Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem ...

dyskusje i rozmowy

Moderator: Har-Dao

Kasper
Posty: 15
Rejestracja: czw lut 24, 2011 20:13
Tradycja: Theravada (Nadal Poszukuję)
Lokalizacja: Kutno

Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem ...

Nieprzeczytany post autor: Kasper »

Witam !:) Jestem nowy na forum i mam wiele może "dziwnych" lub "głupich" pytań takie jak to :
Od jakiegoś czasu gdy poszukuje informacji i czytam na tema buddyzmu głownie theravady natrafiłem na książki autorstwa mnichów niemieckich, austriackich oraz wielu z rożnych stron świata. Najprawdopodobniej tak jak buddha porzucili wszystko i wyjechali w poszukiwaniu ścieżki w klasztorze :) co wy o tym myślicie czy chcieli byście czy mieli byście odwage na taka decyzję ? Ja osobiście rozmyślałem o czymś takim ale jak ? człowiek nie znający jezyka nie mający nikogo w obcym kraju jednak ryzykuje i udaje mu sie odnaleźć drogę a teraz wielu takich odwarznych "poszukiwaczy drogi" sa szanowanymi mnichami piszącymi swe książki i uczących tego co im udało sie zrozumieć :)

Pozdrawiam i czekam na wasze opinie :namaste:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12732
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Kasper pisze:(...) co wy o tym myślicie czy chcieli byście czy mieli byście odwage na taka decyzję ?
Tutaj masz odważnego -> Har-Dao

Pozdrawiam
:14:
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

Na spokojnie popraktykuj, może Ci sie jeszcze dużo zmienic :)
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Heh - to prostsze niż się zdaje - włożenie na siebie brązowawego "namiotu" i patrzenie w pattę (miskę żebraczą) aż ktoś coś wrzuci do jedzenia. Zgadzam się, że lepiej jest praktykować powoli, stopniowo. Nie trzeba być mnichem by się wyzwolić z samsary.

Co do porzucania, to też stopniowo i też co kto może. Niektórzy mnisi nie potrafią porzucić pieniędzy, innym kołacze się jeszcze świeckie życie, albo muszą jeszcze pomóc tym lub owym. Mnisi to ludzie jak inni, nawet Nanaponika, czy Nanavira.

Przy okazji - romantyzm mnisiego życia widziany z perspektywy świeckiej jest... romantyczny, ale wielu próbowało i nie dało rady. Ten romantyzm mija po około pół roku, gdy rzeczywistość burzy ideały. Potem jest ciężka praca - tak po prawdzie mnisi muszą mieć bardzo dużo współczucia, innaczej jest z nimi coś nie tak, albo są nie tam gdzie powinnni być. Zatem nie odwaga - współczucie raczej....

metta&peace
V.
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

Wiem, że to nie ten dział, ale wyjade tu troche z Zenem. Mistrz Zen Seung Sahn mówił, że trzeba mieć 100% pewności, co do tego, czy chce się zostać mnichem. Jeżeli jest to 99%, to nie wystarczy. Ten 1% po czasie zabije te 99% i tyle z mnichowania.
Sam też miałem takie dylematy. Był okres, że chciałem być mnichem Zen, a teraz mi się całkowicie odmieniło.
Za wspaniałe rady i wsparcie w tamtym okresie dziękuje Leszkowi Wojasowi :namaste:
Kasper
Posty: 15
Rejestracja: czw lut 24, 2011 20:13
Tradycja: Theravada (Nadal Poszukuję)
Lokalizacja: Kutno

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Kasper »

No więc zgadzam się z tym aby zostać mnichem trzeba być pewnym w 100% trzeba postawić sobie ten cel ponad wszystkim. Ale jak mówią nauki buddhy nie ma różnicy czy jesteś zwykłym buddystą mnichem czy kimkolwiek innym każdy ma równe szanse na zrozumienie jego nauk i dojście do stanu "buddy" - a wiec czy bycie mnichem to po prostu sposób bycia czy niektórzy potrzebują odosobnienia i spokoju aby móc praktykować nauki "oświeconego" ?...

Według mnie naprawdę ciężko w obecnych czasach skupić się na filozofii. Życie i czas płyną za szybko a problemów za wiele każdy na pewno myślał o chwili wytchnienia i odpoczynku w takim klasztorze czas poświęcić tylko na studiowanie nauk buddhy i rozumieniu ich sensu :)

Pozdrawiam :namaste:
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Kasper pisze: a wiec czy bycie mnichem to po prostu sposób bycia czy niektórzy potrzebują odosobnienia i spokoju aby móc praktykować nauki "oświeconego" ?...
Po prostu trudno jest 'porzucić wszystko', z pragnieniami jest taki kłopot, że są iluzoryczne i trudne do wychwycenia.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Kasper pisze: Życie i czas płyną za szybko a problemów za wiele każdy na pewno myślał o chwili wytchnienia i odpoczynku w takim klasztorze czas poświęcić tylko na studiowanie nauk buddhy i rozumieniu ich sensu :)
Wytchnienie w klasztorze - znów romantyzm. Powiem najprościej jak się da - życie klasztorne cechuje czystość, której nie ma w świeckim życiu, natomiast świeckie życie cechuje wolność, której nie ma w klasztornym życiu. Mówiąc woloność nie mam na myśli jakiejś metafizycznej, a zwykłego robienia tego czego się chce. Czystość oznacza przejrzystość umysłu dzięki odosobnieniu się od poruszeń świeckiego życia. Tyle, kwestia co jest dla kogo priorytetem.

metta&peace
V.
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć
Kasper pisze:czy bycie mnichem to po prostu sposób bycia czy niektórzy potrzebują odosobnienia i spokoju aby móc praktykować nauki "oświeconego" ?...
Życie mnicha, dla kogoś gotowego by tym mnichem zostać, to po prostu idealne warunki do praktykowania Dhammy. Nie musisz się martwić o zdanie kolejnego egzaminu, utrzymanie w pracy, opiekowanie się rodziną, placeniem rachunków i tak dalej i tak dalej. Caly swój czas możesz poświęcić na praktykę.
Kasper pisze:Ja osobiście rozmyślałem o czymś takim ale jak ? człowiek nie znający jezyka nie mający nikogo w obcym kraju jednak ryzykuje i udaje mu sie odnaleźć drogę
W dzisiejszych czasach to nie jest wcale takie trudne (dla chcącego). W krajach Theravady istnieją klasztory dla anglojęzycznych, w Europie (i ogólnie na zachodzie) też powstają nowe klasztory no i zawsze można poświęcić trochę czasu na naukę jakiegoś języka. Taka decyzja nie jest czymś do czego można podchodzić lekko, więc czas na przygotowania w razie czego będziesz mial.
Kasper pisze:czy chcieli byście czy mieli byście odwage na taka decyzję ?
Myślę o tym czasami, ale zgadzam się z przedmówcami, że lepiej się nie śpieszyć i wchodzić w praktykę stopniowo. Jak mogę w ogóle poważnie myśleć o spędzeniu reszty życia z żebraczą miską jeżeli nawet żadnego odosobnienia jeszcze nie zaliczylem? :zonked: Za miesiąc jadę na 10 dni na kurs Vipassany, a po powrocie (jeżeli tam nie zmienię zdania) spróbuję się wprosić do któregoś z klasztorów w Anglii na trochę dluższy pobyt jako gość i wtedy zobaczymy co dalej. Wrócę tutaj, zostanę dlużej nim wrócę tutaj, albo już tam zostanę. Que sera, sera. :)
kunzang pisze:Tutaj masz odważnego -> Har-Dao
Czy tylko mnie ostatnio wewnątrzforumowe linki od Kunzanga odsylają do strony logowania?

pozdrawiam,
Ryu
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12732
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Ryuu pisze:Czy tylko mnie ostatnio wewnątrzforumowe linki od Kunzanga odsylają do strony logowania?
Nie, nie tylko Ciebie i nie mam bladego pojęcia dlaczego tak się dzieje. Z tymże, po zalogowaniu powinno pojawić się to, do czego ów link kieruje.

