Manieryzmy zen i martwi mistrzowie

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

do scalenia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

leszek wojas pisze: Czy w sytuacji gdy ktoś nie osiągnął tego ,,sedna" ale za to dobrze ,,opanował" warsztat nie może pomagać innym ludziom, nie może ich uczyć?
Pozdrawiam
Czy u nas ktoś taki nie nazywa się przypadkiem Ji Do Poep Sa?

A przy okazji: :fokus: Mistrz na kozetce
Awatar użytkownika
hermit
Posty: 738
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 22:40
Tradycja: Sŏn (Szkoła Zen Kwan Um)

Re: Mistrz na kozetce

Nieprzeczytany post autor: hermit »

Lo`tsa`wa pisze:Praktykujący Zen to bardzo często wyjątkowo inteligentni ludzie, którym wydaje się, że za pomocą dialektyki potrafią zmienić czyjś umysł. Naprawdę. Stosują wobec tego różnego rodzaju gierki słowne, prowokacyjne komentarze, granie na emocjach i tym podobne;
Lo`tsa`wa pisze:Generalnie nie popieram mierzenia świata własną miarą, imputowania komuś swojego systemu wartości, nawracania, stosowania psychologicznych gierek i tak dalej.
Aaaaa, to o to chodziło. Nie spotkałem się z czymś takim, myślałem, że masz na myśli ogólny styl bycia - tutaj gierki słowne i prowokacyjne komentarze owszem zdarzają się, ale bez związku z praktyką.
Lo`tsa`wa pisze:Tym nie mniej nie pochwalam zarzucania metaforami kogoś, kto z tymi metaforami nie jest obeznany.
(...)Myślę, że praktykujący zen lubują się w słownych utarczkach, które często są zrozumiałe tylko dla nich samych, tworząc przez to zamknięte kręgi. Uważam to za niebezpieczne.
Nie wiem co wzbudziło w Tobie taki pogląd, ale to w sumie nie jest takie istotne, pomyślałem sobie jeszcze o czymś innym. Bywa, że w grupie osób spędzającej długo ze sobą czas (w jakikolwiek sposób, czy będzie to praktyka czy oglądanie horrorów klasy "b") wytwarza się pewien specyficzny język, slang, odwołujący się do wspólnych przeżyć i przez to nieco hermetyczny i nieczytelny z zewnątrz. To, że dajmy na to moja odpowiedź: "Nie wiem", jak najbardziej prawdziwa i szczera na zadane pytanie, wzbudza dodatkowe skojarzenia nie jest niczym złym a już na pewno nie obywa się czyimkolwiek kosztem. Nie traktuj mojej wypowiedzi jakoś kategorycznie, z braku wspólnych doświadczeń możemy mówić o zupełnie różnych rzeczach, nie podważam faktu iż mogłem istotnie być świadkiem czegoś niepotrzebnego czy szkodliwego.

pozdrawiam
m.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Mistrz na kozetce

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

atomuse pisze:
leszek wojas pisze:Język zen moim zdaniem przypomina język wyższej matematyki. Ktoś na przykład patrzy na jakąś matematyczną formułę i dla niego jest to tylko niezrozumiały ciąg symboli. Nie widzi w tym żadnego sensu, żadnego pozasłowia. ,,Wtajemniczony" matematyk patrzy na tę formułę i odczytuje pozasłowie - rozumie na co wskazuje ta formuła.
Na samochwalstwo i wywyzszanie swojego wtajemniczenia ponad inne?
sugerujesz, że jest to stary jak swiat sposób manipulacji i monopolizacji religijnej? na zasadzie: tylko my, kasta kapłanów, wiemy co stoi za tymi wszystkimi symbolami i niebywale trudnym językiem dla maluczkich? no jest w tym coś ;) stworzyć swój język, a potem mieć monopol na jego rozumienie, a jednocześnie wkręcić ludziom filma, że jak nie zrozumieją, to nie będą szczęsliwi ;)

a taki tam offtop :cwaniak:
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Mistrz na kozetce

