego urzeczywistnienia, opierając się wyłącznie na tych metodach - nie musi sięgać po inne, żeby rozpoznać stan buddy. Ale może również poprzez swoją praktykę otworzyć się w pewnym momencie w przyszłości na ów "arsenał emocji i energii", rozpoznać jego użyteczność i spróbować skorzystać z innych metod - w tym znaczeniu ów ktoś JESZCZE nie jest jest przygotowany do praktykowania tantry.
Ja nie znajduję w tym żadnego wartościowania, chociaż jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może takowe wartościowanie w tym widzieć. Ponoć sposób w jaki przeżywamy zjawiska jest naszą projekcją. Czy czyjakolwiek projekcja jest "lepsza" bądź "bardziej zaawansowana"?
Wszystkie buddyjskie nauki, kiedykolwiek spisane bądź wypowiedziane, odnoszące się do jakichkolwiek etapów praktyki i skierowane do dowolnie (nie)zaawansowanych praktykujących - wszystkie nauki z jakimi mam okazję się spotkać rozpatruję najchętniej pod kątem jednej nauki udzielonej przez IX Karmapę:
Jeśli nie rozumiemy, że różne niebuddyjskie, a także buddyjskie filozofie Śrawaków, Czittamary, Madhjamaki oraz Krija-, Czarja-, Joga i Annutarajogatantra są jedynie opisami, lecz uważamy ich chwilowe, ograniczone poglądy za solidną prawdę i myślimy: 'to jest a tamto nie jest', stanie się to przyczyną duchowych splamień, które utrudnią nam bezpośrednie doświadczenie niezmiennej natury umysłu.
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=853
Taka projekcja odpowiada MI najbardziej
MS: Istnieją nauki tantryczne mówiące o tym, że bez praktykowania w zjednoczeniu i bez pracy z energiami na tym poziomie, niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w ciągu jednego życia.
WIE: Wyczytałem w Pani książce, że jeden z tekstów zawiera stwierdzenie, iż Budda nie osiągnął oświecenia pod drzewem bodhi, jak to się powszechnie uważa, ale w pałacu, w zjednoczeniu ze swoją żoną.
MS: To są dokładnie te nauki, do których się odwołuję. Mówią one, że niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w jednym życiu bez tantrycznego zjednoczenia. Według nich nawet sam Budda Siakjamuni wykonywał praktyki w zjednoczeniu ze swoją żoną, zanim opuścił pałac. W przeciwnym razie, nie zamanifestowałby oświecenia później.
WIE: Pisze Pani dalej, że pomimo osiągnięcia oświecenia już w pałacu, Siakjamuni porzucił swoje królestwo, został włóczęgą i przez lata oddawał się surowym praktykom ascetycznym po to, aby zainspirować ludzi do duchowych poszukiwań – ludzi, których mógł poruszyć tylko tak drastyczny czyn jakim było wyrzeczenie się królestwa.
MS: Tak, osiągnął on oświecenie w zjednoczeniu. Potem, aby pociągnąć za sobą ludzi poruszonych takim działaniem, którzy i tak sami skazani byli niejako na podążanie ścieżką wyrzeczeń, odegrał przed nimi to iluzoryczne przedstawienie ascezy.
WIE: To naprawdę fascynująca historia. Tym niemniej mogę sobie wyobrazić jak przedstawiciele Therawady lub innych, bardziej tradycjonalistycznie nastawionych szkół, zarzucają zwolennikom tantry, że było to zwykłe retuszowanie historii wynikające z czysto ideologicznych pobudek.
MS: To co Siakjamuni zrobił, osiągnął i powiedział, i tak zostało zniekształcone przez upływ czasu, gdyż pierwsze teksty źródłowe pojawiły się sto lat później. Tym niemniej uważam, że tantryczny przekaz jest prawdopodobny.
Nawiązując do tego tematu chciałabym podkreślić, że praktykujący tantrę nie oceniali ludzi, którzy nie mogli lub nie chcieli używać seksualnych energii na ścieżce duchowej w tym życiu. Zdawali sobie sprawę z tego, że celibat jest odpowiedni dla niektórych ludzi, z powodu uwarunkowań karmicznych. Pogląd tantryczny natomiast wniósł ze sobą przekonanie o tym, że niektórzy ludzie posiadają ogromne pokłady namiętności – gwałtownej, pięknej i żywej, zabarwionej dużą dawką emocjonalności Tantra miała stać się ofertą dla tych, którzy chcieli używać całego swojego arsenału po to, by nie marnotrawić posiadanej energii, której istnienia w żaden sposób nie mogli negować.
