wybór szkoły

dyskusje i rozmowy
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: wybór szkoły

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Ja się zgadzam z Ryuu.

Oczywiście mogą się zdarzyć sekty podszywające się pod buddyzm i przed nimi trzeba ostrzegać.

Ale jeśli chodzi o szkoły buddyjskie działające w Polsce to te podjazdy reprezentantów co bardziej ortodoksyjnych nurtów czynią według mnie dużo więcej szkody niż pożytku. Naiwna jest wiara, że początkującego należy na początek ostrzegać przed "fałszywymi nauczycielami", czyli jak się domyślam bez jakichś papierów, które szafujący takim określeniem uważa za niezbędne. Będzie odwrotnie: jak człowiekowi na twarz zaczniesz tłumaczyć o oszustach, to odwróci się na pięcie i sobie pójdzie. Bardzo łatwo zniszczyć czyjeś zaufanie - a bardzo trudno zaproponować coś konstruktywnego w zamian.

Większość społeczeństwa oddaje się bezmyślnie religii Mary a co i rusz pojawiają się tu buddyści uważają za stosowne wieszać psy na mniej ortodoksyjnych buddystach, jakby to była najistotniejsza rzecz na świecie

7 lat temu uciekłem z ZBZ Bodhidharmy, bo przeraziły mnie niejasności z brakiem przekazu Philipa Kapleau. Dzisiaj nie żałuję tego kroku, bo bardziej po drodze mi z Kwan Um, ale złego słowa nie powiem na sensei Sunyę. Wtedy poszedłem do Doroty Krzyżanowskiej na rozmowę osobistą - a ona mi powiedziała, że to żaden powód, że w każdej linii są lepsze i gorsze momenty i w każdej, nawet zupełnie podejrzanej może pojawić się wybitna osobowość. No i, że jakby na świecie zostało trzech oszustów: jeden by umiał siedzieć w lotosie, drugi znał odpowiedzi na kongany a trzeci znał technikę medytacji to i tak można by się od nich tego uczyć. Wychodzę z takiego założenia i od lat gryzę się w palce, gdy mam skrytykować jakiegokolwiek nauczyciela, który kogoś inspiruje. Pamiętam jakie załamanie przeszedłem jak odchodziłem z Bodhidharmy po aferach wywołanych właśnie takimi dobrymi intencjami - nikomu tego nie życzę.
AdamW
użytkownik zbanowany
Posty: 132
Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen Rinzai

Re: wybór szkoły

Nieprzeczytany post autor: AdamW »

iwanxxx pisze:Ja się zgadzam z Ryuu.

Oczywiście mogą się zdarzyć sekty podszywające się pod buddyzm i przed nimi trzeba ostrzegać.

Ale jeśli chodzi o szkoły buddyjskie działające w Polsce to te podjazdy reprezentantów co bardziej ortodoksyjnych nurtów czynią według mnie dużo więcej szkody niż pożytku. Naiwna jest wiara, że początkującego należy na początek ostrzegać przed "fałszywymi nauczycielami", czyli jak się domyślam bez jakichś papierów, które szafujący takim określeniem uważa za niezbędne. Będzie odwrotnie: jak człowiekowi na twarz zaczniesz tłumaczyć o oszustach, to odwróci się na pięcie i sobie pójdzie. Bardzo łatwo zniszczyć czyjeś zaufanie - a bardzo trudno zaproponować coś konstruktywnego w zamian.