Pozdrawiam
:14:
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć
kunzang pisze:Witam
Ryuu pisze:Czy tylko mnie ostatnio wewnątrzforumowe linki od Kunzanga odsylają do strony logowania?
Nie, nie tylko Ciebie i nie mam bladego pojęcia dlaczego tak się dzieje. Z tymże, po zalogowaniu powinno pojawić się to, do czego ów link kieruje.
Faktycznie. Poprzednim razem przenioslo mnie na stronę glówną, ale to dlatego, że pomylilem swoje haslo.

pozdrawiam,
Ryu
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Ryuu pisze:
Kasper pisze:czy chcieli byście czy mieli byście odwage na taka decyzję ?
Myślę o tym czasami, ale zgadzam się z przedmówcami, że lepiej się nie śpieszyć i wchodzić w praktykę stopniowo. Jak mogę w ogóle poważnie myśleć o spędzeniu reszty życia z żebraczą miską jeżeli nawet żadnego odosobnienia jeszcze nie zaliczylem? :zonked: Za miesiąc jadę na 10 dni na kurs Vipassany, a po powrocie (jeżeli tam nie zmienię zdania) spróbuję się wprosić do któregoś z klasztorów w Anglii na trochę dluższy pobyt jako gość i wtedy zobaczymy co dalej. Wrócę tutaj, zostanę dlużej nim wrócę tutaj, albo już tam zostanę. Que sera, sera. :)
Cześć. I co, próbowałeś?
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć

Przede wszystkim Vipassana pokazala mi jakim n00bem wśród joginów nadal jestem i nie powinienem się rzucać zbyt pochopnie na zbyt glębokie wody. W listopadzie znowu Vipassana, a potem zobaczymy.

Do tego dochodzi sytuacja rodzinno-finansowa. Na dalszy wyjazd obecnie po prostu mnie nie stać i muszę się skupić na znalezieniu pracy i zarobieniem jakichś pieniędzy. Jak mnie będzie stać to może kiedyś sobie pojadę w ramach planów wakacyjnych. :)

pozdrawiam,
Tomek
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Aha. Umyj zatem miskę? :)
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: chaon »

O zostaniu mnichem myślałem jedynie bardzo przelotnie i pod wpływem emocji, teraz jestem przekonany o tym że nie chciałbym zostać mnichem. Wszystko co może robić mnich, może też robić świecka osoba (no chyba że ktoś chce grać pierwsze skrzypce w odprawianiu jakichś ceremonii, ale akurat na tym mi nie zależy) za to w drugą stronę to nie działa, więc przynajmniej dla mnie zostanie mnichem nie oferuje nic prócz ograniczenia możliwości.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

chaon pisze:Wszystko co może robić mnich, może też robić świecka osoba
Teoretycznie. Ale która osoba tak robi? Mnich siłą rzeczy ma mniej bodźców. Jest sam ze swoim umysłem. To chyba niebezpieczne?
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Nie wiem czy ma mniej bodźców czy więcej, na pewno ma inne. Nie zauważyłem, żeby mnisi byli generalnie lepszymi ludźmi niż reszta populacji. Zauważyłem natomiast usprawiedliwienia typu "mnisi to też ludzie, a nie święci" gdy pojawiają się jakieś doniesienia o niewłaściwym zachowaniu duchownych. Tak więc dla mnie motywacją do zostania mnichem mogłoby być jedynie zdobycie wiedzy na temat praktyk i odprawiania ceremonii, bo na tym rzeczywiście lepiej się znają, jednak na zdobyciu tejże wiedzy mi nie zależy.
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

chaon, nie wiem jakich mnichów Ty spotkałeś, ale Ci, z którymi ja miałem kontakt, byli mnichami "medytacyjnymi", czyli takimi, którzy dzięki temu, że zostali mnichami mieli mase czasu i dobre warunki żeby sobie pomedytować i było to po nich widać i czuć.
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Tzn. w jaki sposób było to po nich widać, co im ta medytacja dała?
Mnie buddyzm interesuje praktycznie wyłącznie jako wzór szlachetnej postawy etycznej bodhisattwy, do medytacji mnie nigdy nie ciągnęło i nie ciągnie.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Tzn. w jaki sposób było to po nich widać, co im ta medytacja dała?
Mnie buddyzm interesuje praktycznie wyłącznie jako wzór szlachetnej postawy etycznej bodhisattwy, do medytacji mnie nigdy nie ciągnęło i nie ciągnie.
A nie jest przypadkiem tak, że medytacja ma za zadanie ten ideał bodhisattwy wcielić w życie? Przenieść z ładnej teorii na praktykę?
Z mojej strony tak to właśnie wygląda, medytacja daje grunt, z którego potem spontanicznie wypływa praktykowanie szczodrości, pomaganie innym, zmniejszenie agresji itp.

A co do mnichów - jak dla mnie chaon, przeceniasz pozycję człowieka świeckiego. Życie mnicha jest tak skonstruowane, żeby go mniej rzeczy rozpraszało i jest ukierunkowane na praktykę. Człowiek świecki musi dopiero swoje życie ukierunkować, znaleźć czas i miejsce na to w zamęcie codziennego życia. Pod tym względem świeckim może być o wiele trudniej. Niemniej, ostatecznie ten dualizm mnich/świecki nie jest istotny.

