Schizofrenia a karma
Moderator: iwanxxx
Re: Schizofrenia a karma
Faktycznie, schizofrenia jest przeciwwskazaniem do medytacji. Tak to wygląda z medycznego punktu widzenia. Czytywałem kiedyś opracowania naukowe na ten temat, pewnie streszczenia można gdzieś znaleźć w sieci. Jednocześnie przyznawano tam, że medycynie znana jest przynajmniej jedna osoba ze schizofrenią która dzięki medytacji utrzymywała się w dobrym stanie, i to bez leków.
Tak więc jeśli już medytacja to przy konsultacji z lekarzem! Wogóle najcudowniej by było gdyby nauczyciel był jednoczesnie psychologiem lub miał doświadczenie w pracy z takimi osobami.
Koniecznie trzeba nauczyciela wcześniej o takiej doelgliwości powiadomić, w przeciwnym razie praktykujemy zupełnie na własną ręke. Wydaje mi się że medytacja na lekach też nie ma większego sensu - i to jest kolejna ważna sprawa.
Nie należy tez wrzucać do jednego worka schizforenii i innych dolegliwości natury psychicznej, bowiem każdą należy rozpatrywać osobno. Np w depresji medytacja się sprawdza, moge powiedzieć przynajmniej o dwóch nauczycielach dla których medytacja i praktyka jest wsparciem w depresji (jeśli bym kiedyś wklejał ich teksty, to w osobnym temacie, bo omówienie depresji zasługuje na osobny wątek).
Natomiast badania wskazują że medytacja może być bardzo korzystna w przciwdziałaniu schizforenii (depresji też), czyli medytacja stosowana profilaktycznie, jako higiena psychiczna przed popadnięciem w te stany, a nie leczniczo. Badania w tym względzie są optymistyczne, aczkolwiek wciąż trwają.
Tak więc jeśli już medytacja to przy konsultacji z lekarzem! Wogóle najcudowniej by było gdyby nauczyciel był jednoczesnie psychologiem lub miał doświadczenie w pracy z takimi osobami.
Koniecznie trzeba nauczyciela wcześniej o takiej doelgliwości powiadomić, w przeciwnym razie praktykujemy zupełnie na własną ręke. Wydaje mi się że medytacja na lekach też nie ma większego sensu - i to jest kolejna ważna sprawa.
Nie należy tez wrzucać do jednego worka schizforenii i innych dolegliwości natury psychicznej, bowiem każdą należy rozpatrywać osobno. Np w depresji medytacja się sprawdza, moge powiedzieć przynajmniej o dwóch nauczycielach dla których medytacja i praktyka jest wsparciem w depresji (jeśli bym kiedyś wklejał ich teksty, to w osobnym temacie, bo omówienie depresji zasługuje na osobny wątek).
Natomiast badania wskazują że medytacja może być bardzo korzystna w przciwdziałaniu schizforenii (depresji też), czyli medytacja stosowana profilaktycznie, jako higiena psychiczna przed popadnięciem w te stany, a nie leczniczo. Badania w tym względzie są optymistyczne, aczkolwiek wciąż trwają.
moja książka "Anatomia zła. Rzecz o mentalności śmierci": http://www.empik.com/anatomia-zla-rzecz ... ,ksiazka-p
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Schizofrenia a karma
A to dlaczego? Brałeś kiedyś neuroleptyki? Zapewniam Cię, że nie zmieniają one świadomości> Wręcz przeciwnie- pomagają tę świadomość zachować w dobrym stanie, bez odjazdów i urojeń...Grundman pisze:Wydaje mi się że medytacja na lekach też nie ma większego sensu - i to jest kolejna ważna sprawa.
Swoimi słowami robisz niedźwiedzią przysługę wszystkim tym, którzy leczą się psychiatrycznie, a jednak chcieliby podążać ścieżką. Uważam, że nie ma żadnych przeciwwskazań do praktykowania i leczenia farmakologicznego, o ile nie ma nawrotów choroby i nie tkwi się w psychozie. A być może, że i wtedy mądry, doświadczony nauczyciel potrafiłby pomóc.
Pozdrawiam.m.
Re: Schizofrenia a karma
Wątpie czy robie niedźwiedzią przysługe, mówiąc o przeciwwskazaniach? Wydaje mi się że nie każdy nauczyciel podejmie się pracy z osobą z tą chorobą lub z osobą na lekach psychotropowych powiedzmy. Dlatego myśle, że uczciwym jest konieczność powiedzenia o lekach i chorobie nauczycielowi.
Myśle też że każdy przypadek jest indywidualny, zależy od wielu czynników - rodzaju leku czy ostrości choroby itd. Jesli nauczyciel wie o wszystkim, a nade wszystko całość odbywa się pod kontrolą lekarza, to z pewnością nie może zaszkodzić.
Potem wkleje info o przeciwwskazaniach do medytacji z punktu widzenia psychologii i psychiatrii. Nie wiem czy psychologia idzie tu w zgodzie z poglądami nauczycieli buddyjskich? Dlatego przydałyby się jakieś cytaty buddyjskich nauczycieli, ja niestety jestem chyba w stanie tylko znaleźć teksty naukowe, jak ktoś znajdzie buddyjskie w temacie to warto wkleić.
Myśle też że każdy przypadek jest indywidualny, zależy od wielu czynników - rodzaju leku czy ostrości choroby itd. Jesli nauczyciel wie o wszystkim, a nade wszystko całość odbywa się pod kontrolą lekarza, to z pewnością nie może zaszkodzić.
