Zen a Dzogczen

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

atomuse pisze:No zawsze mowie, ze bezposredni przekaz to jest to. Ktos uwaza inaczej?
Widzisz, problem jest mały - w zenie nie ma czegokolwiek do przekazania, bo nie możesz przekazać komuś czegoś, co już ma.

Przekazać, możesz co najwyżej metodę, na to, by odkryć to, co już jest.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

booker pisze:Rozumiem. Zatem interpretowanie Zenu na modłę Dzogczen cacy jest :)
Nikt tego nie robi. Rinpocze interpretuje dzogczen na modłę dzogczen, to wszystko.
booker pisze:
pawel pisze: Dobitnie o tym świadczy Twoje pytanie w kafejce jak to jest z pięcioma światłami że się manifestują - Naturalny Stan się rozprasza sam w sobie - cytat który jest od dawna w panelu Bon i Towje pytanie pod nim i odpowiedź Kunzanga dobitnie wyjaśnia. Tylko że zrozumienie tego wyjaśnienia, podobnie jak mojej metafory, nie mieści się w ramach Zen - nie da się zrozumieć w oparciu o Zen.
Pomyłka, Paweł. Tamto pytanie nie było w ogóle związane z moim doświadczeniem w sprawie zen. Tylko związane z innymi doświadczeniami.
Proszę bardzo:
booker pisze:5. Wizja nieczysta powstaje kiedy naturalny stan "rozprasza" się ze względu niewiedze o sobie, rozprasza się na to co określacie "kolorami" (tego doświadczenia z kolorami podobnie jak 1 nie mam, pisze jak rozumiem teorię o kolorach), z czego następnie manifestuje się umysł z czego następnie manifestuje się to co znamy światem (w którym mamy nas, koty, psy i forum na którym sobie gawędzimy) -- i to jest wizją nieczystą -- nieczystą manifestacją naturalnego stanu.

Gdzie mówię od rzeczy?

6. Czy czysta wizja jest już rozproszeniem naturalnego stanu, najpierw w postać czystej wizji przejrzystego światła i błogości, a potem w ramach niewiedzy idzie to dalej w wizje życia/śmierci itd. czy może czysta wizja jest po prostu manifestacją naturalnego stanu bo tak już jest? Rozumiem, że czysta wizja nie może się pojawić pod obecność niewiedzy? Czy nie rozumiem? :)
booker pisze:
pawel pisze:
booker pisze: Tak samo, jak zewnętrzne podobieństwo jest, że w dzogczen nie tylko ciągle mówi się o pustce,
Nie mówi się - Tobie się tak wydaje,
Przecież napisałem, że w dzogczen nie mówi się tylko o pustce.
Nie mówi się w ogóle o pustce.
booker pisze:W zenie tez, choć może Cię to zdziwić, nie mowi się tylko o pustce.
pawel pisze: i wydaje Ci się również że pustka ta:
booker pisze: ale jednak pustka jest esencją podstawy,
oraz ta:
booker pisze:a w zenie bezpośrednio osiąga się pustkę.
to to samo.
Jak dla mnie, TWR jasno się okreśił - esencją kunszi jest śunjata.
Tylko że nie rozumiesz co to znaczy.
booker pisze:
atomuse pisze:No zawsze mowie, ze bezposredni przekaz to jest to. Ktos uwaza inaczej?
Widzisz, problem jest mały - w zenie uważa się, że nie ma czegokolwiek do przekazania.

Przekazać, możesz co najwyżej metodę.
A w dzogczen owszem - jest.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: mundek »

quote="mundek"]
pawel pisze:
mundek pisze:Ale mam również pytanie na ile Dharma Buddy ma związwk z lotami w kosmos, szybkimi wakacyjnymi numerami na plaży, strzyżeniem trawników...itp. idt....na ile i czy ma?
A co to ma wspólnego z tematem dyskusji?
Chyba ma to taki sam związek z jak Tantra z Dharma Buddhy!
Tak właśnie myślałem, że odpowiesz - skoro nie masz pojęcia o buddyjskich naukach tantrycznych, to jak możesz aspirować do wypowiadania się na temat dzogczen, które również poza tym że jest samodzielnym pojazdem, jest również zwieńczeniem tantry w niektórych szkołach?
mundek pisze:Zatem zblizasz sie do stwierdzenia, że Dzogczen jest wyższą ścieżką ponad Dharme buddhy jak rozumiem?
A rozumiesz coś jeszcze z Dharmy Buddy poza Zenem?
[/quote]
Przeciez jasno wypowiedziałme się Pawle, że nie jestem kompetentny... zadawałem ci jedynie pytania. Z Towjej odpowiedzi wynika jedynie, że masz jak sam sądzisz niepodważalne prawo do wypowiadania sie na temat Dzogczen, a moze sie mylę i rozmawiam z kimś na poziomie Mistrza... Ociupinkę przez te lata poznałem i troche Tantry, nie wiele, ale jednak. Tak sie tez składa, ze znam kilka osób, które praktykują z NNR i jakoś dziwacznie też zen...ok, to jedno. Drugie ja nie znam się na dzogczen... a Ty nie widząc związku z strzyzeniem trawników i Dharmą chyba...tez ujawniasz jakieś niedostatki ;), ale pewnie tez sie mylę, bo nie znam Cię i nie mogę osądzać z powodu kilku słów, które w swym wielkim współczuciu nam tu "podarowałeś". Osobiście pretenduje do osoby strajacej się praktykować Drogę Buddy, co prawda najcześciej używam do tego metody ścieżki zen/czan, jednak jak juz wczesniej wspomniałem nauczyciele z którymi mam okazję "współpracować" podchodzą do tematu w bardzo szerokim kontekście i sa raczej skłonni mawiać, że nauczają Dharmy Buddhy niż zen...jesli juz w takich kategoriach mówią, pisałem ci zreszta otym, że wszelkie sprawy odnoszą do tego co przekazał Budda.
booker pisze:
mundek pisze:
booker pisze:"The sutras, as far I am concerned, are toilet paper to wipe our asses." - Rinzai. :przytul:
;) na tak ale jak dalej wskazuje Jeff...papier tez jest potrzebny, ma swoja funkcję, przecież nikt z nas nie idzie do toalety bez papieru...
Ja zawsze ide do toalety bez papieru. Papier jest w toalecie. :)
Ale gdyby nie było w niej papieru zmieniłbyś kabinę :chytry: W pupie ci się juz przewraca od tych rarytasów angolskich...mimo, że wielie się zmieniło w naszym kraju to jednak wybierając się w podróż warto zabezpieczyć własny "ścierniak"....by później ściany były w czystości :)
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: amogh »

atomuse pisze:
booker pisze:
Andrzej Piotrowski PSN pisze:Zen nie jest szkołą słów Buddy, jest szkołą umysłu Buddy
:luka:
Bodhidharma pisze: Specjalna transmisja poza tekstami
Nie ustanowiona na słowach i listach;
Wskazywanie bezpośrednio na umysł
Pozwala postrzec własną naturę i tako osiągnąć Stan Buddy
No zawsze mowie, ze bezposredni przekaz to jest to. Ktos uwaza inaczej?
No ale jak "bezpośredni przekaz", skąd dokąd? :583:
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:
booker pisze:Rozumiem. Zatem interpretowanie Zenu na modłę Dzogczen cacy jest :)
Nikt tego nie robi. Rinpocze interpretuje dzogczen na modłę dzogczen, to wszystko.
O ile pamiętasz, ten wątek rozbuchał się w sprawie tego cytatu

Rozumiem, że nie czytasz tego wklejasz w cytatach nauczycieli w panelu tybetańskim.

pawel pisze: Nie mówi się w ogóle o pustce.
To ciekawe, bo dużo, nawet bardzo dużo o pustce wplecionej w dzogczen powiedział TWR w "Jodze Snu i Snienia".
paweł pisze:
booker pisze:Jak dla mnie, TWR jasno się okreśił - esencją kunszi jest śunjata.
Tylko że nie rozumiesz co to znaczy.
Mocne.
pawel pisze:
booker pisze:
atomuse pisze:No zawsze mowie, ze bezposredni przekaz to jest to. Ktos uwaza inaczej?
Widzisz, problem jest mały - w zenie uważa się, że nie ma czegokolwiek do przekazania.

Przekazać, możesz co najwyżej metodę.
A w dzogczen owszem - jest.
Jasne. I to jest - na moje - podstawowa różnica w temacie.