Praktykowanie etycznej postawy i dobroci wobec innych, bez medytacji, czy chęci zrozumienia natury rzeczy, bez dążenia do oświecenia, można w sumie znaleźć we wszystkich religiach, buddyzm do tego nie jest potrzebny.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Takiej etyki jaka jest w buddyzmie nie ma w innych religiach i jeżeli chodzi o cnoty to w żadnej innej religii nie ma niczego co by się mogło równać z ideałem bodhisattwy. Nie widzę związku między medytacją a rozwijaniem szczodrości, pomagania innym, zmniejszania agresji itd. Z tego co pamiętam to medytacja bez przestrzegania wskazań prowadzi do odrodzenia się jako asura albo demon, tak więc dla mnie wskazania są nieporównywalnie bardziej istotne niż medytacja. Czytałem kiedyś tekst jakiegoś mnicha Theravady, który był kilka lat w odosobnionym klasztorze gdzie praktykował medytację i osiągał dzięki niej wspaniały sposkój, a potem musiał po coś pojechać do miasta i jak zobaczył ten cały bajzel to zrobił mu się w głowie taki chaos, że miał od razu ochotę wrócić do swojego klasztoru gdzie miałby spokój. To jest moim zdaniem główny minus życia mnicha, którego "mniej rzeczy rozprasza" - dla mnie to trochę jak uczenie się skakać na księżycu, gdzie delikwent łatwo się nauczy robić kilkudziesięciometrowe skoki, a potem wróci do rzeczywistości, na ziemię gdzie jest większa grawitacja i się okaże, że skacze tylko pół metra.
Co z tego jakie ja stany osiągnę w medytacji? Przecież ja nie będę żył w stanie medytacji, będę musiał pracować, jeździć samochodem i robić zakupy w stanie nie będącym medytacją i to w tym stanie się nie muszę nauczyć rozwiązywać problemy, a nie uciekać w medytację.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Takiej etyki jaka jest w buddyzmie nie ma w innych religiach i jeżeli chodzi o cnoty to w żadnej innej religii nie ma niczego co by się mogło równać z ideałem bodhisattwy. Nie widzę związku między medytacją a rozwijaniem szczodrości, pomagania innym, zmniejszania agresji itd. Z tego co pamiętam to medytacja bez przestrzegania wskazań prowadzi do odrodzenia się jako asura albo demon, tak więc dla mnie wskazania są nieporównywalnie bardziej istotne niż medytacja. Czytałem kiedyś tekst jakiegoś mnicha Theravady, który był kilka lat w odosobnionym klasztorze gdzie praktykował medytację i osiągał dzięki niej wspaniały sposkój, a potem musiał po coś pojechać do miasta i jak zobaczył ten cały bajzel to zrobił mu się w głowie taki chaos, że miał od razu ochotę wrócić do swojego klasztoru gdzie miałby spokój. To jest moim zdaniem główny minus życia mnicha, którego "mniej rzeczy rozprasza" - dla mnie to trochę jak uczenie się skakać na księżycu, gdzie delikwent łatwo się nauczy robić kilkudziesięciometrowe skoki, a potem wróci do rzeczywistości, na ziemię gdzie jest większa grawitacja i się okaże, że skacze tylko pół metra.
Co z tego jakie ja stany osiągnę w medytacji? Przecież ja nie będę żył w stanie medytacji, będę musiał pracować, jeździć samochodem i robić zakupy w stanie nie będącym medytacją i to w tym stanie się nie muszę nauczyć rozwiązywać problemy, a nie uciekać w medytację.
Ok, jeśli chodzi o etykę buddyzmu, to można przyznać, że owszem, stoi ona na dużo wyższym poziomie niż większość nauk z którymi się spotkałem. Czy jednak na chwilę dzisiejszą jesteś w stanie temu sprostać? Medytacja w tym pomaga.
Jak dla mnie podstawą jest to, że teoria i praktyka (pogląd i medytacja) są nierozdzielnie złączone i bez nich buddyzm nie przyniesie nic dobrego. Dla przykładu, samo praktykowanie szczodrości w oparciu tylko o jej koncepcję, a nie to co realnie płynie z twojego wnętrza, jest być może dobre dla świata, ale w gruncie rzeczy płytkie i łatwo załamie się w trudniejszej sytuacji. Centrum wzmacnia medytacja.
Przywiązanym można być do bardzo wielu rzeczy, do wyimaginowanego spokoju też. Więc jeśli ktoś utknie w tym punkcie i będzie przywiązany do swojej medytacji, to oczywistym jest, że nie będzie to ani prawdziwy spokój, ani realny rozwój. Nie jest to problem bycia mnichem, a raczej jednostek, które gdzieś tam utknęły (podobnie można utknąć zresztą jako osoba świecka) i nie za bardzo wiedzą, co trzeba zrobić dalej, żeby wyjść z tego impasu. DSSN bardzo wielokrotnie podkreślał dla przykładu, że potrzebny jest "jeszcze jeden krok" i mówił o różnych tego typu pułapkach i fiksacjach.

Generalnie, to dla mnie dziwaczna idea, że medytacja ma być jakąkolwiek ucieczką i człowiek sobie "żyje w stanie medytacji" oderwany od świata. To jest konkretne narzędzie, mające się konkretnie przekładać na życie. Naprawdę praktykowałeś zen, chaon? :89:
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12732
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
chaon pisze:(...) Co z tego jakie ja stany osiągnę w medytacji? Przecież ja nie będę żył w stanie medytacji, będę musiał pracować, jeździć samochodem i robić zakupy w stanie nie będącym medytacją i to w tym stanie się nie muszę nauczyć rozwiązywać problemy, a nie uciekać w medytację.
Rzecz w tym, że medytacja nie sprowadza się do siedzenia na macie - nie będę się tu rozpisywał, bo to nie ten dział, ale medytację /a więc działanie z poziomu stanu medytacji/ należy zintegrować ze wszystkim tym co się wydarza, zaczynając od prostych czynności jak chodzenie, przygotowywanie posiłku itd, a kończąc na pełnym namiętności sexie, czy stanie snu - tak jest w dzogczen. To co ma miejsce, gdy siedzi się na macie, powinno być zintegrowane z tym, co ma miejsce, gdy na owej macie już się nie siedzi - tak to wygląda od strony dzogczen, tak też jest w tantrach i z tego co wiem, tak też jest /bywa?/ i w zen... i w tym właśnie rzecz :) Co nie znaczy z automatu, że np wskazania, to coś mało ważnego, przeciwnie, są istotne bardzo, ponieważ bycie w stanie medytacji poza /umowną/ matą, prostym /zwłaszcza na początku/ nie jest, a zachowanie wskazań sprzyja zachowaniu właściwego stanu umysłu, który ma ułatwić wejście w stan medytacji i przebywanie w nim bez względu na okoliczności.
Ale żeby to zrozumieć, żeby to poczuć i wiedzieć w czym rzecz, to trzeba po prostu medytować siedząc na macie, co jest punktem wyjścia.

Pozdrawiam
:14:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12732
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Asti pisze:Generalnie, to dla mnie dziwaczna idea, że medytacja ma być jakąkolwiek ucieczką i człowiek sobie "żyje w stanie medytacji" oderwany od świata. (...)
To raczej nie jest dziwaczna idea - to raczej jest dość powszechna idea /odnoszę takie wrażenie/ pośród medytujących wszelkiej maści. Tak niestety bywa... popada się podczas medytacji w jakiś wzniosły stan umysłu, lub ma się przebłysk /kensho/ i uznaje się siebie za ''oświeconego'', a poprzez ten pryzmat świetnie się sobie samemu tłumaczy swe działania jako działania tego, który jest ''oświeconym'', to z jednej strony. A z drugiej strony, można osiągnąć /i przedłużyć na przestrzeń poza siedzeniem na macie/ wszelkie stany umysłu, gdy wszystko jest cool bardzo, czyli być po prostu na haju medytacyjnym /bądź pomedytacyjnym/ i lekce sobie ważyć wtedy to, co się wydarza, podchodząc do tego frywolnie i nieodpowiedzialnie. Jest to uciekaniem w medytację, a konkretniej rzekłbym, jest to uciekanie w stany umysłu, które są wynikiem medytacji - można swobodnie uciec w np stan błogości i poprzez ten pryzmat postrzegać świat nie zauważając np tego, że się kogoś krzywdzi.
Upraszczam, rzecz jasna :)

Pozdrawiam
:14:
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Chaon, mówisz o samym sednie bycia mnichem -nie tylko buddyjskim- czyli o przyjęciu ślubowań -, które de facto rozpoczynają "karierę" bycia mnicha; o nałożeniu na siebie pewnych ograniczeń, zasad i... uznaniu za prawdziwe pewnych idei/poglądów. Ślubowań ograniczających pewne sfery aktywności a punktujące inne. Ślubowań mających na celu zrealizowanie jasno określonych aspiracji, aspiracji które mnich uosabia, poprzez które staje się w pełni transparentny, ukazując swoje motywy, plany, dążenia.

W zamian za to, ludzie podzielający tego typu ideały czy po prostu poglądy - oferują mu podstawowe środki zapewniające byt materialny, dzięki którym może w pełni zrealizować te duchowe dążęnia. Jest to bardzo krucha i subtelna umowa społeczna, oparta na nieco innej zasadzie niż np. stare dobre, kapitalistyczne "coś za coś". "pieniądze/praca "( - Być może tęsknota za tego rodzaju subtelną duchową więzią pełną zdystansowanego szacunku jest jednym z powodów wiodących niektóre osoby ku stanowi mniszemu? Szacunku, którego nota bene ludzie pragną bez względu na czasy w których żyją...). Bo przecież mnich właściwie nie daje jakichś wymiernych usług, dóbr etc. w zamian swoim patronom. Mnisi mają tworzyć Sanghę i przypominać o Dhammię, podobno.

