Dharma a życie codzienne
Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx
Dharma a życie codzienne
Nie chodzi mi o "mądre zalecenia" typu "praktykuj współczucie" itd. Chodzi mi o KONKRETY. Różnica jest taka, jaka - wg mnie - jest między książkami Chogiama Trungpy a jego uczennicy Pemy Cziedryn. On mówi mądre, wzniosłe (i często niezrozumiałe dla mnie) rzeczy, a ona przekłada je na konkrety życia codziennego, podając liczne przykłady.
Innymi słowy, chodzi mi o to, żebyście się podzielili swoim doświadczeniem, w jaki sposób Dharma i praktyka pomagają Wam przezwyciężyć (jeśli to dobre słowo) napotykane trudności: np. lenistwo, zmęczenie, głupie polecenia szefa, nieporozumienia z partnerem, brak pieniędzy, choroba, itd.
Jestem na forum od niedawna, więc może nie zauważyłam, że już o tym gdzieś było. W tym jednak co przejrzałam uderza mnie przewaga teorii nad praktyką. Ale może się mylę...
Innymi słowy, chodzi mi o to, żebyście się podzielili swoim doświadczeniem, w jaki sposób Dharma i praktyka pomagają Wam przezwyciężyć (jeśli to dobre słowo) napotykane trudności: np. lenistwo, zmęczenie, głupie polecenia szefa, nieporozumienia z partnerem, brak pieniędzy, choroba, itd.
Jestem na forum od niedawna, więc może nie zauważyłam, że już o tym gdzieś było. W tym jednak co przejrzałam uderza mnie przewaga teorii nad praktyką. Ale może się mylę...
Re: Dharma a życie codzienne
Imho to właśnie "praktykuj współczucie" jest konkretem. Gdy czasami mam w sercu choć troszeczkę bodhiczitty to znajduje jakieś rozwiązanie problemu. Odpowiednio nastawiony umysł to klucz do wszystkich problemów, nie zawsze jest więc potrzeba by nauczyciel opisywał konkretne rozwiązanie każdej sytuacji.Poetessa pisze:Nie chodzi mi o "mądre zalecenia" typu "praktykuj współczucie" itd. Chodzi mi o KONKRETY.
Poza tym różnorakich problemów jest nieskończona ilość, a źródło wszystkich naszych problemów jest jedno. Eliminując przyczynę cierpienia nie będziemy musieli się już borykać z innymi problemami. Dlatego tłuką ciągle "mądre zalecenia", które mogą wydawać się niekonkretne, ale prawda jest taka, że nie umiemy lub nie próbujemy ich zaaplikować w życiu.
Jeśli masz jakiś konkretny "przyziemny problem" i go opiszesz na tym forum, to jestem przekonany, że wielu forumowiczów udzieli ci bardzo konkretnych wskazówek "co robić". Także nauczyciele nie stronią od odpowiadania na najbardziej prozaiczne pytania, podając bardzo "konkretne" rozwiązania. Także mylisz sięPoetessa pisze:Jestem na forum od niedawna, więc może nie zauważyłam, że już o tym gdzieś było. W tym jednak co przejrzałam uderza mnie przewaga teorii nad praktyką. Ale może się mylę...
Wyślij list lub kartkę choremu dziecku:
http://marzycielskapoczta.pl
http://marzycielskapoczta.pl
Re: Dharma a życie codzienne
Rowniez czekam na konkrety.
Ze spraw ogolnych - praktykowanie wsploczucia i uwaznosci sprawilo, ze jestem cierpliwsza i staram sie nieangazowac emocjonalnie w konflikty (szczegolnie w pracy). Mam tez wiecej (znacznie wiecej) niz kiedys zrozumienia dla moich szefowych, odpowiedzialnosc jest brzemieniem i kazdy radzi sobie jak umie.
Ze spraw ogolnych - praktykowanie wsploczucia i uwaznosci sprawilo, ze jestem cierpliwsza i staram sie nieangazowac emocjonalnie w konflikty (szczegolnie w pracy). Mam tez wiecej (znacznie wiecej) niz kiedys zrozumienia dla moich szefowych, odpowiedzialnosc jest brzemieniem i kazdy radzi sobie jak umie.
Monika
Re: Dharma a życie codzienne
JAK praktykowac wspolczucie i uwaznosc?Monika pisze:Rowniez czekam na konkrety.
Ze spraw ogolnych - praktykowanie wsploczucia i uwaznosci sprawilo, ze jestem cierpliwsza i staram sie nieangazowac emocjonalnie w konflikty (szczegolnie w pracy). Mam tez wiecej (znacznie wiecej) niz kiedys zrozumienia dla moich szefowych, odpowiedzialnosc jest brzemieniem i kazdy radzi sobie jak umie.
Re: Dharma a życie codzienne
Depresja - leczona, owszem, ale nie ma tak, że od razu wszystko się poprawia. Konkretnie to zaś oznacza, że jest się zdominowanym przez negatywne uczucia: niemoc, niewiarę w cokolwiek, zmęczenie, lęki itd. A każdy dzień jakoś trzeba przeżyć.
Medytuję (w domu i ośrodku), czytam buddyjskie książki, próbuję realizować to, że ego jest iluzją, a więc te wszystkie negatywne odczucia też są iluzją. Ale nie jest to takie proste.
Czy macie za sobą takie doświadczenia? Jak sobie radziliście?
Medytuję (w domu i ośrodku), czytam buddyjskie książki, próbuję realizować to, że ego jest iluzją, a więc te wszystkie negatywne odczucia też są iluzją. Ale nie jest to takie proste.
Czy macie za sobą takie doświadczenia? Jak sobie radziliście?
Re: Dharma a życie codzienne
Mi bardzo pomogla medytacja nad nietrwaloscia, bardzo bardzo. I poklony, ktore do tej pory sa moim panaceum na doly oraz gniew i frustracje.Poetessa pisze:Depresja - leczona, owszem, ale nie ma tak, że od razu wszystko się poprawia. Konkretnie to zaś oznacza, że jest się zdominowanym przez negatywne uczucia: niemoc, niewiarę w cokolwiek, zmęczenie, lęki itd. A każdy dzień jakoś trzeba przeżyć.
