czy powinienem praktykować?
Moderator: forum e-budda team
-
- Posty: 2
- Rejestracja: sob lis 12, 2011 13:25
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
czy powinienem praktykować?
Ostatnio interesuję się buddyzmem. Żeby nie przedłużać wstępu: przemawia do mnie Wasz (nasz?) punkt widzenia.
Ale mam problem z medytacją.
Mam nadmiernie wiotkie stawy, a od tego - krzywe biodro i kręgosłup. Nie mogę długo siedzieć w jednej pozycji. Kiedy siedzę zwyczajnie na krześle, muszę ciągle zmieniać pozycję, żeby plecy mnie nie bolały. Po dłuższym staniu albo chodzeniu muszę położyć się na podłodze i wyprostować kręgosłup, bo już mi się krzywi.
Czasem próbuję usiąść do medytacji w lotosie. Na razie nie mam nauczyciela, nie wziąłem się za żadną praktykę. Wprawdzie łatwo mi skrzyżować nogi, ale kiedy próbuję wyprostować kręgosłup czuję się jak wąż balansujący na ogonie (może przesadzam). A kiedy już jestem pewien, że mój kręgosłup jest prosty i próbuję oddychać przeponą, w pewnym momencie na wydechu mój kręgosłup trochę się skręca w lewo i muszę się prostować od nowa. W ogóle z prostym kręgosłupem oddycha mi się trudniej.
Słyszałem gdzieś o europejskich nauczycielach(!) Zen, którzy mieli problemy z kręgosłupem, które pogarszały się od regularnej medytacji (nazwisk nie podano, więc nie wiem, czy to prawda). Czy w takim razie powinienem brać się za praktykę buddyjską? A może są jakieś sposoby, które pomogą mi poprawić postawę?
Często się rozpraszam, głównie tym, że źle siedzę. Mimo wszystko czasem udaje mi się rozluźnić, ale wtedy nadal słyszę szum myśli, i to głośny. Czasami obraz pulsuje mi przed oczami albo migocze, ale to nie trwa długo. Nawet wtedy słyszę myśli. Czy dobrze rozumiem, że mam je ignorować?
Raz rozluźniłem się bardziej niż zwykle i obraz powoli robił mi się ciemny, dopóki nie mrugnąłem odruchowo. Potem znowu to samo. Czy to zwyczajne zjawisko, czy jakiś objaw niedotlenienia? Czy ma związek z oddychaniem?
Z góry dziękuję za porady i pozdrawiam
Adam
Ale mam problem z medytacją.
Mam nadmiernie wiotkie stawy, a od tego - krzywe biodro i kręgosłup. Nie mogę długo siedzieć w jednej pozycji. Kiedy siedzę zwyczajnie na krześle, muszę ciągle zmieniać pozycję, żeby plecy mnie nie bolały. Po dłuższym staniu albo chodzeniu muszę położyć się na podłodze i wyprostować kręgosłup, bo już mi się krzywi.
Czasem próbuję usiąść do medytacji w lotosie. Na razie nie mam nauczyciela, nie wziąłem się za żadną praktykę. Wprawdzie łatwo mi skrzyżować nogi, ale kiedy próbuję wyprostować kręgosłup czuję się jak wąż balansujący na ogonie (może przesadzam). A kiedy już jestem pewien, że mój kręgosłup jest prosty i próbuję oddychać przeponą, w pewnym momencie na wydechu mój kręgosłup trochę się skręca w lewo i muszę się prostować od nowa. W ogóle z prostym kręgosłupem oddycha mi się trudniej.
Słyszałem gdzieś o europejskich nauczycielach(!) Zen, którzy mieli problemy z kręgosłupem, które pogarszały się od regularnej medytacji (nazwisk nie podano, więc nie wiem, czy to prawda). Czy w takim razie powinienem brać się za praktykę buddyjską? A może są jakieś sposoby, które pomogą mi poprawić postawę?