Bardzo ciekawy mechanizm ! W momencie kiedy ta umowa zostaje zachwiana, zapomniana, stracona z oczu; gdy mnisi łamią owe ideały, zasady, dążenia, owe brzemię zasad które sami na siebie nałożyli, gdy jak mówisz tłumaczą się "że są tylko ludźmi a nie świętymi" jest to tak jak gdyby chcieli powiedzieć "Nie daję rady, męczy mnie to. Kiedyś moje motywy były jasne, ale w samotności się pogubiłem".
Jest to równoznaczne z porażką i... no cóż, złamaniem owej umowy, złamaniem obietnicy, zasad... Chociaż według mnie największym problemem jest nie tyle sama porażka, ale nie zauważenie, że "coś jest nie tak". Być może ten mechanizm był dobry 2000 lat temu, a teraz - w dobie mass mediów po prostu nie funkcjonuje jak należy?

Jeśli mnich nie zauważa w porę, że coś jest nie tak zgaduje, że wtedy rośnie jego duma, rośnie ego i nawet po skandalu, nie widzi, że jest w błędzie, że się pogubił i wylądował na księżycu. Według mnie, jeśli już w to brnę, to w tym punkcie jest pewna przestrzeń między poczuciem winy, niezadowoleniem z siebie a dumnym ego dążącym do upadku. Bycie świadomym własnych niedoskonałości, bez wartościowania lepsze-gorsze.
Jeżeli motywacja zostania mnichem była z gruntu oparta na niewłaściwych, nie zupełnie czystych motywacjach, których nie udało mu się na drodze praktyki rozpoznać i -mimo wszystko- przekroczyć, wtedy jest tragedia, robią się skandale, krzywda, i tak dalej. To dosyć częste. Dziwna sprawa. Istnieje przecież coś takiego jak okres nowicjatu, gdzie można delikwenta sprawdzić.

Anyway, myślę że właśnie ta archetypowa niepisana umowa między darczyńcą a mnichem wyróżnia stan mnisi od np. Jogina, Sadhu. Mnich totalnie odizolowany od społeczeństwa zajmujący się wyłącznie medytacją to według mnie raczej jogin, a nie mnich... Arhat, z tego co czytam, nie stronił jakoś wybitnie od osób świeckich. Pouczał w sposób naturalny, brał aktywny udział w dyspucie, w dyskursie między stanem świeckim a duchowym. (Przecież sam Gautama osobiście szedł z miską do miasta. Czemu tak robił? Mógł np. kazać Sandze jeść korzonki.)
Mniemam, że w czasach Gautamy ta więź była bardziej jawna, bardziej pożyteczna, bo bardziej obecna, wpisująca się w ówczesne życie. Nie było mass mediów, tak rozbudowanej kultury czy psychologii z których dziś ludzie dowiadują się, jak być szczęśliwym. Onegdaj jak sądze, 2500 lat temu przykładowy kupiec cierpiący na depresje i egzystencjalne wrzody miał za sąsiada praktykującego który był chodzącą zachętą, nadzieją i uosobieniem dążenia do autentycznego wyzwolenia, szczęścia. In India, ofcourse. No i z którym mógł skonfrontować światopogląd, sposób życia. Pewien rodzaj archetypu mnicha, dla którego myślę, nie bardzo jest miejsce w dzisiejszym świecie. Dziś nie ma tego typu rewolucji duchowej jaka ponoć miała miejsce za czasów Gautamy. Światopoglądy są mimo wszystko dużo bardziej ujednolicone, sposób życia raczej podobny. Może za dużo tych informacji ludzie gromadzą i przez to nie wybierają żadnej "ścieżki", żadnego "sposobu bycia"? W każdym razie autentyczna więź i dialog dalej jak sądze są w cenie, jednak większość mimo wszystko bardziej ceni terapeutów i psychologów. Co z tym zrobimy?:D

Anyway, ja osobiście chciałbym kiedyś zweryfikować czy moje teorie pokrywają się z rzeczywistością, czy też są tylko stekiem bzdur.
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Nie wiem co rozumiesz przez praktykowanie zen, Asti. Byłem formalnie związany z Soto-zen, ale jeśli chodzi o medytację to przypadki mojego poddania się jej mogę policzyć na palcach rąk, bo tak jak pisałem nigdy nie miałem motywacji do tego, żeby medytować. Mając wybór między medytacją a dowiedzeniem się czegoś ciekawego zawsze wybiorę to drugie. A że zawsze jest coś ciekawego do przeczytania...

Lo'tsa'wa, dla mnie właśnie stare, dobre, kapitalistyczne podejście wydaje się właściwe. Utrzymujemy mnichów, a oni nam za to tłumaczą sutry, odprawiają ceremonie, udzielają nauk i porad w różnych problemach życiowych. Jeśli zaś tego nie robią, jeśli ani nie przyczyniają się do propagowania Dharmy, ani nie pomagają uporać się z naszymi własnymi problemami, to po co nam oni? Moje podejście do życia jest w większości utylitarne.
Do tego co napisałeś dodałbym jeszcze to, że moim zdaniem dużo zmienił druk. Kiedyś ludzie musieli polegać na Sandze, żeby mieć kontakt z Dharmą, dzisiaj są tysiące publikacji i, powiedzmy sobie szczerze, zwykłemu buddyście w zupełności wystarczy do praktyki to, co może wyczytać w książkach. Tam ma opis wskazań, ma opis wierzeń, nawet wskazówki do praktyk. Uważam, że dla większości ludzi jest całkowicie zbędne słuchanie o 10 Bhumi albo o jakichś innych zaawansowanych stanach i praktykach, bo mało kto jest w stanie wypełniać konsekwentnie 10 wskazań bodhisattwy, więc po co sobie zawracać głowę czymś bardziej wyrafinowanym jak podstawy kuleją? Czy to nie właśnie to jest jedną z przyczyn pojawiania się omawianych w tym temacie problemów? Delikwent nie ogarnął dostatecznie tego, co jest najbardziej podstawowe, ale jednocześnie trudne, a pcha się w zaawansowane praktyki, potem bierze na siebie święcenia i leci dalej po kolejnych "levelach" buddyzmu, aby po -nastu latach wywalić się na czymś tak podstawowym jak pożądanie seksualne.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Nie wiem co rozumiesz przez praktykowanie zen, Asti. Byłem formalnie związany z Soto-zen, ale jeśli chodzi o medytację to przypadki mojego poddania się jej mogę policzyć na palcach rąk,
Rozumiem tyle, że nie ma "zen bez zazen", szczególnie w szkole soto, z którą byłeś związany. Szkoły Zen to szkoły medytacji, jest to gałąź buddyzmu w której kładziony jest na nią bodaj największy nacisk, w której masę uwagi poświęcono tłumaczeniu na czym polega prawdziwe zazen (że nie jest to jedynie formalne siedzenie, a "siedzenie umysłu", które ma się rozciągać na całą dobę a nie jedynie formalną sesję) i towarzyszących praktyce pułapek (o tych odlocikach i fałszywym spokoju też się wspomina). Dziwi mnie stąd ten brak zrozumienia, czym jest medytacja w zen (i wydaje mi się, w buddyzmie generalnie) i tego czemu ma służyć.