Potem wkleje info o przeciwwskazaniach do medytacji z punktu widzenia psychologii i psychiatrii. Nie wiem czy psychologia idzie tu w zgodzie z poglądami nauczycieli buddyjskich? Dlatego przydałyby się jakieś cytaty buddyjskich nauczycieli, ja niestety jestem chyba w stanie tylko znaleźć teksty naukowe, jak ktoś znajdzie buddyjskie w temacie to warto wkleić.
moja książka "Anatomia zła. Rzecz o mentalności śmierci": http://www.empik.com/anatomia-zla-rzecz ... ,ksiazka-p
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Schizofrenia a karma
Niemal każdy psycholog, czy psychiatra będzie odradzał swojemu pacjentowi medytację, bo nie wie, na czym to właściwie polega. Co może być pożytecznego w siedzeniu bez ruchu i mamrotaniu "Ommmm" pod nosem? A takie jest potoczne wyobrażenie na temat medytacji. Nic dziwnego, że psychiatrzy, czy psychologowie na wszelki wypadek będą ją odradzać swoim pacjentom.Grundman pisze: Potem wkleje info o przeciwwskazaniach do medytacji z punktu widzenia psychologii i psychiatrii.
Tu się z Tobą zgodzę. Można tez udać się na konsultacje do Roshi Marii Reiko Monety-Malewskiej lub Wojciecha Eichelbergera. Obydwoje prowadzą praktykę terapeutyczną i praktykują buddyzm.Myśle też że każdy przypadek jest indywidualny, zależy od wielu czynników - rodzaju leku czy ostrości choroby itd. Jesli nauczyciel wie o wszystkim, a nade wszystko całość odbywa się pod kontrolą lekarza, to z pewnością nie może zaszkodzić.
Pozdrawiam.m.
Re: Schizofrenia a karma
A właśnie nieprawda Medytacja jest szeroko wykorzystywana w psychoterapii, więc poczyniono już wiele badań w terapii jakich zaburzeń się nadaje, a w jakich niezbyt. I wiele kolejnych jest w toku, np. te obiecujące badania nad profilaktycznym zastosowaniem medytacji (intuicyjnie to się czuje, że medytacja może pomagać nie zachorować na wiele dolegliwości, ale teraz będziemy to mieli potwierdzone naukowo ). Cała rzecz w tym, aby trafić na kompetentnego psychologa lub psychiatre, dla którego temat nie będzie zaskoczeniem. I tu masz racje - niektórzy moga się nie znać.Niemal każdy psycholog, czy psychiatra będzie odradzał swojemu pacjentowi medytację, bo nie wie, na czym to właściwie polega. Co może być pożytecznego w siedzeniu bez ruchu i mamrotaniu "Ommmm" pod nosem? A takie jest potoczne wyobrażenie na temat medytacji. Nic dziwnego, że psychiatrzy, czy psychologowie na wszelki wypadek będą ją odradzać swoim pacjentom.
To świetne przykłady terapeutów i buddystów za razem. Myślę, że takich osób w Polsce jest więcej. Na zachodzie mnóstwoTu się z Tobą zgodzę. Można tez udać się na konsultacje do Roshi Marii Reiko Monety-Malewskiej lub Wojciecha Eichelbergera. Obydwoje prowadzą praktykę terapeutyczną i praktykują buddyzm.
________________________________________________
W tej chwili znalazłem takie info:
"Medytacja może być niekiedy niebezpieczna dla osób ciężko chorych psychicznie. Według prof. Richarda P. Hayesa ([1]) stan schizofreników podczas medytacji na ogół pogarsza się. Istnieje jednak też przynajmniej jeden odnotowany przypadek schizofrenika, który dzięki medytacji utrzymywał się przez lata bez leków na dobrym poziomie przystosowania (zobacz: znów prace prof. Hayesa). Również u cyklofreników (depresja dwubiegunowa) medytacja jest odradzana, gdyż może gwałtownie przerzucić ich z manii do depresji, albo zwiększyć amplitudę ich emocjonalnych wahań. U osób z obsesyjno-kompulsywnym zaburzeniem osobowości pragnienie zdobycia oświecenia może być tak duże, że blokuje dalszą praktykę a następnie prowadzi do psychicznego załamania się z powodu niepowodzenia (...)."
Dalej badania profesora Hayesa wykazują, że medytacja jest całkowicie bezpieczna, a jedyne problemy występowały u niektórych psychotyków (patrz: zaburzenia wymienione powyżej). Ważne podkreślenia jest słowo - niektórych, a nawet nielicznych - czyli nie u wszystkich.
oraz:
"Praktykowanie medytacji może jednak również zwielokrotnić działanie niektórych leków, szczególnie przeciwlękowych i zmniejszających ciśnienie krwi. W takim przypadku dozowanie tych leków musi być monitorowane przez lekarza."
a także:
"Nałogowe zainteresowanie medytacją jako formą ucieczki od życia bywa obserwowane jako efekt postępującej schizofrenii."
_________________________________
Niestety nie podano jakie rodzaje schizofrenii badał profesor Hayes, oraz jakie formy medytacji brał pod uwage? A to wszystko napewno bardzo ważne. Bo inny rodzaj schizforenii (a przecież jest wiele typów) + inny rodzaj medytacji (a przecież jest mnóstwo technik medytacji) może dać zupełnie inne wyniki. Także bez tych informacji ostrzeżenia te należy uznać za niekompletne.
Natomiast biorąc pod uwage to, że buddyzm wypracował naprawde tysiące technik i "narzędzi" do radzenia sobie z niemal każdym problemem o jakim współczesny człowiek jest w stanie pomyśleć, to niewykluczone, że wśród tej skarbincy wiedzy znajdują się sposoby do zręcznego radzenia sobie ze schizofrenią. Niewykluczone, że niektórzy nauczyciele znają się na tym, być moge też taka osoba zostaje otoczona indywidualnym trybem pracy z samym sobą? Ale nic konkretnego mi o tym nie wiadomo. Nawet nie wiem czy buddyzmowi znana jest schizofrenia, czy wymienia ją, a jeśli tak to pod jaką nazwą o niej mówi?
moja książka "Anatomia zła. Rzecz o mentalności śmierci": http://www.empik.com/anatomia-zla-rzecz ... ,ksiazka-p
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Schizofrenia a karma
Ty piszesz o elicie psychoterapeutów i psychiatrów, którzy są na bieżąco z nowinkami medycznymi, a ja mówię o przeciętnych lekarzach i terapeutach, którzy "na wszelki wypadek" odradzą swoim pacjentom medytację. Cóż, rzeczywistość skrzeczy.Grundman pisze: A właśnie nieprawda Medytacja jest szeroko wykorzystywana w psychoterapii, więc poczyniono już wiele badań w terapii jakich zaburzeń się nadaje, a w jakich niezbyt.
