Podobają mi się wyjaśnienia lamy Rinczena z książki "Pierwszy krok do Nirwany". Trochę zadziwia mnie to, że skomplikowane wizualizacje przedstawia jako coś łatwiejszego niż na przykład jednoupunktowioną medytację czy siedzenie z oddechem. Dla mnie te wizualizacje to jakiś totalny kosmos jest, poza moimi możliwościami. Hehe.
Cel zenu i wadżrajany jest ten sam, metody są różne. Wizualizacje to po prostu subtelna przeszkoda. Mógłbym użyć takiego porównania: są ciężkie chmury i jest zimno, bo nie ma słońca. Więc najpierw potrzebny jest wiatr, żeby rozpędził chmury. Ale później sam wiatr staje się przeszkodą i musi wygasnąć. Ta część medytacji z wizualizacjami, z mantrami, których używa się bardzo dużo w buddyzmie tybetańskim, to jest ciągle jeszcze pojęciowa medytacja, która jest jak wiatr – rozgania grubsze zaciemnienia, emocjonalne splamienia. Każda medytacja składa się z wizualizacji i z mantry, to jest tak zwana faza foremna, a później następuje tak zwana faza bezforemna, wizualizacja się rozpuszcza. Z chwilą kiedy lgnie się do formy, na którą się medytuje, do tych wszystkich bóstw, staje się to podobne do tantry hinduskiej. W momencie kiedy rozumie się, że te bóstwa są iluzoryczne, są pustką, złudnym przejawieniem, staje się to buddyjską praktyką. Jest to umiejętna metoda, której używa się do szybkiego rozpędzenia grubszych zaciemnień. Później i tak trzeba zrozumieć, że ostateczną naturą tych bóstw, Buddów, na których się medytuje, jest Dharmakaja, ostateczna natura umysłu, która jest poza kształtem, formą, smakiem, zapachem, ciężarem, poza możliwością wyrażenia. I taka jest symbolika tych Buddów w zjednoczeniu: męski aspekt uosabia metody, a żeński Pustkę. To jest nierozdzielność umiejętnych metod i Pustki, prowadzi ona do najwyższego urzeczywistnienia. Sama mądrość jest mato skuteczna. Również same zręczne metody, bez mądrości, nie zaprowadzą do celu.
Te metody są jak ciężka artyleria czy jak niezwykle silny chemiczny środek czyszczący. W tamtych czasach ludzie nie mieli tak zwariowanego, szybkiego życia o tak wielu emocjach i nie potrzebowali takich metod. Są one dla tych, którzy mają bardzo intensywne życie emocjonalne, i nie bardzo mogą sobie poradzić na zasadzie takiej medytacji: „usiądź, uspokój się, obserwuj swój oddech". To jest bardzo piękna metoda, ale wielu ludzi nie potrafi tego, natomiast potrafi zająć się wizualizacją jakiegoś bóstwa, bo ich pociąga takie gniewne bóstwo, które ma tyle rąk, bo to taka bardzo trudna mantra... Nauczyć się tego wszystkiego to jest takie fascynujące i automatycznie wciąga całą intelektualną, emocjonalną i również estetyczną stronę osobowości. Wciąga i za pomocą różnych umiejętnych metod pozwala przemienić te elementy osobowości. I dlatego właśnie jest to metoda specyficzna dla naszych czasów. Budda Siakjamuni przekazując nauki w różnych tantrach mówił, że te i te nauki będą dla późniejszych pokoleń, które będą tego potrzebowały Ci wybrani uczniowie zwykle otrzymywali jedną praktykę i praktykowali ją aż do skutku, aż do urzeczywistnienia. I to wystarczało. W późniejszych czasach w Tybecie często też tak to właśnie praktykowano, ale byt to kraj, w którym Dharma przez tysiąc lat zdążyła się zakorzenić. Nie tak dawno rozmawiałem z jednym z wielkich dzierżawców linii przekazu dawniejszych mistrzów, który powiedział: „W Tybecie mieliśmy całą infrastrukturę, w każdym klasztorze było tylu a tylu nauczycieli, kto chciał się uczyć medytacji, szedł do instruktora, wszystko dostawał systematycznie. A na Zachodzie jest tak, że przyjeżdża raz na rok nauczyciel, przez tydzień daje szereg nauk, szereg inicjacji, bardzo często na zapas, bo inaczej ludzie nie mają szansy tego dostać. Często na zasadzie: dostajecie teraz te nauki, a w przyszłości, mam nadzieję, będziecie w stanie je praktykować". To ludzi bardzo inspiruje, potrzebują tego. Ale wciąż aktualne jest przysłowie, które powtarzano w Tybecie: „Jeden lama, jeden jidam, to znaczy jedna praktyka medytacyjna, jedno bóstwo, na które się medytuje, to wszystko, czego potrzeba".