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=876
I ja to widzę tak: jeśli ktoś nie chce/nie potrafi używać tego "arsenału", o którym wspomina Miranda Shaw, może praktykować metody czerpiące z innych aspektów i z innego rodzaju potencjałów, jakie znajdują się w człowieku.
Jak podają klasyczne nauki buddyjskiej tantry: właściwe praktykowanie metod nietantrycznych owocuje oświeceniem po licznych eonach, natomiast właściwe praktykowanie tantry ma potencjał skrócenia tego czasu do jednego życia. Chodzi tutaj o to, że ktoś, kto nigdy, w żadnych z przeszłych egzystencji nie praktykował żadnych wyzwalających nauk i metod, może rozpoznać stan buddy w aktualnym, jednym życiu. Jako klasyczny przykład takiego urzeczywistnionego w ciągu jednego życia podaje się Milarepę.
Zatem wg tantry buddyjskiej ktoś praktykujący metody nietantryczne może wykonywać je aż do osiągnięcia ostatecznego urzeczywistnienia, opierając się wyłącznie na tych metodach - nie musi sięgać po inne, żeby rozpoznać stan buddy. Ale może również poprzez swoją praktykę otworzyć się w pewnym momencie w przyszłości na ów "arsenał emocji i energii", rozpoznać jego użyteczność i spróbować skorzystać z innych metod - w tym znaczeniu ów ktoś JESZCZE nie jest jest przygotowany do praktykowania tantry.
Ja nie znajduję w tym żadnego wartościowania, chociaż jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może takowe wartościowanie w tym widzieć. Ponoć sposób w jaki przeżywamy zjawiska jest naszą projekcją. Czy czyjakolwiek projekcja jest "lepsza" bądź "bardziej zaawansowana"?
Wszystkie buddyjskie nauki, kiedykolwiek spisane bądź wypowiedziane, odnoszące się do jakichkolwiek etapów praktyki i skierowane do dowolnie (nie)zaawansowanych praktykujących - wszystkie nauki z jakimi mam okazję się spotkać rozpatruję najchętniej pod kątem jednej nauki udzielonej przez IX Karmapę:
Jeśli nie rozumiemy, że różne niebuddyjskie, a także buddyjskie filozofie Śrawaków, Czittamary, Madhjamaki oraz Krija-, Czarja-, Joga i Annutarajogatantra są jedynie opisami, lecz uważamy ich chwilowe, ograniczone poglądy za solidną prawdę i myślimy: 'to jest a tamto nie jest', stanie się to przyczyną duchowych splamień, które utrudnią nam bezpośrednie doświadczenie niezmiennej natury umysłu.
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=853
Taka projekcja odpowiada MI najbardziej
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Mnisi i jogini..
Witam
kunzang
Mirandą Shaw pisze:MS: To są dokładnie te nauki, do których się odwołuję. Mówią one, że niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w jednym życiu bez tantrycznego zjednoczenia. Według nich nawet sam Budda Siakjamuni wykonywał praktyki w zjednoczeniu ze swoją żoną, zanim opuścił pałac. W przeciwnym razie, nie zamanifestowałby oświecenia później.
PozdrawiamIX Karmapa pisze:Jeśli nie rozumiemy, że różne niebuddyjskie, a także buddyjskie filozofie Śrawaków, Czittamary, Madhjamaki oraz Krija-, Czarja-, Joga i Annutarajogatantra są jedynie opisami, lecz uważamy ich chwilowe, ograniczone poglądy za solidną prawdę i myślimy: 'to jest a tamto nie jest', stanie się to przyczyną duchowych splamień, które utrudnią nam bezpośrednie doświadczenie niezmiennej natury umysłu.
kunzang
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
Jak wspomniałem, rozpatruję WSZYSTKIE buddyjskie nauki w kontekście przytoczonych słów IX Karmapy. Nie znaczy to jednak, że wrzucam je wszystkie do kubła ze śmieciami, albo zabieram się za praktykowanie wszystkich naraz.kunzang pisze:Witam
Mirandą Shaw pisze:MS: To są dokładnie te nauki, do których się odwołuję. Mówią one, że niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w jednym życiu bez tantrycznego zjednoczenia. Według nich nawet sam Budda Siakjamuni wykonywał praktyki w zjednoczeniu ze swoją żoną, zanim opuścił pałac. W przeciwnym razie, nie zamanifestowałby oświecenia później.PozdrawiamIX Karmapa pisze:Jeśli nie rozumiemy, że różne niebuddyjskie, a także buddyjskie filozofie Śrawaków, Czittamary, Madhjamaki oraz Krija-, Czarja-, Joga i Annutarajogatantra są jedynie opisami, lecz uważamy ich chwilowe, ograniczone poglądy za solidną prawdę i myślimy: 'to jest a tamto nie jest', stanie się to przyczyną duchowych splamień, które utrudnią nam bezpośrednie doświadczenie niezmiennej natury umysłu.