Dozowanie leków w chorobach nerwowych i psychicznych zawsze powinno być monitorowane przez lekarza, ale rozumiem, że w pewnych wypadkach należałoby podjąć większe środki ostrożności.W takim przypadku dozowanie tych leków musi być monitorowane przez lekarza."
Te wyniki badań, które przytaczasz w sumie nic nie wnoszą, bo takie same rzeczy mogą się dziać z osobami nie cierpiącymi na zaburzenia psychiczne czy nerwowe (np. załamanie z powodu braku efektów medytacji, itd). Powiedzmy sobie szczerze, że niespecjalnie ktoś się tym tematem zajmuje, nie przeprowadzono rzetelnych badań, wszystko więc zależy od intuicji i doświadczenia nauczyciela w przypadku, gdyby trafiła do niego osoba chora psychicznie czy nerwowo chora. Ważne chyba jest, żeby taka osoba w ogóle trafiła do nauczyciela, ponieważ - jak to zwykle bywa- podczas samotnej medytacji często można więcej narobić sobie szkody, niż pożytku. Ale to, generalnie, dotyczy wszystkich - nie tylko osób psychicznie i nerwowo chorych.
Pozdrawiam.m.
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Powiem tylko, że skoro mnisi ryzykowali życie aby osiągnąć oświecenie, to ja mogę zaryzykować zdrowie psychiczne...
Wiem, że schizofrenia spowodowała iż mam małe szanse na osiągnięcie czegokolwiek w zazen, ale zarazem głód praktyki nie umarł, co najwyżej osłabł przez leki.
Nadal jeżdżę na krótkie odosobnienia i mam w planach zimowe sesin(na letnie nie pojechałem gdyż wypadło mi coś innego), oczywiście z uprzednim poinformowaniem mistrza o chorobie.
Myślę, że kiedyś było prawie niemożliwe uprawianie medytacji będąc chorym na schizofrenię, ale postęp w medycynie poprawił jakość życia ludzi chorych i otworzył małą furtkę dla takich jak ja, którzy nie chcą odpuścić sobie praktyki jedynie z powodu "zakłóceń w mózgu".
Poza tym na temat przeciwskazań specjalistów co do medytacji mogę zacytować słowa Buddy: "nie wierzcie..."
W sumie, życie to jedno wielkie ryzyko!
Wiem, że schizofrenia spowodowała iż mam małe szanse na osiągnięcie czegokolwiek w zazen, ale zarazem głód praktyki nie umarł, co najwyżej osłabł przez leki.
Nadal jeżdżę na krótkie odosobnienia i mam w planach zimowe sesin(na letnie nie pojechałem gdyż wypadło mi coś innego), oczywiście z uprzednim poinformowaniem mistrza o chorobie.
Myślę, że kiedyś było prawie niemożliwe uprawianie medytacji będąc chorym na schizofrenię, ale postęp w medycynie poprawił jakość życia ludzi chorych i otworzył małą furtkę dla takich jak ja, którzy nie chcą odpuścić sobie praktyki jedynie z powodu "zakłóceń w mózgu".
Poza tym na temat przeciwskazań specjalistów co do medytacji mogę zacytować słowa Buddy: "nie wierzcie..."
W sumie, życie to jedno wielkie ryzyko!
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Schizofrenia a karma
Tak trzymać, Qulithinoren!
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
-
- Posty: 3
- Rejestracja: pn sie 15, 2011 22:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: kwan um - zen
Re: Schizofrenia a karma
Qulithinoren - fajnie, że założyłeś ten temat. Przyznam się, że sam od 10 lat leczę się na schizofrenię. W sumie choroba jak każda inna - tylko niestety nie każdy tak to widzi. Mniej wyedukowana część społeczeństwa, nie rozumie problemu...
Co do samej praktyki: sam praktykuje, od 6 lat z różnym skutkiem i doświadczeniami. Co więcej - większość mojej praktyki jest raczej "samotną ścieżką". W moim mieście nie ma ośrodka zen - dlatego wybrałem taką opcje. Byłem kilkakrotnie w ośrodku zen, jednak nie wspominałem nikomu o moim problemem. Jakiś czas temu udało mi się nawet uczestniczyć, na sessin w ośrodku zen.
Zdaje sobie sprawę, że zen nie jest dla każdego - w każdym razie jednak praktyka była przy mnie, nawet w ciężkich chwilach (jak najwierniejszy przyjaciel). Wiem przynajmniej po co żyje - a swoją drogą, nauki mówią, że bardzo trudno o ludzkie ciało - a jeszcze trudniej o spotkanie się z naukami buddyjskimi. Także w jakimś sensie jesteśmy wybrańcami - losu, Boga, Buddy .
Pozdrawiam wszystkich - zwłaszcza osoby niepełnosprawne, które walczą o swoje szczęście
Co do samej praktyki: sam praktykuje, od 6 lat z różnym skutkiem i doświadczeniami. Co więcej - większość mojej praktyki jest raczej "samotną ścieżką". W moim mieście nie ma ośrodka zen - dlatego wybrałem taką opcje. Byłem kilkakrotnie w ośrodku zen, jednak nie wspominałem nikomu o moim problemem. Jakiś czas temu udało mi się nawet uczestniczyć, na sessin w ośrodku zen.
Zdaje sobie sprawę, że zen nie jest dla każdego - w każdym razie jednak praktyka była przy mnie, nawet w ciężkich chwilach (jak najwierniejszy przyjaciel). Wiem przynajmniej po co żyje - a swoją drogą, nauki mówią, że bardzo trudno o ludzkie ciało - a jeszcze trudniej o spotkanie się z naukami buddyjskimi. Także w jakimś sensie jesteśmy wybrańcami - losu, Boga, Buddy .