Medytuję (w domu i ośrodku), czytam buddyjskie książki, próbuję realizować to, że ego jest iluzją, a więc te wszystkie negatywne odczucia też są iluzją. Ale nie jest to takie proste.
Czy macie za sobą takie doświadczenia? Jak sobie radziliście?
Monika
Re: Dharma a życie codzienne
Możesz to rozwinąć? Swiadomość, że wszystko przemija, więc depresja też?Monika pisze:Mi bardzo pomogla medytacja nad nietrwaloscia, bardzo bardzo. I poklony, ktore do tej pory sa moim panaceum na doly oraz gniew i frustracje.Poetessa pisze:Depresja - leczona, owszem, ale nie ma tak, że od razu wszystko się poprawia. Konkretnie to zaś oznacza, że jest się zdominowanym przez negatywne uczucia: niemoc, niewiarę w cokolwiek, zmęczenie, lęki itd. A każdy dzień jakoś trzeba przeżyć.
Medytuję (w domu i ośrodku), czytam buddyjskie książki, próbuję realizować to, że ego jest iluzją, a więc te wszystkie negatywne odczucia też są iluzją. Ale nie jest to takie proste.
Czy macie za sobą takie doświadczenia? Jak sobie radziliście?
Re: Dharma a życie codzienne
Mialam miedzy innymi napady paniki powoli doswiadczylam tego, ze skoro wszystko przemija to moje lęki tez. Nie sa wieczne, nie sa niezniszczalne.Poetessa pisze:Możesz to rozwinąć? Swiadomość, że wszystko przemija, więc depresja też?Monika pisze:Mi bardzo pomogla medytacja nad nietrwaloscia, bardzo bardzo. I poklony, ktore do tej pory sa moim panaceum na doly oraz gniew i frustracje.Poetessa pisze:Depresja - leczona, owszem, ale nie ma tak, że od razu wszystko się poprawia. Konkretnie to zaś oznacza, że jest się zdominowanym przez negatywne uczucia: niemoc, niewiarę w cokolwiek, zmęczenie, lęki itd. A każdy dzień jakoś trzeba przeżyć.
Medytuję (w domu i ośrodku), czytam buddyjskie książki, próbuję realizować to, że ego jest iluzją, a więc te wszystkie negatywne odczucia też są iluzją. Ale nie jest to takie proste.
Czy macie za sobą takie doświadczenia? Jak sobie radziliście?
"Kazdy kiedys umrze" - kazdy - wrog, przyjaciel, bliski, obcy, ja tez umre - kiedys. Mam sredni wplyw na to kiedy, ale sam final jest pewnukiem. W momencie, kiedy wszystko sie wali cos stalego zakotwiczylo mnie w zyciu. Wkoro i tak umre (i moge sie w sumie przestac bac, bo to tak jakby bac sie tego, ze po wtorku bedzie sroda) to zrobie mala praktyke, potem troche dluzsza, potem cos malego zmienie w sobie, bo w koncu co mam do stracenia, potem w zyciu wlasnym i tak oskladalam sie w zyciu od nowa. Z lepsza juz instrukcja obslugi.
Monika
-
- Posty: 428
- Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: dzogczen
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Dharma a życie codzienne
Ja stosuję myk Trungpy z etykietowaniem. Staram się łapać na tym, że zostałem wciągnięty wir myślenia, w tworzenie mentalnych światów; nadaję temu etykietę "myślenie" i wracam do rzeczywistości, do czynności którą wykonuję, do świadomości ciała, ruchu itd. Albo przypominam sobie, że całe życie jest praktyką, że każda chwila albo budzi albo usypia i to przypomnienie sobie jest wybudzeniem, powrotem do chwili obecnej. Techniki te sprawiają, że zaczynam doceniać proste rzeczy i czuć radość z samego bycia.Poetessa pisze:Depresja - leczona, owszem, ale nie ma tak, że od razu wszystko się poprawia. Konkretnie to zaś oznacza, że jest się zdominowanym przez negatywne uczucia: niemoc, niewiarę w cokolwiek, zmęczenie, lęki itd. A każdy dzień jakoś trzeba przeżyć.
Medytuję (w domu i ośrodku), czytam buddyjskie książki, próbuję realizować to, że ego jest iluzją, a więc te wszystkie negatywne odczucia też są iluzją. Ale nie jest to takie proste.
Czy macie za sobą takie doświadczenia? Jak sobie radziliście?
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: Dharma a życie codzienne
Ja miałem doświadczenia z lękiem. Przez długi czas odczuwałem irracjonalny lęk dotyczący np. spotkania z nowymi ludźmi (nieśmiałość), itp. Trwało to długo, właściwie już od szkoły podstawowej. Gdy zacząłem praktykować, przez wiele lat wciąż ten lęk był. W pewnym momencie umiałem już nawet go "umiejscowić" w ciele. Często praktykowałem w ten sposób, że obserwowałem ten lęk, doświadczenie lęku "w ciele". Kiedyś na wakacjach byłem za granicą i nocowałem samotnie w lesie w samochodzie. Leżąc tak w samochodzie, obserwowałem to uczucie lęku i w pewnej chwili w tym samym miejscu odczułem niezwykłą odwagę. Strach zamienił się w odwagę. Przez długi czas w tym samym miejscu odczuwałem odwagę, gdy pojawiali się ludzie odczuwałem odwagę. Strach odszedł. Dzisiaj już go nie odczuwam.
Jakiś rok później miałem taki sen. Byłem w jakimś miejscu związanym z praktyką. W pewnym momencie podeszła do mnie grupa osób, wśród nich był wielki człowiek, wyglądał groźnie (trochę jak strażnik, trochę jak ten wielki z rodziny Adamsów). Gdy mijali mnie, ten wielki stanął na przeciwko mnie i krzyknął mi w twarz, wtedy jemu odkrzyknąłem również z całych sił. Podał mi rękę i powiedział gratuluję i sobie poszedł. Być może był tym moim ukrytym lękiem???