kunzang
Tak to wygląda na poziomie poglądu, natomiast na poziomie praktyki uważam, że ta główna praktyka, którą sam wykonuję jest najwyższą, najlepszą i najbardziej esencjonalną praktyką DLA MNIE W TYM MOMENCIE. Nie mam powodu, żeby tak jej nie traktować. Po pierwsze: tak to odczuwam, żadna inna praktyka tak mną nie porusza. Po drugie: istnieje wiele wypowiedzi wielu lamów na temat jej "najwyższości, najlepszości i najgłębszości esencjonalnej" - można je znaleźć np. tutaj:
Guru Joga - jedno, które urzeczywistnia wszystkie
Medytacja na lamę
Ten sam IX Karmapa powiedział również:
Dzięki mocy oddania będziesz w stanie urzeczywistnić każdy wgląd.
oraz:
Medytuj na promiennego Lamę nad twoją głową
jako nieoddzielnego od ciebie.
Myśl o jego dobroci, nieustannie go przywołuj.
Jeśli udoskonalisz swe oddanie i zmieszasz swój umysł
z jego umysłem - osiągniesz cel, chociażby tylko dzięki temu.
i:
W trzech zbiorach pism, a także w czterech klasach tantr wyjaśnione zostały liczne metody pozwalające osiągnąć urzeczywistnienie. Jednak w tradycji naszej drogocennej linii Kagyu naucza się, że wszystkie one zawarte są w głębokiej drodze oddania dla lamy.
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=853
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Mnisi i jogini..
Ale to stawia pod znakiem zapytania wartość innych szkół, które również utrzymują, że osiągnięcie oświecenia w jednym życiu jest możliwe. Wymienię choćby szkoły Zen, Jodo Shinshu... W Bon chyba też tak jest (uprzejmie proszę o poprawienie mnie jeśli się mylę).jw pisze: MS: To są dokładnie te nauki, do których się odwołuję. Mówią one, że niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w jednym życiu bez tantrycznego zjednoczenia.
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
A co konkretnie szkoły te mówią nt osiągnięcia oświecenia w jednym życiu?abgal pisze:Ale to stawia pod znakiem zapytania wartość innych szkół, które również utrzymują, że osiągnięcie oświecenia w jednym życiu jest możliwe. Wymienię choćby szkoły Zen, Jodo Shinshu...jw pisze: MS: To są dokładnie te nauki, do których się odwołuję. Mówią one, że niemożliwe jest osiągnięcie oświecenia w jednym życiu bez tantrycznego zjednoczenia.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
-
- Posty: 105
- Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kagyu
- Lokalizacja: Białystok
Re: Mnisi i jogini..
Nie zupełnie rozumiem zagadnienie "oświecenia w jednym życiu".
Nawet jeśli w żadnym żywocie do tej pory nie zajmowałem się Dharmą - teoretycznie mam szansę za pomocą metod tantrycznych osiągnąć pełne oświecenie. Tak?
Zatem co spowodowało, że Milarepa trafił na cennego Nauczyciela? Rozumiem, że istniały jakieś przyczyny. A przyczyny spotkania tak cennych nauk i nauczyciela, zwane niekiedy "zasługą" nie pojawiły się zapewne bez ..przyczyn. A co jest przyczyną zasługi? Praktyka Dharmy. Najszerzej rozumiana, ale właśnie praktyka. Być może będzie to rozwijanie właściwej motywacji, życzenie innym wszystkiego najlepszego, chęć zminimalizowania cierpienia, i rzeczy podobne.
Chyba, że chodzi tutaj o świadomą praktykę buddyjską, przyjęcie schronienia, itd.
Nawet jeśli w żadnym żywocie do tej pory nie zajmowałem się Dharmą - teoretycznie mam szansę za pomocą metod tantrycznych osiągnąć pełne oświecenie. Tak?