Pozdrawiam wszystkich - zwłaszcza osoby niepełnosprawne, które walczą o swoje szczęście
Re: Schizofrenia a karma
Hej, dawno mnie tu nie bylobooker pisze:booker napisałQulithinoren pisze:Nawet liczenie odddechów nie jest obecnie proste dla mnie, często zdarza mi się liczyć "mechanicznie", przyłapuję się, że liczenie spada na drugi plan, a ja tym czasem myślę o czymś innym.
Wierz mi, każdy ma ten problem - to nie jest spowodowane schizofrenią.
Jesli to Ci pomoze to chetnie to napisze: praktykuje medytacje chyba od 2002 r (w tym formalnie zen od 2006)- na początku miałem to o czym mowisz:
rześki umysł i zero problemów z koncentracją:)- to sie utrzymywalo kilka lat. siadałem- i żyleta!
teraz moglbym sie podpisać pod tym co napisales, ze czesto walcze chocby o kilka swiadomych oddechów
to samo- koledzy z sangi
aaa: nie mam schizofrenii.
to samo z motywacją, to samo z zaangazowaniem itd- to moze słabnąć i zwykle słabnie u ludzi z czasem- nie musi to miec nic wspolnego z zazywaniem leków.
pomysl ile ludzie przewinelo sie przez sangi i zrezygnowalo- maaaasee.
pomysl tez o tym, ze sam Seung Sahn podczas swojego sławnego 3 miesiecznego odosobnienia- rezygnowal z praktyki 10 razy i 10 razy podejmowal jednak ponowną próbe (tylez razy pakowal sie i rozpakowywal ). Nawet ci najlepsi nie moga uniknąć watpliwosci, gorszych chwil, gorszego samopoczucia! To jest raczej niezalezne od wszystkiego.
trzymaj sie i pozdrawiam! nikt nie ma letko, kazdy cierpi, kazdy sie zmaga z samym sobą- jesli to sobie uswiadomisz to moze bedzie ci latwiej to zaakceptować!
powodzenia jeszcze raz
..
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Muszę przyznać, że zacząłem wszystko od początku.
I chyba nawet idzie mi lepiej niż przed chorobą, chociaż praktyka rzeczywiście już nie jest ostra jak brzytwa. Za to bardziej systematyczna. I udaje mi się wstawać o 5 i siadać! Mimo leków! Znaczy, czasem się nie uda...
Dzięki Kroolik za wypowiedź, przydała się w praktyce.
Ostatnio w ogóle jakoś dobrze trafiają do mnie słowa ludzi, którzy chcą mi pomóc, czy to bezspośrednio, czy pośrednio.
Tylko ciężko mi jest to wszystko zapamiętać!
Ostatnio, gdy postanowiłem wrócić do pratyki bardziej na poważnie i martwiąc się jak to wpłynie na moją psychikę, kolega powiedział, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie, a droga Dharmy, to sposób na wyzdrowienie.
Czyli w sumie powiedział, to co mówili chyba wszyscy mistrzowie, że ludzkość to szaleństwo i tylko niewielu potrafi te szaleństwo przekroczyć.
Gasio!
I chyba nawet idzie mi lepiej niż przed chorobą, chociaż praktyka rzeczywiście już nie jest ostra jak brzytwa. Za to bardziej systematyczna. I udaje mi się wstawać o 5 i siadać! Mimo leków! Znaczy, czasem się nie uda...
Dzięki Kroolik za wypowiedź, przydała się w praktyce.
Ostatnio w ogóle jakoś dobrze trafiają do mnie słowa ludzi, którzy chcą mi pomóc, czy to bezspośrednio, czy pośrednio.
Tylko ciężko mi jest to wszystko zapamiętać!
Ostatnio, gdy postanowiłem wrócić do pratyki bardziej na poważnie i martwiąc się jak to wpłynie na moją psychikę, kolega powiedział, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie, a droga Dharmy, to sposób na wyzdrowienie.
Czyli w sumie powiedział, to co mówili chyba wszyscy mistrzowie, że ludzkość to szaleństwo i tylko niewielu potrafi te szaleństwo przekroczyć.
Gasio!
Re: Schizofrenia a karma
Witajcie,
To mój pierwszy post tutaj, więc na początek chciałam napisać, że cieszę się, że znalazłam takie miejsce. Miło mi was poznać.
Jakiś czas temu udałam się na moją pierwszą praktykę. Regularność to nie jest moja najlepsza strona niestety.. Chciałabym jednak kontynuować medytację. Zaczęłam od tego tematu, ale nie dlatego, że cierpię na schizofrenię. Od wielu lat żyję z zaburzeniami psychicznymi innego rodzaju, dosyć różnorakimi. Jest wiele rzeczy, których unikam z powodu lęku, z wieloma innymi poradziłam sobie dzięki temu, że z lękiem się nieustannie mierzę. Staram się dostrzegać to, co potrafię zrobić albo czego mogę się nauczyć (potrafię spojrzeć na zachód słońca i poczuć, że nim jestem!). Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogę sobie z powodu choroby ograniczyć prawo do przyjaźni, rozwoju, uśmiechu, spokoju czy medytacji właśnie.
Nie znaczy to, że moje dolegliwości nie utrudniają mi medytacji i wszystkiego, co pozostałe. Zdarzyło mi się doświadczyć ataków paniki także podczas medytacji (no wiecie, ta cała cisza i pojedyczne, niespodziewane odgłosy są dla osoby pod wpływem panicznego lęku, wyczulonej na dźwięki, dosyć dotkliwe:) ale mój nauczyciel o tym nie wiedział. Teraz już wiem (m.in. dzięki wam), że powinnam i potrzebuję z nim o tym porozmawiać. Dziękuję wam za to.
Bardzo mnie też poruszyły wypowiedzi Mingyura Rinpoche (być może mieliście okazję obejrzeć jego wykłady http://www.youtube.com/watch?v=m5bpe6fXuPk a jeśli nie, bardzo polecam). Po pierwsze dlatego, że poczułam się głęboko zrozumiana (idealnie opisał stany, których ja też doświadczam), po drugie - poruszenie tej kwestii w kontekście medytacji było mi bardzo potrzebne.