Jakiś rok później miałem taki sen. Byłem w jakimś miejscu związanym z praktyką. W pewnym momencie podeszła do mnie grupa osób, wśród nich był wielki człowiek, wyglądał groźnie (trochę jak strażnik, trochę jak ten wielki z rodziny Adamsów). Gdy mijali mnie, ten wielki stanął na przeciwko mnie i krzyknął mi w twarz, wtedy jemu odkrzyknąłem również z całych sił. Podał mi rękę i powiedział gratuluję i sobie poszedł. Być może był tym moim ukrytym lękiem???
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dharma a życie codzienne
Ja też byłem kiedyś bardzo nieśmiały
Właściwie to był nawet okres, że bałem się nawet ludzi na ulicy.
Kiedyś dużo myślałem o śmierci, o przemijalności życia, sensie a ponadto czułem się z tym wszystkim jakiś niedostosowany, inny.
Właściwie to kwestie życia i śmierci wciąż są dla mnie ważne, jednak w kontekście wykonywanej praktyki zen, w kontekście buddyjskiej nauki o przemijaniu, zmienności - te sprawy utraciły u mnie charakter neurotyczny a stały się dodatkową motywacją do praktyki.
Nie mogę też nie wspomnieć o mojej wielkiej wdzięczności za to, że spotkałem się z buddyzmem a w szczególności z najbliższą mi praktyką zen.
Późniejszy kontakt z Nauczycielem, (prawie )regularna własna praktyka, oparcie w tym, że obok wielu ludzi idzie tą samą drogą skutecznie leczy mnie także z moich ucieczkowych skłonności.
pozdrawiam
J.
Właściwie to był nawet okres, że bałem się nawet ludzi na ulicy.
Kiedyś dużo myślałem o śmierci, o przemijalności życia, sensie a ponadto czułem się z tym wszystkim jakiś niedostosowany, inny.
Właściwie to kwestie życia i śmierci wciąż są dla mnie ważne, jednak w kontekście wykonywanej praktyki zen, w kontekście buddyjskiej nauki o przemijaniu, zmienności - te sprawy utraciły u mnie charakter neurotyczny a stały się dodatkową motywacją do praktyki.
Nie mogę też nie wspomnieć o mojej wielkiej wdzięczności za to, że spotkałem się z buddyzmem a w szczególności z najbliższą mi praktyką zen.
Późniejszy kontakt z Nauczycielem, (prawie )regularna własna praktyka, oparcie w tym, że obok wielu ludzi idzie tą samą drogą skutecznie leczy mnie także z moich ucieczkowych skłonności.
pozdrawiam
J.
Szalom
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Dharma a życie codzienne
Jakub Safjański pisze:Właściwie to był nawet okres, że bałem się nawet ludzi na ulicy.
Jakub Safjański pisze:Kiedyś dużo myślałem o śmierci, o przemijalności życia, sensie a ponadto czułem się z tym wszystkim jakiś niedostosowany, inny.
Ten lęk przed śmiercią, którzy zmienia się w lęki pomniejsze - to jeden motor napędowy naszej egzystencji i kultury, jak sądzę. Drugim jest gniew i o nim piszę sie zdecydowanie mniej. A jest on równie powszechny w tym , co robimy, co lęk. Być może historia świata, będąca de facto historią podbojów i wojen, jest właśnie opisem zmagania się człowieka z tymi dwoma podstawowymi emocjami: lękiem i gniewem.
Przez wiele lat nie zauważałam, jak wiele rzeczy, które wykonuję, jak wiele czynności jest podszytych gniewem. Gniew jest czasami bardzo wygodny "w użyciu" - dodaje niesamowitej energii do działania. Ale zaślepia totalnie i opancerza mocno. Wydaje się być dużo bardziej bezpieczny "dla użytkownika", niż lęk, który powoduje, że czujemy się słabi. Gniew, agresja, dają poczucie mocy, siły, jakiejś złudnej odwagi. Ale to oczywiście pułapka.
Jedyny sposób, jaki udało mi sie wypracować, w momencie, gdy zauważyłam z jaką łatwością wpadam w gniew, to zwracanie większej uwagi na to, co robię, co mówię. Czasami się udaje, co w porównaniu do dawnych, odruchowych, agresywnych zachowań jest dla mnie i dla moich bliskich prawdziwą ulgą.
Mam jednak nadzieję, że wypracuję kiedyś inne metody "obronne" i "strategiczne", niż gniew. Nie uwierzycie, ale jak człowiek się naprawdę mocno wkurzy, to jest w stanie najgorszych meneli w klasie opanować (uczę teraz w liceum dla dorosłych i mam czasami do czynienia z naprawdę "trudnymi" sytuacjami).
Nie mam pojęcia, jak sobie radzą ludzie w zawodach, gdzie agresja, gniew są na porządku dziennym, a stres dodatkowo ułatwia ich użycie. Współczuję, jeśli nie mogą sobie odpuścić, albo nie wiedzą jak to zrobić. Używanie na co dzień takich skrajnych emocji, to praktycznie szatkowanie psychiki na strzępy.
Pozdrawiam.m.
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dharma a życie codzienne
Gniew - bardzo ciekawy stan przyszedł mi rok temu na odosobnieniu,
przez kilka dni chodziłem jak wulkan gniewu, wkurzony na wszystko i wszystkich
i jeszcze to poczucie wielkiej mocy, które się pojawiło
dokładnie jak mówisz, Moi
sesshin odsłania ...
przez kilka dni chodziłem jak wulkan gniewu, wkurzony na wszystko i wszystkich
i jeszcze to poczucie wielkiej mocy, które się pojawiło
dokładnie jak mówisz, Moi
sesshin odsłania ...
Szalom
Re: Dharma a życie codzienne
>Ja też byłem kiedyś bardzo nieśmiały
>Właściwie to był nawet okres, że bałem się nawet ludzi na ulicy.
>Kiedyś dużo myślałem o śmierci, o przemijalności życia, sensie a ponadto czułem się z >tym wszystkim jakiś niedostosowany, inny.
Z czego wynikal Twoj strach przed ludzmi?
Dlaczego czules sie niedostosowany, inny?
