Łączenie praktyki i codziennego życia
Moderator: forum e-budda team
Łączenie praktyki i codziennego życia
Witam serdecznie,
Chciałbym podzielić się z Wami paroma moimi dylematami, i zasięgnąć opinii. Obecnie w moim codziennym życiu jest mniej buddystów, z którymi mógłbym poruszyć pewne kwestie. Po części wynika to z faktu, że - mając za sobą te pięć lat poznania Dharmy - zinternalizowałem światopogląd, czy mentalność "buddyjską" dotyczącą podejścia do pożądania, strachu, dyscypliny...nie idzie tu już nawet o dążenie do konfrontacji, polemiki...
...ale np. radzenia ludziom w problemach, w przypadku gdy widzę, że oba wyjścia, które są zwykle dostępne, jako skrajności, są błędne. Szukając jakiegoś wyjścia z problemów najbardziej szczerze powiedziałbym o praktyce, postrzegania problemów jak przysłowiowej pogody na niebie Umysłu. Tu np. przejawia się moje myślenie "po buddyjsku".
Po tym wstępie przechodzę do moich pytań, z pokorą kierowaną w stronę każdego, kto chciałby mi pomóc. U podstaw tkwi konflikt między myśleniem a nie myśleniem. Pragnę zaangażować się - życiowo, realizując marzenia - w pracę intelektualną, literacką i naukową. Pasjonuje się religioznawstwem, staram się cały czas mieć kontakt z jak sutrami, traktatami mistrzów zen. Czytam np. "Estetykę zen" gdzie zen poddaje się zintelektualizowaniu, na potrzeby naukowe.
I sama ta intelektualna czynność wzmaga moje myślenie. Obecnie, starając się uwolnić myślenie od dualizmów, sprowadzam każdą czynność do relacji pustki i formy. Wciąż ich konflikt w ludzkich problemach, wszystko rozkłada się na napięciu mocno-słabo, dobrze-źle, przytomnie-nieprzytomnie. Staram się postrzec, że ten dualizm w istocie stanowi jedno. Mój umysł, pobudzany przez literaturę stara się sięgnąć jak najdalej tej relacji. Widzę jak "pies goni własny ogon", forma okazuje się pustką, pustka - formą. Ten nieustanny taniec przemiany, i rolę karmicznego działania w tym wszystkim.
Dzisiaj rano wstałem spokojny, poczułem Pustkę w spadających płatkach śniegu...dwukrotnie w mojej "karierze" utraciłem TO przez zaniedbania w praktyce, rozdźwięk między nią a relacjami z ludźmi...chmury zasłoniły Niebo. Powiecie, że TEGO nie można utracić; jestem pewny jednak, że postrzegłem Podstawę, która parokrotnie wybuchła w moim życiu, gdy rozwiązałem koan, podczas zazen...
Widzę, że poprzez opuszczenie się w dyscyplinie tracę z tym kontakt. Obecnie po czterech miesiącach regularniejszej praktyki powoli wracam do stanu, w którym mam kontakt z takim podstawowym spokojem...
Poczułem, jakbym wrócił z długiej podróży... rozszarpywania przez dualizm, zgubienia Drogi. Powolutku zwyciężam nawyki, które mnie ograniczają, przekraczam lenistwo...lęk przed ludźmi, porażką, rozrywających pożądań...
Obecnie uczę się do egzaminów, powracam do kwestii w rodzaju dysonansu poznawczego, który daje rozruch myślom na temat tego, jak Dwa może być w Jednym, na setkach przykładów i subtelnych powiązań zjawisk. W ludziach, w naturze...
Myślenie o tym jest jak pies, który goni własny ogon, ale wciąż nie widzi, że jest psem. To zredukowana do podstawy zmienność, wszystko zaczyna się od Dwóch. Ja - Ty, Ja - Świat, wielość ja w Ja...jak powinienem postępować w równowadze, jak porozumieć się z drugą osobą.
Wszystko to jest przenikaniem pustki i formy; krąg staje się bardzo ciasny, uwaga jakby odbija się od pustki, od formy i krąży bardzo szybko. To w jakiś sposób męczące, ale przede wszystkim: to myślenia robi się więcej. I widzę różnicę między porankiem, w którym szedłem powooli po schodach z pół-uśmiechem, i jak gapiłem się na płatki śniegu, powoli opadające na biały puch...