Stąd +1 dla kunzanga, bardzo dobrze to wytłumaczył. I w tantrze i w zen i w dzogczen kładzie się nacisk na integrację.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Kunzang to dobrze wytłumaczył i takie tłumaczenia słyszałem już wcześniej, ale mnie one nie przekonują. Nie przekonują właśnie przez takie przypadkich sławnych nauczycieli, którzy zapewne mieli za sobą lata medytacji i na dodatek uczyli jej innych, a potem wychodzą na światło dzienne jakieś brudy z ich życia i albo jest zamiatanie pod dywan, albo publiczne kajanie się. Nie przekonują mnie, bo eminencje z Tybetu pomimo tego czasu spędzonego na medytacji nie mogą się dogadać kto jest Karmapą. Nie przekonują mnie, bo mistrzowie zazen z Japonii jakoś nie mieli problemu z popieraniem japońskiego militaryzmu w trakcie II WŚ. Po prostu mimo tego jak ładnie brzmi teoria, nie widzę żeby ludzie którzy medytują byli lepsi od tych, którzy nie medytują. Za to widzę różnice w jakości ludzi w zależności od tego jakim systemom etycznym hołdują.
Rozumiem Wasze pisanie, że to trzeba na własnej skórze sprawdzić, ale dopóki nikt mi nie udowodni, że medytacja robi różnicę, to będzie ona dla mnie jedynie stratą czasu i więcej niż 15 minut raz na ruski rok na nią nie poświęcę.
Sorki za offtop, chyba trzeba będzie wydzielić.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Rozumiem Wasze pisanie, że to trzeba na własnej skórze sprawdzić, ale dopóki nikt mi nie udowodni, że medytacja robi różnicę, to będzie ona dla mnie jedynie stratą czasu i więcej niż 15 minut raz na ruski rok na nią nie poświęcę.
Może spróbujesz sam sobie to udowodnić? ;)
Potrzebujesz marchewki, żeby skoczyć w głąb oceanu i nauczyć się pływać?
To że inni potonęli, nikogo nie usprawiedliwia.

To raz. Dwa, czemu nie zwróciłeś uwagi na przykłady tych, o których może mniej krzyczą media, bo są nieciekawi, a którzy swoim istnieniem udowadniają, że praktyka buddyjska jest coś warta?

Trzy, w kwestii udowadniania, że robi różnice, były i są przeprowadzane badania, które dowodzą użyteczności medytacji w wielu sferach, nie tylko na poziomie psychicznym, ale i fizycznym.

Cztery, mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie formalna praktyka i sporo codziennej medytacji, nie umiałbym z siebie wykrzesać za wiele altruizmu. Systemy etyczne systemami i tak ważniejsze, co siedzi wewnątrz. Jak jest tam chaos, jest tam gniew, są tam splamienia - co je oczyści? Koncepcja bodhisattwy ich nie oczyści. Trzeba ugrzęznąć w błocie i całkowicie się spalić w medytacji, choćby na 15 minut, żeby móc faktycznie poczuć tą różnicę.

Przepraszam za ten metaforyczny język, mam dzisiaj bardzo poetycki nastrój. :oczami:
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć

Twoja kapitalistyczna motywacja w pomaganiu mnichom w zamian za coś jest oczywiście Twoją sprawą, ale wedlug mnie calkowicie nie o to chodzi. Nie taka powinna być intencja szczodrości/dany. Danę daje się z potrzeby, ze szczodrości. Jeżeli mówimy akurat o pomaganiu mnichom to po prostu jeżeli uważasz, że bycie mnichem jest czymś szlachetnym i masz akurat pieniądze które nie są Ci potrzebne to dajesz na mnichów, bo tak jest ok. Pomagasz, bo jest dobrze pomagać, a nie aby dostać coś w zamian.

Co do medytacji to podpisuję się pod tym co napisal Kunzang. Nie wiem jak to jest z tym dzogczen, ale wedlug mnie w zen jest tak z calą pewnością. Są przecież ci ludzie, którzy pytani o to jak wygląda ich praktyka twierdzą, że oni medytują przez caly czas.

Ja bym medytacji nie nazwal uczeniem się skakania na księżycu. To jest bardziej trening na silowni przed wyjściem na boisko. W końcu liczy się to, byś mógl szybko i dlugo biegać za pilką, ale po prostu trening jest potrzebny.

Nie jest latwo zachować upekkhę i być ,,tu i teraz" w sytuacjach pelnych stresu i napięcia. Im więcej zewnętrznych, przeszkadzających bodźców tym trudniej. Dlatego siadasz do medytacji by się nauczyć tego w prostych warunkach i stopniowo nauczyć się utrzymywać ten spokój w każdej sytuacji. Dlaczego wedlug Ciebie Chaon wszyscy nauczyciele polecają medytowanie i odosobnienia? Nie masz jakiegoś zaufania do tych ludzi? Wedlug Ciebie chodzi tylko o uciekanie od problemó w blogie stany medytacyjne? Nie mówię, że nie ma ludzi, którzy tego blędu nie popelniają, ale wedlug mnie nie to jest tutaj celem. Czytając książki czy artykuly możesz poznać sporo teorii, ale spróbuj sobie posiedzieć na poduszce przez jakiś czas i możliwe, że nauczysz się czegoś o sobie samym. ;)


Korzyści i minusy pójścia w bezdomność przede wszystkim zależą od tego co uważamy za korzystne, a co za niekorzystne. Jako nie-mnich nie możesz robić wszystkiego tego co mnich. Nie możesz być wolnym od codziennego życia. Nie możesz nie martwić się o utrzymanie siebie i rodziny. Nie możesz każdego dnia poświęcać 99% swojego czasu praktykowaniu Dhammy. Natomiast oczywiście jako mnich masz wiele rzeczy, których nie możesz zrobić, ale wedlug nauk Buddy są to rzeczy nieważne, nieistotne, przeszkadzające na ścieżce rozwoju. Oczywiście możesz się z tym zgadzać, albo nie. Możesz uważać, że jesteś w stanie coś takiego zrobić, albo nie.


Nie wiem czy zainteresują Cię sutty z kanonu Pali, ale może jednak:
Samaññaphala Sutta: Owoce życia kontemplacyjnego. [DN 2]
Haliddakani Sutta [SN 22.3] (o znaczeniu życia wolnym od cywilizacji)
Kasi Bharadvaja Sutta [Sn 1.4] (czy mnisi w ogóle wykonują jakąś przydatną pracę?)
Ajaniya Sutta [A 3.94] (Co czyni mnichów godnymi szacunku)


A co do tego usprawiedliwiania mnichów. Na tym forum też często się pisze (ja też), że ,,to tylko ludzie, a nie święci," ale nie po to by ich ,,usprawiedliwiać." Po prostu taki jest fakt. Mnich to też czlowiek, a nie święty. Będąc mnichem ma dobrą okazję by stać się takim świętym, ale samo zgolenie glowy i ubranie mnisich szat nie ma magicznej mocy.

pozdrawiam,
Tomek

Ps. Lo'tsa'wa no dzisiaj wlaśnie dwa razy musialem naczynia pozmywać. :P
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

chaon pisze:leci dalej po kolejnych "levelach" buddyzmu, aby po -nastu latach wywalić się na czymś tak podstawowym jak pożądanie seksualne.
Podstawowym? Praktycznie wszystkie ludzkie istoty na różne sposoby wywalają się na tym w mniej lub bardziej spektakularny sposób, a Ty mówisz, że to coś podstawowego? To najtrudniejsze.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: booker »

chaon pisze: dopóki nikt mi nie udowodni, że medytacja robi różnicę, to będzie ona dla mnie jedynie stratą czasu i więcej niż 15 minut raz na ruski rok na nią nie poświęcę.
Jakich dowodów szukasz? Naukowych? Nie czytałem, ale najwyraźniej neurolog dr James Autin przeprowadzal eksperymenty (na sobie) Poza tym, czeka Cie jakieś 1000 naukowych artykułow w temacie :)
Science Explores Meditation's Effect on the Brain pisze: In 1998, Dr. James Austin, a neurologist, wrote the book Zen and the Brain: Toward an Understanding of Meditation and Consciousness. Several mindfulness researchers cite his book as a reason they became interested in the field. In it, Austin examines consciousness by intertwining his personal experiences with Zen meditation with explanations backed up by hard science. When he describes how meditation can "sculpt" the brain, he means it literally and figuratively.

(...)