Teraz tak sie nie czujesz?
>Właściwie to był nawet okres, że bałem się nawet ludzi na ulicy.
>Kiedyś dużo myślałem o śmierci, o przemijalności życia, sensie a ponadto czułem się z >tym wszystkim jakiś niedostosowany, inny.
Z czego wynikal Twoj strach przed ludzmi?
Dlaczego czules sie niedostosowany, inny?
Teraz tak sie nie czujesz?
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Dharma a życie codzienne
bo gniew, to moc. problem jest tylko z przetransformowaniej tego gniewu. ale gniew i agresja, to swietne zrodla mocyJakub Safjański pisze:jeszcze to poczucie wielkiej mocy,
to są poprostu ludzie o innej konstrukcji psychicznej, niz ty. dla nich gniew zazwyczaj nie jest az tak straszny. zauwazylem, ze tacy ludzie traktuja gniew jak kichniecie. BACH! i po sprawie. jakby nigdy nic.moi pisze:Nie mam pojęcia, jak sobie radzą ludzie w zawodach, gdzie agresja, gniew są na porządku dziennym, a stres dodatkowo ułatwia ich użycie. Współczuję, jeśli nie mogą sobie odpuścić, albo nie wiedzą jak to zrobić. Używanie na co dzień takich skrajnych emocji, to praktycznie szatkowanie psychiki na strzępy.
Radical Polish Buddhism
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Dharma a życie codzienne
Witam
Pozdrawiam
kunzang
Emocje mogą też posłużyć jako wprowadzenie do naturalnego stanu /dzogczen/. Więcej na ten temat tutaj: ''Bezpośrednie wprowadzenie do esencji poprzez emocje''Intraneus pisze:bo gniew, to moc. problem jest tylko z przetransformowaniej tego gniewu. ale gniew i agresja, to swietne zrodla mocyJakub Safjański pisze:jeszcze to poczucie wielkiej mocy,
Pozdrawiam
kunzang
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Dharma a życie codzienne
Tak. W "Mojej podróży do lamów" lama Ole Nydhal opisywał jak przy budowaniu stupy używano wizerunku gniewnego, groźnego bóstwa - Mahakali, żeby odnaleźć w sobie siłę i energię do pracy.Intraneus pisze:bo gniew, to moc. problem jest tylko z przetransformowaniej tego gniewu. ale gniew i agresja, to swietne zrodla mocy
Gniew wyzwala niezwykłą energię (popatrzcie na kibiców, kontrowersyjne manifestacje, itd). Faktycznie, trzeba umieć to kontrolować, żeby wykorzystać w sposób niedestrukcyjny, świadomy.
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dharma a życie codzienne
Strach wynikał z nadmiaru pewnych bodźców, które spowodowały załamanie mojego systemu adaptacyjnegozmienna pisze:
Z czego wynikal Twoj strach przed ludzmi?
Dlaczego czules sie niedostosowany, inny?
Teraz tak sie nie czujesz?
Poczucie niedostosowanie? Czasami
(zwłaszcza w moim środowisku pracy i o tym co uznaje się w nim zazwyczaj za ważne), ale nie mam z tym właściwie żadnego kłopotu.
Nastąpiła zgoda wewnętrznego mnicha z wewnętrznym wojownikiem i od tego czasu żyje mi się lepiej. Wcześniej to rozdarcie, podzielenie sprawiało mi dużo kłopotów
pozdrawiam
Szalom
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Dharma a życie codzienne
nie do konca sie z toba zgodze bo:moi pisze:Przez wiele lat nie zauważałam, jak wiele rzeczy, które wykonuję, jak wiele czynności jest podszytych gniewem. Gniew jest czasami bardzo wygodny "w użyciu" - dodaje niesamowitej energii do działania. Ale zaślepia totalnie i opancerza mocno. Wydaje się być dużo bardziej bezpieczny "dla użytkownika", niż lęk, który powoduje, że czujemy się słabi. Gniew, agresja, dają poczucie mocy, siły, jakiejś złudnej odwagi. Ale to oczywiście pułapka.
- gniew jesli jest nie kontrolowany po prostu przechodzi w afekt - a afekt jest czyms co wyplywa bezposrednio z nieswiadomosci i jego skutki moga byc naprawde zgubne. Mowie to z autopsji.
- Jesli natomiast umiesz opanowac gniew, tj. nie to ze go obserwujesz i powstrzymujesz, ale po prostu kierujesz strumien gniewu na taka a nie inna sytuacje, wtedy wszystko jest ok. Mozesz w kazdym momencie sie bowiem zatrzymac. Problemem jest jednak to ze ludzie na gniew czesto odpowiadaja gniewem-afektem i wtedy jest klopot.
Bądz co bądz gniew to tez tylko i az emocja, ale ciezka w opanowaniu. (nawiasem mowiac kazde emocja moze byc w pizde silna, tak silna ze 'stajemy sie emocja' - slepa., bo znikamy i nie ma swiadomosci. To tak jak ktos szalenczo kocha kogos miloscia obesyjna).
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Dharma a życie codzienne
Witam
Pozdrawiam
kunzang
jerez pisze: - Jesli natomiast umiesz opanowac gniew, tj. nie to ze go obserwujesz i powstrzymujesz, ale po prostu kierujesz strumien gniewu na taka a nie inna sytuacje, wtedy wszystko jest ok. Mozesz w kazdym momencie sie bowiem zatrzymac. Problemem jest jednak to ze ludzie na gniew czesto odpowiadaja gniewem-afektem i wtedy jest klopot.
Jerez - proponuję byś zajrzał do podanego wcześniej przeze mnie linku - może to Ciebie zaciekawiTenzin Wangyal Rinpocze pisze:(...) Po pierwsze, kiedy przychodzą te emocje, spróbuj utrzymać samokontrolę. Nie tłum emocji, lecz próbuj utrzymać kontrolę w taki sposób, by nie reagować natychmiast. Jeżeli reagujesz natychmiast, tracisz szansę na wejście z emocją w kontakty. Pojawia się szansa lepszego wglądu, jeśli nie reagujesz na emocje wypowiadając słowa i wytwarzając coraz to nowe zdania, sytuacje itp Złość na przykład, ma swoje własne słownictwo podobnie jak przygnębienie czy zazdrość. Całe to słownictwo zostaje natychmiast użyte, jeśli bezpośredni zareagujesz. Jeżeli tak się stanie, tracisz szansę. (...)