Często się rozpraszam, głównie tym, że źle siedzę. Mimo wszystko czasem udaje mi się rozluźnić, ale wtedy nadal słyszę szum myśli, i to głośny. Czasami obraz pulsuje mi przed oczami albo migocze, ale to nie trwa długo. Nawet wtedy słyszę myśli. Czy dobrze rozumiem, że mam je ignorować?
Raz rozluźniłem się bardziej niż zwykle i obraz powoli robił mi się ciemny, dopóki nie mrugnąłem odruchowo. Potem znowu to samo. Czy to zwyczajne zjawisko, czy jakiś objaw niedotlenienia? Czy ma związek z oddychaniem?
Z góry dziękuję za porady i pozdrawiam
Adam
- Asti
- Posty: 795
- Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Hahayana
- Lokalizacja: Łódź
Re: czy powinienem praktykować?
Za praktykę jak najbardziej, pytanie brzmi - czy za praktykę siedzącej medytacji?
Nauczyciele często mówią, że liczy się "siedzenie" umysłu. To oznacza, że pozycja w jakiej siedzisz w praktyce formalnej jest ważna, ale to tylko środek, który ma doprowadzić cię do określonego stanu umysłu. W różnych tradycjach buddyjskich są praktyki uwzględniające ruch, nawet taniec (tu głównie buddyzm tybetański), spróbuj może je zastosować? Prostą metodą którą każdy może stosować, wydaje mi się także obserwacja swojego oddechu - np. w trakcie chodzenia, lub innych nie wymagających od ciebie intelektualnego wysiłku czynności.
Jeśli uparłeś się na siedzącą medytacją, najpierw skupiłbym się na poprawie stanu zdrowia w ciele (o ile istnieje taka możliwość). Poprzez ćwiczenia, odpowiednio wspomagającą cały proces dietę i trochę efektu placebo można zdziałać cuda ze swoim ciałem. Z pewnością wymaga to wiele wysiłku i zmian, ale za to jaka to przygoda!
W nurcie Zen niektórzy medytują dość "wyczynowo", więc nietrudno tu o kontuzje. Jednak niekoniecznie takie podejście jest najefektywniejsze, w moim odczuciu.
To co chciałem zaznaczyć, to punkt, że praktyka buddyjska nie ogranicza się do siedzącej medytacji, ważny jest też właściwy pogląd, właściwe działanie etc. Co to znaczy właściwe? Cóż, niektóre szkoły definiują to jasno, inne stawiają na bardziej samodzielne poszukiwania. Każdy może sobie wybrać to, co mu najbardziej odpowiada.
PS. Nie jestem lekarzem, warto by to skonsultować z osobą lepiej znającą się na rzeczy, jeśli masz poważne problemy. Na pocieszenie powiem, że nie ma się co martwić, dla osób z wewnętrznymi problemami medytacja bywa czasem dużo bardziej przeciwwskazana.
Nauczyciele często mówią, że liczy się "siedzenie" umysłu. To oznacza, że pozycja w jakiej siedzisz w praktyce formalnej jest ważna, ale to tylko środek, który ma doprowadzić cię do określonego stanu umysłu. W różnych tradycjach buddyjskich są praktyki uwzględniające ruch, nawet taniec (tu głównie buddyzm tybetański), spróbuj może je zastosować? Prostą metodą którą każdy może stosować, wydaje mi się także obserwacja swojego oddechu - np. w trakcie chodzenia, lub innych nie wymagających od ciebie intelektualnego wysiłku czynności.
Jeśli uparłeś się na siedzącą medytacją, najpierw skupiłbym się na poprawie stanu zdrowia w ciele (o ile istnieje taka możliwość). Poprzez ćwiczenia, odpowiednio wspomagającą cały proces dietę i trochę efektu placebo można zdziałać cuda ze swoim ciałem. Z pewnością wymaga to wiele wysiłku i zmian, ale za to jaka to przygoda!