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
leszek wojas pisze:
kunzang pisze:Czy jest możliwym w zen, by przy pomocy owego ''języka komunikacji zen'', wskazywać innym na sedno, samemu owego sedna nie przeżywszy - czy uważa się takie wskazanie ''językiem komunikacji zen'' za właściwe wskazanie na sedno, choć owego sedna nie przeżywa, lub nie przeżył ten, który na owo sedno wskazuje?
Witaj Kunzang :) ,
Myślę, że podobnie rzecz wygląda w innych buddyjskich tradycjach. Czy jeśli ktoś uczy innych (jako nauczyciel) jakiś technik czy też przekazuje jakieś nauki to czy to jest właściwe tylko wtedy gdy osiągnął samo sedno tych nauk?
W tradycji, której hołduję, by nauczyć kogoś np tsa lung, czy szine, czy praktyki Szierab Cziammy - które mogą prowadzić do sedna - nie musi taka osoba przeżyć sedna nauk /czyli rozpoznać swej pierwotnej natury, natury buddy/, ale żeby innym wskazywać na naturę buddy /wskazać na sedno/, to trzeba ją przeżyć, by móc ją innym wskazać. Inaczej, mamy sytuację, że ślepiec wskazuje innemu ślepcowi na coś, czego pospołu nie widzą - a to, że ów wskazujący na sedno ślepiec, używa takiego, czy innego języka nie ma tu znaczenia, bo wskazujący w istocie nie wie na co wskazuje, nie ''zobaczywszy tego'', nie przeżywszy tego.
leszek wojas pisze:Czy w sytuacji gdy ktoś nie osiągnął tego ,,sedna" ale za to dobrze ,,opanował" warsztat nie może pomagać innym ludziom, nie może ich uczyć?
Oczywiście, że może pomagać innym ludziom, ale to nie znaczy z automatu, że wskazuje na sedno. W dzogczen wskazanie na sedno, to wprowadzenie do naturalnego stanu, to wskazanie na naturę buddy, którą dzięki takiemu wprowadzeniu mogą rozpoznać ci, którym takiego wprowadzenia się udziela. Jednak by było to możliwym, by udzielić innym takiego wskazania na sedno, to samemu trzeba owo sedno mieć rozpoznane, inaczej gwarant, że wskazuje się właściwie jest żaden, bo sam wskazujący nie wie na co wskazuje, gdyż nie przeżył tego.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mistrz na kozetce

Nieprzeczytany post autor: lwo »

kunzang pisze:ale żeby innym wskazywać na naturę buddy /wskazać na sedno/, to trzeba ją przeżyć, by móc ją innym wskazać. Inaczej, mamy sytuację, że ślepiec wskazuje innemu ślepcowi na coś, czego pospołu nie widzą - a to, że ów wskazujący na sedno ślepiec, używa takiego, czy innego języka nie ma tu znaczenia, bo wskazujący w istocie nie wie na co wskazuje, nie ''zobaczywszy tego'', nie przeżywszy tego.
kunzang pisze:Jednak by było to możliwym, by udzielić innym takiego wskazania na sedno, to samemu trzeba owo sedno mieć rozpoznane, inaczej gwarant, że wskazuje się właściwie jest żaden, bo sam wskazujący nie wie na co wskazuje, gdyż nie przeżył tego.
Myślę, że ta kwestia nie jest taka prosta i jednoznaczna. Dobrym przykładem jest tutaj moim zdaniem historia życia Szóstego Patriarchy Hui-nenga. Szósty Patriarcha osiągnął wgląd w sedno słysząc jak ktoś recytuje na ulicy Sutrę Diamentową. W Sutrze Szóstego Patriarchy nie ma nic na ten temat, że ta osoba która recytowała sutrę miała wgląd w sedno tego co recytuje. Przekazywała po prostu czyjeś nauki. Ale umysł Szóstego Patriarchy był tak ,,czuły" że wystarczyło mu tylko usłyszeć nauki by od razu osiągnąć ich sedno.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Manieryzmy zen i martwi mistrzowie

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Ale Sutra Diamentowa to słowa Buddy. A rozmowa jest o własnych "naukach" uczniów zen. Czy myślisz, że Szósty osiągnął by oświecenie od czytania postów w tym wątku?
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Manieryzmy zen i martwi mistrzowie

Nieprzeczytany post autor: lwo »

iwanxxx pisze:Ale Sutra Diamentowa to słowa Buddy. A rozmowa jest o własnych "naukach" uczniów zen. Czy myślisz, że Szósty osiągnął by oświecenie od czytania postów w tym wątku?
Kunzang pytał o to:
,,Czy jest możliwym w zen, by przy pomocy owego ''języka komunikacji zen'', wskazywać innym na sedno, samemu owego sedna nie przeżywszy"
i moim zdaniem historia Szóstego Patriarchy jest tu dość wymowna. Nie wykluczałbym po prostu, że ktoś może osiągnąć wgląd otrzymując nauki od kogoś kto tego wglądu nie osiągnął ale za to potrafi prawidłowo przekazywać nauki innych (którzy ten wgląd osiągnęli).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”