Jest takie powiedzenie "Każdy płatek śniegu spada we właściwe miejsce"... funkcjonowanie umysłu można sprowadzić do płatków śniegu opadających w dół, miotanych przez wiatr. Wiatr jest działaniem, a pozwolić płatkowi spaść, od początku jak go zobaczyliśmy, do końca, gdy wtapia się w śnieg...to nie-działanie.
Jak pogodzić myślenie z nie-myśleniem, o to u podstaw chcę spytać. Chciałbym puścić myślenie, aby jako instrument działało, ale nie przekraczało swojej roli. Chcę patrzeć na myślenie z Pustki, zachowywać kontakt z Pustką i poprzez myślenie dążyć do harmonijnego flow w pisaniu, myśleniu, mówieniu. Flow takiego jak malarze zen przy sporządzaniu kaligrafii. Bez zawahania, właściwe myślenie.
Dlatego proszę Was o podzielenie się doświadczeniami i refleksjami (wciąż ta dwójka)...ilu z Was pracuje intelektualnie, ma kontakt z wieloma książkami i dyskursami, a jednocześnie mocno praktykuje? Jak to godzicie, jak to postrzegacie?
Kłaniam się w Dharmie
Dominik
Chciałbym podzielić się z Wami paroma moimi dylematami, i zasięgnąć opinii. Obecnie w moim codziennym życiu jest mniej buddystów, z którymi mógłbym poruszyć pewne kwestie. Po części wynika to z faktu, że - mając za sobą te pięć lat poznania Dharmy - zinternalizowałem światopogląd, czy mentalność "buddyjską" dotyczącą podejścia do pożądania, strachu, dyscypliny...nie idzie tu już nawet o dążenie do konfrontacji, polemiki...
...ale np. radzenia ludziom w problemach, w przypadku gdy widzę, że oba wyjścia, które są zwykle dostępne, jako skrajności, są błędne. Szukając jakiegoś wyjścia z problemów najbardziej szczerze powiedziałbym o praktyce, postrzegania problemów jak przysłowiowej pogody na niebie Umysłu. Tu np. przejawia się moje myślenie "po buddyjsku".
Po tym wstępie przechodzę do moich pytań, z pokorą kierowaną w stronę każdego, kto chciałby mi pomóc. U podstaw tkwi konflikt między myśleniem a nie myśleniem. Pragnę zaangażować się - życiowo, realizując marzenia - w pracę intelektualną, literacką i naukową. Pasjonuje się religioznawstwem, staram się cały czas mieć kontakt z jak sutrami, traktatami mistrzów zen. Czytam np. "Estetykę zen" gdzie zen poddaje się zintelektualizowaniu, na potrzeby naukowe.
I sama ta intelektualna czynność wzmaga moje myślenie. Obecnie, starając się uwolnić myślenie od dualizmów, sprowadzam każdą czynność do relacji pustki i formy. Wciąż ich konflikt w ludzkich problemach, wszystko rozkłada się na napięciu mocno-słabo, dobrze-źle, przytomnie-nieprzytomnie. Staram się postrzec, że ten dualizm w istocie stanowi jedno. Mój umysł, pobudzany przez literaturę stara się sięgnąć jak najdalej tej relacji. Widzę jak "pies goni własny ogon", forma okazuje się pustką, pustka - formą. Ten nieustanny taniec przemiany, i rolę karmicznego działania w tym wszystkim.
Dzisiaj rano wstałem spokojny, poczułem Pustkę w spadających płatkach śniegu...dwukrotnie w mojej "karierze" utraciłem TO przez zaniedbania w praktyce, rozdźwięk między nią a relacjami z ludźmi...chmury zasłoniły Niebo. Powiecie, że TEGO nie można utracić; jestem pewny jednak, że postrzegłem Podstawę, która parokrotnie wybuchła w moim życiu, gdy rozwiązałem koan, podczas zazen...
Widzę, że poprzez opuszczenie się w dyscyplinie tracę z tym kontakt. Obecnie po czterech miesiącach regularniejszej praktyki powoli wracam do stanu, w którym mam kontakt z takim podstawowym spokojem...
Poczułem, jakbym wrócił z długiej podróży... rozszarpywania przez dualizm, zgubienia Drogi. Powolutku zwyciężam nawyki, które mnie ograniczają, przekraczam lenistwo...lęk przed ludźmi, porażką, rozrywających pożądań...