To nie są bogowie ani jakieś samoistne byty. Sama istota oświecenia, sama istota Umysłu Buddy, nazywana w sanskrycie Dharmakają, czyli Ciałem Prawdy, Stanem Prawdy, jest bezforemna, nie ma żadnych cech, takich jak kształt, smak, kolor, zapach, nie można z nią wejść inaczej w kontakt jak przez urzeczywistnienie. Dlatego Dharmakają ze współczucia dla istot emanuje foremne kaje, czyli foremne ciała: Nirmanakaję i Sambhogakaję. Nirmanakaja, czyli Ciało Emanacji, przejawia się na przykład jako Budda Siakjamuni czy inni tulku. Jest to fizyczna forma przejawienia Buddy Sambhogakaja istnieje po to, żeby prowadzić bodhisattwów na wyższych stopniach rozwoju. Sambhogakaję to nie są jakieś niezależne byty, tylko jak gdyby ostateczna prawda, ostateczna mądrość, która jest również naturą własnego umysłu. Ukazują się w ten sposób, żeby być niejako odbiciem, symbolem tej ostatecznej prawdy. Dzięki medytacji na takie bóstwo urzeczywistni się ostateczną naturę umysłu, tak zwane ostateczne bóstwo.
W obecnych czasach życie toczy się szybciej niż w czasach Buddy Siakjamuniego, w związku z czym jest o wiele większa intensywność emocjonalnego doświadczania świata (mówimy, oczywiście, o większości ludzi). W tamtych czasach wszystko było o wiele spokojniejsze. Po drugie, mamy więcej wojen, konfliktów. Po trzecie, istnieje mniejsze zaufanie do praktyk religijnych. Po czwarte, mniej zwraca się uwagę na etyczny sposób bycia; dla wielu ludzi granice tego, co jest etyczne a co nieetyczne, bardzo się zmieniły od tamtych czasów. Poza tym pojawia się wiele nowych chorób. Praktyki z tamtych czasów są stosowne i teraz dla niektórych ludzi. W tamtych czasach głównie nauczano medytacji uspokajającej, wyciszającej i kiedy uspokoiło się umysł, naturalnie pojawiała się klarowność, przejrzystość, jasność postrzegania i doświadczenie wglądu natury rzeczywistości. Natomiast w obecnych czasach bardzo trudno jest powiedzieć ludziom na przykład: żyjcie spokojnie, łagodnie, utrzymujcie spokojne umysły – większość ludzi tego nie potrafi. Kiedy otrzymują instrukcje do prostej medytacji, na przykład połóż mały kamyk przed sobą, skupiaj na nim uwagę i pozostawaj przez dłuższy czas w jednoupunktowionej koncentracji, bez rozproszenia – dla większości ludzi jest to niewykonalne albo wymagałoby bardzo dużo czasu. Metody tantry buddyjskiej czyli wadżrajany są o wiele bardziej dynamiczne i przez to wciągają nasz umysł, angażując również uczuciową stronę osobowości, a także estetyczną. Jest cały szereg wizualizacji, gdzie wyobraża się różne formy Buddy, są to bardzo piękne, bardzo rozbudowane wizualizacje. Dzięki skupianiu się na tym, wyobrażaniu, osiąga się ten sam efekt jednoupunktowionej koncentracji, ale osiąga się go dzięki temu, że angażuje się również tę uczuciową stronę, na przykład budzi się poczucie oddania względem tego, co się wizualizuje. To jest łatwiejsze.