Większość społeczeństwa oddaje się bezmyślnie religii Mary a co i rusz pojawiają się tu buddyści uważają za stosowne wieszać psy na mniej ortodoksyjnych buddystach, jakby to była najistotniejsza rzecz na świecie

7 lat temu uciekłem z ZBZ Bodhidharmy, bo przeraziły mnie niejasności z brakiem przekazu Philipa Kapleau. Dzisiaj nie żałuję tego kroku, bo bardziej po drodze mi z Kwan Um, ale złego słowa nie powiem na sensei Sunyę. Wtedy poszedłem do Doroty Krzyżanowskiej na rozmowę osobistą - a ona mi powiedziała, że to żaden powód, że w każdej linii są lepsze i gorsze momenty i w każdej, nawet zupełnie podejrzanej może pojawić się wybitna osobowość. No i, że jakby na świecie zostało trzech oszustów: jeden by umiał siedzieć w lotosie, drugi znał odpowiedzi na kongany a trzeci znał technikę medytacji to i tak można by się od nich tego uczyć. Wychodzę z takiego założenia i od lat gryzę się w palce, gdy mam skrytykować jakiegokolwiek nauczyciela, który kogoś inspiruje. Pamiętam jakie załamanie przeszedłem jak odchodziłem z Bodhidharmy po aferach wywołanych właśnie takimi dobrymi intencjami - nikomu tego nie życzę.
Iwaniexxx nie obce są mi konsekwencje "niejasności" przekazu Roshiego Kapleau, sam ich doświadczyłem jako i wielu innych mych braci i sióstr w Dharmie. Pewnie nie stałoby się tak, gdy ta sprawa była jasno wyjaśniona każdemu nowemu zainteresowanemu przystąpieniem do tej wspólnoty. Wskazując te "niejasności" można uchronić innych od przeżyć, które były naszym udziałem - chyba warto? Wiem, że można uczynić to w taki sposób, by nie spowodować pomieszania i "odwrócenia na pięcie" itp. itd...
Nie należy też takich działań sprowadzać jedynie do ataków ortodoksów na nie-ortodoksów i na odwrót. Sprawy przekazu są ważne, a z tymi mamy tu na zachodzie coraz więcej trudności, mam tu na myśli szeroko pojętą szkołę Zen.
Wybór nauczyciela jest osobista sprawą, każdy ostatecznie musi dokonać go sam i przyjąć za to odpowiedzialność, ale od tysięcy lat jest funkcjonuje pewna tradycja. Choć wielu osobom ten termin tradycja może kojarzyć się negatywnie, to niekoniecznie tak być musi. Osobiście postrzegam to jako coś bardzo żywego i nie mającego wiele wspólnego ze "skostniałą forma", ale to już inny temat.
Posiadanie tzw. "papierów" nie stanowi o tym, że dany nauczyciel jest super...ale na pewno stanowi o tym, że ma pewne jasne uprawnienia, umocowania i ze spokojem może być brany pod uwagę jako kandydat na duchowego przewodnika. Udam się to typowego przykładu lekarza lub profesora, idziemy do takiego lekarza, który ma dyplom, nauki pobieramy u profesora mianowanego a nie samozawńczego. Co oczywiście nie wyklucza, że może pomóc nam znachor, czy domorosły znawca wszechrzeczy. Niedawno pewien buddyjski nauczyciel, tzw. mistrz zen odpowiedział na pytanie jak początkująca osoba może znaleźć autentycznego nauczyciela, odpowiedział: Jest to trudne dla "zwyczajnego" człowieka, bardzo często jego zaciemniony pogląd nie pozwala właściwie rozpoznać takiej osoby, właściwym jest dla początkującego oprzeć się na "schronieniu w linii przekazu".
Słowa Doroty są bardzo inspirujące, uczyć w ostatecznym rozumieniu możemy się od każdego, a najlepszym i jedynym nauczycielem jesteśmy my sami...
W chaosie "przekazów"na zachodzie warto udać się do sedna nauczania buddyjskiego, do wzoru który dał Budda. Inspirować może nas każdy, to sprawa indywidualna ale to nie powinno prowadzić do mylenia "porządków".
Dlatego we wskazaniu na szkoły, które mają z tym oficjalnym przekazem problemy nie chodzi o ortodoksje czy krytykę, ale jasne określenie z czym człowiek zaintersowany Buddyzmem ma do czynienia. Jest to działanie tak samo zwyczajne i pozbawione negatywizmu jak polecenie przeczytania jakieś sutry lub nauk rdzennego nauczyciela, czy patriarchy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Tybetański”