Zatem co spowodowało, że Milarepa trafił na cennego Nauczyciela? Rozumiem, że istniały jakieś przyczyny. A przyczyny spotkania tak cennych nauk i nauczyciela, zwane niekiedy "zasługą" nie pojawiły się zapewne bez ..przyczyn. A co jest przyczyną zasługi? Praktyka Dharmy. Najszerzej rozumiana, ale właśnie praktyka. Być może będzie to rozwijanie właściwej motywacji, życzenie innym wszystkiego najlepszego, chęć zminimalizowania cierpienia, i rzeczy podobne.
Chyba, że chodzi tutaj o świadomą praktykę buddyjską, przyjęcie schronienia, itd.
Om Mani Peme Hung
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
Być może chodzi o to, o czym piszesz, a być może nie A może Marpa i Milarepa mieli w odległej przeszłości jakiś związek karmiczny, który spowodował, że spotkali się razem w czasie, kiedy Marpa był już urzeczywistnionym mistrzem, a resztę załatwiło oddanie Milarepy, który "wytrzymał" tyle prób, jakim poddał go Marpa? Mogło być różnie, fakt jest natomiast taki, że wielu lamów stawia Milarepę jako przykład istoty, która urzeczywistniła oświecenie w jednym życiu, pomimo tego, że nigdy wcześniej nie praktykowała żadnych szczególnych metod prowadzących do tego.Ext pisze:Chyba, że chodzi tutaj o świadomą praktykę buddyjską, przyjęcie schronienia, itd.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Mnisi i jogini..
Spotkałem się z wypowiedziami mistrzów Therawady, zapewniających iz można medotami Therawady osiągnąć oświecenie w jednym życiu.
Pozdrawiam
/M
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Mnisi i jogini..
Jeśli chodzi o Jodo Shinshu można zacytować np. poniższy tekst Agnieszki Jędrzejewskiej:jw pisze:A co konkretnie szkoły te mówią nt osiągnięcia oświecenia w jednym życiu?
Aby zrozumieć Nauki Jodo Shinshu o TERAŹNIEJSZOŚCI, powinniśmy wyjaśnić w duchu Shinrana rozumienie kilku podstawowych pojęć Jodo Shinshu. To co Shinran nazwał "shinjin" i "ojo" różni się od popularnego rozumienia tych terminów.
Dla Shinrana istnieją dwa rodzaje shinjin. Jedno jest to tzw. "płytkie lub zwykłe shinjin", które jest po prostu wiarą w Amidę i Jego Jodo jako pewien rodzaj idealnych warunków, które otrzymamy w przyszłym życiu. Drugie jest prawdziwą i stabilną realizacją (sho), satori (gyaku) na nieodwracalnym poziomie (futaiten). To drugie jest najwyższym osiągnięciem możliwym dla człowieka - jest to "umysł Buddy dany człowiekowi", aby doświadczał Mądrości Buddy (Go-nin), Radości Buddy (Ki-nin) i rozwinął diamentowe poleganie na Buddzie i Jego Naukach (Shin-nin).
Umysł Go-nin, Ki-nin i Shin-nin został nazwany San-nin przez Zendo (Shan-tao). Shinran nazywał go również Kongo-shin (diamentowy umysł). Aby zreasumować rozumienie shinjitsu shinjin (prawdziwego shinjin), Shinran napisał Shin Mon Rui, gdzie w części II opisał 10 dobrodziejstw, jakie otrzymuje od Amidy człowiek Nembutsu wraz z realizacją shinjitsu shinjin. Wszystkie te dobrodziejstwa dotyczą obecnego życia osoby shinjin.
Według Shinrana, Ju-shu-no-yaku (10 dobrodziejstw Nembutsu) sprawia, że wszyscy ludzie shinjin żyją ponad samsarą. Oznacza to, że podczas gdy fizycznie są oni wciąż obecni w tym świecie Saha (cierpienia), ich umysły pozostają w jedności z Amidą (is-shin), co przekłada się na życie Ju-shu-no-yaku:
1) myo-shu-goji-no-yaku (są oni chronieni przez najwyższe niewidoczne istoty) [wszystkich Buddów i ich adeptów, z którymi mają jakikolwiek kontakt karmiczny]
2) shi-toku gu-soku-no yaku (otrzymują w pełni wszystkie najwyższe zasługi [paramity] zawarte w Imieniu);
3) ten-aku-jo-zen-no-yaku (cała ich zła karma jest przekształcana w dobrą), [czyli w karmę stawania się Buddą];
4) sho-butsu-go-nen-no yaku (wszyscy Buddowie utrzymują ich w umyśle, chroniąc ich) [jako przyszłego Amidę];
5) sho-butsu-shosan-no yaku (wszyscy Buddowie wysławiają ich);
6) shin-ko-jo-go-no yaku (ich umysły znajdują się w świetle Amidy, które stanowi najwyższą ochronę ich nieodwracalnego satori - futaiten);
7) shin-ta-kangi-no-yaku (posiadają umysł Radości, z wieloma radosnymi doświadczeniami o charakterze zarówno duchowym jak i fizycznym);
8) chi-on-ho-toku-no-yaku (ich rozumienie czyni ich spontanicznie prawdziwie wdzięcznymi za wszystkie dobra otrzymywane od Amidy);
9) jo-gyo-dai-hi-no-yaku (ich aktywności są spontanicznym przejawem Wielkiego Współczucia);
10) nyu-sho-jo-ju-no-yaku (żyją w futaiten).
