[center]LordD pisze: Co jest właściwe? Co nie jest właściwe? Jak to rozstrzygnąć?

[center]LordD pisze: Co jest właściwe? Co nie jest właściwe? Jak to rozstrzygnąć?
Odpowiedź Bookera jest, być może (piszę 'być może', bo nie wiem jak jest naprawdę), odpowiedzią dobrą wewnątrz Kwam Um. W innych szkołach mahajany (również szkołach określanych jako zen) odpowiedź taka byłaby bardzo niedobra. Fakt ten trzeba podkreślić - tym bardziej, że rozmowa toczy się w panelu mahajana.LordD pisze:Co jest właściwe? Co nie jest właściwe? Jak to rozstrzygnąć?
Odpowiedź Bookera jest bardzo dobra! Wskazuje na bezpośrednie doświadczenie! A jaka by była dobra odpowiedź ze strony Mahajany?airavana pisze:Odpowiedź Bookera jest, być może (piszę 'być może', bo nie wiem jak jest naprawdę), odpowiedzią dobrą wewnątrz Kwam Um. W innych szkołach mahajany (również szkołach określanych jako zen) odpowiedź taka byłaby bardzo niedobra. Fakt ten trzeba podkreślić - tym bardziej, że rozmowa toczy się w panelu mahajana.LordD pisze:Co jest właściwe? Co nie jest właściwe? Jak to rozstrzygnąć?
Jak już wspomniałem, odpowiedź Bookera może i jest dobra a nawet bardzo dobraLordD pisze:Odpowiedź Bookera jest bardzo dobra! Wskazuje na bezpośrednie doświadczenie! A jaka by była dobra odpowiedź ze strony Mahajany?
Tak przy okazji: cz. Heng Sure opowiadał, że podczas jego podróży (która polegała na ciągłych pokłonach) sutra, którą miał w plecaku (chyba Awatamsaka) - zaczęła do niego "mówić"LordD pisze:Odpowiedź Bookera jest bardzo dobra! Wskazuje na bezpośrednie doświadczenie! A jaka by była dobra odpowiedź ze strony Mahajany?
Jeżeli spojżysz na to zdjęcie z szerszej perspektywy, oznacza ono - w symbolicznym skrócie - po prostu praktykowanie, jako całość.airavana pisze:Jak już wspomniałem, odpowiedź Bookera może i jest dobra a nawet bardzo dobraLordD pisze:Odpowiedź Bookera jest bardzo dobra! Wskazuje na bezpośrednie doświadczenie! A jaka by była dobra odpowiedź ze strony Mahajany?, ale nie dla każdego. Generalnym podejściem mahajany jest praca nad właściwą motywacją do praktyki oraz właściwym poglądem a dopiero później medytacja.
Niekoniecznie, aczkolwiek hard-rygoru nie ma.img pisze:Zauważyłem, że jak zenki siedzą /nie chodzi tu tylko o powyższe zdjęcie/, to miewają głowę pochyloną w dół - to tak ma być?
Warto podkreślić kim jest Czc. Heng Sure i jak niezwykle silny nacisk kładł na właściwy pogląd jego Mistrz.nayael pisze: cz. Heng Sure opowiadał, że podczas jego podróży (która polegała na ciągłych pokłonach) sutra, którą miał w plecaku (chyba Awatamsaka) - zaczęła do niego "mówić"W tym sensie, że nagle dostrzegał w niej to, czego nigdy tam nie widział.
Ale ja spojrzałem z wąskiej perspektywybooker pisze:Jeżeli spojżysz na to zdjęcie z szerszej perspektywy, oznacza ono - w symbolicznym skrócie - po prostu praktykowanie, jako całość.
Moją intencją nie jest czepianie się czegokolwiek tylko uniknięcie nieporozumień.booker pisze:można się przyczepić
airavana pisze:Ale ja spojrzałem z wąskiej perspektywybooker pisze:Jeżeli spojżysz na to zdjęcie z szerszej perspektywy, oznacza ono - w symbolicznym skrócie - po prostu praktykowanie, jako całość.I w trosce o wszystkich, którzy spojrzą podobnie dopisałem swój komentarz
Airavana, nie jestem w stanie znać wszystkich szkół Mahajany.airavana pisze:Odpowiedź Bookera jest, być może (piszę 'być może', bo nie wiem jak jest naprawdę), odpowiedzią dobrą wewnątrz Kwam Um. W innych szkołach mahajany (również szkołach określanych jako zen) odpowiedź taka byłaby bardzo niedobra. Fakt ten trzeba podkreślić - tym bardziej, że rozmowa toczy się w panelu mahajana.
Może tylko jedno jeszcze słowo, w tym temacie.airavana pisze: (...) uniknięcie nieporozumień.
Wyjaśnienie w tym temacie pojawia się wcześniejZaznajomienie się z:
- • Sutrą Serca
• Diamentową Sutrą
• Sutrą Podwyższenia [(VI Patriarchy)]
• Zbiorem Mu Mun Kwan
• Zapiskami Błekitnej Skały
• Sutrą Hwa Yen (Avatamsaka)
• Sutrą Lotosu
• Sutrą Wimalikirtiego
A z super ciekawych rzeczy, to z drugiej strony, jak można poczytać na zakończenie "Kompasu Zen", Mistrz Zen Seung Sahn jak sam powiedział "przez 60 lat, tu i tam nauczał "tylko nie-wiem", nie nauczał hinajany,mahajany, nie nauczał buddyzmu, nie nauczał nawet Zen".Soeng Hyang SSN, Główny Nauczyciel Szkoły pisze: It is not a coincidence that the sutras and other suggested readings are in the last section. This rich tradition insists on live speech, direct understanding: “A special transmission outside the sutras.” A slow cultivation and understanding of the teachings of past teachers can be skillfully used to touch the hearts and minds of our wide sangha.
Nie przez przypadek sutry i inne sugerowane lektury znajdują się w ostatniej sekcji [dokumentu] Ta bogata tradycja kładzie nacisk na żywe słowa, bezpośrednie zrozumienie: "Specjalny przekaz poza sutrami". Powolne kultywowanie i zrozumienie nauczania przeszłych nauczycieli może być zręcznie użyte by dotknąć serca i umysły naszej szerokiej sangi
Nie jestem w stanie odpowiadać za 'wszystkie szkoły mahajany', ale, zgodnie z moją wiedzą, przed przystąpieniem do medytacji, w dowolnej ze szkół mahajany, bardzo ważne jest posiadanie właściwej motywacji. Brak właściwej motywacji może prowadzić, w przypadkach skrajnych, nawet do pojawienia się stanów demonicznych.booker pisze:Airavana, nie jestem w stanie znać wszystkich szkół Mahajany.