W Zenie "każdy to ma", więcej "wszystko to ma"; w Dzogczen - nie (ale zeby bylo smieszniej, kunszi jest podstawą wszystkiego).
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

mundek pisze:
booker pisze:
mundek pisze:
booker pisze:"The sutras, as far I am concerned, are toilet paper to wipe our asses." - Rinzai. :przytul:
;) na tak ale jak dalej wskazuje Jeff...papier tez jest potrzebny, ma swoja funkcję, przecież nikt z nas nie idzie do toalety bez papieru...
Ja zawsze ide do toalety bez papieru. Papier jest w toalecie. :)
Ale gdyby nie było w niej papieru zmieniłbyś kabinę :chytry: W pupie ci się juz przewraca od tych rarytasów angolskich...mimo, że wielie się zmieniło w naszym kraju to jednak wybierając się w podróż warto zabezpieczyć własny "ścierniak"....by później ściany były w czystości :)
A gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem :)

A gdybyśmy nie mieli tyle myślenia, Jeff nie musiał by ryczeć po zacytowaniu słów Linji i domalowywać mu nóg, coby jasne było, gdzie polazł. :)
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Pawle jeszcze raz zadam to proste pytanie, uwazasz, że Dzogczen wykracza poza Dharmę Buddhy i to w sensie, że jest ponad? tak?
Jejki na najprostsze pytania, nie wymagajace "wylewania żłóci"...czeka sie najdłużej.
Booker...zjadłeś już swoje ciastko? :laugh:
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: mundek »

...To poczęstuj innych :serce:
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

mundek pisze:Booker...zjadłeś już swoje ciastko? :laugh:
Czekaj, muszę pomyśleć :laugh:
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:
booker pisze:
pawel pisze: Dobitnie o tym świadczy Twoje pytanie w kafejce jak to jest z pięcioma światłami że się manifestują - Naturalny Stan się rozprasza sam w sobie - cytat który jest od dawna w panelu Bon i Towje pytanie pod nim i odpowiedź Kunzanga dobitnie wyjaśnia. Tylko że zrozumienie tego wyjaśnienia, podobnie jak mojej metafory, nie mieści się w ramach Zen - nie da się zrozumieć w oparciu o Zen.
Pomyłka, Paweł. Tamto pytanie nie było w ogóle związane z moim doświadczeniem w sprawie zen. Tylko związane z innymi doświadczeniami.
Proszę bardzo:
booker pisze:5. Wizja nieczysta powstaje kiedy naturalny stan "rozprasza" się ze względu niewiedze o sobie, rozprasza się na to co określacie "kolorami" (tego doświadczenia z kolorami podobnie jak 1 nie mam, pisze jak rozumiem teorię o kolorach), z czego następnie manifestuje się umysł z czego następnie manifestuje się to co znamy światem (w którym mamy nas, koty, psy i forum na którym sobie gawędzimy) -- i to jest wizją nieczystą -- nieczystą manifestacją naturalnego stanu.

Gdzie mówię od rzeczy?

6. Czy czysta wizja jest już rozproszeniem naturalnego stanu, najpierw w postać czystej wizji przejrzystego światła i błogości, a potem w ramach niewiedzy idzie to dalej w wizje życia/śmierci itd. czy może czysta wizja jest po prostu manifestacją naturalnego stanu bo tak już jest? Rozumiem, że czysta wizja nie może się pojawić pod obecność niewiedzy? Czy nie rozumiem? :)
Ale co "proszę bardzo"? :) Chcesz mi na to odpowiedzieć? Bardzo proszę, ale zrób to -proszę- w tamtym temacie.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

mundek pisze:...To poczęstuj innych :serce:
Nie... jednak myśle, że jest niestrawne :serce:
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: mundek »

To nie truj się...pomóż sobie daj światu odetchnąć :)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

mundek pisze:To nie truj się...pomóż sobie daj światu odetchnąć :)
Nie ma tak lekko :laugh:
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

amogh pisze:No ale jak "bezpośredni przekaz", skąd dokąd? :583:
Mowi sie, ze z umyslu do umyslu.

booker pisze:Widzisz, problem jest mały - w zenie nie ma czegokolwiek do przekazania, bo nie możesz przekazać komuś czegoś, co już ma.

Przekazać, możesz co najwyżej metodę, na to, by odkryć to, co już jest.
W takim razie:
wikipedia pisze:Według legendy zen (zwany też przekazem "z umysłu do umysłu" lub "bezpośrednim wskazaniem") był jednym z wielu tzw. "zręcznych środków" mogących wyprowadzić praktykujących z iluzji ku oświeceniu, stosowanych przez nauczycieli od czasów Buddy Siakjamuniego. Legenda głosi, iż pewnego razu Budda zasiadł przed zgromadzeniem uczniów czekających na słowa nauczania na Górze Sępów (Grydhrakuta), jednak zamiast wygłosić mowę, jak zwykł to czynić, milczał przez długi czas, co wzbudziło niepokój wśród obecnych. Po pewnym czasie, nieoczekiwanie Budda uniósł kwiat. Jedynie Mahakaśjapa (jeden z głównych uczniów Buddy) uśmiechnął się w geście zrozumienia.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

atomuse pisze:
booker pisze:Widzisz, problem jest mały - w zenie nie ma czegokolwiek do przekazania, bo nie możesz przekazać komuś czegoś, co już ma.

Przekazać, możesz co najwyżej metodę, na to, by odkryć to, co już jest.
W takim razie:
wikipedia pisze:Według legendy zen (zwany też przekazem "z umysłu do umysłu" lub "bezpośrednim wskazaniem") był jednym z wielu tzw. "zręcznych środków" mogących wyprowadzić praktykujących z iluzji ku oświeceniu, stosowanych przez nauczycieli od czasów Buddy Siakjamuniego. Legenda głosi, iż pewnego razu Budda zasiadł przed zgromadzeniem uczniów czekających na słowa nauczania na Górze Sępów (Grydhrakuta), jednak zamiast wygłosić mowę, jak zwykł to czynić, milczał przez długi czas, co wzbudziło niepokój wśród obecnych. Po pewnym czasie, nieoczekiwanie Budda uniósł kwiat. Jedynie Mahakaśjapa (jeden z głównych uczniów Buddy) uśmiechnął się w geście zrozumienia.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

booker pisze:
wikipedia pisze:Według legendy zen (zwany też przekazem "z umysłu do umysłu" lub "bezpośrednim wskazaniem") (...)
No i? Czyzbys widzial jakas roznice miedzy "bezposrednim przekazem" (przekazem z umyslu do umyslu), a "bezposrednim wskazaniem"? Bo ja na ten moment widze tylko roznice w nazewnictwie (ale nie w tym, na co obie metody wskazuja).
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

Różnica jest taka, że słowo "z umysłu do umysłu" oznacza, że Ty i nauczyciel dzielicie to samo doświadczenie, a słowo "bezpośrednim wskazaniem" oznacza metodę na podzielenie się tym doświadczeniem nauczyciela z Tobą; "bezpośrednim" czyli poza wyjaśnieniami o doświadczeniu [ze strony nauczyciela] i poza rozumieniem wyjaśnień o doświadczeniu [ze strony ucznia].

To nie jest niczym anuttaraspecjalnym i "bezpośrednie wskazanie" można pokazać na prostym przykładzie.

Kiedy ktoś, zamiast mówić Ci jak smakuje np. owoc mango i liczyć na to, że to zrozumiesz albo i nie, tak albo owak, po prostu podaje Ci go do zjedzenia. Z pierwszym kęsem możesz sama odrazu poznać jakim doświadczeniem jest smak owocu mango - i wówczas dzielisz z tą osobą to samo doświadczenie, "przekazane" bezpośrednio. Ale smak nie jest przekazywany, bo w przekazie nie ma smaku, smak poznawany kiedy się pożre mango. Bez opierania się na wyjaśnieniach o smaku i rozumieniu o smaku. I żeby było śmieszniej, każdy już ma to całe mango - więc jak można przekazać komuś coś, co już ma i co zawsze miał? Można mu jedynie przekazać to, czego ktoś nie ma - metodę na to jak skumać.

Mówić, że jest coś do transmisji poza metodą, to jest tak, jakby ktoś, kto jest w ciemnym pokoju chciał przejść do jasnego pokoju. I przyszedł by ktoś inny, i wmawiał tamtemu, że on go poprowadzi do jasnego pokoju - z ciemnego do jasnego, podczas gdy nie ma tak naprawdę innego pokoju, do którego można przejść, można się jedynie zorientować, że jest się już tam gdzie się chciało dojść, jedynie w ciemności tego się nie widzi i się myśli, że musi być gdzieś jakiś pokój w którym jest jasno i, że tamten inny facet wie gdzie jest ten jasny pokój. Więc jedyne co można przekazać, to przekazać sposób na rozjaśnienie. Bo rozjaśnić nikogo nie można - chyba, że się go oszukuje - każdy sam musi odnaleźć swoją jasność, którą już ma, a której po prostu nie kuma, że ma. I każdy ma tą samą. Różnica może być jedynie w jej kumaniu, a nie jej posiadaniu więcej albo mniej.

Pomoc w tym biznesie polega jedynie na tym, że się pokazuje jak to zrobić, by odsłonić to, co się już ma, się-samo-skumać... doszczętnie.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

booker pisze:
pawel pisze:
booker pisze:Rozumiem. Zatem interpretowanie Zenu na modłę Dzogczen cacy jest :)
Nikt tego nie robi. Rinpocze interpretuje dzogczen na modłę dzogczen, to wszystko.
O ile pamiętasz, ten wątek rozbuchał się w sprawie tego cytatu
Który zawiera wypowiedź związaną z tym, że ktoś zaczął mówić 'dzogczen to to samo co zen'. I tak przy okazji, nie jest to ktoś kto zna dzogczen, ani nie jest to Mistrz zen, tylko niektórzy praktykujący zen, którym akurat tak się wydaje. Co powinni zrobić? Udać się do swojego mistrza i otrzymać wyjaśnienia od niego na temat właściwego postępowania z takimi fantazjami, że zen jest takie samo jak coś tam. Kropka. A Rinpocze od swojej strony robi swoje.
booker pisze:
pawel pisze: Nie mówi się w ogóle o pustce.
To ciekawe, bo dużo, nawet bardzo dużo o pustce wplecionej w dzogczen powiedział TWR w "Jodze Snu i Snienia".
Tak. Ciągle nie zauważasz jednego - że w dzogczen mówi się o Naturalnym Stanie, następnie o jego kalifikacjach - kadag i lhundrup - i również mówi się o doświadczeniach pustki, przejrzystości i błogości i otym jak użyć tych doświadczeń do odkrycia Naturalnego Stanu, a następnie mówi się o jakościach Naturalnego Stanu w odniesieniu do innych ścieżek, w obrębie których mówi się o pustce itd. i tłumaczy różnicę.
booker pisze:
pawel pisze:
booker pisze:
atomuse pisze:No zawsze mowie, ze bezposredni przekaz to jest to. Ktos uwaza inaczej?
Widzisz, problem jest mały - w zenie uważa się, że nie ma czegokolwiek do przekazania.