W nurcie Zen niektórzy medytują dość "wyczynowo", więc nietrudno tu o kontuzje. Jednak niekoniecznie takie podejście jest najefektywniejsze, w moim odczuciu.
To co chciałem zaznaczyć, to punkt, że praktyka buddyjska nie ogranicza się do siedzącej medytacji, ważny jest też właściwy pogląd, właściwe działanie etc. Co to znaczy właściwe? Cóż, niektóre szkoły definiują to jasno, inne stawiają na bardziej samodzielne poszukiwania. Każdy może sobie wybrać to, co mu najbardziej odpowiada.

PS. Nie jestem lekarzem, warto by to skonsultować z osobą lepiej znającą się na rzeczy, jeśli masz poważne problemy. Na pocieszenie powiem, że nie ma się co martwić, dla osób z wewnętrznymi problemami medytacja bywa czasem dużo bardziej przeciwwskazana.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
- miluszka
- ex Global Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
- Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
- Lokalizacja: Kraków
Re: czy powinienem praktykować?
U nas ( buddyzm tybetański) osoby , które nie mogły siedzieć w medytacji - leżały na plecach. Jest też medytacja podczas chodzenia, praktykuje to np Szambala.
-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: czy powinienem praktykować?
Wydaje mi się, że możesz mieć problem z praktyką buddyjską, no chyba że będziesz potrafił "siedzieć" na leżąco i nie usnąć. Co do praktyki uważności w każdym momencie to może być za trudna dla kogoś bez żadnego doświadczenia. Jeśli to nie zda egzaminu możesz poszukać innej praktyki, na przykład bhakti yogi, jeśli nie masz problemów z Bogiem. 

-
- Posty: 432
- Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Toruń
Re: czy powinienem praktykować?
Wcale nie musisz siedzieć długo w jednej pozycji. Liczy się jakość a nie długość medytacji. Na początek nawet 5 minutowe medytacje są ok. Możesz siedzieć kilka minut, wstać, coś porobić, poćwiczyć i za chwilę znowu usiąść - nie ma w tym żadnego problemutylkopytam pisze:Nie mogę długo siedzieć w jednej pozycji

-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: czy powinienem praktykować?
Takie coś ma sens jeśli robiąc co innego wciąż siedzieć umysłem. Taka propozycja ma sens.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: sob lis 12, 2011 13:25
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: czy powinienem praktykować?
Dziękuję wszystkim, chyba zrobię tak, jak radzili Lamvadis i elwis, spróbuję robić przerwy i utrzymywać czysty umysł.
Bhakti joga raczej odpada - gdyby mnie interesowała, wszedłbym na forum Hare Kriszna, a nie tutaj
Raczej odpada też taniec - z moim krzywym biodrem
Medytować na leżąco też nie potrafię. Jak leżę na wznak, to zasypiam, a jak leżę na brzuchu, to myślę tylko o tym, dlaczego nikogo nie ma pode mną.
Ale nikt mi jeszcze nie odpowiedział, dlaczego robi mi się czarno? Czy to niedotlenienie?
Bhakti joga raczej odpada - gdyby mnie interesowała, wszedłbym na forum Hare Kriszna, a nie tutaj

Raczej odpada też taniec - z moim krzywym biodrem

Medytować na leżąco też nie potrafię. Jak leżę na wznak, to zasypiam, a jak leżę na brzuchu, to myślę tylko o tym, dlaczego nikogo nie ma pode mną.
Ale nikt mi jeszcze nie odpowiedział, dlaczego robi mi się czarno? Czy to niedotlenienie?
-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: czy powinienem praktykować?
tylkopytam pisze:Medytować na leżąco też nie potrafię. Jak leżę na wznak, to zasypiam, a jak leżę na brzuchu, to myślę tylko o tym, dlaczego nikogo nie ma pode mną.

Jak mrugnięcie to "naprawiło" to bym obstawiał, że po prostu wzrok ci się rozjechał (tak już jest, że mrugając odruchowo skupiamy wzrok).Ale nikt mi jeszcze nie odpowiedział, dlaczego robi mi się czarno? Czy to niedotlenienie?