''Bezpośrednie wprowadzenie do esencji poprzez emocje''
Pozdrawiam
kunzang
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Dharma a życie codzienne
thx kunzi, ale mam ksiazke w domu mniej wiecej tak to skumalem o czym pisal tenzin. z moich ososbistych spostrzezen powiedzial bym ze wlasnie ta samokontrola o ktorej pisalz twr to wlasnie umiejetnosc kierowania ta forma energii i uzycia jej w swiadomy sposob. proncie panie boze nie jest to powstrzymywanie (stlumianie czy wlewanie do srodka nas samych gniewu zamiast uwolnienie go). de facto wszystko sie sporwadza do tego czy ktos chce byc swiadomy czy dzialac pod wplywem afektu czy ciagle uciekac przed ta czescia siebie (bo nie wierze ze znajdzie sie na tym forum choc jedna istota ktora nigdy nie czula gniewu), To wlasnie afekt daje zgubne i iluzoryczne poczucie mocy, gniew sam w sobie to tylko energia. bardzo dynamiczna energia.kunzang pisze:Jerez - proponuję byś zajrzał do podanego wcześniej przeze mnie linku - może to Ciebie zaciekawi
Re: Dharma a życie codzienne
>Imho to właśnie "praktykuj współczucie" jest konkretem. Gdy czasami mam w sercu choć troszeczkę bodhiczitty to znajduje jakieś rozwiązanie problemu. Odpowiednio nastawiony umysł to klucz do wszystkich problemów, nie zawsze jest więc potrzeba by nauczyciel opisywał konkretne rozwiązanie każdej sytuacji.
Na ile można przeprogramować, nastawić myślenie? Są też emocje, które znacznie trudniej kontrolować i ustawić.
>Poza tym różnorakich problemów jest nieskończona ilość, a źródło wszystkich naszych problemów jest jedno. Eliminując przyczynę cierpienia nie będziemy musieli się już borykać z innymi problemami. Dlatego tłuką ciągle "mądre zalecenia", które mogą wydawać się niekonkretne, ale prawda jest taka, że nie umiemy lub nie próbujemy ich zaaplikować w życiu.
To jest właśnie dziwne, że tak trudno jest wyeliminować przyczynę cierpienia. Wydaje się, że jest to kwestia wyboru, odpowiedniego nastawienia się a jednak cierpimy (bardzo często z błahych powodów).
>Jeśli masz jakiś konkretny "przyziemny problem" i go opiszesz na tym forum, to jestem przekonany, że wielu forumowiczów udzieli ci bardzo konkretnych wskazówek "co robić". Także nauczyciele nie stronią od odpowiadania na najbardziej prozaiczne pytania, podając bardzo "konkretne" rozwiązania. Także mylisz się
Ok, poczucie alienacji, inności, odrębności, niechęć do ludzi, strach przed nimi. Może ktoś poradził sobie z takim problemem?
Na ile można przeprogramować, nastawić myślenie? Są też emocje, które znacznie trudniej kontrolować i ustawić.
>Poza tym różnorakich problemów jest nieskończona ilość, a źródło wszystkich naszych problemów jest jedno. Eliminując przyczynę cierpienia nie będziemy musieli się już borykać z innymi problemami. Dlatego tłuką ciągle "mądre zalecenia", które mogą wydawać się niekonkretne, ale prawda jest taka, że nie umiemy lub nie próbujemy ich zaaplikować w życiu.
To jest właśnie dziwne, że tak trudno jest wyeliminować przyczynę cierpienia. Wydaje się, że jest to kwestia wyboru, odpowiedniego nastawienia się a jednak cierpimy (bardzo często z błahych powodów).
>Jeśli masz jakiś konkretny "przyziemny problem" i go opiszesz na tym forum, to jestem przekonany, że wielu forumowiczów udzieli ci bardzo konkretnych wskazówek "co robić". Także nauczyciele nie stronią od odpowiadania na najbardziej prozaiczne pytania, podając bardzo "konkretne" rozwiązania. Także mylisz się
Ok, poczucie alienacji, inności, odrębności, niechęć do ludzi, strach przed nimi. Może ktoś poradził sobie z takim problemem?
Re: Dharma a życie codzienne
>Strach wynikał z nadmiaru pewnych bodźców, które spowodowały załamanie mojego systemu adaptacyjnego
Poczucie niedostosowanie? Czasami
(zwłaszcza w moim środowisku pracy i o tym co uznaje się w nim zazwyczaj za ważne), ale nie mam z tym właściwie żadnego kłopotu.
Nastąpiła zgoda wewnętrznego mnicha z wewnętrznym wojownikiem i od tego czasu żyje mi się lepiej. Wcześniej to rozdarcie, podzielenie sprawiało mi dużo kłopotów
Czyli nie zmieniałeś i nie dopasowywałeś się na siłę.
Nastąpiło raczej pogodzenie i akceptacja siebie i sytuacji ...
Wewnętrzy mnich i wojownik. Ciekawa kombinacja. Możesz to rozwinąć? W jakim stopniu jesteś mnichem, a w jakim wojownikiem?
Poczucie niedostosowanie? Czasami
(zwłaszcza w moim środowisku pracy i o tym co uznaje się w nim zazwyczaj za ważne), ale nie mam z tym właściwie żadnego kłopotu.
Nastąpiła zgoda wewnętrznego mnicha z wewnętrznym wojownikiem i od tego czasu żyje mi się lepiej. Wcześniej to rozdarcie, podzielenie sprawiało mi dużo kłopotów
Czyli nie zmieniałeś i nie dopasowywałeś się na siłę.
Nastąpiło raczej pogodzenie i akceptacja siebie i sytuacji ...
Wewnętrzy mnich i wojownik. Ciekawa kombinacja. Możesz to rozwinąć? W jakim stopniu jesteś mnichem, a w jakim wojownikiem?