Jeśli przyjrzeć się uważnie podanemu przez Shinrana opisowi pojęcia "umysł shinjin jako Kongo-shin", staje się oczywiste, że osoba shinjin jest równa Buddzie Śakyamuniemu. Jest godnym pożałowania, kiedy próbujemy zdeprecjonować takie wspaniałe urzeczywistnienie dane nam przez Amidę, mówiąc że "osoba shinjin pozostaje wciąż zwykłym bombu".
(...)
Prawdą jest, że osoba shinjin posiada bonno. Bez bonno nie ma możliwości życia w ludzkim ciele. Również Śakyamuni posiadał bonno. Musiał jeść, spać, cierpiał na bóle głowy i kłopoty z trawieniem, przeżył zamachy na Jego życie, Jego żona z początku nie była szczęśliwa gdy ją opuścił... Chodzi jednak o to, co kontroluje nasze życie - nasze bonno czy Amida.
Jeśli Amida "rządzi" czyimś umysłem, oznacza to, że taki umysł posiada wszystkie zasługi (paramity) Amidy i przejawia w działaniu Mądrość i Współczucie Amidy. Taki umysł doświadcza wiele przyjemności i odczuwa głęboką wdzięczność za transformację, której doświadcza. Chociaż osoba shinjin wciąż posiada jakieś bonno, które pozwala jej działać fizycznie w tym świecie, wszyscy Buddowie wraz z Amidą ochraniają osobę shinjin przed uleganiem impulsom bonno. Przeznaczeniem takiej osoby jest działać jak Budda Amida, ponieważ jest to jedyny sposób dla Amidy, aby przejawić się fizycznie w samsarze.
Kiedy zwykła osoba praktykująca Nembutsu zmienia się w końcu w osobę shinjin, są to Narodziny odnowionej manifestacji Amidy, jest to prawdziwe OJO. Od tej chwili samsara odbierana jest przez osobę shinjin jako Czysta Kraina. Wszystkie istoty postrzegane są jednakowo jako przyszli buddowie. Wszystko co się przydarza traktowane jest jako cenne doświadczenie. Wszystkie zjawiska i zdarzenia uczą Dharmy. Stała ochrona Amidy i wszystkich możliwych Buddów sprawia, że osoba shinjin jest naprawdę bezpieczna. Żyje ona pełnią życia. Przyjmuje bez obaw wszystko, z czym przyjdzie jej się zmierzyć. Bez względu na okoliczności czuje się prowadzoną przez Amidę i podstawowo radosną. Żadnych zmartwień. Są to prawdziwe Narodziny nowej jakościowo osoby w nowym jakościowo świecie. Dlatego nazwano je OJO.
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
Być może wszystkie te zapewnienia, to tylko czysta dydaktyka, która ma zachęcić do wytrwałej praktyki? Marchewka do schrupania już w tym życiu
Jeśli czyjaś praktyka jest naprawdę właściwa, szczera, pełna zrozumienia, oddania i współczucia, to niezależnie jaka by ona nie była, może zaowocować oświeceniem w jednym życiu osoby, która jest niejako z daną praktyką "kompatybilna" - tak mi się przynajmniej zdaje. Ja np. nie czuję tej kompatybilności woboc jodo-shinshu, nie jestem nawet przeczytać zacytowanego wyżej tekstu Myoshu Jędrzejewskiej do 1/4 Jak to się mówi: "nie kumam tej czaczy" Ale nie wykluczam, że dla innych może to być idealne podejście.
Myślę, że ze względów dydaktycznych można mówić, że ta czy inna praktyka jest najlepszą, najszybszą i najbardziej skuteczną ze wszystkich. Jeśli kogoś takie stwierdzenia wobec określonej ścieżki inspirują, to zaczyna nią podążać z jeszcze większym przekonaniem i zaangażowaniem. A jeśli kogoś to nie rusza, to powinien raczej szukać innej najlepszej i najbardziej skutecznej praktyki dla siebie.