Warto dowiedzieć się co miał na myślibooker pisze:A z super ciekawych rzeczy, to z drugiej strony, jak można poczytać na zakończenie "Kompasu Zen", Mistrz Zen Seung Sahn jak sam powiedział "przez 60 lat, tu i tam nauczał "tylko nie-wiem", nie nauczał hinajany,mahajany, nie nauczał buddyzmu, nie nauczał nawet Zen".
Ja równieżairavana pisze:Nie jestem w stanie odpowiadać za 'wszystkie szkoły mahajany'...booker pisze:Airavana, nie jestem w stanie znać wszystkich szkół Mahajany.
Czy zgodnie z Twoją wiedzą, należy wpierw bezsprzecznie posiadać absolutnie właściwą motywację nim przystąpi się do posadzenia na poduszce, czy jednak istnieje przestrzeń na osiąganie właściwej motywacji i jej weryfikowania w toku praktykowania, czytania, spotykania z nauczycielami itd.?airavana pisze: ... ale, zgodnie z moją wiedzą, przed przystąpieniem do medytacji, w dowolnej ze szkół mahajany, bardzo ważne jest posiadanie właściwej motywacji. Brak właściwej motywacji może prowadzić, w przypadkach skrajnych, nawet do pojawienia się stanów demonicznych.
Oj wartoairavana pisze:Warto dowiedzieć się co miał na myślibooker pisze:A z super ciekawych rzeczy, to z drugiej strony, jak można poczytać na zakończenie "Kompasu Zen", Mistrz Zen Seung Sahn jak sam powiedział "przez 60 lat, tu i tam nauczał "tylko nie-wiem", nie nauczał hinajany,mahajany, nie nauczał buddyzmu, nie nauczał nawet Zen".
Jeśli uważasz, że w jakikolwiek sposób naruszam regulamin to, proszę, poinformuj mnie o tymbooker pisze:Nie mam nawet upoważnienia, by odpowiadać oficjalnie za szkołę w której praktykuję a forum jest dla nas wszystkich polem wymiany pogladów i doświadczeń.
To jednak zostało wyjaśnione w regulaminie forum.
Airavana, zrobie tak, gdy tak będe uważał.airavana pisze:Jeśli uważasz, że w jakikolwiek sposób naruszam regulamin to, proszę, poinformuj mnie o tymbooker pisze:Nie mam nawet upoważnienia, by odpowiadać oficjalnie za szkołę w której praktykuję a forum jest dla nas wszystkich polem wymiany pogladów i doświadczeń.
To jednak zostało wyjaśnione w regulaminie forum.
Jeśli nie, to proszę byś pozwolił mi na wyrażanie 'poglądów i doświadczeń' jak również na odnoszenie się do 'poglądów i doświadczeń' innych, w tym Twoich
odnosiło się do wyjaśnien nt. mojej osobbybooker pisze:Nie mam nawet upoważnienia, by odpowiadać oficjalnie za szkołę w której praktykuję a forum jest dla nas wszystkich polem wymiany pogladów i doświadczeń.
To (na temat nauczania) jednak zostało wyjaśnione w regulaminie forum oraz wielokrotnie przy różnych okazjach.
Jasne. Przepraszam :607:Czy możemy kontynuować?
Nie twierdzę, że 'siadanie na poduszce' bez wyrobionej odpowiedniej motywacji oraz posiadania właściwego poglądu jest bez sensu - jednak wtedy konieczne jest to o czym piszesz wyżej 'osiąganie właściwej motywacji i jej weryfikowania w toku praktykowania, czytania, spotykania z nauczycielami'.booker pisze:Czy zgodnie z Twoją wiedzą, należy wpierw bezsprzecznie posiadać absolutnie właściwą motywację nim przystąpi się do posadzenia na poduszce, czy jednak istnieje przestrzeń na osiąganie właściwej motywacji i jej weryfikowania w toku praktykowania, czytania, spotykania z nauczycielami itd.?
Lama Rinchen pisze:Nauki zen to jest zupełnie ten sam styl podejścia do praktyki co mahamudra czy dzogczien. I rzeczywiście, z pewnego punktu widzenia nauki te są szybsze, bardziej efektywne i bardziej bezpośrednie - dzięki tym naukom osiąga się szybciej to samo co osiąga się dzięki praktyce ścieżki bodhisattvy. Jest to po prostu szybsza metoda realizowania tego samego celu. Ale trzeba zwrócić uwagę, że jeżeli próbuje się praktykować te nauki nie mając fundamentu w postaci szczerej, głębokiej motywacji bodhisattvy, to wtedy te nauki wcale nie będą prowadzić do takiego rezultatu jaki jest opisywany w tekstach. (...) jest możliwość osiągnięcia pewnych specjalnych mocy dzięki tym praktykom, ale jeśli nie miało się szczerej bodhicitty, to w rezultacie ktoś może odrodzić się po prostu jako istota demoniczna (...) A więc nauki mahamudry, dzogczien czy zen, jeśli będą bez właściwej motywacji praktykowane, mogą doprowadzić do efektów, wręcz nawet szkodliwych."
Akurat w moim odczuciu coś takiego jest najbardziej sensowne.airavana pisze:Nie twierdzę, że 'siadanie na poduszce' bez wyrobionej odpowiedniej motywacji oraz posiadania właściwego poglądu jest bez sensu - jednak wtedy konieczne jest to o czym piszesz wyżej 'osiąganie właściwej motywacji i jej weryfikowania w toku praktykowania, czytania, spotykania z nauczycielami'.