Najczęściej nie czuję się jakaś szczególnie inna. Doświadczam tego, czego doświadczam, ale zawsze myślałam sobie raczej, że choroba to nie jest jakaś najciekawsza część mnie. Chociaż na pewno bywa piekielnie i dotkliwie trudna.
Bardzo lubię kontemplować odcień koloru turkusowego, medytować podczas rysowania albo kilka chwil podczas przytulania przyjaciela (mam ogromne szczęście do wspaniałych ludzi obok). Nie jestem pewna czy odbieram medytację w odpowiedni sposób w sensie formalnym / teoretycznym. Nie wiem nawet czy to to właśnie jest medytacja. Ale jeśli to coś, co daje mi poczucie jakiejś takiej całościowości ze wszystkim i ze wszystkimi, z tym momentem i miejscem tutaj, to - nawet jeśli z powodu choroby wielokrotnie bardzo trudno mi tego doświadczać - dla jednej minuty takiego doświadczania czuję, że warto dać sobie na to szansę. Cieszę się z tej minuty właśnie, a atak paniki podczas półtoragodzinnej medytacji z grupą staram się traktować jako część drogi.
Podkreślam, że to refleksje z mojej tylko perspektywy. Myślę, że każdy z nas czuje co dla niego dobre najlepiej.
Pozdrawiam was bardzo.
M.
To mój pierwszy post tutaj, więc na początek chciałam napisać, że cieszę się, że znalazłam takie miejsce. Miło mi was poznać.
Jakiś czas temu udałam się na moją pierwszą praktykę. Regularność to nie jest moja najlepsza strona niestety.. Chciałabym jednak kontynuować medytację. Zaczęłam od tego tematu, ale nie dlatego, że cierpię na schizofrenię. Od wielu lat żyję z zaburzeniami psychicznymi innego rodzaju, dosyć różnorakimi. Jest wiele rzeczy, których unikam z powodu lęku, z wieloma innymi poradziłam sobie dzięki temu, że z lękiem się nieustannie mierzę. Staram się dostrzegać to, co potrafię zrobić albo czego mogę się nauczyć (potrafię spojrzeć na zachód słońca i poczuć, że nim jestem!). Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogę sobie z powodu choroby ograniczyć prawo do przyjaźni, rozwoju, uśmiechu, spokoju czy medytacji właśnie.
Nie znaczy to, że moje dolegliwości nie utrudniają mi medytacji i wszystkiego, co pozostałe. Zdarzyło mi się doświadczyć ataków paniki także podczas medytacji (no wiecie, ta cała cisza i pojedyczne, niespodziewane odgłosy są dla osoby pod wpływem panicznego lęku, wyczulonej na dźwięki, dosyć dotkliwe:) ale mój nauczyciel o tym nie wiedział. Teraz już wiem (m.in. dzięki wam), że powinnam i potrzebuję z nim o tym porozmawiać. Dziękuję wam za to.
Bardzo mnie też poruszyły wypowiedzi Mingyura Rinpoche (być może mieliście okazję obejrzeć jego wykłady http://www.youtube.com/watch?v=m5bpe6fXuPk a jeśli nie, bardzo polecam). Po pierwsze dlatego, że poczułam się głęboko zrozumiana (idealnie opisał stany, których ja też doświadczam), po drugie - poruszenie tej kwestii w kontekście medytacji było mi bardzo potrzebne.
Najczęściej nie czuję się jakaś szczególnie inna. Doświadczam tego, czego doświadczam, ale zawsze myślałam sobie raczej, że choroba to nie jest jakaś najciekawsza część mnie. Chociaż na pewno bywa piekielnie i dotkliwie trudna.
Bardzo lubię kontemplować odcień koloru turkusowego, medytować podczas rysowania albo kilka chwil podczas przytulania przyjaciela (mam ogromne szczęście do wspaniałych ludzi obok). Nie jestem pewna czy odbieram medytację w odpowiedni sposób w sensie formalnym / teoretycznym. Nie wiem nawet czy to to właśnie jest medytacja. Ale jeśli to coś, co daje mi poczucie jakiejś takiej całościowości ze wszystkim i ze wszystkimi, z tym momentem i miejscem tutaj, to - nawet jeśli z powodu choroby wielokrotnie bardzo trudno mi tego doświadczać - dla jednej minuty takiego doświadczania czuję, że warto dać sobie na to szansę. Cieszę się z tej minuty właśnie, a atak paniki podczas półtoragodzinnej medytacji z grupą staram się traktować jako część drogi.
Podkreślam, że to refleksje z mojej tylko perspektywy. Myślę, że każdy z nas czuje co dla niego dobre najlepiej.
Pozdrawiam was bardzo.
M.
Re: Schizofrenia a karma
Zapomniałam jeszcze: sprawiło mi dużo ulgi to, co napisałeś, KROOLIK, dziękuję.KROOLIK pisze: Hej, dawno mnie tu nie bylo
Jesli to Ci pomoze to chetnie to napisze: praktykuje medytacje chyba od 2002 r (w tym formalnie zen od 2006)- na początku miałem to o czym mowisz:
rześki umysł i zero problemów z koncentracją:)- to sie utrzymywalo kilka lat. siadałem- i żyleta!
teraz moglbym sie podpisać pod tym co napisales, ze czesto walcze chocby o kilka swiadomych oddechów
to samo- koledzy z sangi
aaa: nie mam schizofrenii.
to samo z motywacją, to samo z zaangazowaniem itd- to moze słabnąć i zwykle słabnie u ludzi z czasem- nie musi to miec nic wspolnego z zazywaniem leków.
pomysl ile ludzie przewinelo sie przez sangi i zrezygnowalo- maaaasee.