Jeśli czyjaś praktyka jest naprawdę właściwa, szczera, pełna zrozumienia, oddania i współczucia, to niezależnie jaka by ona nie była, może zaowocować oświeceniem w jednym życiu osoby, która jest niejako z daną praktyką "kompatybilna" - tak mi się przynajmniej zdaje. Ja np. nie czuję tej kompatybilności woboc jodo-shinshu, nie jestem nawet przeczytać zacytowanego wyżej tekstu Myoshu Jędrzejewskiej do 1/4 Jak to się mówi: "nie kumam tej czaczy" Ale nie wykluczam, że dla innych może to być idealne podejście.
Myślę, że ze względów dydaktycznych można mówić, że ta czy inna praktyka jest najlepszą, najszybszą i najbardziej skuteczną ze wszystkich. Jeśli kogoś takie stwierdzenia wobec określonej ścieżki inspirują, to zaczyna nią podążać z jeszcze większym przekonaniem i zaangażowaniem. A jeśli kogoś to nie rusza, to powinien raczej szukać innej najlepszej i najbardziej skutecznej praktyki dla siebie.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Mnisi i jogini..
:lol: 8)jw pisze:nie jestem nawet przeczytać zacytowanego wyżej tekstu Myoshu Jędrzejewskiej do 1/4 Jak to się mówi: "nie kumam tej czaczy"
jw pisze: Myślę, że ze względów dydaktycznych można mówić, że ta czy inna praktyka jest najlepszą, najszybszą i najbardziej skuteczną ze wszystkich. Jeśli kogoś takie stwierdzenia wobec określonej ścieżki inspirują, to zaczyna nią podążać z jeszcze większym przekonaniem i zaangażowaniem. A jeśli kogoś to nie rusza, to powinien raczej szukać innej najlepszej i najbardziej skutecznej praktyki dla siebie.
Teraz rozumiem. Czekałem na powiedzenie tego wprost 8)
Re: Mnisi i jogini..
Oświecenie w jednym życiu?! :shock: :shock: :shock: Hm, zawsze oświecenie jest w jednym życiu, bo to chyba (?!) moment jest.booker pisze:Spotkałem się z wypowiedziami mistrzów Therawady, zapewniających iz można medotami Therawady osiągnąć oświecenie w jednym życiu.
Z drugiej strony - już się nieco tych żyć (nie mylić z: rzyć) ma za sobą, więc o jedno życie to odpada...
Mnie, osobiście, się nigdzie nie spieszy. I tak będę TAM ostatnia. Póki co muszę się nauczyć jak najefektwyniej żyć w stanie nieoświeconym, bo mam sporo przed sobą. Pozdrawiam!
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Mnisi i jogini..
Może termin "realizacja;rozpoznanie;urzeczywistnienie prawdziwej natury umysłu" bardziej przemówi tutaj do Ciebie niż słowo "oświecenie".macadamia pisze: Oświecenie w jednym życiu?! Shocked Shocked Shocked Hm, zawsze oświecenie jest w jednym życiu, bo to chyba (?!) moment jest.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Mnisi i jogini..
Nie no, przemawia dokładnie tak samo,jak "oświecenie". Rozpoznaje się, urzeczywistnia - w jednej chwili. O co chodzi z tym "jednym życiem"? Pozdrawiam!booker pisze:Może termin "realizacja;rozpoznanie;urzeczywistnienie prawdziwej natury umysłu" bardziej przemówi tutaj do Ciebie niż słowo "oświecenie".
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Mnisi i jogini..
Witam
Pozdrawiam
kunzang
Niektóre nauki dają gwarancję na piśmie, że jeżeli będzie się podążać ścieżką zgodnie z ich zaleceniami, to zrealizuje się stan buddy między momentem narodzin a momentem śmierci.macadamia pisze:O co chodzi z tym "jednym życiem"?
Pozdrawiam
kunzang
Re: Mnisi i jogini..
Jasne. rozumiem, że w przeciwnym przypadku (tych szkół, które nie dają gwarancji na piśmie) istnieje możliwość zrealizowania stanu buddy między momentem śmierci a momentem narodzin?kunzang pisze:Witam
Niektóre nauki dają gwarancję na piśmie, że jeżeli będzie się podążać ścieżką zgodnie z ich zaleceniami, to zrealizuje się stan buddy między momentem narodzin a momentem śmierci.macadamia pisze:O co chodzi z tym "jednym życiem"?
