humor
Moderator: iwanxxx
humor
Darboh napisał:
Kiedyś była śmieszna sytuacja - umówili Kalu Rinpoche na dyskusje z mistrzem Zen. Siedzą naprzeciwko siebie; mistrz Zen, chcąc rozpocząć dyskusję, wyciąga z rękawa pomarańczę i z zenowską energia krzyczy: Co to jest?. A Kalu Rinpoche tylko się na niego patrzy i przekłada kolejne koraliki w mali. Mistrz Zen znowu krzyczy: Co to jest?, a Kalu Rinpoche pyta wtedy tłumacza: Cóż to za biedny człowiek, czy on nigdy nie widział pomarańczy?
Najsmieszniejsze jest to, ze ten mistrz zen mogl sobie to samo pomyslec o Kalu Rinpoche. ..
--
Piotr
Kiedyś była śmieszna sytuacja - umówili Kalu Rinpoche na dyskusje z mistrzem Zen. Siedzą naprzeciwko siebie; mistrz Zen, chcąc rozpocząć dyskusję, wyciąga z rękawa pomarańczę i z zenowską energia krzyczy: Co to jest?. A Kalu Rinpoche tylko się na niego patrzy i przekłada kolejne koraliki w mali. Mistrz Zen znowu krzyczy: Co to jest?, a Kalu Rinpoche pyta wtedy tłumacza: Cóż to za biedny człowiek, czy on nigdy nie widział pomarańczy?
Najsmieszniejsze jest to, ze ten mistrz zen mogl sobie to samo pomyslec o Kalu Rinpoche. ..
--
Piotr
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: humor
Moze to bylo po prostu "Katsu!" ;)Anonymous pisze:Mógł, ale nie pomyślał ponieważ był na KATZ-u
;)
Moze obaj panowie wtedy mieli racje. Po prostu :)
--
Piotr | www.spokojnie.net
pomarańcza
Myślę, że ta opowieść jest trochę wyjęta z kontekstu, Kalu Rinpocze nie rozumie Zen, Mistrz Zen nie rozumie Buddyzmu Tybetańskiego, ale obaj rozumieją czym jest pomarańcza, a więc dlaczego nie mogą się porozumieć ? Jezeli potrafimy porzucić swoją szkołę, tradycję, opinie wtedy nawet pomarańcza potrafi nauczyć nas prawdy. Jesli praktykujesz Zen praktykuj Zen, jeśli praktykujesz Buddyzm Tybetański praktykuj Buddyzm Tybetański i nie sprawdzaj które jest właściwe.
Re: humor
Idą dwa Zenki przez Osiedle Przyjaźni, a z naprzeciwka idzie dwóch dresiarzy.
Dresiarz do dresiarza: " - Luknij ziom, a to Ziomki, mają takie jak my łyse pałki tylko sprzętu gdzieś zabyli, na lamelu połamali..."
Zenek do Zenka: " - Dwóch roshich w dresie na czarnym asfalcie. Biały jest świt."
Dresiarz do dresiarza: " - Luknij ziom, a to Ziomki, mają takie jak my łyse pałki tylko sprzętu gdzieś zabyli, na lamelu połamali..."
Zenek do Zenka: " - Dwóch roshich w dresie na czarnym asfalcie. Biały jest świt."
Re: humor
Przychodzi Zenek do roshiego, a roshi zadaje mu koan.
Za jakiś czas znowu przychodzi Zenek do roshiego i roshi się pyta:
" - Czy już rozwiązałeś koan?" A Zenek na to: " - Tak, roshi, rozwiązałem." Roshi: "- W takim razie podaj to rozwiązanie w następnym koanie który ci zadam, bo tego i tak nie sposób rozwiązać."
Za jakiś czas znowu przychodzi Zenek do roshiego i roshi się pyta:
" - Czy już rozwiązałeś koan?" A Zenek na to: " - Tak, roshi, rozwiązałem." Roshi: "- W takim razie podaj to rozwiązanie w następnym koanie który ci zadam, bo tego i tak nie sposób rozwiązać."
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: pomarańcza
To pewnie wina tego tlumacza ;)nikos pisze:Myślę, że ta opowieść jest trochę wyjęta z kontekstu, Kalu Rinpocze nie rozumie Zen, Mistrz Zen nie rozumie Buddyzmu Tybetańskiego, ale obaj rozumieją czym jest pomarańcza, a więc dlaczego nie mogą się porozumieć ?
Oczywiscie mi nie chodzilo o to, ze ktorys z "buddyzmow" jest lepszy lub gorszy. Zen jest po prostu inny niz buddyzm tybetanski i tyle.