Jest takie nauczanie rozprowadzane w ramach Zen i nazywa się bompu. W bompu niemal wszystkie czynniki jak nauczanie czy rozwijanie bodhicitty są nieistotne, ponieważ jest to tkzw. "zwykły Zen". Takie podejście nie wykracza poza polepszenie swojej sytuacji psychofizycznej. Wydaje się iż znaczna ilość literatury nt. medytacji relaksacyjnej czy nt. tego co moglibyśmy określić "sposobami umaszczania się w samsarze" to było by takie bompu wlaśnie.airavana pisze: Jest moim zdaniem bezdyskusyjne, że istnieje rozpowszechniona w znacznym stopniu opinia nt. buddyzmu zen, że wszystkie te czynniki są w nim nieistotne a nawet szkodliwe (to o czytaniu).
W zasadzie to na właściwe zrozumienie tych kwestii potrzeba lat i lat cięzkiej pracy.airavana pisze: Dlatego uważam, że należy 'chuchać na zimne' zawsze gdy pojawi się niebezpieczeństwo niewłaściwego rozumienia tych kwestii.
W pewnym sensie tak lecz niekoniecznie. Najnormalniej w świecie jest tak, że te oba rozwija się równocześnie i obie powinny być harmonijnie zbalansowane. Zazen rozwija mądrość, bodhicitta rozwija współczucie. Jeżeli idą w parze jest to ścieżka podwójnego nagromadzenia. Nie można do końca powiedzieć, że jedno jest ważniejsze od drugiego, albo że jedno ma poprzedzać drugie, lub jedne jest wstępne do drugiego, ponieważ one są w istocie nierozdzielne.airavana pisze:Warunkiem wstępnym do właściwego zazen jest rozwinięcie bodhicitty.
Dokładnie. Nie pamiętam który z mistrzów Zen to powiedział, ale bardzo mi się spodobała taka linijka, że na 10 osób które po osiągnięciu oświecenia nie praktykują pod okiem nauczyciela, 10 odrodzi się jako demon.airavana pisze:A jeśli ktoś będzie naprawdę dużo medytował utrzymując błędny pogląd, to może być to bardzo niebezpieczne - mówią o tym sutry (najdobitniej VIII-my rozdział Sutry Surangamy) a nauczyciele wyraźnie na to wskazują
To jest nauczanie spoza buddyzmu zen.booker pisze:Jest takie nauczanie rozprowadzane w ramach Zen i nazywa się bompu.
"(...) trzeba zwrócić uwagę, że jeżeli próbuje się praktykować te nauki nie mając fundamentu w postaci szczerej, głębokiej motywacji bodhisattvy, to wtedy te nauki wcale nie będą prowadzić do takiego rezultatu jaki jest opisywany w tekstach."booker pisze:W pewnym sensie tak lecz niekoniecznie.
Ja spotkałem się z tym w ramach nauczania buddyzmu zen. Inna nazwa to "medytacja zwykłych ludzi".airavana pisze:To jest nauczanie spoza buddyzmu zen.booker pisze:Jest takie nauczanie rozprowadzane w ramach Zen i nazywa się bompu.
Dobrze ale nie rozumiem tej uwagi.airavana pisze: Uwaga ogólna:
Proponuję, by w panelu 'mahajana', znaczenie rozwijania bodhicitty nie było relatywizowane, gdyż na ścieżce bodhisattvy właśnie opiera się ścieżka mahajany. Podobnie jak np. w panelu theravada nie podważa się ani nie relatywizuje nauk kanonu palijskiego tak w panelu 'mahajana' nie powinno się relatywizować znaczenia rozwijania bodhicitty na ścieżce.
Apeluję o to do administratorów tego forum i przypominam sytuację, w jakie panel 'mahajana' się narodził.
airavana pisze:booker pisze:W pewnym sensie tak lecz niekoniecznie.
"(...) trzeba zwrócić uwagę, że jeżeli próbuje się praktykować te nauki nie mając fundamentu w postaci szczerej, głębokiej motywacji bodhisattvy, to wtedy te nauki wcale nie będą prowadzić do takiego rezultatu jaki jest opisywany w tekstach."
Innymi słowy moje prywatne zdanie w tym temacie równa się przytoczonemu przez Ciebie zdaniu Lamy Rinczenabooker pisze:Akurat w moim odczuciu coś takiego jest najbardziej sensowne.airavana pisze::
Nie twierdzę, że 'siadanie na poduszce' bez wyrobionej odpowiedniej motywacji oraz posiadania właściwego poglądu jest bez sensu - jednak wtedy konieczne jest to o czym piszesz wyżej 'osiąganie właściwej motywacji i jej weryfikowania w toku praktykowania, czytania, spotykania z nauczycielami'.
Bodhicitta w sensie absolutnym to po prostu oświecony umysł.booker pisze:Znaczenie bodhicitty i mądrości jest relatywizowane w nauczaniu. Mamy ich aspekt relaltywny oraz aspek ostateczny.
Tak. Jednakże w takim umyśle mądrość i współczucie nie są dwoma osobnymi rzeczami. Są takie na poziomie relatywnym.airavana pisze:Bodhicitta w sensie absolutnym to po prostu oświecony umysł.booker pisze:Znaczenie bodhicitty i mądrości jest relatywizowane w nauczaniu. Mamy ich aspekt relaltywny oraz aspek ostateczny.
Czy na ścieżkach Mahajany mamy doczynienia wyłącznie z aspirowaniem oraz wyłącznie utrzymywanim właściwej motywacji, czy może jest jeszcze jakiś równie istotny aspekt tej ścieżki?airavana pisze: Bodhicitta w sensie relatywnym to ustalona aspiracja do osięgnięcia najwyższego oświecenia dla uratowania wszystkich istot. Innymi słowy, jest to utrzymywanie właściwej motywacji dla praktyki. Na temat tego jak to robić, istnieją stosowne nauki, które są jądrem nauczania mahajany.
Osiągnięcie właściwej motywacji jest elementem najistotniejszym - wstępem do dalszej praktyki.booker pisze:Czy na ścieżkach Mahajany mamy doczynienia wyłącznie z aspirowaniem oraz wyłącznie utrzymywanim właściwej motywacji, czy może jest jeszcze jeden równie istotny aspekt tej ścieżki?