Pozdrawiam
kunzang
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Mnisi i jogini..
Witam
No właśnie Ale to się może zmienić. Wystarczą gwarancje na piśmie
Pozdrawiam
kunzang
EDITmacadamia pisze:Jasne. rozumiem, że w przeciwnym przypadku (tych szkół, które nie dają gwarancji na piśmie) istnieje możliwość zrealizowania stanu buddy między momentem śmierci a momentem narodzin?
No właśnie Ale to się może zmienić. Wystarczą gwarancje na piśmie
Pozdrawiam
kunzang
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
Chodzi o to, że stan buddy można zrealizować w jednym życiu, nawet jeśli nigdy we wcześniejszych egzystencjach nie praktykowało się żadnych buddyjskich metod (wg nauk tantry metody nietantryczne przynoszą ostateczny efekt w wyniku praktykowania ich w ciągu wielu egzystencji), i realizacja ta następuje jeszcze za życia, czyli kiedy posiada się materialne ciało.kunzang pisze:Niektóre nauki dają gwarancję na piśmie, że jeżeli będzie się podążać ścieżką zgodnie z ich zaleceniami, to zrealizuje się stan buddy między momentem narodzin a momentem śmierci.macadamia pisze:O co chodzi z tym "jednym życiem"?
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Mnisi i jogini..
Aha, to rozumiem. Ale czy jest jakaś bardzo mocno zaznaczona granica między "metodami buddyjskimi" a "metodami niebuddyjskimi"? Bo wiem, że jest ta granica w światopoglądzie, ale metody często są bardzo, bardzo zbliżone - chodzi mi o metody jogi (tantry) buddyjskiej i niebuddyjskiej. Pozdrawiam!jw pisze:Chodzi o to, że stan buddy można zrealizować w jednym życiu, nawet jeśli nigdy we wcześniejszych egzystencjach nie praktykowało się żadnych buddyjskich metod (wg nauk tantry metody nietantryczne przynoszą ostateczny efekt w wyniku praktykowania ich w ciągu wielu egzystencji), i realizacja ta następuje jeszcze za życia, czyli kiedy posiada się materialne ciało.
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
O jakich konkretnie metodach buddyjskich i niebuddyjskich piszesz? Możesz dokonać tutaj jakiegoś porównania na konkretnych przykładach?macadamia pisze:metody często są bardzo, bardzo zbliżone - chodzi mi o metody jogi (tantry) buddyjskiej i niebuddyjskiej.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Mnisi i jogini..
Chodzi mi najogólniej pisząc, o techniki pracy z kanałami energetycznymi (joga - buddyjska i klasyczna) oraz transformacje energii (tantra - w różnych tradycjach). Dokładniej nie napiszę, bo to dość "tajemne" nauki - i forum nie jest dobrym miejscem, żeby o tym wypisywać.jw pisze: O jakich konkretnie metodach buddyjskich i niebuddyjskich piszesz? Możesz dokonać tutaj jakiegoś porównania na konkretnych przykładach?
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Mnisi i jogini..
Przecież to są dwa całkiem odmienne i niezależne systemy energetyczne. Inna liczba czakr, inne umiejscowienie i układ "kanału centralnego", inne właściwości przypisane poszczególnym czakrom, odmienna postawa motywacyjna, na której fundamencie opierają się joga hinduska i buddyjska. Wreszcie różnice w zapleczu filozoficznym: w buddyzmie nie wykonuje się praktyk przekształcających energie bez uprzedniego ugruntowania się w doktrynie traktującej o pustości zjawisk, która to jest charakterystyczna wyłącznie (jak sądzę) dla nauk buddyjskich (siakjamunizm i tenpaszienrabizm).macadamia pisze:Chodzi mi najogólniej pisząc, o techniki pracy z kanałami energetycznymi (joga - buddyjska i klasyczna) oraz transformacje energii (tantra - w różnych tradycjach). Dokładniej nie napiszę, bo to dość "tajemne" nauki - i forum nie jest dobrym miejscem, żeby o tym wypisywać.jw pisze:O jakich konkretnie metodach buddyjskich i niebuddyjskich piszesz? Możesz dokonać tutaj jakiegoś porównania na konkretnych przykładach?
Zatem podobieństwo wydaje się raczej powierzchowne i mylące. To tak jakby porównywać Szwajcarię i Tybet. W krajobrazie obu dominują tereny górzyste, ale przy nieco bliższym przyjrzeniu się widać bardzo znaczące różnice.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Mnisi i jogini..