--
Gassho!
Piotr
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: humor
Ta najgorsze jest jak ktos zaczyna tlumaczyc dowcip, albo koan :) Wszystko wtedy traci swoj urok. Tylko ze ja po prostu dokonczylem ta historie, bo wydawala mi sie nie kompletna ;)Gosc pisze:To już nawet humor potrzebuje tłumacza i podlega analizie? :))))))))))))))))
--
Gassho!
Piotr
Re: humor
Przychodzi pięciolatek do rosiego i mówi: "- Mistrzu, chcę praktykować zen." A rosi na to: "- No nareszcie po raz pierwszy w dziejach naszej linii przekazu tu się jakiś geniusz trafił! Wyślemy go do Oxfordu. Niech najpierw tam zanieczyści swój umysł, bo na razie to i tak jest pusty."
Re: humor
Stary ten post jak diabli, ale humor to ważna rzecz.
Nadmiar powagi - czyli bolesnego napięcia emocjonalnego - według mnie może poważnie narozrabiać, często jest niepotrzebny. Łagodny i serdeczny humor (angielski, czeski) to cudowna terapia.
Ja się kiedyś przestałem bać "bezdusznych" Azjatów dzięki "7 Samurajom" Kurosawy.
"Śmieszny" samuraj pomógł mi zwalczyć demonizację Japonczyków (ich stereotypów: II wojna św, Pearl Harbour, skłonności do sadyzmu ... te sprawy)
Humor to, czasem, zdrowy dystans - a więc sprzymierzeniec medytacji.
O dystansie trzeba pamiętać ... i do tego zmierzam ... w komunikacji elektronicznej. Jest szybka, nieprecyzyjna, pełna luk logicznych i intencjonalnych. Mam czasem wrażenie, że odpowiadający nie mają czasu doczytać pytań.
Każdy praktykuje swoje skróty myślowe - to widać- w tej masie informacji tracimy dużo treści.
Nie chcę się wymądrzać, ale pamietajmy o tym.
Oczywiście - geniusz humoru i dowcipu polega na tym, że nie trzeba go wyjaśniać ... ani wiele się nagadać.
PS. Nie mam dziś humoru, może...
(dot typowego buddysty z pubów krakowskich)
Pierwsze słowa po "przebudzeniu" (codziennie ok 15. 00)
"Jezus-maria, znowu Katz!)
Nadmiar powagi - czyli bolesnego napięcia emocjonalnego - według mnie może poważnie narozrabiać, często jest niepotrzebny. Łagodny i serdeczny humor (angielski, czeski) to cudowna terapia.
Ja się kiedyś przestałem bać "bezdusznych" Azjatów dzięki "7 Samurajom" Kurosawy.
"Śmieszny" samuraj pomógł mi zwalczyć demonizację Japonczyków (ich stereotypów: II wojna św, Pearl Harbour, skłonności do sadyzmu ... te sprawy)
Humor to, czasem, zdrowy dystans - a więc sprzymierzeniec medytacji.
O dystansie trzeba pamiętać ... i do tego zmierzam ... w komunikacji elektronicznej. Jest szybka, nieprecyzyjna, pełna luk logicznych i intencjonalnych. Mam czasem wrażenie, że odpowiadający nie mają czasu doczytać pytań.
Każdy praktykuje swoje skróty myślowe - to widać- w tej masie informacji tracimy dużo treści.
Nie chcę się wymądrzać, ale pamietajmy o tym.
Oczywiście - geniusz humoru i dowcipu polega na tym, że nie trzeba go wyjaśniać ... ani wiele się nagadać.
PS. Nie mam dziś humoru, może...
(dot typowego buddysty z pubów krakowskich)
Pierwsze słowa po "przebudzeniu" (codziennie ok 15. 00)
"Jezus-maria, znowu Katz!)
Re: humor
Kilka filmów:
http://www.youtube.com/watch?v=PDgKeCdWMEg
http://www.youtube.com/watch?v=Jm_Fe7np ... m/home.php
http://www.youtube.com/watch?v=o2VwnBU1-iU
http://pl.youtube.com/watch?v=ROXaswf5OWo
http://pl.youtube.com/watch?v=Vv_w3IrRYq0
http://pl.youtube.com/watch?v=0GXROgJ7Trc
http://pl.youtube.com/watch?v=cqVg4zoUAlE
http://www.youtube.com/watch?v=PDgKeCdWMEg
http://www.youtube.com/watch?v=Jm_Fe7np ... m/home.php
http://www.youtube.com/watch?v=o2VwnBU1-iU
http://pl.youtube.com/watch?v=ROXaswf5OWo
http://pl.youtube.com/watch?v=Vv_w3IrRYq0
http://pl.youtube.com/watch?v=0GXROgJ7Trc
http://pl.youtube.com/watch?v=cqVg4zoUAlE
Re: humor
Przyjeżdża nowy oficer do polskiej bazy wojskowej na pustyni w Iraku i pyta się żołnierzy:
- Jak tam wasze życie seksualne?
