Tomek pisze:czy w takim razie zgodziłabyś się ze mną, że teoria doboru naturalnego jest
prawdą?
Tak, ale jedynie z poziomu „lokalnego”, czyli
prawdą, która z innego poziomu może być
prawdziwa inaczej. Pisząc „inny poziom”, mam na myśli głównie poziom o innym wymiarze „lokalności”, ale umiem sobie również wyobrazić ten, który takich wymiarów nie posiada, który tracąc cechy „lokalności”, staje się jakby „nielokalny”. Dla mnie reprezentantem takiego poziomu jest poziom „absolutny” w buddyzmie (w odróżnieniu od poziomu „relatywnego”, który bada nauka).
Tomek pisze:GreenTea pisze:Tak, bo w buddyzmie mówi się, że wszystko jest jak sen.
Problem w tym, że to co nazywasz „wszystkim” (
sabba w j. palijskim - Saṃyuttanikāya 4.25.2), nie odnosi się w buddyzmie palijskim do niezależnej od umysłu materialnej rzeczywistości w jakiej żyjemy, lecz dotyczy współzależnie powstającego procesu naszego intersubiektywnego doświadczenia
Rozumiem, że przyjmujesz ten punkt widzenia. Dla mnie jest on niekompletny, bowiem codzienne doświadczenie pokazuje mi, że materialna rzeczywistość jednak w jakiś sposób zależy od umysłu. Nauce nie są obce teorie wskazujące na fakt, że zachowania kulturowe wpływają na ewolucję biologiczną (konkretne zachowania poprzedzają wykształcenie się adekwatnego do zachowań organu biologicznego lub specjalizację istniejącego już organu). Nie wspomnę o wpływach, na które wskazują nauki ekologiczne i wpływach, które wydają się oczywiste w ramach genetyki i kognitywistyki. Gdyby rzeczywistość była faktycznie niezależna, umysł nigdy nie mógłby jej uzależnić od siebie, a jednak to robi. Dlaczego miałabym, w drodze analogii, nie przenieść tego procesu uzależniania na tereny umysłowi dotąd niedostępne w sensie naukowym? Skąd pewność, że umysł nigdy nie rozpozna zagadki śmierci w taki sposób, by mógł również i ją uzależnić od siebie?
Kwestia śmierci z perspektywy buddyzmu, to nie kwestia „czy umierać”, ale „jak umierać”, żeby skutecznie wtopić się w to, co funkcjonuje na poziomie „nielokalnym”. Dlaczego nauka (umysł na poziomie relatywnym) miałaby do tego poziomu nigdy nie dotrzeć i nigdy nie wykorzystać owoców tych właśnie odkryć?
Tomek pisze:świat fizyki, chemii, biologii – świat z krwi i kości, drewna, gówna i kamienia.
No widzisz, dla mnie różne rodzaje nauk, to przykłady różnych poziomów "lokalności". Już wcześniej zwróciłam uwagę, że jeśli mówisz o fizyce, to mów również o psychologii (filozofii, socjologii, pedagogice, teoriach kultury, informacji, komunikacji itp.). Rozpatruję naukę jako całość, w której poszczególne elementy są od siebie zależne i wpływają na siebie.
Tomek pisze:nauka opisuje bezosobowe procesy, które zawsze działają na oślep i tylko doraźnie (np. dobór naturalny), bezwględnie ignorując ludzkie pragnienia (np. nieśmiertelności).
Na pewno ignoruje pragnienia? Miałam zawsze wrażenie, że cały jej rozwój oparty jest o pragnienia... Tyle że wiesz, pragnienia są tylko takie, jakie mogą być, pragnienia średniowieczne mają się nijak do współczesnych...
Pozdrawiam, gt