Oczywiście - Bodhicitta jest sercem praktyki. Ale kiedy mówimy o 'sercu praktyki' albo o 'elemencie najistotniejszym - wstępie do dalszej praktyki' to przecież oznacza to, że nie możemy wzbudzania umysłu bodhi oderwać od praktyki formalnej, tak samo, jak niewłaściwe jest odrywanie praktyki formalnej od jej serca - Bodhicitty. Jak sądze cały czas oboje o tym mówimy - na różne sposoby.airavana pisze:Osiągnięcie właściwej motywacji jest elementem najistotniejszym - wstępem do dalszej praktyki.booker pisze: Czy na ścieżkach Mahajany mamy doczynienia wyłącznie z aspirowaniem oraz wyłącznie utrzymywanim właściwej motywacji, czy może jest jeszcze jeden równie istotny aspekt tej ścieżki?
Nie można też powiedzieć, że niewłaściwe lub niepotrzebne jest, jeżeli ktoś ma wolę wzbudzenia i uzmysłowienia Bodhicitty zanim w ogóle zacznie formalną praktykę medytacyjną. Napewno jest to równie dobre, jak rozpoczęcie z "przyziemnymi" pobudkami i przekształcenie ich w toku formalnego praktykowania.Kunzig Shamar Rinpoche pisze: Bodhi means enlightenment. Bodhicitta means the heart of enlightenment.
Bodhi oznacza oświecenie. Bodhicitta oznacza serce oświecenia
Tak ale trzeba być ostrożnym z takimi stwierdzeniami, ponieważ może powstać pomysł, ze Zen wychodząc poza ideały Mahajany (ścieżkę Bodhisattvy) obchodzi się bez niej, a tak nie jest.airavana pisze:Z punktu widzenia mahajany, zen, będąc ścieżką mahajany, wychodzi jednocześnie poza nią.
Nie wiem, czy wszystkie szkoły zen, zakładają, że praktykujący Zen posiada dobrze ustaloną motywację. Praktycznie to by oznaczało, że każdy kto przychodzi do ośrodka zen by zacząć praktykę zen, musi już to mieć. Czasem tak jest, ale bardzo często tak nie jest, o czym wspomina Mistrzyni Bon Yo w dialogu poniżej.airavana pisze:Zakłada się, że praktykujący zen, posiada dobrze ustaloną właściwą motywację.
Ciekawe w tym są jakby dwa miejsca:[i]''Alchemia Zen''[/i] - Bon Yo SSN pisze: Pytanie: Co sądzisz o ludziach, którzy sądzą, że w Zen odnajdą drogę do rozwiązania swoich problemów jako motywacji do praktyki ?
Bon Yo: To jest dobra motywacja, tak jak każda motywacja jest dobra.
Pytanie: Tak, ale czy to działa ?
Bon Yo: To dziala, ale niekoniecznie w sposob w jaki ludzie mysla.
Ktoś przychodzi na praktykę z wieloma problemami, "nie czuje sie szczęśliwy", "nikt mnie nie lubi", "jestem sam", "nie mam wystarczająco dużo pieniędzy" i wiele innych rożnych "ja chce". Ta osoba rozpoczyna praktykę, siedzi całe dnie w medytacji, powtarza mantre, i zadaje sobie wielkie pytanie "czym jestem". Pilnuje ducha "nie wiem", podąża za filozofią zen. Po trochu, ten wysilek zmienia jej horyzonty, po trochu zmienia i zmienia swoj kierunek. Powoli, wielka miłość i wielkie współczucie pojawiają sie a ta osoba zaczyna mówić szerzej niż "moja droga", "moje problemy".
Wiec wlasciwa praktyka, wlasciwa droga i wlasiciwy kiernuek pojawiają sie. Małe problemy znikaka i wewnetrzne uniwersalne szczescie pojawiają sie. Nie żyjemy wtedy w raju, ale jesteśmy silniejsi i bardziej niezależni, nie wyniszczani przez małe przeszkody. Pomagamy samym sobie i pomagamy innym.
Także, krok po kroku, nasza świadomość pogłębia sie, jesteśmy w stanie zrozumiec nasze zycie, nasze czyny i naszego ducha i z tym, jestemy w stanie zrozumiec innych.
To zrozumienia daje nam zdrowy dystans, pokoj i harmonie wewnetrzna i odrobine stoicyzmu w naszym życiu.
Wszystko przychodzi i odchodzi. Wszystko mija. Problemy przychodzą i odchodzą, szczęście przychodzi odchodzi. To nie jest problem jeżeli przywiążemy sie do jednego z nich, trzeba tylko byc dobrze w chwili, przezywaijac ja, poniewaz ona jest tam, i porzucając ja wyłaczamy się.
W procesie praktyki, dzieje sie alchemia zen. Na początku są skalania emocji, myśli i ego, które w ogniu wysiłku, wytrwałości i poszukiwań staje sie czystym zlotem przebudzonego umysłu i współczucia.
http://www.kwanumzen.fr/spip.php?article28
Oraz miejsce drugie, gdzie dochodzi do transformacji tej motywacji we Bodhicitte motywacje w toku praktykowania:Pytanie: Co sądzisz o ludziach, którzy sądzą, że w Zen odnajdą drogę do rozwiązania swoich problemów jako motywacji do praktyki ?
Bon Yo: To jest dobra motywacja, tak jak każda motywacja jest dobra.
Ta możliwość prawdziwej transformacji poglądu poprzez praktykę, nawet poglądu uprzednio nie będącego Bodhicittą, jest bardzo ciekawym aspektem buddyjskiej praktyce. Zwłaszcza kiedy nie zatrzymuje się tylko na poziomie doktryny, a kiedy mamy potwierdzenie w rzeczywistości, kiedy naprawdę dochodzi do manifestacji tego poglądu w działaniu a co można później poznać po tego działania skutkach.Ktoś przychodzi na praktykę z wieloma problemami, "nie czuje sie szczęśliwy", "nikt mnie nie lubi", "jestem sam", "nie mam wystarczająco dużo pieniędzy" i wiele innych rożnych "ja chce". Ta osoba rozpoczyna praktykę, siedzi całe dnie w medytacji, powtarza mantre, i zadaje sobie wielkie pytanie "czym jestem". Pilnuje ducha "nie wiem", podąża za filozofią zen. Po trochu, ten wysilek zmienia jej horyzonty, po trochu zmienia i zmienia swoj kierunek. Powoli, wielka miłość i wielkie współczucie pojawiają sie a ta osoba zaczyna mówić szerzej niż "moja droga", "moje problemy".
Wiec wlasciwa praktyka, wlasciwa droga i wlasiciwy kiernuek pojawiają sie.(...)