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dharma a życie codzienne
Witaj zmienna,
myślę, że Twoje pytanie zmierza w stronę poruszenia wątku psychologicznego, na co lepiej nadaje się panel Ateneum.
Natomiast jest jeszcze coś takiego jak psychologia buddyjska i np. książki Pemy Cziedryn -
które gorąco polecam - może odkryjesz tam coś dla siebie np. w "Mądrości nieuciekania"?
fragment:
"Jeżeli wychodząc z domu i napotykając smoka, wojownik za każdym razem mówi sobie : "Hm. Znowu ten smok. Nie ruszę go, nie ma mowy!" i ucieka, jego życie staje się prostym cyklem porannego wstawania, wychodzenia z domu, spotykania smoka, mówienia "nie ma mowy" i ucieczki.
To prowadzi do coraz większych zahamowań, coraz silniejszego strachu i coraz głębszego cofania się, aż do poziomu niemowlęctwa. Nikt nas już nie karmi piersią, a my wciąż tkwimy w swojej kołysce, niezdolni do wejścia w dorosłość".
J.
myślę, że Twoje pytanie zmierza w stronę poruszenia wątku psychologicznego, na co lepiej nadaje się panel Ateneum.
Natomiast jest jeszcze coś takiego jak psychologia buddyjska i np. książki Pemy Cziedryn -
które gorąco polecam - może odkryjesz tam coś dla siebie np. w "Mądrości nieuciekania"?
fragment:
"Jeżeli wychodząc z domu i napotykając smoka, wojownik za każdym razem mówi sobie : "Hm. Znowu ten smok. Nie ruszę go, nie ma mowy!" i ucieka, jego życie staje się prostym cyklem porannego wstawania, wychodzenia z domu, spotykania smoka, mówienia "nie ma mowy" i ucieczki.
To prowadzi do coraz większych zahamowań, coraz silniejszego strachu i coraz głębszego cofania się, aż do poziomu niemowlęctwa. Nikt nas już nie karmi piersią, a my wciąż tkwimy w swojej kołysce, niezdolni do wejścia w dorosłość".
J.
Szalom
Re: Dharma a życie codzienne
Wlasnie za to "polubilam" tradycje Szambali i nauczanie Trungpy oraz jej uczniow.Jakub Safjański pisze: Natomiast jest jeszcze coś takiego jak psychologia buddyjska i np. książki Pemy Cziedryn -
które gorąco polecam - może odkryjesz tam coś dla siebie np. w "Mądrości nieuciekania"?
fragment:
"Jeżeli wychodząc z domu i napotykając smoka, wojownik za każdym razem mówi sobie : "Hm. Znowu ten smok. Nie ruszę go, nie ma mowy!" i ucieka, jego życie staje się prostym cyklem porannego wstawania, wychodzenia z domu, spotykania smoka, mówienia "nie ma mowy" i ucieczki.
To prowadzi do coraz większych zahamowań, coraz silniejszego strachu i coraz głębszego cofania się, aż do poziomu niemowlęctwa. Nikt nas już nie karmi piersią, a my wciąż tkwimy w swojej kołysce, niezdolni do wejścia w dorosłość".
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dharma a życie codzienne
ten cytat z Pemy też nieprzypadkowy - towarzyszy mi od pewnego czasu.
...
jutro skaczę na bungee - z moim lękiem wysokości.
J.
...
jutro skaczę na bungee - z moim lękiem wysokości.
J.
Szalom
-
- Posty: 428
- Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: dzogczen
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Dharma a życie codzienne
A Pema to jej (Trungpy) najlepszy uczeńWlasnie za to "polubilam" tradycje Szambali i nauczanie Trungpy oraz jej uczniow.
Ja zwykle rano przed pracą czytam Pemę, pomaga mi to inaczej spojrzeć na prozę życia
A Szambala jest the best!
Re: Dharma a życie codzienne
Upss....Pracowalam dzis cala noc, az do 10 rano. Zmeczona jestem...Siwy Jogin pisze: A Pema to jej (Trungpy) najlepszy uczeń
Siwy Jogin pisze: Ja zwykle rano przed pracą czytam Pemę, pomaga mi to inaczej spojrzeć na prozę życia
A Szambala jest the best!
Ja mam w torbie do czytania w srodkach komunikacji. Medytuje w grupie Szambali od 2 lat. Nie wiem, czy zostane w tej tradycji do konca zycia, ale poki co duzo jej zawdzieczam.
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Dharma a życie codzienne
to zalezy od stopnia uswiadomienia sobie tych emocji, bo przeciez emocje sa nasza reakcja na pewna sytuacje, i jezeli na dana sytuacje bedziemy reagowac wg wzorca tkwiacego gdzies gleboko w nas samych a jednoczesnie uwierajacego nas, te emocje - ta reakcja bedzie gwaltowna i ciezka do kontrolowania. Stad propozycja twr by w momencie pojawienia sie takiego afektu sie zatrzymac i sprobowac 'przejrzec' nas samych, nasza reakcje.zmienna pisze:Na ile można przeprogramować, nastawić myślenie? Są też emocje, które znacznie trudniej kontrolować i ustawić.
yep. wyszedlem do ludzi. ....zmienna pisze:
Ok, poczucie alienacji, inności, odrębności, niechęć do ludzi, strach przed nimi. Może ktoś poradził sobie z takim problemem?
.... najpierw na piwo i fajeczke a potem poszlo jak z platka
de facto to raczej jest sprawa pewnosci siebie, czy tez mowiac po buddyjsku kontaktu z samym soba i osadzenia sie w sobie samym jednoczesnie.
dobra bo rzezbie znowu, jade na koncert
Neti neti
A ja mam takie wrażenie, że to właśnie w podejściu do spraw życia codziennego okazuje się czy naprawdę jesteś buddystą. Czy nie jest czasem tak, że jedynie mościsz sobie w Samsarze wygodne gniazdko swoich przyzwyczajeń i nawyków, podlewane obficie deszczem usprawiedliwień? Obawiam się, że nauczanie Siakjamuniego zostało mocno zmodyfikowane, tak by mogło trafiać do uszu wielu ludzi i pewne fundamentalne kwestie odsunięto na plan dalszy.