More than 1,000 peer-reviewed scientific articles have been published on the subject of meditation. Until recently, most of them simply observed correlations between meditating and improved mood or decreased disease symptoms. (...)

http://www.npr.org/templates/story/stor ... Id=4770779
Sprawą medytacji w środowisku naukowym zajmuje się też PTM
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Igo »

Zob tez moj post z tego watku: http://forum.medytacja.net/viewtopic.ph ... rt#p128675
Igo pisze:Nic dziwnego, ze "mindfulness" ma mocny marketing i rowniez pojawia sie duzo badan naukowych, ktore maja uzasadniac jego skutecznosc.

Jednak, gdy sie blizej przyjrzec, np tutaj:
http://www.ahrq.gov/clinic/tp/medittp.htm
gdzie zamieszczono raport z metabadan: Meditation Practices for Health: State of the Research, mozna przeczytac co nastepuje:
Conclusion: Many uncertainties surround the practice of meditation. Scientific research on meditation practices does not appear to have a common theoretical perspective and is characterized by poor methodological quality. Firm conclusions on the effects of meditation practices in healthcare cannot be drawn based on the available evidence. Future research on meditation practices must be more rigorous in the design and execution of studies and in the analysis and reporting of results.
W skrocie: poki co (raport z 2007 roku) nie mozna wyciagnac konkluzywnych wnioskow na temat zastosowania medytacji w sluzbie zdrowia, na podstawie przeanalizowanych badan.

Mozna tez postawic pytanie retoryczne - jesli robienie kursow "mindfulness" jest takie dochodowe - czyz nie pojawia sie (i pojawi jeszcze) wiele badan "udowadniajacych" cuda niewidy plynace z tej praktyki ?
palijski
Posty: 7
Rejestracja: pt lip 01, 2011 17:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: palijski »

Moim zdaniem wątpliwości chaona są w pełni uzasadnione - z poziomu jego egzystencjalnego status quo. Z medytacją jest tak, jak z każdą inną ludzką aktywnością - jeśli posiadasz wrodzony talent w danym kierunku, będziesz "postępował" relatywnie łatwiej, szybciej, naturalniej. Ktoś z talentem muzycznym po kilku latach zostaje uznanym wirtuozem, ktoś tego talentu pozbawiony może nie zostać uznanym wirtuozem nigdy, mimo faktu poświęcenia wielokrotnie większej ilości czasu, wysiłku i pracy, niż ten pierwszy. Po prostu jeden coś widzi, inny tego nie dostrzega, choć się wysila. To jedna z łatwiej dostrzegalnych cech codzienności. Ów "talent" ja rozumiem, jako - najogólniej - wynik uwarunkowań karmicznych. Chyba nie ma co się przekonywać - każdy ma jakąś "naturalną" ścieżkę w tym wcieleniu - dokądś dojdzie, a dokądś pewnie nie zdoła (choć na pewno sporo zależy od determinacji - na której poziom pewnie też ma wpływ karma itp. itd.).

---
...czemu nie zwróciłeś uwagi na przykłady tych, o których może mniej krzyczą media, bo są nieciekawi, a którzy swoim istnieniem udowadniają, że praktyka buddyjska jest coś warta?
Będę bardzo wdzięczny za namiary na tych właśnie...

Moja ocena "stanu mniszego" nie jest zbyt dla tego stanu łaskawa - za dużo w tym (dla mnie) marketingu (te wzorcowo szczęśliwe uśmiechy na każdym zdjęciu - po jakimś czasie tak irytujące, że chciałoby się zapytać: Przed kim się tak gł...ku popisujesz?) Często mam wrażenie jakiegoś teatru, komedii granej dla pospólstwa (albo dla siebie samego). Ale to tylko jakieś moje intuicje. W każdym razie czasy są już nie tylko "cerebralne, korowe", ale bardzo neurotyczne, więc czego się spodziewać...
W każdym razie ktoś wyżej dobrze napisał: w którym jesteś miejscu ścieżki sprawdzisz tylko własną d...pą (eufemizm: siedzeniem).
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

A mnie się tak jednakowoż wydaje chaon, że Ty poprostu bardzo poważnie się pomyliłeś... Korzystając z prawa do komentarza se takowoż myślę, że Ty prędziuchno uciekaj z tej zaciemniającej Cię coraz bardziej Drogi, bo brniesz straszliwie i zamotujesz się coraz głębiej w pajęczą sieć ekwilibrystyki umysłowej. Wydaje się, że żonglerka słowna dla samej żonglerki służy tak zwanemu niczemu. To też parafrazując temat: "Porzuć mniszenie na rzecz Wszystkiego... innego". Bez medytacji którą tak wzgardzasz nigdy i nigdzie nie przybliżysz się do Buddyzmu nawet o tyci tyci. Będąc mnichem, czy nim nie będąc, bez medytacji nie jesteś nikim takim, kogo nazwać możnaby buddystą. Próba zrozumienia światła bez poznania ciemności jest niemożliwa. Odwrotnie takoż... Murarz który nigdy nie trzymał kielni w ręku, stolarz co to nie ma pojęcia, czym jest dłuto czy hebel, elektryk kwitujący 'wielkimi oczami' słowo voltomierz, piekarz ze szczęką w podłodze na dźwięk słowa piec chlebowy czy zaczyn, buddysta bez medytacji... Dokonanie wszystkiego w tym świecie wymaga narzędzi i wiedzy. W tym szacownym gronie, w którym ta cywilizacja dochowała się Tego Kwiatu człowieczeństwa - Oświeconego, medytacja jest podstawowym, fundamentalnym sposobem na jakikolwiek postęp w Tejże zacnej sztuce, jaką jest 'uwolnienie się' mówiąc wprost.
Poświęcanie tego tak króciutkiego czasu jakim dysponujemy w tym życiu na błądzenie w ciemnościach z takim uporem, jest czymś gorszym od czegoś, co się 'marnowaniem czasu' zowie, to wręcz zbrodnia przeciw samemu sobie.
Owego czasu Oświecony dał nam tak naprawdę nadzieję na zerwanie łańcuchów. Jeśli się neguje w tak nonszalancki sposób medytację, to proszę wyjaśnij sam sobie modus operandi jakim się szczycisz w Tej Szlachetnej Drodze ?
Mamy za mało czasu przyjaciele, by się zagłaskiwać, to też mimo mej deklaracji bycia Theravadinem, czy ogólniej - Buddystą, moja wypowiedź jest mało 'wygładzona', jest wręcz nieco Zennistyczna ;) Ale taki surowszy sposób patrzenia na siebie uwalnia człowieka z samouwielbienia, porusza go wewnątrz, otrząsa umysł z rosy śnienia na jawie. Tegoż właśne głębokiego snu, z którgo nie jest tak prosto się obudzić...
A tak BTW... "ucieczka w medytację"... Co za pomerdane pomylenie pojęć... Słowo "ucieczka" i słowo "medytacja" w takim powiązaniu...
Jestem wprost zdumiony mówiąc elokwentnie, jak w zmyślnie przekłamany sposób podkłada się w mediach informacje związane z Buddyzmem i w jak pogmatwanie pomieszany obraz rysują sobie słuchacze. Na wieść o klasztorach, które szukają wsparcia korzystając z multimediów dostaję drgawek lewego oka z półparaliżem prawej nogi! Ludzie, toż to nie fabryka grożąca zwolnieniem pracowników. Jeśli klasztorowi grozi 'upadłość' to jest cóś poważnie nie tak z systemem naboru nowiciuszy... Któż w takim razie tworzy 'narybek', któż ich przesiewa, jaki jest system utrzymania klasztoru, skoro korzysta z komercyjnych sposobów prosząc o wsparcie... Czy to już robi się biznes ? Jeśli tak, to Buddyzm tu nawet nie zagląda i trzymałbym się z daleko od takiego miejsca. Miejsca odosobnienia będą miały wkrótce pełną lodówkę i przyległe dżakuzi... No i w takich warunkach można uważać bycie mnichem jako 'romantyczne'. Nie dziwi nic. Szerokiej drogi życzę wszystkim przekonanym co do własnej wybitności.
Mi osobiście medytacja z początku pozwalała stawiać czoło bez stawiania oporu - to tak jak litania, a mam osobowość buntownika i nic na mnie nie działało. To, co mi umożliwia dziś, to już 'private'... Nie mam żadnych uprawnień do pouczania szkoleniowego, ale jako praktykujący twierdzę, że wykrajanie ze starej zacnej sztuki tego i owego, bo jest się np. leniwym czy tłumaczenie się brakiem talentu, jest prostą drogą do wyuzdania całego dzieła, jakim jest Dhamma. Do medytacji nie można mieć nastroju, jak do zabawy, dziewczyny czy gitary, do medytacji nie trzeba talentu, bo jeśli już to medytacja talenty ujawni, bo w końcu nadejdzie dzień pewny lub noc ciekawa i nie będzie już dyskusji. Nie będzie wykupienia, negocjacji, nie pomogą błagania, bicie w dzwony ani zawodzenie. Ta chwila nastąpi bez względu na nastrój, talenta, chciana czy nie. I co ? Wtedy się pojmie, z pewnością się pojmie - widziałem, ...i pozostanie straszliwy żal, że za późno, że mogłem inaczej... i łza kapnie... i koniec. No i gdzie tu miejsce na dyskusję o medytacji czy talent do niej ? Co pozostanie ?
To, o czym dyskutujemy, raczymy sobie zapominać, jakie ma znaczenie.