pomysl tez o tym, ze sam Seung Sahn podczas swojego sławnego 3 miesiecznego odosobnienia- rezygnowal z praktyki 10 razy i 10 razy podejmowal jednak ponowną próbe (tylez razy pakowal sie i rozpakowywal ). Nawet ci najlepsi nie moga uniknąć watpliwosci, gorszych chwil, gorszego samopoczucia! To jest raczej niezalezne od wszystkiego.
trzymaj sie i pozdrawiam! nikt nie ma letko, kazdy cierpi, kazdy sie zmaga z samym sobą- jesli to sobie uswiadomisz to moze bedzie ci latwiej to zaakceptować!
powodzenia jeszcze raz
Re: Schizofrenia a karma
Dziękuję Booker, witam też:)
-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Schizofrenia a karma
Znam dziewczynę ze schizofrenią, która praktykuje zen, nawet z dobrymi efektami.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen Rinzai
Re: Schizofrenia a karma
Witaj
Twoja choroba nie wyklucza cie z kręgu praktykujących, jednak powoduje, że raczej powinnaś pracować z nauczycielem lub osobą , która ma pewne "przygotowanie" do pracy z takimi "właściwościami" jak Ty. Wśród osób mi znanych w Poslce są: Roshi Reiko Maria Malewska, Wojetek Eichelberger, Mikołaj Uji Markiewicz...to tylko przykładowe personalia, myslę że po kontakcie z nimi odpowiednio cię pokierują, wyczuwając to co dla Ciebie najlepsze!
Powodzenia!
Znam kilka osób, podobnych Tobie, które dzięki medytacji, pod odpowiednim kierunkiem, kroczą Drogą Buddy.
Adam
Twoja choroba nie wyklucza cie z kręgu praktykujących, jednak powoduje, że raczej powinnaś pracować z nauczycielem lub osobą , która ma pewne "przygotowanie" do pracy z takimi "właściwościami" jak Ty. Wśród osób mi znanych w Poslce są: Roshi Reiko Maria Malewska, Wojetek Eichelberger, Mikołaj Uji Markiewicz...to tylko przykładowe personalia, myslę że po kontakcie z nimi odpowiednio cię pokierują, wyczuwając to co dla Ciebie najlepsze!
Powodzenia!
Znam kilka osób, podobnych Tobie, które dzięki medytacji, pod odpowiednim kierunkiem, kroczą Drogą Buddy.
Adam
Re: Schizofrenia a karma
Witaj Adamie. Nie jestem pewna czy Twój post był skierowany do mnie, ale jeśli tak, to bardzo Ci dziękuję za informacje i wsparcie. Przesyłam pozdrowienia.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen Rinzai
Re: Schizofrenia a karma
hebaragi pisze:Witaj Adamie. Nie jestem pewna czy Twój post był skierowany do mnie, ale jeśli tak, to bardzo Ci dziękuję za informacje i wsparcie. Przesyłam pozdrowienia.
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Hej!
Mam pytanie..
Ma ktoś z Was jakiś kontakt do roshi Marii Monety-Malewskiej?
Wszędzie szukam i nic nie mogę znaleźć.
Mam do niej pytanie w związku z praktyką i chorobą psychiczną, więc jak ktoś coś wie niech da znać. Zależy mi na tym.
Najlepiej jakby to był mail, gdyż w rozmowie telefonicznej się trochę gubię..
Z góry dzięki!
Mam pytanie..
Ma ktoś z Was jakiś kontakt do roshi Marii Monety-Malewskiej?
Wszędzie szukam i nic nie mogę znaleźć.
Mam do niej pytanie w związku z praktyką i chorobą psychiczną, więc jak ktoś coś wie niech da znać. Zależy mi na tym.
Najlepiej jakby to był mail, gdyż w rozmowie telefonicznej się trochę gubię..
Z góry dzięki!
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen Rinzai
Re: Schizofrenia a karma
HEjQulithinoren pisze:Hej!
Mam pytanie..
Ma ktoś z Was jakiś kontakt do roshi Marii Monety-Malewskiej?
Wszędzie szukam i nic nie mogę znaleźć.
Mam do niej pytanie w związku z praktyką i chorobą psychiczną, więc jak ktoś coś wie niech da znać. Zależy mi na tym.
Najlepiej jakby to był mail, gdyż w rozmowie telefonicznej się trochę gubię..
Z góry dzięki!
Najlepiej napisz na ten adres: doksan.project@gmail.com w tytule maila zaznacz, że wiadomość do Roshi lub napisz list z załącznikiem tylko do niej.
Ciepło pozdr. Adam
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Schizofrenia a karma
Roshi jest też na facebooku.
Re: Schizofrenia a karma
Nie praktykuje zenu bo nasilał u niej objawy schizofrenii. Idzie na bon wypróbować ich praktyki.elwis pisze:Znam dziewczynę ze schizofrenią, która praktykuje zen, nawet z dobrymi efektami.
Ani To Ani Tamto
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Jeszcze rzeczywiście się okaże, że chorzy na schizę, to właśnie te osoby, o których można przeczytać w sutrach, mające tak złą karmę, że nie osiągną stanu Buddy..
Troszkę mnie to zaczyna podłamywać..
Aczkolwiek ja nie mam problemów z psychiką podczas krótkich odosobnień.
W każdym bądź razie nie mam chwilowo powodów(w postaci nawrotów) by przestać praktykować..
Troszkę mnie to zaczyna podłamywać..
Aczkolwiek ja nie mam problemów z psychiką podczas krótkich odosobnień.
W każdym bądź razie nie mam chwilowo powodów(w postaci nawrotów) by przestać praktykować..
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Schizofrenia a karma
I należy się z tego cieszyćQulithinoren pisze: W każdym bądź razie nie mam chwilowo powodów(w postaci nawrotów) by przestać praktykować..
Wszystkiego dobrego, nie martw się na zapas
Pozdrawiam.m.
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Dzięki moi, zawsze można na Ciebie liczyć!
A nie martwię się aż tak bardzo, tylko czasem mam chwile zwątpienia, pewnie jak każdy..
A nie martwię się aż tak bardzo, tylko czasem mam chwile zwątpienia, pewnie jak każdy..