Przekazać, możesz co najwyżej metodę.
A w dzogczen owszem - jest.
To co jest do przekazania to wiedza. W obręb tej wiedzy również wchodzi metoda.
booker pisze:W Zenie "każdy to ma", więcej "wszystko to ma"; w Dzogczen - nie (ale zeby bylo smieszniej, kunszi jest podstawą wszystkiego).
I w dzogczen każda istota to ma.
mundek pisze:Pawle jeszcze raz zadam to proste pytanie, uwazasz, że Dzogczen wykracza poza Dharmę Buddhy i to w sensie, że jest ponad? tak?
Przekracza wszystkie inne ścieżki w obrębie Dharmy, co nie znaczy że to jest najlepsza dla każdego ścieżka. Niemniej jest to najwyższy pogląd (ale nie lgnij do tego, ani do niego :) )
booker pisze:
pawel pisze:
booker pisze:
pawel pisze: Dobitnie o tym świadczy Twoje pytanie w kafejce jak to jest z pięcioma światłami że się manifestują - Naturalny Stan się rozprasza sam w sobie - cytat który jest od dawna w panelu Bon i Towje pytanie pod nim i odpowiedź Kunzanga dobitnie wyjaśnia. Tylko że zrozumienie tego wyjaśnienia, podobnie jak mojej metafory, nie mieści się w ramach Zen - nie da się zrozumieć w oparciu o Zen.
Pomyłka, Paweł. Tamto pytanie nie było w ogóle związane z moim doświadczeniem w sprawie zen. Tylko związane z innymi doświadczeniami.
Proszę bardzo:
booker pisze:5. Wizja nieczysta powstaje kiedy naturalny stan "rozprasza" się ze względu niewiedze o sobie, rozprasza się na to co określacie "kolorami" (tego doświadczenia z kolorami podobnie jak 1 nie mam, pisze jak rozumiem teorię o kolorach), z czego następnie manifestuje się umysł z czego następnie manifestuje się to co znamy światem (w którym mamy nas, koty, psy i forum na którym sobie gawędzimy) -- i to jest wizją nieczystą -- nieczystą manifestacją naturalnego stanu.

Gdzie mówię od rzeczy?

6. Czy czysta wizja jest już rozproszeniem naturalnego stanu, najpierw w postać czystej wizji przejrzystego światła i błogości, a potem w ramach niewiedzy idzie to dalej w wizje życia/śmierci itd. czy może czysta wizja jest po prostu manifestacją naturalnego stanu bo tak już jest? Rozumiem, że czysta wizja nie może się pojawić pod obecność niewiedzy? Czy nie rozumiem? :)
Ale co "proszę bardzo"? :) Chcesz mi na to odpowiedzieć? Bardzo proszę, ale zrób to -proszę- w tamtym temacie.
To proszę bardzo, że pokzuje to, że z perspektywy Zen próbujesz rozumieć dzogczen i Ci nie wychodzi, a odpowiedź dostałeś w tamtym temacie, m.in. w postaci cytatów - choć może nie bardzo bezpośrednią - ale jej nie zrozumiałeś i dyskusja przeniosła się tutaj.
Między innymi ten cytat odnosi się do problemu:
Namkhai Norbu Rinpocze pisze: Nauki które prezentujemy należą do ustnej tradycji Dzogczen zwanej Shang Shung sNyan rGyud.
(...)
Mistrz Nagzher Lodpo /zwany również Gyerpungą/ zapytał starego mistrza Tapihritsę, w czym należy szukać przyczyny tego, że ktoś staje się oświeconym Buddą, a ktoś inny przemieszcza się w samsarze. Mistrz Tapihritsa odparł, że ostateczną przyczyną zarówno transmigracji, jak i oświecenia, jest Podstawa (gzhi). Pierwotny stan jednostki, /który reprezentuje nierozdzielną jedność pustki i świetlistej przejrzystości/ Z gDangs pustki, która stanowi cechę charakterystyczną energii tej pustki, powstaje możliwość oświecenia (jak również transmigracji). A z tej obecności powstaje pięć świateł.
To jest potencjalność Naturalnego Stanu, a nie możliwość osiągnięcia przez każdego Stanu Buddy, ani też bycie 'już Buddą' ani nic z tych rzeczy. To również, w klasyfikacji w której mówi się o esencji, naturze i energii, odnosi się do natury, oraz konkretnie oznacza dźwięk światło i promienie, a w innych tekstach określane jest jako radykalna kreatywność Naturalnego Stanu, stanu Smantabhadry, który określa się też czasem mianem Wszystkostwarzającego Króla. I te trzy jakości są od siebie nieoddzielne.
N i e o d d z i e l n e ! !
Nie możesz poznać jednej bez pozostałych. Ani nie możesz poznać wszystkich trzech razem. Ani nie możesz poznać Naturalnego Stanu. Naturalny Stan rozpoznaje sam siebie, jest to mądrość znająca samą siebie, stan wiedzy, przekazany przez Samantabhadrę Samboghakai i dalej w linii z umysłu do umysłu a następnie poprzez tantry, agamy i upadese. Nie oznacza to, że ktoś mówi 'a teraz poznaj swoją naturę' bo brzmi podobnie do 'Naturalny Stan', tak samo jak w dzogczen 'natura' nie oznacza natury buddy - możliwości osiągnięcia przez każdego Stanu Buddy, ani potencjalność też tego nie oznacza. Można powiedzieć, że to co rozpoznaje samo siebie w dzogczen to 'umysł wiem' - stan wiedzy. Dlatego przykładem jest lampa lub świeca.
O tych jakościach mówi się również kadag - pierwotna czystość - i lhundrup - spontaniczna potencjalność, które są nieoddzielne. Innymi słowy, pięć świateł z cytatu z nauk Tapihritsy jest wrodzone stanowi dzogczen, podobnie jak jegopierwotna od samego początku czystość. O żadnej pustce, ani żadnym poznaniu pustki, nie ma mowy, natomiast mówi się iż pierwotna czystość koresponduje z pustką, ale wtedy to już wymaga wywodu na temat rożnych pustek. Tego rozpoznania i wiedzy przekazywanej w obrębie ścieżki dzogczen nie ma w pozostałych. Jest to wyjaśnione w tekstach dzogczen we wszystkich liniach, zarówno buddyjskich jak i bon. Jak również Budda Śakjamuni zapowiedział nauczanie Garaba Dorje - nauczyciela poza przyczyną i skutkiem.
booker pisze:
paweł pisze:
booker pisze:Jak dla mnie, TWR jasno się okreśił - esencją kunszi jest śunjata.
Tylko że nie rozumiesz co to znaczy.
Mocne.
Moja metafora była mocniejsza.
Longchenpa pisze:Bezczasowa spontaniczność, zawsze obecna, nie jest stworzona przez nikogo;
jest to czysty Naturalny Stan któy niczym klejnot spełniający życzenia jest źródłem całej samsary i nirwany.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

booker pisze:Różnica jest taka, że słowo "z umysłu do umysłu" oznacza, że Ty i nauczyciel dzielicie to samo doświadczenie, a słowo "bezpośrednim wskazaniem" oznacza metodę na podzielenie się tym doświadczeniem nauczyciela z Tobą; "bezpośrednim" czyli poza wyjaśnieniami o doświadczeniu [ze strony nauczyciela] i poza rozumieniem wyjaśnień o doświadczeniu [ze strony ucznia].

To nie jest niczym anuttaraspecjalnym i "bezpośrednie wskazanie" można pokazać na prostym przykładzie.

Kiedy ktoś, zamiast mówić Ci jak smakuje owoc mango i liczyć na to, że to zrozumiesz albo i nie, tak albo owak, po prostu podaje Ci go do zjedzenia. Z pierwszym kęsem sama obrazu poznajesz jakim doświadczeniem jest smak owocu mango - i wówczas dzielisz z tą osobą to samo doświadczenie, "przekazane" bezpośrednio. Ale smak nie jest przekazywany, bo w przekazie nie ma smaku, smak poznawany kiedy się pożre mango. Bez opierania się na wyjaśnieniach o smaku i rozumieniu o smaku.
Nie wiem, co masz na mysli z "anuttaraspecjalnym" :89:

Ale takie bezposrednie wskazanie, jak je opisujesz, dziala moim zdaniem na tej samej zasadzie, co w dzogczen "bezposredni przekaz". W obu "metodach" roznica jest tylko w wyborze obiektow, wskazowek: u zenkow sa to obiekty fizyczne (np. mango, herbata czy kwiat) z ich wlasciwosciami (smakiem itd.), u bonkow - obiekty niefizyczne, takie jak np. kanaly czy czakry. I tak jak uczen zen doswiadcza tego samego smaku mango co nauczyciel, tak samo uczen dzogczen doswiadcza w danym momencie tych samych wlasciwosci np. kanalow co nauczyciel.