Pozdrawiam

... Metta ...
Awatar użytkownika
Aditya
Posty: 1115
Rejestracja: pn maja 23, 2011 21:13
Płeć: kobieta
Tradycja: buddyzm
Lokalizacja: Wonderland

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Aditya »

kunzang pisze:Witam
Kasper pisze:(...) co wy o tym myślicie czy chcieli byście czy mieli byście odwage na taka decyzję ?
Tutaj masz odważnego -> Har-Dao

Pozdrawiam
:14:
Har Dao muszę zapytać :) jaką miałeś motywację, żeby zostać mnichem i potem, żeby przestać (bo przeczytałam na sasana.pl, że już nie jesteś, tak?)? Bardzo mnie to ciekawi, gdyż sama często mam ochotę rzucić wszystko i zostać bhikkhuni :) Ale myślę, że moja motywacja nie jest dosyć dobra, bo jednak wkurzanie się na sansarę i dostrzeganie jej absurdalności to za mało, żeby wywrócić życie do góry nogami :)
Słyszałam, że w niektórych miejscach jest możliwa roczna ordynacja, wiecie może coś na ten temat?
Motylu!
Dobre myśli jak złote mlecze
wyrastają z umysłu.
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem felula

Twoje pytanie jest mi znane (można powiedzieć że mnie prześladuje, albo że ludzie się na mnie uparli - hehe). Pozwól że odpowiem nieco skrótowo.

Motywacja by stać się mnichem była prosta i oczywista - naturalna wręcz. Wyświęcenie się i życie jako bhikkhu jest bardzo dobre dla rozwoju na Ścieżce, a oczywiście motywacja była taka by wyzwolić się z cierpienia.

Po krótkim czasie dwóch lat i podróżach po wszystkich krajach Theravady, szukając miejsca dla siebie i szukając nauczyciela - nie mogąc go znaleźć zdecydowałem, że lepiej przysłużę się buddyzmowi jeśli zdejmę mnisie szaty i jeszcze trochę pobrudzę się w samsarze (dla dobra innych) wydając książki, tłumacząc i robiąc inne rzeczy przyziemne, któremu mnichowi nie przystoją (mogłem zaszyć się gdzieś w dżungli Lankijskiej i olać Polskę, ale uznałem, że jest jeszcze trochę do zrobienia). Nie ma przeciwwskazań by wyświecić się po raz drugi jak uznam, że robota w samsarze skończona i pewnie kiedyś się tak stanie. Ten moment (być może) będzie wtedy jak w Polsce wydany będzie dobry przekład MN i SN oraz powstanie jakiś ośrodek Theravady, który będzie samodzielnie się rozwijał. Wtedy odpuszczę sobie i po tym dwuletnim rekonesansie będę wiedział jak, gdzie i u kogo się wyświecić.

BTW - polecam pojechać choćby na rok i gdybyś chciała być bhikkhuni - świetny pomysł. Najlepiej jechać i nie planować na ile się jedzie, może Ci się spodoba :) A jak niezbyt, nie ma przeca klątwy nałożonej na tych co zrzucili mnisie/mniszkowe szaty. Nie byłem w Perth, ale z opowiadań i tego co czytałem/słyszałem jest to chyba najlepsze miejsce na świecie dla wyświęcenia się na mniszkę Theravadyjską. Aczkolwiek dobrze jest też zobaczyć jak sprawy się mają w tradycyjnych krajach. To znaczy, gdybyś była mężczyzną, radziłbym wyświecić się w kraju tradycyjnym, ale znając sytuację mniszek w krajach tradycyjnych jednak sugerowałbym Australię :)

Sadhu za pomysł, nawet sama myśl/chęć stania się mniszką to bardzo dobra kamma :)

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
Aditya
Posty: 1115
Rejestracja: pn maja 23, 2011 21:13
Płeć: kobieta
Tradycja: buddyzm
Lokalizacja: Wonderland

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Aditya »

Cześć,
może jakieś FAQ by się przydało? ;)
Dzięki za odpowiedź. To bardzo ładna motywacja, żeby wrócić by coś dobrego zrobić w sansarze :)
W moim przypadku najbardziej realistyczny jest pomysł z mniej więcej roczną ordynacją, i ten pomysł zresztą wraca jak bumerang :) Ale na pewno nie teraz, bo dopiero skończyłam studia i muszę się jakoś ogarnąć w sansarze, żeby ewentualnie mieć do czego wrócić.


Pozdrawiam :)
Motylu!
Dobre myśli jak złote mlecze
wyrastają z umysłu.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Har-Dao pisze:[...](mogłem zaszyć się gdzieś w dżungli Lankijskiej i olać Polskę, ale uznałem, że jest jeszcze trochę do zrobienia). Nie ma przeciwwskazań by wyświecić się po raz drugi jak uznam, że robota w samsarze skończona i pewnie kiedyś się tak stanie. Ten moment (być może) będzie wtedy jak w Polsce wydany będzie dobry przekład MN i SN oraz powstanie jakiś ośrodek Theravady, który będzie samodzielnie się rozwijał. Wtedy odpuszczę sobie i po tym dwuletnim rekonesansie będę wiedział jak, gdzie i u kogo się wyświecić.
I to jest prawdziwy Bodhisatta - działa z pożytkiem dla innych a jego działania mają namacalne korzyści dla wszystkich potrzebującej wsparcia - piszę, prawdziwy...ponieważ działa tu i teraz a nie rozmyśla o przyszłości, projektując ciągle jakieś intencje w kontekście przyszłych żywotów nie robiąc zbyt wiele tam gdzie należałoby - w czasie obecnym.

Ja także marzę o tym jednakże mam zobowiązania w stosunku do bliskich mi osób - jakiś ortodoks mógłby powiedzieć, że to mój problem a te zobowiązanie nie ma żadnego znaczenia - to prawda, podobnie jak sama egzystencja jest niekonieczna i bez znaczenia większego jako taka, będąc problemem, jednakże z drugiej strony opuszczenie ich zadałoby silny cios - szczególnie narzeczonej. To się nazywa "być w potrzasku". Ale nie jestem w nim bo odpuściłem z tym.