Żołnierz odpowiada:
- Do miasta dosyć daleko, ale mamy taką starą wielbłądzicę...
Pyta się kolejnego i słyszy taką samą odpowiedź.
- To zaprowadźcie mnie do niej - mówi oficer.
Po pół godziny wychodzi, zasuwając rozporek:
- Niezła. Stara, ale niezła.
- Niezła - odpowiada żołnierz - do miasta w pół godziny dowiezie.
- Jak tam wasze życie seksualne?
Żołnierz odpowiada:
- Do miasta dosyć daleko, ale mamy taką starą wielbłądzicę...
Pyta się kolejnego i słyszy taką samą odpowiedź.
- To zaprowadźcie mnie do niej - mówi oficer.
Po pół godziny wychodzi, zasuwając rozporek:
- Niezła. Stara, ale niezła.
- Niezła - odpowiada żołnierz - do miasta w pół godziny dowiezie.
Re: humor
Nam Chan zabija kota - wersja satyryczna
W zeszłym tygodniu wydano wyrok w zagadkowej sprawie, która przez długi czas bulwersowała społeczeństwo.
Na oczach tysiąca ludzi obywatel obcego pochodzenia, niejaki Namczon w niezwykle brutalny sposób pozbawił życia kota przecinając go na pół. Kot w wyniku odniesionych obrażeń zmarł w drodze do szpitala.
Wyrokiem sądu sprawca skazany został na karę śmierci przez powieszenie (za zęby na drzewie).
Ob. Namczon twierdzi, iż zbrodni dokonał w afekcie miłosnym i odwołał się od wyroku do Sądu Najwyższego.
Ciekawe, do kogo będzie należało ostatnie słowo?
Poniżej drukujemy wywiad przeprowadzony przez naszą redakcję z oficerem śledczym sierż. Zenonem Kaplowiczem.
Red.: Panie sierżancie, dlaczego śledztwo trwało tak długo?
Z.K.: W dużej mierze utrudniali je nam mieszkańcy budynku, w którym dokonano zbrodni. Na każde zadane im pytanie odpowiadali złośliwie "nie wiem" albo też okrzykiem "kac". Wywnioskowaliśmy z tego, że poprzedniej nocy musiała się tutaj odbyć libacja. Idąc tym tropem natknęliśmy się na bimbrownię, którą prowadził znany pijaczyna Kobong. To on zdradził nam, że mieszkańcy lokalu upiwszy się jego bimbrem zaczęli kłócić się między sobą. Przyczyną był pies lokatorów z pod nr 108 (a nie jak niektórzy świadkowie utrzymywali, biała mysz). Pies ten był trochę oślepły, pomylił miski i zamiast swojego zjadł jedzenie kota, rozbijając mu przy okazji miskę. Kot w odwecie porwał z psiej miski kość. Wtedy to pies zaczął gonić za kością , a wraz z nim jego właściciele, którzy z zemsty chcieli kota zabić.
Red.: Proszę powiedzieć jak i dlaczego dokonano tej zbrodni?
Z.K.: To było przez długi czas bardzo niejasne. Jedyną osobą wiedzącą o co tu chodzi był emerytowany majster, którego nazywali Dziadziu albo Dziodziu. Podczas przesłuchania jednak nagle założył sobie sandały na głowę i wyszedł. W dodatku to nie były jego sandały, ale kaprala Jana Mięsko.
Red.: Czy ustalono przyczyny tak dziwnego zachowania?
Z.K.: Ponad wszelką wątpliwość ustaliliśmy, że:
albo ob. Dziadziu jest nienormalny;
albo zrobił to złośliwie aby zmylić śledztwo;
albo należy do "Pomarańczowej Alternatywy"
Red.: W końcu cała sprawa została jednak wyjaśniona?
Z.K.: Tak. Zrobił to obywatel obcego pochodzenia Namczon, którego wspierała amerykańska organizacja, tak zwany KLAN UM. Klan ów pod przykrywką jakiejś szkoły zajmuje się mordowaniem kotów, oślepianiem psów oraz innymi okrutnymi praktykami jak obcinanie palców, przytrzaskiwanie stóp i bicie kijem po plecach.