Akurat przychodzi mi na mysl, ze bardziej poprawnym zwrotem w takim przypadku jest chyba "bezposrednie wprowadzenie", niz "bezposredni przekaz"... Niemniej uwazam, ze jest to w swojej esencji ta sama metoda co "bezposrednie wskazanie".

booker pisze:I żeby było śmieszniej, każdy już ma to całe mango - więc jak można przekazać komuś coś, co już ma i co zawsze miał? Można mu jedynie przekazać to, czego ktoś nie ma - metodę na to jak skumać.
A najlepsze jest to, ze nawet takiej metody nie da sie przekazac, gdyz kazdy ja juz ma. Inaczej smak mango bylby zalezny od doswiadczenia zewnetrznego nauczyciela.
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

booker pisze:Kiedy ktoś, zamiast mówić Ci jak smakuje np. owoc mango i liczyć na to, że to zrozumiesz albo i nie, tak albo owak, po prostu podaje Ci go do zjedzenia. Z pierwszym kęsem możesz sama odrazu poznać jakim doświadczeniem jest smak owocu mango - i wówczas dzielisz z tą osobą to samo doświadczenie, "przekazane" bezpośrednio. Ale smak nie jest przekazywany, bo w przekazie nie ma smaku, smak poznawany kiedy się pożre mango. Bez opierania się na wyjaśnieniach o smaku i rozumieniu o smaku. I żeby było śmieszniej, każdy już ma to całe mango - więc jak można przekazać komuś coś, co już ma i co zawsze miał? Można mu jedynie przekazać to, czego ktoś nie ma - metodę na to jak skumać.
A w dzogczen używa się metafory smaku czekolady - w dwojaki sposób. Raz by pokazać, że poznanie Naturalnego Stanu jest niemożliwe do wyjaśnienia słowami mówi się o tym jak niemy smakuje czekoladę, oraz druga metafora - bezpośrednie doświadczenie smaku czekolady a bezpośrednie doświadczenie błogości na przykład, albo przejrzystości lub pustki, lub wszystkich trzech razem. Nie przeczytałeś tych ostatnich cytatów na temat bezpośredniego wprowadzenia w panelu tybetańskim, które wstawiłem, co? :) Bo Naturalnego Stanu nie da się tak poznać, jak czekolady. Używa się pewnych doświadczeń, stanowią one część wiedzy o metodzie rozpoznania Naturalnego Stanu, ale tylko część.
booker pisze:Mówić, że jest coś do transmisji poza metodą,
Do przekazania poza metodą jest wiedza jak napisałem w poście wyżej.

Pozdrawiam!
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:I w dzogczen każda istota to ma.
No całe szczęście.
pawel pisze: To proszę bardzo, że pokzuje to, że z perspektywy Zen próbujesz rozumieć dzogczen i Ci nie wychodzi, a odpowiedź dostałeś w tamtym temacie, m.in. w postaci cytatów - choć może nie bardzo bezpośrednią - ale jej nie zrozumiałeś i dyskusja przeniosła się tutaj.
Zrobiłeś tam eot, teraz przeniosłeś to tutaj. Tylko nie wiem po co.
pawel pisze: Między innymi ten cytat odnosi się do problemu:
Namkhai Norbu Rinpocze pisze: Nauki które prezentujemy należą do ustnej tradycji Dzogczen zwanej Shang Shung sNyan rGyud.
(...)
Mistrz Nagzher Lodpo /zwany również Gyerpungą/ zapytał starego mistrza Tapihritsę, w czym należy szukać przyczyny tego, że ktoś staje się oświeconym Buddą, a ktoś inny przemieszcza się w samsarze. Mistrz Tapihritsa odparł, że ostateczną przyczyną zarówno transmigracji, jak i oświecenia, jest Podstawa (gzhi). Pierwotny stan jednostki, /który reprezentuje nierozdzielną jedność pustki i świetlistej przejrzystości/ Z gDangs pustki, która stanowi cechę charakterystyczną energii tej pustki, powstaje możliwość oświecenia (jak również transmigracji). A z tej obecności powstaje pięć świateł.
To jest potencjalność Naturalnego Stanu, a nie możliwość osiągnięcia przez każdego Stanu Buddy, ani też bycie 'już Buddą' ani nic z tych rzeczy. To również, w klasyfikacji w której mówi się o esencji, naturze i energii, odnosi się do natury, oraz konkretnie oznacza dźwięk światło i promienie, a w innych tekstach określane jest jako radykalna kreatywność Naturalnego Stanu, stanu Smantabhadry, który określa się też czasem mianem Wszystkostwarzającego Króla. I te trzy jakości są od siebie nieoddzielne.
N i e o d d z i e l n e ! !
Nie możesz poznać jednej bez pozostałych. Ani nie możesz poznać wszystkich trzech razem. Ani nie możesz poznać Naturalnego Stanu. Naturalny Stan rozpoznaje sam siebie, jest to mądrość znająca samą siebie, stan wiedzy, przekazany przez Samantabhadrę Samboghakai i dalej w linii z umysłu do umysłu a następnie poprzez tantry, agamy i upadese. Nie oznacza to, że ktoś mówi 'a teraz poznaj swoją naturę' bo brzmi podobnie do 'Naturalny Stan', tak samo jak w dzogczen 'natura' nie oznacza natury buddy - możliwości osiągnięcia przez każdego Stanu Buddy, ani potencjalność też tego nie oznacza.
W zenie natura buddy nie jest tylko potencjalnością do osiągnięcia Stanu Buddy - jest prawdą, albo jak wolisz - stanem prawdy, prawdziwym stanem.

paweł pisze: O żadnej pustce, ani żadnym poznaniu pustki, nie ma mowy, natomiast mówi się iż pierwotna czystość koresponduje z pustką, ale wtedy to już wymaga wywodu na temat rożnych pustek.
Wersja zenkowa pustki jest taka, że jak otwierasz na jej temat usta, już popełniasz błąd. Nadal uważasz, że to jest pustka z sutr, o której mówił NNR, ze się ja osiąga w Zen?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Teraz juz wiem Pawle, dziekuję i życzę powodzenia oby jak najwięcej istot skorzystało z tej najwyzszej ścieżki!
I
rozróżnienia: "to duże", "to małe"

w żaden już sposób zmylić cię nie mogą.

To co największe jest również najmniejsze, bo ograniczeń nie ma tu zupełnie.

To co się jawi, nie istnieje wcale,

to czego nie ma, jest zawsze "obecne ­
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

atomuse pisze: Nie wiem, co masz na mysli z "anuttaraspecjalnym" :89:
To znaczy, że to nie jest coś do stawiania ponad wszystkim innym.
atomuse pisze:
booker pisze:I żeby było śmieszniej, każdy już ma to całe mango - więc jak można przekazać komuś coś, co już ma i co zawsze miał? Można mu jedynie przekazać to, czego ktoś nie ma - metodę na to jak skumać.
A najlepsze jest to, ze nawet takiej metody nie da sie przekazac, gdyz kazdy ja juz ma. Inaczej smak mango bylby zalezny od doswiadczenia zewnetrznego nauczyciela.
Dokładnie, każdy metodę też już ma, nawet nic nie musi robić do tego. Ale mieć coś a wiedzieć o tym, że się ma - jest różnica. Umieć to użyć - tym bardziej. Dlatego coś się wykonuje, jakąś akcję. To jest ta różnica. Mimo, że wszystko w każdym momencie naucza nas Dharmy, nie widzimy tego. Dlatego jest problem, innego powodu nie ma.

paweł pisze:
booker pisze:Mówić, że jest coś do transmisji poza metodą,
Do przekazania poza metodą jest wiedza jak napisałem w poście wyżej.
Dalej się nie rozumiemy. Bezpośrednim wskazaniem na umysł przekazuje się wiedzę, ale nie dlatego, że ta wiedza jest do przekazania, tylko dlatego, że się wskazuje na wiedzę, którą każdy już ma. Wskazując na umysł, jednostka może tą wiedzę skumać, kumając ją, może osiągnąć Stan Buddy.

