Piotrek, to nie jest żadna redefinicja. Ale niestety, aby zrozumieć intencje autora tych słów, docenić ich subtelny i żartobliwy ton, należy przede wszystkim posiadać jakieś rozeznanie w samej tradycji – w tym przypadku chan. Przynajmniej pobieżnie orientować się w jej pełnym alegorii języku. Jeśli będzie się posiadało tę podstawową wiedzę, wtedy wiedza religioznawcza nie będzie traktowana pogardliwie. Będzie można ją nawet potraktować jako specyficzną formę – współczesną emanację - tradycyjnego nauczania.piotr pisze:Ciekawa redefinicja praktyki. Nagle, żeby być buddystą zen, trzeba też być przede wszystkim religioznawcą. To pewnie dopiero początek długiej listy profesji, które muszą leżeć w polu zainteresowania prawdziwego praktykanta…Zen Buddhism is all about removing the scales from our eyes and seeing clearly. This should include the history of the religion itself. All illusions must be seen through.
Ale do rzeczy, znasz może ten fragment z Mumona, który znajduje się w posłowiu do jego słynnej chanowskiej klasyki Bezbramna Brama?:
- Adhering to the instructions by and accounts of the Buddhas and patriarchs, I delivered my commentary like a judge who passes sentence on a criminal exactly to his confession, without adding even one superfluous word. I have shown you my brain, taken off its lid and exposed the eyeballs. All of you should grasp IT directly and stop seeking IT from others.
The first year of Jotei (1228)
Lepiej poskramiać swoją reaktywność, bo inaczej wychodzi się na głupca.
+