Warto pamiętać, że Dhamma jest nauką, która nie polega li tylko na byciu miłym dla innych, ale traktuje o tym jak żyć, by się nie odradzać. Mówi o odcinaniu korzeni pragnień, o głębokim doświadczeniu zniszczalności i przemijalności wszystkiego, także tego co uważamy za dobre czy piękne i wreszcie o iluzorycznej naturze tak drogiego nam "ja". Nasze umysły są w naturalny sposób związane pragnieniem podtrzymywania i zasilania tego co upragnione, z unikaniem cierpienia i pogonią za szczęściem. Brzemię tej ślepoty nosimy i utrwalamy w podejmowanych na co dzień wyborach. Ale takie życie nie jest życiem buddysty. Myślę, że potrzeba wiele uwagi, odważnej szczerości i samokrytycyzmu by dostrzegać i zmieniać nawykowe reakcje w tym "codziennym życiu".
Dodatkowym problemem jest to, że większość z nas wokół siebie ma stale mrowie istot pochłoniętych zachłanną gonitwą zagarniania więcej i więcej, szybciej i szybciej. Wejść między wrony i NIE krakać jak i one - trudna to rzecz...
Warto pamiętać, że Dhamma jest nauką, która nie polega li tylko na byciu miłym dla innych, ale traktuje o tym jak żyć, by się nie odradzać. Mówi o odcinaniu korzeni pragnień, o głębokim doświadczeniu zniszczalności i przemijalności wszystkiego, także tego co uważamy za dobre czy piękne i wreszcie o iluzorycznej naturze tak drogiego nam "ja". Nasze umysły są w naturalny sposób związane pragnieniem podtrzymywania i zasilania tego co upragnione, z unikaniem cierpienia i pogonią za szczęściem. Brzemię tej ślepoty nosimy i utrwalamy w podejmowanych na co dzień wyborach. Ale takie życie nie jest życiem buddysty. Myślę, że potrzeba wiele uwagi, odważnej szczerości i samokrytycyzmu by dostrzegać i zmieniać nawykowe reakcje w tym "codziennym życiu".
Dodatkowym problemem jest to, że większość z nas wokół siebie ma stale mrowie istot pochłoniętych zachłanną gonitwą zagarniania więcej i więcej, szybciej i szybciej. Wejść między wrony i NIE krakać jak i one - trudna to rzecz...
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
Re: Dharma a życie codzienne
A ja z moim lekiem wysokosci chodze po gorach. Przejscie kardej trasy jest boskie serio. Nie jestem swoim lękiem.Jakub Safjański pisze: jutro skaczę na bungee - z moim lękiem wysokości.
J.
Skoczyc na bungee raczej nie moge - mam uszkodzony kregoslup szyjny.
Monika
-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Dharma a życie codzienne
To normalne, że do wielu, jak je określiłeś, wzniosłe słowa nie trafiają, bo często zawierają, mniejszą czy większą, dozę domysłu. Jak dla mnie "praktykuj współczucie" jest w porządku, tak ja dla ciebie być może, "żyj tu i teraz" byłoby czarną magią.
Jak mi pomaga praktyka? Praktyka przede wszystkim posuwa mnie, szybciej czy wolniej, do celu, więc kiedyś może się doczekam ;p Jako, że są zmiany i je zauważam mam motywację do dalszych starań, a ponadto, jako że było gorzej, więc pewnie będę lepszy więc mam powód, by traktować innych ludzi bardziej fair (to zdaje się jest zmorą wielu zaangażowanych w duchowość ludzi ;p)
Jak mi pomaga Dharma? Daje mi przeciwwagę do argumentów, jakie serwuje mój mózg, aby mnie rozleniwić, skłonić do zaniechania działań, itp. Ponadto oczywiście pomaga mi ocenić, jak zachować właściwą relację z innymi ludźmi i jak postępować, by wszystkim wyszło to na dobre.
Jak mi pomaga praktyka? Praktyka przede wszystkim posuwa mnie, szybciej czy wolniej, do celu, więc kiedyś może się doczekam ;p Jako, że są zmiany i je zauważam mam motywację do dalszych starań, a ponadto, jako że było gorzej, więc pewnie będę lepszy więc mam powód, by traktować innych ludzi bardziej fair (to zdaje się jest zmorą wielu zaangażowanych w duchowość ludzi ;p)
Jak mi pomaga Dharma? Daje mi przeciwwagę do argumentów, jakie serwuje mój mózg, aby mnie rozleniwić, skłonić do zaniechania działań, itp. Ponadto oczywiście pomaga mi ocenić, jak zachować właściwą relację z innymi ludźmi i jak postępować, by wszystkim wyszło to na dobre.
Re: Dharma a życie codzienne
Medytacja i uwaga pomagaja w zyciu i je pozytywnie zmieniaja ale buddyzm nauczyl mnie jeszcze czegos waznego - nie udawania. Kazdy czlowiek nosi rozne "maski" udaje twardego szefa, dobrego pracownika, ucznia udaje odwaznego, madrego poto aby nie byc odrzuconym. Ja te maski posciagalem i jestem soba. Jem kiedy jestem glodny, kiedy jestem przestraszony - boje sie, nie udaje nadzwyczajnego aby miec przyjaciol.
Re: Dharma a życie codzienne
No to zwyczajnie mozesz mowic o szczesciu, ze masz co jesc, kiedy jestes glodny i nie ladujesz w psychiatryku, kiedy sie boisz.siakuhaci pisze:Jem kiedy jestem glodny, kiedy jestem przestraszony - boje sie, nie udaje nadzwyczajnego aby miec przyjaciol.
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dharma a życie codzienne
co do nakładania różnych masek to ja to przeżywam trochę inaczej.
Czasami mam do czynienia z ludźmi o dużym poziomie agresji albo przebywam w miejscach, które wymagają zachowania określonej formy, sposobu zachowania. Oczywiście zakładam wtedy maskę. Nie widzę jednak innego sposobu zachowania np. uczestnicząc w negocjacjach. To jest pewien teatr, gra, wzajemne podchody. Więc kiedy się boję, to wcale nie daję tego po sobie poznać.