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Schizofrenia a karma
Ja też mam chwile słabości, czasami wydaje mi się, że leki nie działają. Ale czuję, że mam oparcie w buddyzmie, to mi pomaga.
Myślę, że zaufanie to bardzo dobra rzecz.
Pozdrawiam.m.
Myślę, że zaufanie to bardzo dobra rzecz.
Pozdrawiam.m.
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Witam po dłuuugiej przerwie!
Rozmawiałem z roshi Marią Monetą-Malewską i niestety ona nie polecała zazen schizofrenikowi.. Proponowała jedynie praktykę uważności.
Jednakże, dla mnie nie ma zbytnio sensu żyć bez praktyki, więc mimo to poszedłem na sesin innej sangi i siedziałem pięć dni na tyłku.
Nic mi się nie stało, jedynie miałem dużą energię, ale po paru dniach przeszło.
Do tego dowiedziałem się, że niektórzy mistrzowie dopuszczają chorych, bo jednak nawet chorzy mogą przecież czuć potrzebę głebszego praktykowania Drogi.
A to, że istnieje ryzyko?
Hm..
Mój problem.
Najwyżej skończę w szpitalu, ale przynajmniej będę wiedział, że próbowałem.
Poza tym samo życie to jedno wielkie ryzyko! ;D
Pozdrawiam!
Rozmawiałem z roshi Marią Monetą-Malewską i niestety ona nie polecała zazen schizofrenikowi.. Proponowała jedynie praktykę uważności.
Jednakże, dla mnie nie ma zbytnio sensu żyć bez praktyki, więc mimo to poszedłem na sesin innej sangi i siedziałem pięć dni na tyłku.
Nic mi się nie stało, jedynie miałem dużą energię, ale po paru dniach przeszło.
Do tego dowiedziałem się, że niektórzy mistrzowie dopuszczają chorych, bo jednak nawet chorzy mogą przecież czuć potrzebę głebszego praktykowania Drogi.
A to, że istnieje ryzyko?
Hm..
Mój problem.
Najwyżej skończę w szpitalu, ale przynajmniej będę wiedział, że próbowałem.
Poza tym samo życie to jedno wielkie ryzyko! ;D
Pozdrawiam!
-
- Posty: 62
- Rejestracja: ndz mar 17, 2013 19:20
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: buddyzm
Re: Schizofrenia a karma
Ja mam F20 i zamierzam praktykowac. Mysle ze dopoki nie wkrecam sie w buddyzm na tyle zeby zostac wielkim Lama i wyemigrować do Tybetu zamiast żyć tym co mi przynosi moje obecne położenie jest ok. Mozna filozofowac gdzie jest granica np na przykładzie Braunek ktora wycofała sie z życia zawodowego na wiele lat- aktorstwa, zeby uniknąć tego całego splendoru i celebracji a zając sie praktyką....ale to zadanie lekarza ten podział na chory/zdrowy. Szczerze to podczas remisji funkcjonuje dobrze a zwariować mozna na punkcie wszystkiego potencjalnie. Mysle ze sam fakt ze cos jest treścią choroby jak np milosc czy religia nie oznacza zeby unikać tej sfery życia a wręcz przeciwnie zeby z nia pracować by była w sposób zdrowy udziałem naszego życia bo jak tu żyć normalnie nie mając przed sobą żadnej perspektywy czy to założenia rodziny czy to rozwoju duchowego jeśli przejawia sie takie potrzeby.
- karuna
- Posty: 1227
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Schizofrenia a karma
Też mam schizofrenię. Do tego zaawansowaną... Siedzę w zazen dobrych kilka lat a medytuję jeszcze dłużej. Siedziałem w najgorszych chwilach i w najgorszych miejscach, podczas napadów chorobowych. Gdyby nie to uważam, że byłoby jeszcze gorzej. Nawet w szpitalu siedziałem - chyba dlatego m.in. uznali, że mam autyzm i dereizm.
Jestem zdania, że nauki Buddy są dla wszystkich. Spokojnie można pracować z silnym rozkojarzeniem, halucynacjami i omamami. Nawet przy napływie silnych emocji warto to robić, chociaż przypomina to pchanie wozu pod górę...
Jestem zdania, że nauki Buddy są dla wszystkich. Spokojnie można pracować z silnym rozkojarzeniem, halucynacjami i omamami. Nawet przy napływie silnych emocji warto to robić, chociaż przypomina to pchanie wozu pod górę...
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- karuna
- Posty: 1227
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Schizofrenia a karma
Trochę emocjonalnie do tego podszedłem, ale myślę, że dla wszystkich jest dobra odpowiednia praktyka...
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- shingnya
- użytkownik zbanowany
- Posty: 248
- Rejestracja: pn sty 28, 2013 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: offline
Re: Schizofrenia a karma
KUKPA (tyb.) przynajmniej ze słuchu to tak brzmi.Qulithinoren pisze:Kiedyś czytałem książkę, w której opisani byli ludzie, którzy mają złą karmę, która nie pozwala im osiągnąć oświecenia w jednym żywocie. Jakoś się tych ludzi nazywało ale nie pamiętam jak...
Z drugiej strony popularnym jest przypuszczenie psychologów, że wielu z założycieli religii i ich późniejszych słynnych następców było psychotykami m.in. po to żeby ich choroba uzyskała akceptację społeczną.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Schizofrenia a karma
Wu Bong SSN:
Pytanie: Mówi się, że każdy może praktykować Zen. A jeżeli ktoś jest chory na schizofrenię. Szczególnie w aspekcie przepływu energii?
WBSSN: Wszyscy nie są w stanie praktykować Zen. Nawet wśród studentów Zen. Wielu nie jest w stanie praktykować Zen. Kiedy ja zaczynałem praktykę też nie byłem w stanie praktykować Zen. Lubiłem Zen, ale nie potrafiłem praktykować, ale z praktyką jest tak, że cokolwiek robimy, próbujemy, próbujemy, próbujemy, wtedy umiemy, jeżeli człowiek ze schizofrenią potrafi próbować i utrzymać ten próbujący umysł wtedy może praktykować Zen, kiedyś będzie mógł to robić. Tu w Polsce ktoś mnie nauczył, że się mówi: Praktyka czyni mistrza. Również dla człowieka ze schizofrenią jest to możliwe.