"Wskazywanie bezpośrednio na umysł
Pozwala postrzec własną naturę i tako osiągnąć Stan Buddy"


Tak samo, jak chcąc, by ktoś skosztował mango, nie podajesz mu go do kieszeni, na stół, nie wiem, do koszyka tylko... wprost do ust, ale nie dlatego, że w procesie transmisji "coś jest wkładane w usta". W tym sensie, "każdy już to ma", znaczy "każdy już to ma w ustach".
Longczenpa pisze: Bezczasowa spontaniczność, zawsze obecna, nie jest stworzona przez nikogo;
jest to czysty Naturalny Stan któy niczym klejnot spełniający życzenia jest źródłem całej samsary i nirwany.
Okej? Ten sam punkt :) To, ze dzogczen dociera tam przez jakieś tantry, trekzie, thogale, rigpy takie, rigpy owakie, lhugdrupy i ten cały kalejdoskop to już nie jest broszka zenu. Broszka zenu jest walić w to bezpośrednio. W to samo - niczego innego i tak nie ma.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

mundek pisze:Teraz juz wiem Pawle, dziekuję i życzę powodzenia oby jak najwięcej istot skorzystało z tej najwyzszej ścieżki!
I ja dziękuję :)
booker pisze:Wersja zenkowa pustki jest taka, że jak otwierasz na jej temat usta, już popełniasz błąd. Nadal uważasz, że to jest pustka z sutr?
No wiesz, jest jeszcze pustka w tantrach (różna) i to też nie to... :D Ale debatować więcej już nie będę :cenzura:
booker pisze:
paweł pisze:
booker pisze:Mówić, że jest coś do transmisji poza metodą,
Do przekazania poza metodą jest wiedza jak napisałem w poście wyżej.
Dalej się nie rozumiemy. Bezpośrednim wskazaniem na umysł przekazuje się wiedzę, ale nie dlatego, że ta wiedza jest do przekazania, tylko dlatego, że się wskazuje na wiedzę, którą każdy już ma.
Widzisz, jest pewna różnica, ponieważ w dzogczen w obrębie metody jest również wiedza na temat tego, co ma być rozpoznane, dlatego mówię, że przekazuje się również wiedzę.
Wairoczana pisze:Mistrz który oddziela zmatowienie od czystego złota, autentyczny nauczyciel, najcenniejsze źródło, wart jest wykupu w każdej cenie.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

booker pisze:
Longczenpa pisze: Bezczasowa spontaniczność, zawsze obecna, nie jest stworzona przez nikogo;
jest to czysty Naturalny Stan który niczym klejnot spełniający życzenia jest źródłem całej samsary i nirwany.
Okej? Ten sam punkt :) To, ze dzogczen dociera tam przez jakieś tantry, trekzie, thogale, rigpy takie, rigpy owakie, lhugdrupy i ten cały kalejdoskop to już nie jest broszka zenu. Broszka zenu jest walić w to bezpośrednio. W to samo - niczego innego i tak nie ma.
Nie, po prostu nie rozumiesz że to nie jest ten sam punkt :nonie: Jak sam napisałeś - albo ktoś rozpoznaje albo nie. Rozpoznanie jest w oparciu o metodę i owszem - metodę każdy już ma, ale jak również sam napisałeś - nie każdy ją zna. Tej która jest w dzogczen, Zen nie zna.

I jeszcze - Jongdzin Rinpocze dawał przykład masła oraz ziarna sezamu, oba na to samo - Naturalny Stan. Kiedy jesteś w Naturalnym Stanie, to jest jak zjeść masło - z którejkolwiek strony nie ugryziesz, jest to to samo masło, i ma w sobie wszystkie samodoskonałe jakości - witaminy, składniki odżywcze itd. Jak Zen, hę?
Więc dalej - ziarno sezamu - przykład na to samo - Naturalny Stan - ziarno sezamu ma w sobie samodoskonałe jakości - sezamowy olej. Aby go otrzymać, musisz coś zrobić. Wpierw musisz wiedzieć o tym a potem dostać metodę oraz zastosować metodę i uzyskasz olej. Wiedza i metoda na temat Naturalnego Stanu, stanu dzogczen, zawiera się w naukach dzogczen. Gdzie indziej nie. Tak jest powiedziane również konkretnie we wszystkich tekstach dzogczen z różnych linii przekazu, a jest tam również mowa o trzynastu wielkich nauczycielach z różnych epok i różnych miejsc, i również o zapowiedzianych nauczycielach Budda mówił, jak również w liniach Bon jest mowa na ten temat. Więc dajże sobie spokój z poprawianiem Buddy. I to ostatnie akurat zarówno w kontekście ścieżki dzogczen jak i zen mam na myśli.

868 i stop. :rotfl:
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:
mundek pisze:Teraz juz wiem Pawle, dziekuję i życzę powodzenia oby jak najwięcej istot skorzystało z tej najwyzszej ścieżki!
I ja dziękuję :)
booker pisze:Wersja zenkowa pustki jest taka, że jak otwierasz na jej temat usta, już popełniasz błąd. Nadal uważasz, że to jest pustka z sutr?
No wiesz, jest jeszcze pustka w tantrach (różna) i to też nie to... :D Ale debatować więcej już nie będę :cenzura:
Nie ma nad czym :D bo jeżeli możesz coś powiedzieć o pustce, to nie jest to tym, co znaczy pustka w zen.
pawel pisze:
booker pisze:
paweł pisze:
booker pisze:Mówić, że jest coś do transmisji poza metodą,
Do przekazania poza metodą jest wiedza jak napisałem w poście wyżej.
Dalej się nie rozumiemy. Bezpośrednim wskazaniem na umysł przekazuje się wiedzę, ale nie dlatego, że ta wiedza jest do przekazania, tylko dlatego, że się wskazuje na wiedzę, którą każdy już ma.
Widzisz, jest pewna różnica, ponieważ w dzogczen w obrębie metody jest również wiedza na temat tego, co ma być rozpoznane, dlatego mówię, że przekazuje się również wiedzę.
No jest tu różnica. Zen uznaje, że każdy ma już tą wiedzę.
Wairoczana pisze:Mistrz który oddziela zmatowienie od czystego złota, autentyczny nauczyciel, najcenniejsze źródło, wart jest wykupu w każdej cenie.
Są metody w zenie, żeby sprawdzić, czy uczeń coś tam kuma i na ile. Nie ma strachu :)
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:
booker pisze:
Longczenpa pisze: Bezczasowa spontaniczność, zawsze obecna, nie jest stworzona przez nikogo;
jest to czysty Naturalny Stan który niczym klejnot spełniający życzenia jest źródłem całej samsary i nirwany.
Okej? Ten sam punkt :) To, ze dzogczen dociera tam przez jakieś tantry, trekzie, thogale, rigpy takie, rigpy owakie, lhugdrupy i ten cały kalejdoskop to już nie jest broszka zenu. Broszka zenu jest walić w to bezpośrednio. W to samo - niczego innego i tak nie ma.
Nie, po prostu nie rozumiesz że to nie jest ten sam punkt :nonie: Jak sam napisałeś - albo ktoś rozpoznaje albo nie. Rozpoznanie jest w oparciu o metodę i owszem - metodę każdy już ma, ale jak również sam napisałeś - nie każdy ją zna. Tej która jest w dzogczen, Zen nie zna.

868 i stop. :rotfl:
No więc ponieważ każdy ma tą samą naturę, i nie można poznać niczego innego, akurat to, że nie znam metody dzogczen mnie wcale nie martwi. Można wejść przez dach, można przez ścianę, można przez drzwi, przez okno, można się teleportować. Whatever. Punkt ostatecznie jest ten sam. To to samo pomieszczenie :)

I nie mówię, że ją znam dzogczen, ani nie uważam, że zen to dzogczen i vice versa. Może z takiego założenia wyszedłeś.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

booker pisze:Ale mieć coś a wiedzieć o tym, że się ma - jest różnica.
Nie sądze, zeby w przypadku metod buddyjskich istniala roznica miedzy ich posiadaniem, a wiedza o ich posiadaniu.

Ale w zyciu codziennym mozna miec wiele rzeczy i nie pamietac, gdzie sie je ma.
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

booker pisze:No więc ponieważ każdy ma tą samą naturę, i nie można poznać niczego innego, akurat to, że nie znam metody dzogczen mnie wcale nie martwi. Można wejść przez dach, można przez ścianę, można przez drzwi, przez okno, można się teleportować. Whatever. Punkt ostatecznie jest ten sam. To to samo pomieszczenie :)
Nie zacytowałeś mnie w całości lub odpowiedziałeś jak robiłem edit. Punkt ostatecznie ten sam to jest pełne oświecenie, a o tym, gdzie ścieżki się zbiegają i jak, dyskutować to absurd.
pawel pisze: I jeszcze - Jongdzin Rinpocze dawał przykład masła oraz ziarna sezamu, oba na to samo - Naturalny Stan. Kiedy jesteś w Naturalnym Stanie, to jest jak zjeść masło - z którejkolwiek strony nie ugryziesz, jest to to samo masło, i ma w sobie wszystkie samodoskonałe jakości - witaminy, składniki odżywcze itd. Jak Zen, hę?
Więc dalej - ziarno sezamu - przykład na to samo - Naturalny Stan - ziarno sezamu ma w sobie samodoskonałe jakości - sezamowy olej. Aby go otrzymać, musisz coś zrobić. Wpierw musisz wiedzieć o tym a potem dostać metodę oraz zastosować metodę i uzyskasz olej. Wiedza i metoda na temat Naturalnego Stanu, stanu dzogczen, zawiera się w naukach dzogczen. Gdzie indziej nie. Tak jest powiedziane również konkretnie we wszystkich tekstach dzogczen z różnych linii przekazu, a jest tam również mowa o trzynastu wielkich nauczycielach z różnych epok i różnych miejsc, i również o zapowiedzianych nauczycielach Budda mówił, jak również w liniach Bon jest mowa na ten temat. Więc dajże sobie spokój z poprawianiem Buddy. I to ostatnie akurat zarówno w kontekście ścieżki dzogczen jak i zen mam na myśli.
Papa!
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Booker pisze:Tak samo, jak chcąc, by ktoś skosztował mango, nie podajesz mu go do kieszeni, na stół, nie wiem, do koszyka tylko... wprost do ust (...)
Wprost do ust? Jak w pierwszej komunii swietej?
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze: Wiedza i metoda na temat Naturalnego Stanu, stanu dzogczen, zawiera się w naukach dzogczen. Gdzie indziej nie.
Ja nie twierdzę, że zen zawiera metodę dzogczen. Jedynie twierdze, że dzogczenpa nie ma innej prawdziwej natury od zenka, a ten od theravadina, a ten od chrześcijanina, a ten od satanisty...itd..