Tak to prawda a komplet mamy kiedy to oświecenie realizowane jest w działaniu.airavana pisze:Istnieje wewnątrz mahajany również pogląd, że osiągnięcie właściwej motywacji jest tożsame z oświeceniem.
Jak rozumiem chodzi Ci o umniejszanie wartości, co jest niewłaściwe.airavana pisze:Relatywizowanie tego elementu można porównać do relatywizowania zazen w zen.
No dobrze. A powiedzcie, jak nalezy wlasciwie rozumiec to, o czym pisze w "Kompasie Zen", zebooker pisze:Jest takie nauczanie rozprowadzane w ramach Zen i nazywa się bompu. W bompu niemal wszystkie czynniki jak nauczanie czy rozwijanie bodhicitty są nieistotne, ponieważ jest to tkzw. "zwykły Zen". Takie podejście nie wykracza poza polepszenie swojej sytuacji psychofizycznej. Wydaje się iż znaczna ilość literatury nt. medytacji relaksacyjnej czy nt. tego co moglibyśmy określić "sposobami umaszczania się w samsarze" to było by takie bompu wlaśnie.airavana pisze: Jest moim zdaniem bezdyskusyjne, że istnieje rozpowszechniona w znacznym stopniu opinia nt. buddyzmu zen, że wszystkie te czynniki są w nim nieistotne a nawet szkodliwe (to o czytaniu).
booker pisze:Mistrz Zen Seung Sahn jak sam powiedział "przez 60 lat, tu i tam nauczał "tylko nie-wiem", nie nauczał hinajany,mahajany, nie nauczał buddyzmu, nie nauczał nawet Zen."
I o czym to swiadczy? Bo chyba nie o tym, ze ktos kto osiagnal oswiecenie utrzymuje bledny poglad, jezeli po osiagnieciu oswiecenia nie praktykuje pod okiem nauczyciela?booker pisze:Dokładnie. Nie pamiętam który z mistrzów Zen to powiedział, ale bardzo mi się spodobała taka linijka, że na 10 osób które po osiągnięciu oświecenia nie praktykują pod okiem nauczyciela, 10 odrodzi się jako demon.airavana pisze:A jeśli ktoś będzie naprawdę dużo medytował utrzymując błędny pogląd, to może być to bardzo niebezpieczne - mówią o tym sutry (najdobitniej VIII-my rozdział Sutry Surangamy) a nauczyciele wyraźnie na to wskazują
PozdrawiamŚlubowanie Bodhisattwy - Bodhicitta Relatywna i Absolutna pisze: Ślubowanie Bodhisattvy jest jak schody. W wielopoziomowym budynku nie można wejśc na wyższe piętro bez schodów. Ślubowanie Bodhisattvy ma dwa aspekty: relatywną Bodhicittę i absolutną Bodhicittę. Bodhicitta relatywna jest jak korzeń roślinki, a Bodhicitta absolutna jest jak jej główny pień. Potrzebujesz przyjąć Ślubowanie Bodhisattvy. Pozwoli ci ono rozwinąć specjalną jakość Bodhicitty względem wszystkich czujących istot, postawę miłującej dobroci i współczucią wobec wszystkich.
Bodhicitta Absolutna jest mądrościem umysłu Bodhicitty, a zatem jest niedualistyczna.
Kiedy postawa miłującej dobroci i współczucia ma naturę dualistyczną, jest ona Bodhicittą relatywną. Jest ona połączona ze stanami emocjonalnymi umysłu, i nie niesie ona zbyt wiele jakości. Pomimo tego, jest podstawą absolutnej Bodhicitty, mądrości. Innymi słowa, musisz rozwinąć umysł absolutnej Bodhicitty z poziomu relatywnej Bodhicitty.
Relatywna Bodhicitta jest umysłem współczujcia i miłującej dobroci. Z brakiem mądrości absolutnej Bodhicitty, będziesz się przywiązywał do rzeczy, będziesz chwytał. Efektem jest wiele pobudzenia emocjonalnego sprawiając twoją Bodhicitte nieczystą.
Bodhi oznacza oświecenie. Bodhicitta oznacza serce oświecenia. Ścieżka Bodhi oznacza ściezkę ku oświeceniu. Na Ścieżce Bodhi, serce powinno być poza [odłączone od] emocji. Zatem, w dalszych naukach Ścieżki Bodhi uzywany jest pogląd Bodhicitty absolutnej.
http://www.shamarpa.org/teachings/maha-curric03.php
Co do mnie, to na ten moment nie wiem jak to właściwie rozumieć, jest to dla mnie zbyt bezpośrednie stwierdzenie, które sądze iż powinno być wyjaśnione przez kwalifikowanego mistrza w tej linni. Mogę jednak przeklepać cały ustęp z Kompasu Zen, gdzie pojawiło się to stwierdzenie, jeżeli jest to dla Ciebie interesujace. Twoje pytanie będzie następnym, które zadam na publicznej Mowie Dharmy z mistrzem Zen, może dostaniemy jakieś fajne pouczenie.atomuse pisze:No dobrze. A powiedzcie, jak nalezy wlasciwie rozumiec to, o czym pisze w "Kompasie Zen", zebooker pisze:Jest takie nauczanie rozprowadzane w ramach Zen i nazywa się bompu. W bompu niemal wszystkie czynniki jak nauczanie czy rozwijanie bodhicitty są nieistotne, ponieważ jest to tkzw. "zwykły Zen". Takie podejście nie wykracza poza polepszenie swojej sytuacji psychofizycznej. Wydaje się iż znaczna ilość literatury nt. medytacji relaksacyjnej czy nt. tego co moglibyśmy określić "sposobami umaszczania się w samsarze" to było by takie bompu wlaśnie.airavana pisze: Jest moim zdaniem bezdyskusyjne, że istnieje rozpowszechniona w znacznym stopniu opinia nt. buddyzmu zen, że wszystkie te czynniki są w nim nieistotne a nawet szkodliwe (to o czytaniu).
booker pisze:Mistrz Zen Seung Sahn jak sam powiedział "przez 60 lat, tu i tam nauczał "tylko nie-wiem", nie nauczał hinajany,mahajany, nie nauczał buddyzmu, nie nauczał nawet Zen."