Możecie jednak państwo spać spokojnie. Jesteśmy czujni i posiadamy odpowiednie środki, aby nie dopuścić na naszym terenie do podobnych praktyk.
Red.: Noo, gdyby pan tam był na pewno uratowałby pan tego kota!
***
Tekst pochodzi z archiwalnego pisma "Suche Gówno na Patyku" wydananego przez Krakowski Ośrodek Zen przedrukowanego w biuletynnie nr 1/94 Szkoły Zen Kwan Um
W zeszłym tygodniu wydano wyrok w zagadkowej sprawie, która przez długi czas bulwersowała społeczeństwo.
Na oczach tysiąca ludzi obywatel obcego pochodzenia, niejaki Namczon w niezwykle brutalny sposób pozbawił życia kota przecinając go na pół. Kot w wyniku odniesionych obrażeń zmarł w drodze do szpitala.
Wyrokiem sądu sprawca skazany został na karę śmierci przez powieszenie (za zęby na drzewie).
Ob. Namczon twierdzi, iż zbrodni dokonał w afekcie miłosnym i odwołał się od wyroku do Sądu Najwyższego.
Ciekawe, do kogo będzie należało ostatnie słowo?
Poniżej drukujemy wywiad przeprowadzony przez naszą redakcję z oficerem śledczym sierż. Zenonem Kaplowiczem.
Red.: Panie sierżancie, dlaczego śledztwo trwało tak długo?
Z.K.: W dużej mierze utrudniali je nam mieszkańcy budynku, w którym dokonano zbrodni. Na każde zadane im pytanie odpowiadali złośliwie "nie wiem" albo też okrzykiem "kac". Wywnioskowaliśmy z tego, że poprzedniej nocy musiała się tutaj odbyć libacja. Idąc tym tropem natknęliśmy się na bimbrownię, którą prowadził znany pijaczyna Kobong. To on zdradził nam, że mieszkańcy lokalu upiwszy się jego bimbrem zaczęli kłócić się między sobą. Przyczyną był pies lokatorów z pod nr 108 (a nie jak niektórzy świadkowie utrzymywali, biała mysz). Pies ten był trochę oślepły, pomylił miski i zamiast swojego zjadł jedzenie kota, rozbijając mu przy okazji miskę. Kot w odwecie porwał z psiej miski kość. Wtedy to pies zaczął gonić za kością , a wraz z nim jego właściciele, którzy z zemsty chcieli kota zabić.
Red.: Proszę powiedzieć jak i dlaczego dokonano tej zbrodni?
Z.K.: To było przez długi czas bardzo niejasne. Jedyną osobą wiedzącą o co tu chodzi był emerytowany majster, którego nazywali Dziadziu albo Dziodziu. Podczas przesłuchania jednak nagle założył sobie sandały na głowę i wyszedł. W dodatku to nie były jego sandały, ale kaprala Jana Mięsko.
Red.: Czy ustalono przyczyny tak dziwnego zachowania?
Z.K.: Ponad wszelką wątpliwość ustaliliśmy, że:
albo ob. Dziadziu jest nienormalny;
albo zrobił to złośliwie aby zmylić śledztwo;
albo należy do "Pomarańczowej Alternatywy"
Red.: W końcu cała sprawa została jednak wyjaśniona?
Z.K.: Tak. Zrobił to obywatel obcego pochodzenia Namczon, którego wspierała amerykańska organizacja, tak zwany KLAN UM. Klan ów pod przykrywką jakiejś szkoły zajmuje się mordowaniem kotów, oślepianiem psów oraz innymi okrutnymi praktykami jak obcinanie palców, przytrzaskiwanie stóp i bicie kijem po plecach.
Możecie jednak państwo spać spokojnie. Jesteśmy czujni i posiadamy odpowiednie środki, aby nie dopuścić na naszym terenie do podobnych praktyk.
Red.: Noo, gdyby pan tam był na pewno uratowałby pan tego kota!
***
Tekst pochodzi z archiwalnego pisma "Suche Gówno na Patyku" wydananego przez Krakowski Ośrodek Zen przedrukowanego w biuletynnie nr 1/94 Szkoły Zen Kwan Um
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: humor
A zobaczcie kto jest autorem:shimsong pisze:http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Zen
http://nonsensopedia.wikia.com/index.ph ... on=history
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: humor
shimsong pisze:http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Zen
"Za początek zen uznaje się kazanie Buddy na Jeleniej Górze. Budda zebrał około tysiąca zagubionych ludzi oczekujących od niego nauk. Tym razem jednak postanowił się nie odzywać, lecz – zamiast tego – zdewastować przyrodę. Wyrwał rosnącą nieopodal roślinkę i pokazał ją zebranym. Jeden z uczniów Buddy, Mahakaśjapa uśmiechnął się, że znów zmarnował cały dzień. Po tym wydarzeniu wszyscy się rozeszli."