Pytanie: Mówi się, że każdy może praktykować Zen. A jeżeli ktoś jest chory na schizofrenię. Szczególnie w aspekcie przepływu energii?
WBSSN: Wszyscy nie są w stanie praktykować Zen. Nawet wśród studentów Zen. Wielu nie jest w stanie praktykować Zen. Kiedy ja zaczynałem praktykę też nie byłem w stanie praktykować Zen. Lubiłem Zen, ale nie potrafiłem praktykować, ale z praktyką jest tak, że cokolwiek robimy, próbujemy, próbujemy, próbujemy, wtedy umiemy, jeżeli człowiek ze schizofrenią potrafi próbować i utrzymać ten próbujący umysł wtedy może praktykować Zen, kiedyś będzie mógł to robić. Tu w Polsce ktoś mnie nauczył, że się mówi: Praktyka czyni mistrza. Również dla człowieka ze schizofrenią jest to możliwe.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen Rinzai
Re: Schizofrenia a karma
Bardzo dobrze to ująłeś :odpowiednia praktyka". Dopasowana do możliwośći ucznia, niekoniecznie dobre musi być intensywne siedzenie. Lepiej pod opieką nauczyciela stopniowo, pomalutku.karuna pisze:Trochę emocjonalnie do tego podszedłem, ale myślę, że dla wszystkich jest dobra odpowiednia praktyka...
- shingnya
- użytkownik zbanowany
- Posty: 248
- Rejestracja: pn sty 28, 2013 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: offline
Re: Schizofrenia a karma
Neurotyk buduje dom w powietrzu, psychotyk myśli, że w nim żyje, a psychoanalityk pobiera czynsz od jednego i drugiego.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen Rinzai
Re: Schizofrenia a karma
...?shingnya pisze:Neurotyk buduje dom w powietrzu, psychotyk myśli, że w nim żyje, a psychoanalityk pobiera czynsz od jednego i drugiego.
- karuna
- Posty: 1227
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Schizofrenia a karma
Myślę, że cierpią przede wszystkim. A byłem na psychoterapii i mogę powiedzieć, że nie bardzo mi pomogła. Lepiej jest mieć prawdziwego przyjaciela, który nie tylko wysłucha ale zrozumie, będzie próbował zrozumieć. I będzie się starał pomóc. Psychoterapeuta nie może dawać tzw. "złotych rad", bo mu nie wolno (może i dobrze nawet). Trochę ciężko wspominam moje terapie. Ale leki już są o wiele lepsze dzisiaj...shingnya pisze:Neurotyk buduje dom w powietrzu, psychotyk myśli, że w nim żyje, a psychoanalityk pobiera czynsz od jednego i drugiego.
Raczej po prostu marzy mi się psycholog, psychoterapeuta, który jest buddystą. Z okolic Trójmiasta.
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Schizofrenia a karma
Wysyłam Ci na PW namiary.karuna pisze:Raczej po prostu marzy mi się psycholog, psychoterapeuta, który jest buddystą. Z okolic Trójmiasta.
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Chciałem tylko poinformować, że siedzę całe sesiny od pewnego czasu i praktyka dobrze na mnie działa.
Jedynie mam problem z zasypianiem podczas takich odosobnień, ale i z tym jakoś sobie radzę.
Wygląda na to, że nie jest tak całkiem źle z moim mózgiem, gdyż jednak się nie "buntuje", a nawet mam wrażenie, że jest po takim siedzeniu bardziej świeży i lepiej pracuje.
Po pierwszym całym sesin miałem nawet sen, w którym śniło mi się, że siedzę ubrany w kaftan i z tego kaftana wysyłane są impulsy elektryczne do mojego kręgosłupa, a z kręgosłupa do mózgu.
Odebrałem to jako podświadomą informację o tym, że mój mózg poprzez intensywną medytację jest stymulowany.
Tak więc, jeżdżę od tej pory systematycznie!
Pozdrawiam wszystkich!
Jedynie mam problem z zasypianiem podczas takich odosobnień, ale i z tym jakoś sobie radzę.
Wygląda na to, że nie jest tak całkiem źle z moim mózgiem, gdyż jednak się nie "buntuje", a nawet mam wrażenie, że jest po takim siedzeniu bardziej świeży i lepiej pracuje.
Po pierwszym całym sesin miałem nawet sen, w którym śniło mi się, że siedzę ubrany w kaftan i z tego kaftana wysyłane są impulsy elektryczne do mojego kręgosłupa, a z kręgosłupa do mózgu.
Odebrałem to jako podświadomą informację o tym, że mój mózg poprzez intensywną medytację jest stymulowany.
Tak więc, jeżdżę od tej pory systematycznie!
Pozdrawiam wszystkich!
- krzysiekjakub
- Posty: 10
- Rejestracja: ndz sie 02, 2015 12:38
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: karma kaqu
Re: Schizofrenia a karma
Ja myślę że choroba zwana schizofrenią może być pewną przeszkodą, przy czym nie ma przeszkód które człowiek nie jest w stanie pokonać. Sądzę że praktyka u schizofrenika to dobra terapia... Terapia która nauczy go kontrolować własny umysł. Mówiąc praktyka mam na myśli zazen... Pozdrawiam wszystkich chorych.
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Najtrudniejszą przeszkodą jest Bezbramna Brama..
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Schizofrenia a karma
Bardzo się cieszę i życzę powodzenia!Qulithinoren pisze:Chciałem tylko poinformować, że siedzę całe sesiny od pewnego czasu i praktyka dobrze na mnie działa.
Pozdrawiam.m.
- Qulithinoren
- Posty: 93
- Rejestracja: czw paź 15, 2009 21:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen
Re: Schizofrenia a karma
Dziękuję moi!
Miło Cię "widzieć".
Miło Cię "widzieć".