Muszę to jeszcze dokłądnie sprawdzić, ale myslę iż pochodzi to ze stylu nauczania o konieczości stopnowej kultywacji po osiągnięciu natychmiastowego przebudzenia. Jak sądze, jest to spowodowane tym, że natychmiastowe oświecenie, nie musi iść w parze z natychmiastową kultywacją - co wymaga solennej praktyki w poprzednich żywotach.atomuse pisze:I o czym to swiadczy? Bo chyba nie o tym, ze ktos kto osiagnal oswiecenie utrzymuje bledny poglad, jezeli po osiagnieciu oswiecenia nie praktykuje pod okiem nauczyciela?booker pisze:Dokładnie. Nie pamiętam który z mistrzów Zen to powiedział, ale bardzo mi się spodobała taka linijka, że na 10 osób które po osiągnięciu oświecenia nie praktykują pod okiem nauczyciela, 10 odrodzi się jako demon.airavana pisze:A jeśli ktoś będzie naprawdę dużo medytował utrzymując błędny pogląd, to może być to bardzo niebezpieczne - mówią o tym sutry (najdobitniej VIII-my rozdział Sutry Surangamy) a nauczyciele wyraźnie na to wskazują
Tak czy siak jest to rozmowa na panel Zen.Tsung-mi (780-841) wyliczył pięć różnych sposobów, gdzie używa się terminów "natychmiastowy" oraz "stopniowy"
1. Stopniowa kultywacją z następstwem natychmiastowego oświecenia; jak ścinanie drzewa; uderzenia raz po raz, z natychmiastowym upadkiem drzewa.
2.Natychmiastowa kultywacja z następstwem stopniowego oświecenia; natychmiastowe postanowienie, stopniowe osiaganie poprzez praktykę w miarę wzrostu umiejętności.
3. Stopniowa kultywacja i stopniowe oświecenie; jak wspinanie się na dziewięciopiętrowy budynek, i stopniowe dobudowywanie pięter, dając stopniowo coraz szersze widzenie.
4. Natychmiastowe oświecenie z następstwem stopniowej kultywacji; natychmiastowy (wstępny) wgląd, oraz jego stopniowe rozwijanie
5. Natychmiastowe oświecenie i natychmiastowa kultywacja; zdarza się wyłącznie poprzez przygotowania podjęte w przeszłych życiach: nie ma w tym darmowych obiadków.
Tsung-mi wyróżniał oświecenie od pełnego urzeczywistnienia (przypadki 1,2,3) oraz oświecenie wstępnego wglądu (przypadki 4 i 5).
Najpełniejszy opis natychmiastowego przebudzenia danego przez Tsung-mi pojawia się w Ch'an Chart, gdzie mówi:
Podczas gdy przebudzenie z ułudy jest natychmiastowe
transformacja nieoświeconej osoby w osobę
oświeconą jest stopniowe.
Dla Tsung-mi, natychmiastowe oświecenie jest doświadczeniem w którym widzii się własną prawdziwą naturę, która zawsze była w pełni identyczna z naturą Buddów. Ustęp, który cytuje Tsung-mi zarówno w "Ch'an Preface" oraz "Inquiry into the Origin of Man" jako źródła kanoniczne opisu najwyższego nauczania Buddhy pochodzą z Sutry Avatamsaka:
Nie ma jednej czującej istoty nie będącej w pełni obdarowanej mądrością Tathagaty. Tylko ze względu na ułudne myślenie, błędne poglądny oraz przywiązania czujących istot, nie urzeczywistniają one tego faktu. Kiedy stają się wolne od ułudnego myślenia, wszechogarniająca mądrość, spontaniczna mądrość, i niezakłucona mądrość zamanifestuje się przed nimi .. W tym czasie Tathagata poprzez swoje niezakłócone czyste oko mądrości objąwszy nim wszystkie czujące istoty we wszechświecie powiedział,
"Jak wspaniale! Jak wspaniale! Jak to możliwe iż wszystkie te czujące istoty będać w pełni obdarowane mądrością Tathagaty, będąc ignorantami [ i ] pomieszane, nie wiedzą tego, i nie widzą tego? Muszę nauczać ich Szlachetnej Ścieżki, pozwalającej im być na zawsze wolnymi od ułudnego myślenia i [dającej] osiągnięcie szerokiej i niezmierzonej mądrości Tathagaty w nich samych, by nie były różne od Buddhów.
Dla Tsung-mi konieczność wykonywania procesu stopniowej kultuwacji po wstępnym (natyczmiastowym) doświadczeniu oświecenia bazuje na równoległym podążaniu karmicznego obciążenia przeszłego działania. Jak zostało to graficznie przedstawione na diagramie który pojawia się na końcu "Cha'n Preface" zarówno proces ułudy jaki i oświecenia bazuje na ich dynamicznej ambiwalencji, która zawiera zarówno aspekt oświecony jak i nieoświecony. Poniżej przedstawiono dziesięć stopni fenomenologicznego rozwoju wyznaczonego przez Tsung-mi:
1. natychmiastowy wgląd.
2. postanowienie, ślubowania
3. kultywacja sześciu doskonałości (praktyk)
4. rozwój współczucia i mądrości
5. urzeczywistnienie pustki 'ja', neutralizacja dumy
6. urzeczywistnienie pustki rzeczy, neutralizacja zaborczości
7. mistrzostwo nad formą
8. mistrzostwo nad umysłu
9. wolność od myśli
10. osiągniecie Stanu Buddhy; urzeczywistnienie iż ze względu na to iż umysł jest właśnie esencją wolną od myśli, nie ma ostatecznie rozróżnienia pomiędzy poszczegółnymi stopniami procesu realizacji oświecenia, które to wszystkie są identyczne z wrodzonym oświeceniem.
http://www.tphta.ws/TPH_SAGA.HTM
Dzięki, że tak wyraźnie to podkreśliłeś.booker pisze:Tak ale trzeba być ostrożnym z takimi stwierdzeniami, ponieważ może powstać pomysł, ze Zen wychodząc poza ideały Mahajany (ścieżkę Bodhisattvy) obchodzi się bez niej, a tak nie jest.