To co Ty twierdzisz natomiast, to to, że dzogczen musi zawierac Zen + tam różne wyzsze sprawy. Jest wyżej, wiec musi kumać więcej. Right?

Zgodzisz się chyba ze mną, że aby zweryfikowac swoją wiedzę w ramach dzogczen, trzeba to zrobic u mistrza dzogczen. Tutaj możemy sobie makaronem nawijać, jasne.

Podobnież, by zweryfikować swoja wiedze zen, trzeba pojsc na rozmowę osobistą do mistrza zen. Z tego co mówisz, powinno wychodzic, że kwalifikowany dzogczenpa - czyli Ty - (bo tak o sobie powiedziales) - musisz kumac kwestę zen. I moje pytanie jest takie - czy mozesz powiedziec, że masz wiedzę "stanu zen", bo jako kwalifikowany dzogczenpa, zrobiłes sobie weryfikacje 1700 koanami zen (albo wersją skondensowaną 12 bram, na przyklad, albo innym ciriculum) u mistrza zen (a najlepiej paru, w różnych liniach), którzy to potwierdzil, że się na zadnym z nich nie zawiesiłeś, co by oznaczało, że faktycznie posiadłeś "stan zen"? Czy zaledwie po prostu mowisz coś, podpierając się gadułą linii przekazu? :)
pawel pisze:Wiec dajże sobie spokój z poprawianiem Buddy
Ty mnie tutaj waćpan Buddą nie strasz, bo ja mam dwa granaty w świątecznym ubraniu. :D

Bo wiesz, gaduła lini przekazu to jest pole, na które ja się nichętnie zapedzam. Theravadini uwazaja że Mahajana nie ma slow Buddy, bo tylko Kanon Pali je ma, Mahajana uwaza, że Theravadini nie maja wszystkiego, Tantra jeszcze inaczej, a szkola Nichren w ogóle wszystkich kładzie na ziemię, bo tylko Sutra Lotosu rzadzi. Takie zabawy mnie akurat, nie bawia.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

Wracamy do punktu wejścia.
pawel pisze: Punkt ostatecznie ten sam to jest pełne oświecenie,
Jak mi się to udało z Ciebie wydusić to sobie chyba herbate zrobie w nagrodę.
pawel pisze: a o tym, gdzie ścieżki się zbiegają i jak, dyskutować to absurd.
Stąd też, wspomniany tekst NNR jest dla mnie niejasny, bo min. nie czaje po co NNR to robi.

Ale to moze mi się rozjaśni po lekturze NNR'a "Dzogczen i Zen". Nadal mam zamiar ją kupić (angielską) -- rozumiem, że od naszej ostatniej rozmowy o niej nic się nie zmieniło i dalej na nią reflektujesz?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

booker pisze:
pawel pisze: Wiedza i metoda na temat Naturalnego Stanu, stanu dzogczen, zawiera się w naukach dzogczen. Gdzie indziej nie.
Ja nie twierdzę, że zen zawiera metodę dzogczen. Jedynie twierdze, że dzogczenpa nie ma innej prawdziwej natury od zenka, a ten od theravadina, a ten od chrześcijanina, a ten od satanisty...itd..
To skąd wątek 'czy dzogczen to to samo co zen'? czy może dlatego, że skoro w jednym i drugim ukazujesz prawdziwy stan, a on jest ten sam, to to (co ma być rozpoznane) musi być to samo?
booker pisze:To co Ty twierdzisz natomiast, to to, że dzogczen musi zawierac Zen + tam różne wyzsze sprawy. Jest wyżej, wiec musi kumać więcej. Right?
Nie twierdzę. Z tego że jakiś pogląd jest najwyższy nie wynika automatycznie znajomość wszystkich niższych metod. Natomiast w momencie, kiedy niższe poglądy zaczynają się porównywać z wyższym, mamy takie kwiatki jak ta dyskusja i różne inne debaty w Tybecie i nie tylko.
booker pisze:
pawel pisze: Punkt ostatecznie ten sam to jest pełne oświecenie, a o tym, gdzie ścieżki się zbiegają i jak, dyskutować to absurd.
Stąd też, wspomniany tekst NNR jest dla mnie niejasny, bo min. nie czaje po co NNR to robi.
Po to, żeby było jasne jeszcze przez jakiś czas, co to są nauki dzogczen i stan dzogczen. To nie Jego pomysł mówić 'dzogczen to nie to ani nie tamto', to jest odpowiedź na gadanie 'dzogczen jest taki jak to, jak tamto itd.'.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:
booker pisze:
pawel pisze: Wiedza i metoda na temat Naturalnego Stanu, stanu dzogczen, zawiera się w naukach dzogczen. Gdzie indziej nie.
Ja nie twierdzę, że zen zawiera metodę dzogczen. Jedynie twierdze, że dzogczenpa nie ma innej prawdziwej natury od zenka, a ten od theravadina, a ten od chrześcijanina, a ten od satanisty...itd..
To skąd wątek 'czy dzogczen to to samo co zen'?
Nie ode mnie. Ja rozpocząłem makaron nt. wizji dzogczen w stosunku do zen. A nie, że uważam iż dzogczen to to samo, co zen.
pawel pisze:czy może dlatego, że skoro w jednym i drugim ukazujesz prawdziwy stan, a on jest ten sam, to to (co ma być rozpoznane) musi być to samo?
Dzogczenpa ma inną kunszi niż ma zenek?

Jeżeli masz jedną ścieżkę prowadzącą do pełnego oświecenia i drugą ścieżkę prowadzącą do pełnego oświecenia, i obie ścieżki są w stanie doprowadzić delikwenta to tegoż bezstopniowo - to gdzie one prowadzą?
pawel pisze:
booker pisze:To co Ty twierdzisz natomiast, to to, że dzogczen musi zawierac Zen + tam różne wyzsze sprawy. Jest wyżej, wiec musi kumać więcej. Right?
Nie twierdzę. Z tego że jakiś pogląd jest najwyższy nie wynika automatycznie znajomość wszystkich niższych metod.
Czyli jak to wygląda? Dzogczen nie zna zen, ale wie, gdzie zen się znajduje?
pawel pisze: Natomiast w momencie, kiedy niższe poglądy zaczynają się porównywać z wyższym, mamy takie kwiatki jak ta dyskusja i różne inne debaty w Tybecie i nie tylko.
Ale tutaj nie ma niższego poglądu, który porównuje się z wyższym, Paweł. O to jest cyrk cały. Jest tylko wizja, iż pogląd zen jest niższym od poglądu dzogczen, ale fakty są takie, ze to co pogląd dzogczen uznaje za pogląd zen to jest wymysł poglądu dzogczen, a nie to z czym się rzeczy je w zen. Przynajmniej z tego, na ile udaje mi się na ten moment poznać "czym jest zen" w wersji dzogczen.
Pawel pisze:
booker pisze:
pawel pisze: Punkt ostatecznie ten sam to jest pełne oświecenie, a o tym, gdzie ścieżki się zbiegają i jak, dyskutować to absurd.
Stąd też, wspomniany tekst NNR jest dla mnie niejasny, bo min. nie czaje po co NNR to robi.
Po to, żeby było jasne jeszcze przez jakiś czas, co to są nauki dzogczen i stan dzogczen.
Możesz rozwinąć tą wypowiedź? Zn. jest jakiś okres karencji absurdalności dzogczen i absurdalności stanu dzogczen? Nie kumam.
Pawel pisze: To nie Jego pomysł mówić 'dzogczen to nie to ani nie tamto', to jest odpowiedź na gadanie 'dzogczen jest taki jak to, jak tamto itd.'.
Okej, teraz to jest troszkę jaśniejsze.

Pod żadnym względem nie porównuje się do NNR (bo to co zaraz powiem, pewnie zostanie tak odebrane) - jednak odpowiedzieć mógłbym tak samo, tzn. "to jest moja odpowiedz, na mówienie, ze zen jest jak to, jak tamto itd".