Obecnie uczę się do egzaminów, powracam do kwestii w rodzaju dysonansu poznawczego, który daje rozruch myślom na temat tego, jak Dwa może być w Jednym, na setkach przykładów i subtelnych powiązań zjawisk. W ludziach, w naturze...
Myślenie o tym jest jak pies, który goni własny ogon, ale wciąż nie widzi, że jest psem. To zredukowana do podstawy zmienność, wszystko zaczyna się od Dwóch. Ja - Ty, Ja - Świat, wielość ja w Ja...jak powinienem postępować w równowadze, jak porozumieć się z drugą osobą.
Wszystko to jest przenikaniem pustki i formy; krąg staje się bardzo ciasny, uwaga jakby odbija się od pustki, od formy i krąży bardzo szybko. To w jakiś sposób męczące, ale przede wszystkim: to myślenia robi się więcej. I widzę różnicę między porankiem, w którym szedłem powooli po schodach z pół-uśmiechem, i jak gapiłem się na płatki śniegu, powoli opadające na biały puch...
Jest takie powiedzenie "Każdy płatek śniegu spada we właściwe miejsce"... funkcjonowanie umysłu można sprowadzić do płatków śniegu opadających w dół, miotanych przez wiatr. Wiatr jest działaniem, a pozwolić płatkowi spaść, od początku jak go zobaczyliśmy, do końca, gdy wtapia się w śnieg...to nie-działanie.
Jak pogodzić myślenie z nie-myśleniem, o to u podstaw chcę spytać. Chciałbym puścić myślenie, aby jako instrument działało, ale nie przekraczało swojej roli. Chcę patrzeć na myślenie z Pustki, zachowywać kontakt z Pustką i poprzez myślenie dążyć do harmonijnego flow w pisaniu, myśleniu, mówieniu. Flow takiego jak malarze zen przy sporządzaniu kaligrafii. Bez zawahania, właściwe myślenie.
Dlatego proszę Was o podzielenie się doświadczeniami i refleksjami (wciąż ta dwójka)...ilu z Was pracuje intelektualnie, ma kontakt z wieloma książkami i dyskursami, a jednocześnie mocno praktykuje? Jak to godzicie, jak to postrzegacie?
Kłaniam się w Dharmie
Dominik
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]
duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]
duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
- GatoNegro
- Posty: 503
- Rejestracja: śr lis 24, 2010 19:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Łączenie praktyki i codziennego życia
Witaj.
Pisałeś o Zen.
Przytoczę słowa Mistrza Zen Seung Sahn'a.
Jeśli coś robisz, rób to na 100%
Pozdrawiam.
GN
Pisałeś o Zen.
Przytoczę słowa Mistrza Zen Seung Sahn'a.
Jeśli coś robisz, rób to na 100%
Pozdrawiam.
GN
-
- Posty: 432
- Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Toruń
Re: Łączenie praktyki i codziennego życia
Mnie też wydawało się, że praca intelektualna przeszkadza w praktyce, byciu obecnym. W wakacje pracowałem fizycznie na budowie i wcale nie było łatwiej. Było to dla mnie dziwne doświadczenie, bo byłem przekonany, że praca fizyczna to proste ruchy ciała, które łatwo zintegrować z obecnością - malowanie belki, mach ręką w górę, mach ręką w dół - nic bardziej mylnego.
Więcej dupogodzin, starać się być obecnym w każdej chwili, czy to kopanie w ogródku czy czytanie książki.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości i relaksu
Więcej dupogodzin, starać się być obecnym w każdej chwili, czy to kopanie w ogródku czy czytanie książki.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości i relaksu
- Asti
- Posty: 795
- Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Hahayana
- Lokalizacja: Łódź
Re: Łączenie praktyki i codziennego życia
Problemem w moim odczuciu jest przywiązanie do myśli, a nie sama praca intelektualna.
Jeśli pozwalasz myślom odchodzić, nie jesteś na ich punkcie zafiksowany - to już dobry krok w stronę "nie-dualistycznego" myślenia, czyli takiego, które pojawia się spontanicznie we właściwym miejscu i czasie.