Nie bądź niepoważny. Ten system kanałów i centrów energetycznych to nie jest jakiaś fantazja nauczycieli buddyzmu czy jogi klasycznej, tylko faktycznie istnieje w ciele człowieka. Kiedy z tym pracujesz - masz bezpośrednie doświadczenie tego co jest i gdzie. Owszem, są różnice w opisach, ale to co opisują te dwa różne systemy to np. miejsca, gdzie należy się skupiać, żeby "poczuć" dany ośrodek, który rzeczywiście jest w zupełnie innym miejscu.jw pisze:Przecież to są dwa całkiem odmienne i niezależne systemy energetyczne. Inna liczba czakr, inne umiejscowienie i układ "kanału centralnego", inne właściwości przypisane poszczególnym czakrom, odmienna postawa motywacyjna, na której fundamencie opierają się joga hinduska i buddyjska.
Tak, z tym się zgodzę.jw pisze:Wreszcie różnice w zapleczu filozoficznym: w buddyzmie nie wykonuje się praktyk przekształcających energie bez uprzedniego ugruntowania się w doktrynie traktującej o pustości zjawisk, która to jest charakterystyczna wyłącznie (jak sądzę) dla nauk buddyjskich (siakjamunizm i tenpaszienrabizm).
A z tym się nie zgodzę. Bo albo jest tak, albo inaczej, to nie jest dowolne. To tak, jakbyś się uczył np. anatomii u dwóch lekarzy z zupełnie różnych kultur. Mogą ci coś inaczej opisywać, ale jak przyjdzie Ci kroić pacjenta - wątroba, żołądek, serce są w dokładnie jednym miejscu.jw pisze:Zatem podobieństwo wydaje się raczej powierzchowne i mylące. To tak jakby porównywać Szwajcarię i Tybet. W krajobrazie obu dominują tereny górzyste, ale przy nieco bliższym przyjrzeniu się widać bardzo znaczące różnice.
Inną sprawą jest tekchnika i celowość wykonania jakiejś operacji...
Re: Mnisi i jogini..
Dobre Podoba mi sięjw pisze:siakjamunizm i tenpaszienrabizm
:lol:
-
- Posty: 105
- Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kagyu
- Lokalizacja: Białystok
Re: Mnisi i jogini..
Też zastanawiałem się nie raz nad "obiektywnością" systemu energetycznego. I nie wiem na ile różne wizualizacje są "jedynie" zręcznymi środkami, a na ile rzeczywiście odpowiadają "anatomii" subtelnych kanałów. Kiedy spotkałem się z przyporządkowaniami tantry buddyjskiej, różnice w stosunku do przyporządkowań hinduskich zrodziły we mnie sporo wątpliwości.
Rozumiem, że - jeśli takowy system energetyczny (zdewaluowane słowo, ale nie znajduję lepszego) w jakiś sposób istnieje obiektywnie, to w wyniku praktyki, a być może spontanicznie ludzie z różnych kultur powinni to odkrywać i zgadzać się w kluczowych punktach. Jeśli jednak w jednym systemie coś, co przyporządkowuje się umysłowi i np kolorowi czerwonemu, w innym odpowiada za ciało i kojarzy się z kolorem białym, albo właśnie umiejscowienie i kształt kanału centralnego tak bardzo się różnią, być może nie da się tych systemów ujednolicić?
Być może jest tak jak z systemami miar - dopóki używam jednego, który w swoim obrębie jest spójny, wszystko jest w porządku.
Nie do końca rozumiem te zagadnienia, więc to co napisałem może brzmieć naiwnie, ale ciekaw jestem jak to z tym jest.
Rozumiem, że - jeśli takowy system energetyczny (zdewaluowane słowo, ale nie znajduję lepszego) w jakiś sposób istnieje obiektywnie, to w wyniku praktyki, a być może spontanicznie ludzie z różnych kultur powinni to odkrywać i zgadzać się w kluczowych punktach. Jeśli jednak w jednym systemie coś, co przyporządkowuje się umysłowi i np kolorowi czerwonemu, w innym odpowiada za ciało i kojarzy się z kolorem białym, albo właśnie umiejscowienie i kształt kanału centralnego tak bardzo się różnią, być może nie da się tych systemów ujednolicić?
Być może jest tak jak z systemami miar - dopóki używam jednego, który w swoim obrębie jest spójny, wszystko jest w porządku.
Nie do końca rozumiem te zagadnienia, więc to co napisałem może brzmieć naiwnie, ale ciekaw jestem jak to z tym jest.
Om Mani Peme Hung