Z poziomu praktyki, to wszystko są nie więcej jak duperele.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Drodzy Państwo wszystko juz chyba jasne. Ot jak w samsarze, są "równi" i "równiejsi" :laugh: Po przeczytaniu tak wielu słów, aż chce się wrócic do "umysłu przed czytaniem" zwanym przez niektórych Wielkim Analfabetą ;) Czasem wydaje mi sie, że pewien mój kolega ma rację - istnieja wg. niego "alfabeci". "Alfabeci" to ludzie. którzy potrafią czytać, a tą umiejetniość wykorzystują w dwojaki sposób. Po pierwszwe by nie czytać, nie pisać a widok papieru mogą spokojnie znieść jedynie w toalecie. Mają naturalny wstęt do książek, choć ataki na ten temat odpierają błyskawicznie i z łatwością. Twierdzą, że czytają codziennie...program telewizyjny, a nowa książka co roku pojawia sie w ich domach, książka telefoniczna. Drudzy, a ci owszem piszą i cztają, nawet dużo. Ale swoją umiejetność pisania nie postrzegają jako metody porozumienia, czy tez komunikacji. Jeśli piszą to mają jedynie coś do zakomunikowania światu, i basta!
Czytając, nie przejawiaja zbytnio skłonności do "przejrzenia na wskroś" intencji autora, ale z obsesja równą nerwicy natręctw, czepiają się słów. Nie chcą zjeść nawet najsmaczniejszej kanapki jeśli jej opakowanie nie jest zgdone z ich wyobrażeniami czy oczekiwaniami, choć nie z powodu higieny. Taka drobna dygresja...
Budda mówł o "przepłynięciu na drugi brzeg". Pozostając w tej mataforze, mozna stwierdzić, że pewnie są różne na to sposoby. Jeden niczym zdeterminowany kubańczyk przepłnie na tratwie z pustych butelek, drugi pontonem, jeszcze inny kajaczkiem...itp itd. A ktos inny super łodzią, ze wszelkimi wygodami, z kiblem pachnącym i przestronnym jak salon w m2 na warszawskim ursynowie ;) Jego łódź faktycznie może zadowolic wszelakie gusta, ok to jasne. Jednak jakze to smutne, gdy ten komfort i gabaryty jego statku służą mu do wychwlania i dumy, zamiast do zaproszenia na pokład jak najwiekszej ilości istot by zabrać je na drugi brzeg... Gdy taka osoba mówi: Moja łódź jest najlepsza...ekscytując się tym dokonuje duchowej masturbacji. Jak dalej nauczał Budda, gdy przepłniesz na drugi brzeg(jesli taki istnieje hehehe) to co zrobisz? Mądry człowiek zostawia swą łódź i swobodnie rusza dalej, lecz głupiec będzię ją chciął zabrać na plecy. Ostatecznie gdy osiąga sie drugi brzeg...to tak istotne jaka metodą to zrobiłeś?!Czy z punktu widzenia "drugiego brzegu" jest wyższa i niższa ścieżka? A jeśli nawet, to jakie ma to wtedy znaczenie?Choć z drugiej strony kolesiowi na tratwie z butelek chyba bedzie łatwiej sie rozstać, ba chyba nawet z zasady było dla niego jasne, że płynie by dostać się na drugi brzeg a nie by se pożeglować...zachwycając się refleksami na wodzie i zefirkiem...
PS. Czy zauwazacie, że górale na całym świecie maja podobne cechy....ja wielokrotnie o tym dyskutowałem z wieloma ludzmii dochodzilismy do wspólnych wniosków. Jest taki syndrom u górali: "kozicy". To zwierze w każdym miejscu jak najszybciej wyszukuje jakiegokolwiek pagórka, włazi na jego szczyt i zachowuje sie jakby to było najwyższe wzniesienie w całej okolicy..... :laugh:
Miłego dnia!
PS.2 Jako zatwardziały "zenista" idę praktykować z uczniami Tulku Urgiena, ech ludzie tworza te podziały i tworzą...ale zawsze chcemy sie czegos trzymać. Jak mawił Budda ludzie sa jak małe dzieci trzeba pozwolic im zbierać kolorowe liście i nie wolno im zabierac bo sie rozpłaczą... ;)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:Naturalny Stan rozpoznaje sam siebie, jest to mądrość znająca samą siebie, stan wiedzy, przekazany przez Samantabhadrę Samboghakai i dalej w linii z umysłu do umysłu a następnie poprzez tantry, agamy i upadese.
Jasne.

Czy dzogczen preferuje dualistyczne podejscie do "historii" przekazu stanu wiedzy od Samantabhadry i dalej w linii z umyslu do umyslu a następnie poprzez tantry, agamy upadesie? Czy moze raczej preferuje podejscie niedualistyczne pt. "jestes Samantabhadrą"?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Bezposredni przekaz z umyslu do umyslu mozna (bylo?) spotkac w szkolach koreanskiego sǒn:
http://wapedia.mobi/pl/Sǒn pisze:Sǒn w IX i X wieku

Pierwszy tradycyjny klasztor sǒn został założony w Korei w 828 r. przez mistrza Honch'ǒka.

W tym pierwszym etapie najważniejszą sprawą było wyrwanie z się z kręgu całkowitej dominacji szkół doktrynalnych i zademonstrowanie swojej odrębności. Pierwszy otwarty atak na szkoły doktrynalne, aby podważyć ich panowanie, był dziełem mistrza Toŭi ze szkoły kaji. Ponieważ chodziło również o udowodnienie i przekonanie wszystkich, że oświecenie jest natychmiastowe, zaatakował on w dyskusji z nauczycielem ze szkoły hwaǒm Zhiyuanem podstawę doktryny tej szkoły czyli ideę Dharmadhatu. Posłużył się w tym celu radykalną ideą pustki (sans. śūnya, pustość - śūnyatā). Dyskusja ta została zapisana, sądząc z triumfalnego zakończenia, przez wyznawcę nowej szkoły sǒn.

Niestety, mimo tego zwycięstwa, przekonanie Koreańczyków do idei natychmiastowego oświecenia bez potrzeby pilnego studiowania sutr i praktyki, nie powiodło się i zniechęcony mistrz Toŭi udał się na odosobnienie powierzając prowadzenie szkoły swojemu uczniowi Uksungowi Yǒmgǒ (zm. 844).

Jego uczeń Pojo Ch'ejing (803-880) stał się jednym z najbardziej efektywnych propagatorów nowej szkoły. W wybudowanym przez niego klasztorze Porim przebywało co najmniej 800 uczniów.

Kolejnym bojownikiem, atakującym szkoły doktrynalne, stał się, pochodzący z królewskiego rodu, mistrz Muyǒm (799-888) ze szkoły sǒn sǒngju. Tym razem zapewne jego pochodzenie spowodowało, że jego konfrontacyjne podejście zostało potraktowane poważniej, chociaż był nawet bardziej radykalny niż Toŭi. Zaklasyfikował szkoły doktrynalne do nauk na poziomie języka, a sǒn - do poziomu bezjęzykowego. Poziom językowy był według niego tylko zręcznym środkiem (sansk. upaya) czyli pojazdem przystosowanym do poziomu nisko rozwiniętych ludzi. Prawdziwą drogą czy sposobem jest bezpośredni przekaz patriarchów sǒn (chiń. chan). Ponieważ ten szczególny przekaz nie zależy od słów i mowy, nie niesie on w sobie żadnych nieczystości czy skalań. Nauki doktrynalne są jedynie częściowym czy tymczasowym, prowizorycznym wyjaśnieniem prawdy. Natomiast sǒn jest prawdą samą w sobie. Podkreślał także, iż w przekazie sǒn z umysłu do umysłu nie ma ani ucznia, ani mistrza[4]. Mimo tego radykalizmu dwaj następni królowie Silli obdarzyli go tytułem Narodowego Nauczyciela.

Gdy umierał w wieku 90 lat, nowa szkoła sǒn, dzięki jego i innych mistrzów wysiłkom, cieszyła się już mocą i prestiżem równym szkołom doktrynalnym, a może nawet i je przewyższającym.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

mundek pisze:Jako zatwardziały "zenista" idę praktykować z uczniami Tulku Urgiena
No to ja może wspomnę przy okazji o III Karmapie Rangdziung Dordże, który będąc mistrzem dwóch szkół Kagyu i Ningma, połączył ze sobą obie te linie przekazu (Mahamudra i Dzogczen), a esencję obu tradycji przekazał w tekście „Namszie Jeszie” - do dzisiaj studiowanym w Kagyu. Praktykując w Kagyu często również spotykam się z naukami Dilgo Czientse Rinpocze, który po śmierci Dudzioma Rinpocze został zwierzchnikiem szkoły Ningma. Warto również wspomnieć, że Mipam Rinpocze, ojciec Karmapy Taje Dordże, jest lamą szkoły Ningma, tak więc związki pomiędzy tradycjami nie są wcale takie słabe, jak mogłoby się na pozór wydawać. A skoro tak, to rozumiem podobnie jak Booker, że są różne drogi do osiągania tego samego i różne sposoby rozumienia tego samego, a za tym różne sposoby wyjaśniania i praktykowania, z użyciem właściwych danej szkole metod.