Jak dla mnie skupienie na tym co się robi w pełni i akceptacja swojej sytuacji (a także swoich niedoskonałości) połączone z systematycznym wyciszaniem umysłu - powinno wystarczyć. Nie wiem, czy ilość praktyki ma tu coś do rzeczy - najważniejsze jest rozluźnienie umysłu. Uwarunkowanie, że umysł może być spokojny jedynie praktykując, może być sporym ograniczeniem w doświadczaniu tego stanu "spokoju" właśnie w szarej, zagonionej codzienności. To jest dość powszechne przekonanie - jak wysiedzę tyle i tyle godzin, to z automatu będzie lepiej. Niektórzy ludzie mogą pół życia przesiedzieć, a ich umysł dalej będzie taki sztywny jak był. Nie odradzam rzecz jasna nikomu praktyki, ale wskazuję na pewien schemat myślenia, który nie pozwala zintegrować praktyki z codziennością - bo praktyka jest codziennością, niczym mniej.
Jeśli pozwalasz myślom odchodzić, nie jesteś na ich punkcie zafiksowany - to już dobry krok w stronę "nie-dualistycznego" myślenia, czyli takiego, które pojawia się spontanicznie we właściwym miejscu i czasie.
Jak dla mnie skupienie na tym co się robi w pełni i akceptacja swojej sytuacji (a także swoich niedoskonałości) połączone z systematycznym wyciszaniem umysłu - powinno wystarczyć. Nie wiem, czy ilość praktyki ma tu coś do rzeczy - najważniejsze jest rozluźnienie umysłu. Uwarunkowanie, że umysł może być spokojny jedynie praktykując, może być sporym ograniczeniem w doświadczaniu tego stanu "spokoju" właśnie w szarej, zagonionej codzienności. To jest dość powszechne przekonanie - jak wysiedzę tyle i tyle godzin, to z automatu będzie lepiej. Niektórzy ludzie mogą pół życia przesiedzieć, a ich umysł dalej będzie taki sztywny jak był. Nie odradzam rzecz jasna nikomu praktyki, ale wskazuję na pewien schemat myślenia, który nie pozwala zintegrować praktyki z codziennością - bo praktyka jest codziennością, niczym mniej.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
- Wbrzuchuwieloryba
- Posty: 59
- Rejestracja: śr paź 12, 2011 21:45
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Zen Rinzai
Re: Łączenie praktyki i codziennego życia
Cześć,
Moje trzy grosze w kwestii czytania "o buddyzmie". Na początku pochłaniałem wszystko, co zostało wydane lub do dostania w księgarniach, na Allegro, itd. Oczywiście nauczyłem się bardzo wiele, na przykład mogę teraz dyskutować na temat buddyzmu, a szczególnie zen, jeśli ktoś prosi mnie o wyjaśnienia czy ogólnie opowiedzenie o mojej tradycji. I nadal czytam, ale wybrane pozycje, szczególnie ważne lub rzadkie, o ile uda się je zdobyć.
Natomiast z punktu widzenia praktyki, po około pół roku siedzenia, czytanie pism zaczęło mi przeszkadzać. Po pierwsze dlatego, że bardzo często napotykałem na komentarze i omówienia koanów, a po drugie zbyt wiele fraz, zdań czy obrazów po prostu przechodzi "na poduszkę" i utrudnia skupienie podczas zazen.
Ostatecznie Dharma jest niezależna od pism i przekazywana poza słowami...
_/|\_
Piotr
Moje trzy grosze w kwestii czytania "o buddyzmie". Na początku pochłaniałem wszystko, co zostało wydane lub do dostania w księgarniach, na Allegro, itd. Oczywiście nauczyłem się bardzo wiele, na przykład mogę teraz dyskutować na temat buddyzmu, a szczególnie zen, jeśli ktoś prosi mnie o wyjaśnienia czy ogólnie opowiedzenie o mojej tradycji. I nadal czytam, ale wybrane pozycje, szczególnie ważne lub rzadkie, o ile uda się je zdobyć.
Natomiast z punktu widzenia praktyki, po około pół roku siedzenia, czytanie pism zaczęło mi przeszkadzać. Po pierwsze dlatego, że bardzo często napotykałem na komentarze i omówienia koanów, a po drugie zbyt wiele fraz, zdań czy obrazów po prostu przechodzi "na poduszkę" i utrudnia skupienie podczas zazen.
Ostatecznie Dharma jest niezależna od pism i przekazywana poza słowami...
_/|\_
Piotr
-
- Posty: 39
- Rejestracja: wt maja 17, 2011 12:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kagyu
Re: Łączenie praktyki i codziennego życia
Genialnie powiedzianeWbrzuchuwieloryba pisze: Ostatecznie Dharma jest niezależna od pism i przekazywana poza słowami...