Wolałbym, aby było inaczej, no ale co zrobić. Życie w społeczeństwie to nie jest taka łatwa sprawa.
Może masz siakuhaci jakieś przemyślenia w tym temacie?
pozdrawiam
Jakub
Czasami mam do czynienia z ludźmi o dużym poziomie agresji albo przebywam w miejscach, które wymagają zachowania określonej formy, sposobu zachowania. Oczywiście zakładam wtedy maskę. Nie widzę jednak innego sposobu zachowania np. uczestnicząc w negocjacjach. To jest pewien teatr, gra, wzajemne podchody. Więc kiedy się boję, to wcale nie daję tego po sobie poznać.
Wolałbym, aby było inaczej, no ale co zrobić. Życie w społeczeństwie to nie jest taka łatwa sprawa.
Może masz siakuhaci jakieś przemyślenia w tym temacie?
pozdrawiam
Jakub
Szalom
Re: Dharma a życie codzienne
Ale przeciez w 'nieustraszonosci' naturalnie nie ma juz chyba miejsca na podazanie za lekiem?
Jakub Safjanski:
Jakub Safjanski:
A nie zycie w spowiciu spoleczenstwem, albo lepiej - jego sztucznymi ideami i ograniczeniami?Życie w społeczeństwie to nie jest taka łatwa sprawa.
Wszyscy dookoła.. a gdzie środek...? - zapytał żywy.
Czekając na odpowiedź umarł.
Czekając na odpowiedź umarł.
Re: Dharma a życie codzienne
Naturalnym stanem jest bycie soba a nie probowanie aby byc kims innym - o tym wlasnie pisalem. Jest to sztuka dosyc trudna dla dzisiejszego czlowieka. Tak samo jest ze starachem o wiele latwiej bac sie niz go opanowac. Jest to nielatwe zyjac w spoleczenstwie gdzie nikt nie poazuje wlasnej twarzy, ludzie zyja w uspieniu prawie jak w Matrixsie. Decydujac sie na bycie buddysta decydujemy sie tez na zmiane naszego charakteru i przemiane naszej osobowosci. Jak powiedzial sam Budda najtrudniej jest pokonac samego siebie. Dobra ksiazka na te tematy jest "Szaman miejski" Serge Kahili Kinga. Mozna sie dowiedziec wielu ciekawych rzeczy na temat nas i spoleczenstwa.
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dharma a życie codzienne
Co moge Ci poradzic masz problemy z otaczajacymi Cie ludzmi?
Re: Dharma a życie codzienne
Jakub Safjański pisze:Wolałbym, aby było inaczej, no ale co zrobić. Życie w społeczeństwie to nie jest taka łatwa sprawa.
siakuhaci pisze:Naturalnym stanem jest bycie soba a nie probowanie aby byc kims innym - o tym wlasnie pisalem.
Warto zwrócić uwagę, że nie tajenie przed sobą, że się maskę zakłada to również bycie sobą, przecież maskę nakładasz, a więc jesteś sobą (dlaczego cały czas próbujemy być kimś innym niż jesteśmy?). Kiedy wymyśla się przyszłość (marzenia, zmiany w życiu itd.) przestaje się widzieć to co jest naprawdę, a więc przestaje się być sobą. Zaś kiedy wymyśla się "bycie sobą" jest się przywiązanym do "bycia sobą" i tym samym nakłada się maskę.Jakub Safjański pisze:a co byś poradził takiemu Jakubowi?
siakuhaci, oczywiście nie staram się negować otwartości na ludzi (Twojej ani w ogóle), bo to bardzo zdrowa cecha, która jednak warta jest tylko wtedy, kiedy jest spontanicznością, bo ten kto jest mądry, nie musi nazywać swojej mądrości, analogicznie z byciem sobą. Niestety człowieka ego cały czas przerabia (czyli ocenia, wartościuje, projektuje itd.) wszystko dla własnego poczucia wyższości, czyli de facto ze stricte hedonistycznych pobudek. Tak przynajmniej to z mojej strony wygląda...
Pozdrawiam Kerth
Re: Dharma a życie codzienne
Jakub Safjański pisze:Wolałbym, aby było inaczej, no ale co zrobić. Życie w społeczeństwie to nie jest taka łatwa sprawa.
siakuhaci pisze:Naturalnym stanem jest bycie soba a nie probowanie aby byc kims innym - o tym wlasnie pisalem.
Warto zwrócić uwagę, że nie tajenie przed sobą, że się maskę zakłada to również bycie sobą, przecież maskę nakładasz, a więc jesteś sobą (dlaczego cały czas próbujemy być kimś innym niż jesteśmy?). Kiedy wymyśla się przyszłość (marzenia, zmiany w życiu itd.) przestaje się widzieć to co jest naprawdę, a więc przestaje się być sobą. Zaś kiedy wymyśla się "bycie sobą" jest się przywiązanym do "bycia sobą" i tym samym nakłada się maskę.Jakub Safjański pisze:a co byś poradził takiemu Jakubowi?
siakuhaci, oczywiście nie staram się negować otwartości na ludzi (Twojej ani w ogóle), bo to bardzo zdrowa cecha, która jednak coś warta jest tylko wtedy, kiedy jest spontanicznością, bo ten kto jest mądry, nie musi nazywać swojej mądrości, analogicznie z byciem sobą. Niestety człowieka ego cały czas przerabia (czyli ocenia, wartościuje, projektuje itd.) wszystko dla własnego poczucia wyższości, czyli de facto ze stricte hedonistycznych pobudek. Tak przynajmniej to z mojej strony wygląda...
Pozdrawiam Kerth
Re: Dharma a życie codzienne
Witaj Kerth. Mysle ze najmniej energii sie traci kiedy sie jest soba. Kiedy Jakub jest Jakubem a nie probuje byc Tomkiem, koniem, Budda czy madrala zyje calkiem zdrowo. W planach i marzeniach rowniez nie widze nic zlego jestesmy w koncu ludzmi. Pozdr.