Booker, tak przy okazji, znalazłam „Namszie Jeszie” w tej wersji, którą mam w domu (pamiętasz, kiedyś pytałeś), wrzucam tutaj, bo może ktoś jeszcze zechce zajrzeć. Interesujące, że znalazłam u chomika o imieniu Zenwalker :laugh:

http://chomikuj.pl/zenwalker?fid=156890929

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
LewKanapowy
Posty: 595
Rejestracja: sob lis 21, 2009 10:16
Tradycja: Dzogczen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: LewKanapowy »

Nie jestem żadnym fachowcem - ani od Dzogczen, ani tym bardziej od Zen; mój "staż", co gorsza, jest krótki, więc w zasadzie nie powinienem tu w ogóle zabierać głosu. W żadnym razie nie chcę też dolewać oliwy do ognia, i utrudniać i tak bardzo już trudną dyskusję. Ale tak się składa, że czytając ostatnio komentarz do przekładu "You Are the Eyes of the World" Longczenpy wpadłem na kawałek, który być może pozwala spojrzeć trochę inaczej na słowa Rinpocze. Kennard Lipman, tłumacz tekstu, tak pisze o różnicach między sutrayaną ("path of renunciation"), tantrą ("path of transformation") i Dzogczen ("path of self-liberation")
Kennard Lipman pisze:The Tibetan texts specifically state that each path primarily teaches its principal method. Buddhism is about the awareness and our capacity to know and live that awareness. This cannot be limited by a method. In practicing vipasyana or zazen one may perfectly well have understood what dzogchen calls self-liberation. To be more precise, what we are calling a “method”, such as renunciation, transformation or self-liberation, does not mean the form a practice takes but what is actually going on in the practitioner, what is working to unfold the individual’s innate, natural state. This depends entirely on capacity. The experience is what matters, not the name or outward form. (“Commentary” do przekładu You Are the Eyes of the World Longczenpy, 68).


Możnaby twierdzić, że Lipman, uczeń Namkhai Norbu, po prostu zawłaszcza czy zniekształca słowa Rinpocze. Ale książka jest poprzedzona wprowadzeniem Namkhai Norbu, który, jak sądzę, musiał czytać - i aprobować - tak przekład, jak i komentarz. Rinpocze zresztą tak pisze o Lipmanie we wstępie:
Namkhai Norbu Rinpocze pisze:Dr. Kennard Lipman and Merrill Peterson are not just merely scholars with a knowledge of the terminology of buddhist [sic] thought and the Tibetan language; they have also studied with many worthy Tibetan masters. Dr. Lipman has studied the cycle of ati dzogchen with me. Moreover, he has not just studied the textual knowledge, but has experience in the three profound series of dzogchen teachings. This text, therefore, has particularly superior translators. (“Textual Introdcution” do przekładu You Are the Eyes of the World Longczenpy, 8)
Za sceną rozległ się gwałtowny tupot i wreszcie wszedł lew.
Składał się z dwóch bobrów przykrytych kapą.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

GreenTea pisze: Warto również wspomnieć, że Mipam Rinpocze, ojciec Taje Dordże, jest lamą szkoły Ningma, tak więc związki pomiędzy tradycjami nie są wcale takie słabe, jak mogłoby się na pozór wydawać. A skoro tak, to rozumiem podobnie jak Booker, że są różne drogi do osiągania tego samego i różne sposoby rozumienia tego samego, a za tym różne sposoby wyjaśniania i praktykowania, z użyciem właściwych danej szkole metod.
Co do mnie, jedynie uwazam tyle, że podejscie dzogczen mówiące iż nasz prawdziwy stan jest spontanicznie samodoskonaly sam w sobie, z pełną wrodzoną wiedzą i funkcjami i reszta tam kalejdoskopowych epitetów.... nie jest ekskluzywnym dla dzogczen, poniewaz ten poglad obecny jest również w zenie, a zwany jest "prawdziwa(ą) naturą", "prawdziwe(ym) ja", "prawdziwa(ą)/oryginalna(ą)/pierwotna(ą) twarz(ą)" a jego "osiąganie" związku ani z wyrzeczeniem sutr, ani z transformacją tantr nie ma nic wspólnego. Nie ma też nic wspólnego z kunszi cittamary (alajavinianą), dlatego świadomość swojej prawdziwej natury bywa oznaczana dziewiątą świadomością. To co zen robi, to zaledwie bezpardonowe, pozadoktrynalne, pozarozumieniowe, pozatłumaczeniowe docieranie/odsłanianie swojego prawdziwego ja, bezpośrednio a wowczas wszystko co trzeba staje się poprzez nią (prawdziwą natutę) właściwie... i nigdy inaczej. Ciemność niewiedzy rozpraszana jest sama, delikwent(ka) budzi się samoistnie i osiąga samourzeczywistnienie, które niesie pożytek wszyskim istotom tak jak trzeba.

Dziękuje za uwagę. :padam:
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

booker pisze:Nie ma też nic wspólnego z kunszi cittamary (alajavinianą), dlatego świadomość swojej prawdziwej natury bywa oznaczana dziewiątą świadomością.
A mógłbyś napisać, jak w zenie rozumiana jest alajawidżniana i jak ma się do tej dziewiątej świadomości? Jakoś tak do tej pory lekko traktowałam tę różnicę osiem/dziewięć, byłam skłonna spostrzegać naszą ósmą jako pewien rodzaj dwóch w jednej. ;)

Pzdr, gt
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

GreenTea pisze:A mógłbyś napisać, jak w zenie rozumiana jest alajawidżniana i jak ma się do tej dziewiątej świadomości?
Alaja jest rozumiana tak samo jak w jogaczarze, bo uzywa się tej samej systematyki.
GreenTea pisze: Jakoś tak do tej pory lekko traktowałam tę różnicę osiem/dziewięć, byłam skłonna spostrzegać naszą ósmą jako pewien rodzaj dwóch w jednej. ;)
"Dziewiąta" jest świadomościa prawdziwej natury. Alaja jest aspektem umysłu, a ten jest wynikiem niewiedzy co do prawdziwej natury.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: pawel »

booker pisze:Co do mnie, jedynie uwazam tyle, że podejscie dzogczen mówiące iż nasz prawdziwy stan jest spontanicznie samodoskonaly sam w sobie, z pełną wrodzoną wiedzą i funkcjami i reszta tam kalejdoskopowych epitetów.... nie jest ekskluzywnym dla dzogczen, poniewaz ten poglad obecny jest również w zenie, a zwany jest "prawdziwa(ą) naturą", "prawdziwe(ym) ja", "prawdziwa(ą)/oryginalna(ą)/pierwotna(ą) twarz(ą)" a jego "osiąganie" związku ani z wyrzeczeniem sutr, ani z transformacją tantr nie ma nic wspólnego. Nie ma też nic wspólnego z kunszi cittamary (alajavinianą), dlatego świadomość swojej prawdziwej natury bywa oznaczana dziewiątą świadomością. To co zen robi, to zaledwie bezpardonowe, pozadoktrynalne, pozarozumieniowe, pozatłumaczeniowe docieranie/odsłanianie swojego prawdziwego ja, bezpośrednio a wowczas wszystko co trzeba staje się poprzez nią (prawdziwą natutę) właściwie... i nigdy inaczej. Ciemność niewiedzy rozpraszana jest sama, delikwent(ka) budzi się samoistnie i osiąga samourzeczywistnienie, które niesie pożytek wszyskim istotom tak jak trzeba.
Okej, i ja się jak najbardziej zgadzam. Natomiast ja twierdzę, że wiedza o jakości tej prawdziwej natury, jest ekskluzywna dla dzogczen, mimo iż jest tej naturze wrodzona (zwłaszcza że mówi się przecież o samo-znaniu-samej-siebie). Oraz że metodologia bezpośredniego wskazywania w Zen różni się od tej z dzogczen. A reszta to ekwilibrystyka filozoficzno-metafizyczna i tyle. :P
booker pisze:Dziękuje za uwagę. :padam:
Ja też :padam: :garfield: :zdrowko:
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zen a Dzogczen

Nieprzeczytany post autor: booker »

pawel pisze:Natomiast ja twierdzę, że wiedza o jakości tej prawdziwej natury, jest ekskluzywna dla dzogczen, mimo iż jest tej naturze wrodzona (zwłaszcza że mówi się przecież o samo-znaniu-samej-siebie).
Ok, nie ma problemu.
Jak dla mnie, właśnie ze względu na wrodzone "samo-znanie-samej-siebie" taka opcja, jak rezerwacja wiedzy dla kogokolwiek nie istnieje. Co najwyżej może istnieć więcej albo mniej opisów, wdawania się w detale, dzielenie włosa na czworo itd. ale to jest sferą metody, w obrębie której te opisy uznano za potrzebne. To, że odnośnie trasy, jedna mapa uwzględniać będzie tylko drogę, a inna uwzględniać będzie szczegóły krajobrazu po lewej i prawej stronie, rzeki, góry, jeziora, domy, nazwy miejscowości.... niczego względem trasy, którą należy przebyć nie zmienia. W zenie po prostu bardziej wierzy się w- i opiera się na swojej prawdziwej naturze, niż na mowie i wyjaśnieniach o niej, nawet jeżeli te wyjaśnienia miały by pochodzić od samego Buddhy Samantabhadry. Można by to nawet nazwać fundamentalizmem wiary w siebie ("siebie" w sensie prawdziwego ja, prawdziwego stanu). Czyli, że za istotniejsze od tego kto i co powiedział o prawdziwej naturze uznaje się to, na ile jednostka odkrywa prawdziwą naturę w sobie.
pawel pisze:Oraz że metodologia bezpośredniego wskazywania w Zen różni się od tej z dzogczen.
Nie ulega wątpliwości. Zwłaszcza, że w zen nie spotyka się czegoś takiego, jak metoda bezpośredniego wskazywania uczniowi przez nauczyciela poza działaniem, co - o ile dobrze doczytałem - funkcjonuje w dzogczen.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”