Szalom
- jikjol
- Posty: 127
- Rejestracja: wt sty 16, 2007 19:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Sŏn Kwan Um
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: humor
Witam
Istnieje pewna historyjka o uczniu, który chciał zobaczyć się z Mistrzem Zen. Uczeń wszedł, usiadł i wykrzyknął:
- Dzieje się ze mną coś niesamowicie złego!
Mistrz spojrzał na niego i odpowiedział:
- Co tak złego się z tobą dzieje?
Po chwili wahania uczeń odpowiedział:
- Myślę, że jestem psem!
Na co mistrz zapytał:
- I od jak dawna tak myślisz?
Uczeń odpowiedział:
- Odkąd byłem szczeniakiem.
Cytat ze strony:
http://www.zwykly-umysl.org/teksty_opor.html
Pozdrawiam Jik Jol:)
Istnieje pewna historyjka o uczniu, który chciał zobaczyć się z Mistrzem Zen. Uczeń wszedł, usiadł i wykrzyknął:
- Dzieje się ze mną coś niesamowicie złego!
Mistrz spojrzał na niego i odpowiedział:
- Co tak złego się z tobą dzieje?
Po chwili wahania uczeń odpowiedział:
- Myślę, że jestem psem!
Na co mistrz zapytał:
- I od jak dawna tak myślisz?
Uczeń odpowiedział:
- Odkąd byłem szczeniakiem.
Cytat ze strony:
http://www.zwykly-umysl.org/teksty_opor.html
Pozdrawiam Jik Jol:)
"Bądź po prostu dżdżownicą, która zna wyłącznie dwa słowa: odpuść, odpuść." Ajahn Sumedho
Re: humor
Bardzo dobre nauczanie: "Opór" Ezra Bayda.
Ostatnio miewam mocne opory
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: humor
Reklamują się też spece od takiej tresuryshimsong pisze:Pies na desce:
http://www.youtube.com/watch?v=bluJaIMQ ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=i3T3sYZ9 ... re=related
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- LordD
- Posty: 2542
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: humor
Po prostu skopiowałem opis kumpla bo mi się spodobał gdyż ponieważ lubię humor oparty o grę słów. Poza tym na żadną emeryturę nie liczę; nie wierzę, że te państwo, może cokolwiek dobrego dla mnie zrobić. W końcu pewnie i tak zostanę jakimś włóczęgą... z wyboru.GreenTea pisze:Napisałeś to już po usłyszeniu, że wszyscy będziemy pracować do 67 roku życia, czy jeszcze przed?LordD pisze:... i owoc żywota Twojego je ZUS.
pzdr, gt
Re: humor
Na przestrzeni pomiędzy niebem i piekłem, spotyka się Bóg z diabłem. Diabeł pyta jak leci Panie Boże? Na to Bóg, bardzo dobrze. A co u ciebie diable? Dzięki Boże, dobrze ale mam pewien problem. Jaki to problem masz diable? A mamy w piekle takiego Lenina i nie możemy sobie z nim poradzić. Nie przejmuj się diable. Daj mi go na pół roku do nieba a ja sobie z nim poradzę.
Za pół roku znów na przestrzeni pomiędzy niebem i piekłem spotykają się Bóg i diabeł. Bóg pyta jak leci diable? Na to diabeł, dzięki wspaniale! A co u Ciebie Panie Boże? Tylko nie panie Boże ale towarzyszu Boże! A jeżeli już chodzi o istnienie tego Boga, to wcale nie jest takie pewne.
To się nazywa siła agitacji
Za pół roku znów na przestrzeni pomiędzy niebem i piekłem spotykają się Bóg i diabeł. Bóg pyta jak leci diable? Na to diabeł, dzięki wspaniale! A co u Ciebie Panie Boże? Tylko nie panie Boże ale towarzyszu Boże! A jeżeli już chodzi o istnienie tego Boga, to wcale nie jest takie pewne.
To się nazywa siła agitacji
- highersense
- Posty: 179
- Rejestracja: pn paź 18, 2010 18:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen (Kwan Um)
- Lokalizacja: Berlin
Re: humor
...szin mjo dżan gu de darani...