To jest punkt widzenia części współczesnych szkół zen, które musiały, ze względu na czasy, 'wymieszać' swe metody z metodami 'klasycznej' mahajany, która dziś reprezentowana jest głównie przez szkoły Czystej Krainy.booker pisze:Nie wiem, czy wszystkie szkoły zen, zakładają, że praktykujący Zen posiada dobrze ustaloną motywację. Praktycznie to by oznaczało, że każdy kto przychodzi do ośrodka zen by zacząć praktykę zen, musi już to mieć. Czasem tak jest, ale bardzo często tak nie jest, o czym wspomina Mistrzyni Bon Yo w dialogu poniżej.
Oby bezposredniebooker pisze:Twoje pytanie będzie następnym, które zadam na publicznej Mowie Dharmy z mistrzem Zen, może dostaniemy jakieś fajne pouczenie.
A czemu ma sluzyc taka koniecznosc? Bo ja mysle (mozliwe, ze blednie) tak: Jezeli ktos choruje i natychmiast wyzdrowieje, ten nie potrzebuje juz lekow. Czyzby z oswieceniem bylo inaczej?booker pisze:Muszę to jeszcze dokłądnie sprawdzić, ale myslę iż pochodzi to ze stylu nauczania o konieczości stopnowej kultywacji po osiągnięciu natychmiastowego przebudzenia.
Znam jednorazowe pieluchy i strzykawki. O "jednorazowym gwaltownym oswieceniu" pierwsze slysze.booker pisze:A zatem, jak sądze, to pouczenie odności się do sytuacji inicjalnego, jakby pierwszego spojżenia w prawdziwą naturę oraz konieczność późniejszego praktykowania pod okiem mistrza. Oznacza potrzebę usunięcia wszelkich nagromadzeń ignorancji, ktore jeszcze mimo jednorazowego gwałtownego oświecenia pozostają. Jeżeli więc po takim jednokrotnym, gwałtownym doświadczeniu własnej natury, pozwoli się pozostawienie starej napływającej po jakimś czasie ignorancji, skutki będą opłakane.
Poproszę o rozwlekłe, bo znów się będziemy zastanawiać jak z kolei je rozumieć (gdy będzie bezpośrednie)atomuse pisze:Oby bezposredniebooker pisze:Twoje pytanie będzie następnym, które zadam na publicznej Mowie Dharmy z mistrzem Zen, może dostaniemy jakieś fajne pouczenie.![]()
Zobacz proszę mój post wyżejatomuse pisze:A czemu ma sluzyc taka koniecznosc? Bo ja mysle (mozliwe, ze blednie) tak: Jezeli ktos choruje i natychmiast wyzdrowieje, ten nie potrzebuje juz lekow. Czyzby z oswieceniem bylo inaczej?booker pisze:Muszę to jeszcze dokłądnie sprawdzić, ale myslę iż pochodzi to ze stylu nauczania o konieczości stopnowej kultywacji po osiągnięciu natychmiastowego przebudzenia.
Znam jednorazowe pieluchy i strzykawki. O "jednorazowym gwaltownym oswieceniu" pierwsze slysze.booker pisze:A zatem, jak sądze, to pouczenie odności się do sytuacji inicjalnego, jakby pierwszego spojżenia w prawdziwą naturę oraz konieczność późniejszego praktykowania pod okiem mistrza. Oznacza potrzebę usunięcia wszelkich nagromadzeń ignorancji, ktore jeszcze mimo jednorazowego gwałtownego oświecenia pozostają. Jeżeli więc po takim jednokrotnym, gwałtownym doświadczeniu własnej natury, pozwoli się pozostawienie starej napływającej po jakimś czasie ignorancji, skutki będą opłakane.
Nie wiem czy Bookerowi o to chodzi, ale istnieje rozróżnienie na tzw. 'przebudzenie ku ścieżce', które można określić jako doświadczenie nietrwałości wszystkich rzeczy i oświeceniem jako takim.atomuse pisze:A czemu ma sluzyc taka koniecznosc? Bo ja mysle (mozliwe, ze blednie) tak: Jezeli ktos choruje i natychmiast wyzdrowieje, ten nie potrzebuje juz lekow. Czyzby z oswieceniem bylo inaczej?
Ja się z Tobą Airavana zgadzamairavana pisze:Praktykowanie z nastawieniem na osiągnięcie samsarycznych celów widziane jest jako szkodliwe a literatura mahajany roi się od ostrzeżeń przed takim podejściem - powstaje tu znów kwestia tego, w jakiej szkole kto praktykuje - podejścia bywają na tyle różne, że ich mieszanie bywa katastrofalne, jeśli chodzi o skutki dla praktyki. Przykładowo, podejrzewam że podejście do rozwijania bodhicitty obecne w mahajanie, nie będzie szkodliwe dla praktykującego zen, ale odwrotnie - niekoniecznie, a w szczególnych przypadkach może cofnąć ze ścieżki - mówi się nawet o rozwinięciu w efekcie postawy wrogiej Dharmie w następnym odrodzeniu (bo adept 'oczyszcza się' z przywiązania do Buddhy i Dharmy i na tym etapie pozostaje). Stąd moje powtarzające się 'apele'.
Hm, to wygląda po porstu na naturalne niż na rygorystyczne postawienie sprawy.airavana pisze: dzisiaj natknąłem się na stwierdzenie założyciela tybetańskiej szkoły Drikung Kagyu (Drigung Kyobpa Jikten Gönpo Rinchen Päl), który porównał rozwijanie bodhicitty na ścieżce buddyjskiej do posiadania nóg - jeśli nie ma 'nóg' to nie ruszymy nawet z miejsca - tak właśnie rygorystycznie widziane jest to w chińskich czy japońskich szkołach mahajany.
To ja się bardzo cieszę, że problem jest pozorny.booker pisze:Ja się z Tobą Airavana zgadzam
Ja też o takiej nie słyszałem.booker pisze:Jedyne co może tu pozornie nasze poglądy różni jest to, że w moim odczuciu praktykowanie z nastawieniem na samsaryczne cele widze jako całkowicie szkodliwe dopiero kiedy cała droga praktyki miała by taka być.