Wiecie zabawne...kiedyś gdy zajmowałem się doczesnością, uganiając za ulotnym szczęściem, napotykałem osoby niezbyt sprzyjające - i w tamtym momencie mógłbym odejść "w bezdomność" bez chwili zawahania (gdybym miał taką dojrzałość jak teraz). Paradoksalnie, w momencie gdy chciałem to uczynić (rok 2010, pamiętasz Piotrze nasz pierwszy kontakt?), napotkałem osobę, która zmieniła bieg wydarzeń - i jest dobra dla mnie do granic bólu, w filmach tego nie widziałem. Bardzo dziwne to jest ale nie myślę o tym.

To taki synonim Mary czy cu? Chcesz odejść to nagle góra złota i dobroci zewsząd na Ciebie spływa. A może to siła oczyszczania umysłu? LOL. Kamma działa i jest widzialna tu i teraz...z tym, że z punktu widzenia ostatecznego celu to wszystko to i tak Mara a bardziej...mój stosunek do tego i przywiązanie (czy problem z tym, że nie chcę skrzywdzić to kwestia niedorozwoju duchowego? Nie wiem. Np. z punktu Mahajany nie ale z punktu Paticcasamuppady to nie jestem pewien niczego co do tej kwestii).

Tak więc Felula...przedstawiłem wyżej swój punkt widzenia, może coś Ci da...jak malutka cegiełeczka. Tak czy siak postanowiłem jak Piotr...że będę działał świecko, przestrzgając wskazania itd. jako Upasaka - świecki wyznawca Dhammy. Bycie świeckim ma swoje duże plusy - więcej się dzieje niż w klasztorze lub lesie - i jest więcej pracy z KILESAS. Także dobitniej otoczenie nam pokazuje, na jakim poziomie oczyszczenia z KILESAS jesteśmy. To są potężne plusy.

Felula chcesz wiedzieć jaki cel na ostateczny horyzont tej egzystencji wpisałem w zakresie lokalizacji i miejsca gdzie można się udać?
-> http://nauyana.org - dowiedziałem się o tym z bloga polskiego mnicha Varapanyo Bhikku a pisał o tym miejscu tutaj: http://varapanyo.blogspot.com/2012/03/na-uyana.html (wybacz, jeśli to miejsce dotyczy tylko bhikku a nie bhikkuni...nie wnikałem w to).
- Tutaj o duchu wyrzeczenia trochu: http://varapanyo.blogspot.com/2012/03/d ... zenia.html

Podsumowując: Har-Dao "ma ducha" wyrzeczenia i jak napisał, żyje jako Upasaka ponieważ tak wyszło a motywem przewodnim jest pomoc innym. Ja także postępuję "w duchu" wyrzeczenia...ale mam "związane" ręce i zobowiązania więc postanowiłem być naprawdę dobrym dla wszystkich, szkolić się w moralnej dyscyplinie, praktykować i pomagać wszystkim braciom buddyjskim. Także chciałbym żeby był ośrodek Theravady - jestem gotów do pomocy, jak żołnierz dla kraju. Najwyżej jeśli nie będę mógł odejść w bezdomność to wesprę całym sobą ośrodek ponieważ nie widzę ciekawszych zajęć i celów w życiu poza Dhammą.

PS. Har-Dao dobrze radzi, Varapanyo to samo napisał w artykule o NaUyana...warto wyjechać na rok czasu - taka próba wstępna i sprawdzić przed ostateczną decyzją. Bo umysł przepełniony Avijja jest przebiegły jak tygrys i zwinny jak żmija. To czy to jest faktyczne Wyrzeczenie czy próba ucieczki przed problemami da tylko sprawdzenie, tak jak poradził Har-Dao, bo z wolnej stopy to wiesz...wyobrażenie o tym, że to faktyczne Wyrzeczenie może być tylko wyobrażeniem, dlatego trza sprawdzić wpierw ;)

Pozdrawiam i na spokojnie. Będzie dobrze.
Awatar użytkownika
Aditya
Posty: 1115
Rejestracja: pn maja 23, 2011 21:13
Płeć: kobieta
Tradycja: buddyzm
Lokalizacja: Wonderland

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Aditya »

podroznik28 pisze: Ja także marzę o tym jednakże mam zobowiązania w stosunku do bliskich mi osób - jakiś ortodoks mógłby powiedzieć, że to mój problem a te zobowiązanie nie ma żadnego znaczenia - to prawda, podobnie jak sama egzystencja jest niekonieczna i bez znaczenia większego jako taka, będąc problemem, jednakże z drugiej strony opuszczenie ich zadałoby silny cios - szczególnie narzeczonej. To się nazywa "być w potrzasku". Ale nie jestem w nim bo odpuściłem z tym.

A twoja narzeczona praktykuje buddyzm? Ja mam o tyle dobrze, że mój chłopak też by pojechał na mniej więcej roczną ordynację :D

Pozdrawiam :)
Motylu!
Dobre myśli jak złote mlecze
wyrastają z umysłu.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

felula pisze:
podroznik28 pisze: Ja także marzę o tym jednakże mam zobowiązania w stosunku do bliskich mi osób - jakiś ortodoks mógłby powiedzieć, że to mój problem a te zobowiązanie nie ma żadnego znaczenia - to prawda, podobnie jak sama egzystencja jest niekonieczna i bez znaczenia większego jako taka, będąc problemem, jednakże z drugiej strony opuszczenie ich zadałoby silny cios - szczególnie narzeczonej. To się nazywa "być w potrzasku". Ale nie jestem w nim bo odpuściłem z tym.

A twoja narzeczona praktykuje buddyzm? Ja mam o tyle dobrze, że mój chłopak też by pojechał na mniej więcej roczną ordynację :D No, nie bylibyśmy razem, ale w końcu to nie o to chodzi :)

Pozdrawiam :)
Wiesz co? Jeśli potrafilibyście być wstrzemięźliwi (bo ROTFL ale nie widzę innej możliwości) na tej ordynacji rocznej - to ok. Ale nie pod jednym daszkiem i w oddzieleniu. Narzeczona ma więcej dobra i mniejsze Kilesas ode mnie a nigdy nie praktykowała. Bezinteresowna dobroć do innych z niej płynie aczkolwiek potrafi pokazać pazura kiedy trzeba. Ma dobre uwarunkowania i wykazała zainteresowanie tak więc niebawem zacznę ją wprowadzać w temat i myślę i przyznaję, że szybciej będzie się rozwijała niż ja.

Pozdr.
Awatar użytkownika
Aditya
Posty: 1115
Rejestracja: pn maja 23, 2011 21:13
Płeć: kobieta
Tradycja: buddyzm
Lokalizacja: Wonderland

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Aditya »

Ale chyba nie moglibyśmy być razem, w tym samym miejscu?? :szok: Tzn są albo żeńskie albo męskie klasztory, prawda?
Motylu!
Dobre myśli jak złote mlecze
wyrastają z umysłu.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

felula pisze:Ale chyba nie moglibyśmy być razem, w tym samym miejscu?? :szok: Tzn są albo żeńskie albo męskie klasztory, prawda?
Oczywiście. Inaczej to by was przegonili chyba :D Tak napisałem pół serio pół żartem bo skąd mam wiedzieć co Ci chodzi po głowie. Ludzie różni są a osobiście nie znam :) :lowe2:
Awatar użytkownika
Aditya
Posty: 1115
Rejestracja: pn maja 23, 2011 21:13
Płeć: kobieta
Tradycja: buddyzm
Lokalizacja: Wonderland

Re: Mnisi Theravada - Porzucic wszystko i stać się mnichem .

Nieprzeczytany post autor: Aditya »

Haha, spoko :ok:

:serce:
Motylu!
Dobre myśli jak złote mlecze
wyrastają z umysłu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Theravada”