Chyba podobnego źródła słuchaliśmybooker pisze:Jeżeli przez okres praktyki, od gdzie ze startu mamy cel-samsaryczny (A), gdzie utrzymyjemy go takim w toku praktyki przez całe życie (A) oraz z nim umieramy (A) to naprawdę nie ruszamy nawet z miejsca, pozostając w tym samym miejscu - punkcie A
Chyba napewnoairavana pisze:Chyba podobnego źródła słuchaliśmybooker pisze:Jeżeli przez okres praktyki, od gdzie ze startu mamy cel-samsaryczny (A), gdzie utrzymyjemy go takim w toku praktyki przez całe życie (A) oraz z nim umieramy (A) to naprawdę nie ruszamy nawet z miejsca, pozostając w tym samym miejscu - punkcie A
Dla mnie wystarczy konkretne. //Edit: Rozwlekle moge sobie sama wymyslic.booker pisze:Poproszę o rozwlekłe (...)atomuse pisze:Oby bezposredniebooker pisze:Twoje pytanie będzie następnym, które zadam na publicznej Mowie Dharmy z mistrzem Zen, może dostaniemy jakieś fajne pouczenie.![]()
Zobacze.booker pisze:Zobacz proszę mój post wyżej
Rule number one...
źródło: andrzejstec.blogspot.com
Zen Master Dea Kwang once said:
“Every real estate agent knows that in their business only three things are important: location, location, location. In Zen and life there are also only three: direction, direction, direction.”
If this direction is not clear, nothing is clear. Attaining this direction, simply means attaining humans original job.
In Zen we call it “keeping Bodhi Mind”, which has two aspects : inside job and outside job.
Inside job is to keep clear mind to access our inherent wisdom . Outside job means helping others by manifesting that wisdom through compassionate actions .
"Wisdom and compassion are like two wings of the bird. With only one no bird can fly".
For most practitioners keeping a balance between those two is not easy. Either we want attain clarity or we rush to help others. By only meditating for ourselves we achieve limited insight and by helping others without wisdom our help is not complete either.
Sharing food with those who are hungry and drink with those who are thirsty sounds like an easy task, but how many of us can even do that ?
What about more complicated situations? What about basic human problem , death ? Most people believe, that giving and protecting our physical existence is probably the highest gift anyone can offer .
Jesus raised Lazarus from dead, giving him that highest gift , but what happened to Lazarus afterwords is not clear. Did he become Jesus' disciple, did he spread Gospel? We don't know. One thing we know for sure is, that he had to die again. Even giving someones physical life back is a temporary fix.
From the Buddhist point of view there is one gift that is higher, the gift that goes beyond life and death, the gift of Enlightenment . To be able to deliver such a gift we need to meditate and help others with the correct attitude. An attitude, that all our inside and outside efforts are for the sole reason; to establish all sentient beings in state of Enlightenment.
Without that attitude, trying to succeed in our practice is like trying to squeeze an oil out of the stone. It won't work.
That is why first Temple Rule , On keeping the Bodhi Mind says :
"You must first make a firm decision to attain Enlightenment and help others".
A dokad ma isc?booker pisze:W każdym razie, szczerze powiedziawszy, to nie mam zielonego pojęcia, w jaki sposób komuś kto kultywuje szczere podejście do swojej ścieżki, który wybrał ścieżke bodhisattvy i który wybrał kwalifikowanego nauczyciela i praktykę z Sanghą udało by się pozostać w miejscu.
Na przykład z punktu A do punktu A (z wcześniejszego przykładu) było by utrzymywaniem pogrążenia samsarycznego bez żadnego odwrócenia od tegoż.atomuse pisze:A dokad ma isc?booker pisze:W każdym razie, szczerze powiedziawszy, to nie mam zielonego pojęcia, w jaki sposób komuś kto kultywuje szczere podejście do swojej ścieżki, który wybrał ścieżke bodhisattvy i który wybrał kwalifikowanego nauczyciela i praktykę z Sanghą udało by się pozostać w miejscu.
Jesli tak, to szerokiej drogibooker pisze:Na przykład z punktu A do punktu A (z wcześniejszego przykładu) było by utrzymywaniem pogrążenia samsarycznego bez żadnego odwrócenia od tegoż.atomuse pisze:A dokad ma isc?booker pisze:W każdym razie, szczerze powiedziawszy, to nie mam zielonego pojęcia, w jaki sposób komuś kto kultywuje szczere podejście do swojej ścieżki, który wybrał ścieżke bodhisattvy i który wybrał kwalifikowanego nauczyciela i praktykę z Sanghą udało by się pozostać w miejscu.
Okay. Poruszamy się jednak w panelu Dharma - Buddyzm Mahajana. Jest to szeroki zakres.airavana pisze:To jest punkt widzenia części współczesnych szkół zen, które musiały, ze względu na czasy, 'wymieszać' swe metody z metodami 'klasycznej' mahajany, która dziś reprezentowana jest głównie przez szkoły Czystej Krainy.booker pisze:Nie wiem, czy wszystkie szkoły zen, zakładają, że praktykujący Zen posiada dobrze ustaloną motywację. Praktycznie to by oznaczało, że każdy kto przychodzi do ośrodka zen by zacząć praktykę zen, musi już to mieć. Czasem tak jest, ale bardzo często tak nie jest, o czym wspomina Mistrzyni Bon Yo w dialogu poniżej.
Co do mnie, to nikomu takej drogi nie życzę - bez względu na to jak szeroka by miała być.atomuse pisze:Jesli tak, to szerokiej drogibooker pisze:Na przykład z punktu A do punktu A (z wcześniejszego przykładu) było by utrzymywaniem pogrążenia samsarycznego bez żadnego odwrócenia od tegoż.atomuse pisze:A dokad ma isc?booker pisze:W każdym razie, szczerze powiedziawszy, to nie mam zielonego pojęcia, w jaki sposób komuś kto kultywuje szczere podejście do swojej ścieżki, który wybrał ścieżke bodhisattvy i który wybrał kwalifikowanego nauczyciela i praktykę z Sanghą udało by się pozostać w miejscu.
Dobra myślbooker pisze:Jeżeli więc widzimy w tym obszarze szkoły Czystej Krainy, szkoły Zen, a także też bez wątpienia używające tego obszaru szkoły Wadżrajany, to dobrze będzie jeżeli moglibyśmy zaznaczać, z punktu jakiej szkoły coś jest omawiane podając przynajmniej nazwisko nauczyciela, a najlepiej również nazwę szkoły - czego nie zrobiliśmy zawsze uprzednio, ale już poczęliśmy robić.