Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Pancefaust
Posty: 89
Rejestracja: ndz mar 25, 2012 14:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Pancefaust »

temat przeniesiony przez kunzanga z działu ''Dharma/Dhamma''

Nie jestem oficjalnie buddystą (nie przyjąłem jeszcze schronienia) ale chcę jednak żyć w zgodzie z nauczaniem, żeby odrodzić się w lepszym wcieleniu.
Mój problem etyczny jest taki: jestem ze swoją żoną już wiele lat, kochamy się bardzo. Niestety ona ma niski poziom libido, a ja wysoki. Przez kilka lat próbowaliśmy to zmienić, zwiększyć częstotliwość seksu, ale nie udało się. Nie ma szans, że kiedykolwiek się to zmieni.
Miałem więc do wyboru: rozstać się (oboje byśmy straszliwie cierpieli), mieć seks kilka razy w miesiącu (tylko ja cierpię), albo korzystać z płatnej miłości, nic żonie nie mówiąc (nikt nie cierpi, a ja w ten sposób rekompensuję sobie braki).
Po paru latach nie wytrzymałem i zaczęło mnie nosić. Mam kilka stałych "dziewczyn" i spotykam się z nimi regularnie. Żona myśli, że jestem wierny. Na początku miałem wyrzuty sumienia, ale po dziesiątej, dwudziestej zdradzie kompletnie znikły i mogę np. skorzystać z płatnej miłości, a godzinę później iść na kolację z żoną. Zero sentymentów - nie wiedziałem nawet, że to możliwe.

Z buddyjskiego punktu widzenia złem jest cierpienie. Ja nie sprawiam mojej żonie cierpienia, sobie też nie. Czy to co robię jest zgodne z nauczaniem czy też szykuję sobie gorsze wcielenie?
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

Witaj :)
Pancefaust pisze: Miałem więc do wyboru: rozstać się (oboje byśmy straszliwie cierpieli)
uczucia mają to do siebie, że po jakimś czasie przemijają ...
być może byłoby Wam trudno na początku, ale później mielibyście szansę na stworzenie nowych, bardziej udanych związków
Pancefaust pisze:korzystać z płatnej miłości, nic żonie nie mówiąc (nikt nie cierpi, a ja w ten sposób rekompensuję sobie braki).
gdyby nikt nie cierpiał to byś nie zadawał tego pytania
Cierpisz Ty - oszukujesz żonę i musisz się z tym zmierzyć
Twierdząc, że te "stałe dziewczyny" mają się dobrze w tej sytuacji, sprowadzasz je do roli nic nie czujących istot czyli swego rodzaju robotów ...
Nawet kobiety które decydują się na płatne "związki" z pojedynczymi mężczyznami często później cierpią na syndrom stresu pourazowego ...

w każdym razie, na Twoim miejscu bardziej radziłabym się skupić na tym jak będzie wyglądało Twoje życie za 10 lat, niż zastanawiać się nad reinkarnacją ...

pozdrawiam :)
Pancefaust
Posty: 89
Rejestracja: ndz mar 25, 2012 14:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Pancefaust »

Flandra pisze:Witaj :)
uczucia mają to do siebie, że po jakimś czasie przemijają ...
być może byłoby Wam trudno na początku, ale później mielibyście szansę na stworzenie nowych, bardziej udanych związków
Zgadza się, w końcu bym się z tym pogodził. Ale nie wyobrażam sobie tego i nie jest to proste do zrobienia. Myślę, że gdybym mial do wyboru rozstanie, albo rzadki seks, wybrałbym jednak ten rzadki seks.
Flandra pisze:gdyby nikt nie cierpiał to byś nie zadawał tego pytania
Cierpisz Ty - oszukujesz żonę i musisz się z tym zmierzyć
Rzeczywiście, życie w kłamstwie nie jest komfortowe. Ale i tak pod względem emocjonalnym kosztuje mniej niż rozwód (psychologowie twierdzą, że rozwód to przeżycie emocjonalne równe śmierci współmałżonka) albo niż wstrzemięźliwość (tutaj od razu powstaje poczucie żalu, niespełnienia, itp). Jest naturalnie cena za to, co robię, ciemna strona niewierności.
Flandra pisze:Twierdząc, że te "stałe dziewczyny" mają się dobrze w tej sytuacji, sprowadzasz je do roli nic nie czujących istot czyli swego rodzaju robotów ...
Zupełnie nie masz tutaj racji. Mam do nich duży szacunek i rozumiem, kiedy mają zły dzień, nie zmuszam ich do niczego wbrew ich woli, odkładam spotkanie, kiedy np. są niewyspane (chociaż wiem, że gdybym nalegał, to i tak spotkałyby się ze mną). Poza tym to one wybrały sobie ten zawód, świadczą usługi. Pewnie gdybym przestał im płacić, miałyby do mnie żal, że pozbawiam je dochodu.
Flandra pisze:Nawet kobiety które decydują się na płatne "związki" z pojedynczymi mężczyznami często później cierpią na syndrom stresu pourazowego ...
No właśnie, prostytucja może zostawić piętno na takiej kobiecie, i ja nie chciałbym się do tego dokładać. Ale czy mogę być pewny, że przyczynię się do tego piętna? A może spotkania ze mną wspominać będą z uśmiechem? Chociaż może rozsądniej byłoby zaniechać prostytucji i po prostu znaleźć sobie normalną kochankę, która np. też nie miałaby seksu z mężem. Wtedy nie byłbym obarczony tym stresem pourazowym, bo jednak kochanka robi to dlatego, że chce. Pytanie tylko czy żeby się odrodzić dobrze, w ogóle można trwać w niewierności.
Flandra pisze:w każdym razie, na Twoim miejscu bardziej radziłabym się skupić na tym jak będzie wyglądało Twoje życie za 10 lat, niż zastanawiać się nad reinkarnacją ...
A co ma się zmienić za 10 lat? Będzie tak samo jak dzisiaj, z czasem popęd seksualny zacznie mnie z wiekiem opuszczać, i wtedy przestanę być niewierny. Ale to raczej z 20-30 lat.
Awatar użytkownika
Diamentum
Posty: 1026
Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
Płeć: kobieta
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Diamentum »

Pancefaust pisze:Z buddyjskiego punktu widzenia złem jest cierpienie. Ja nie sprawiam mojej żonie cierpienia, sobie też nie. Czy to co robię jest zgodne z nauczaniem czy też szykuję sobie gorsze wcielenie?
Hej Pancefaust,
Mam coś dla Ciebie :D Czym będziesz w następnym życiu?. Kiedy już skończysz, to nie zapomnij zrobić tego testu swojej żonie. Albo zrób tylko jej - skoro ją bardzo kochasz.
To co robisz i jak to tłumaczysz nie jest zgodne z żadnym znanym mi nauczaniem. W tej sytuacji, warto jest przyjąć Wskazania i poszukać rozwiązania w praktykach tantry dla par (choć nie jest to do końca czysto buddyjskie :89: ). Ale może w ten sposób uda Wam się odnaleźć i zamienić praktykowanie seksu na wspólne jego doświadczania, czego Wam życzę.
Pancefaust pisze:A co ma się zmienić za 10 lat? Będzie tak samo jak dzisiaj, z czasem popęd seksualny zacznie mnie z wiekiem opuszczać, i wtedy przestanę być niewierny. Ale to raczej z 20-30 lat.
Nie chcę Cię urazić, lecz spostrzegam te zdanie w taki sposób: "z czasem małpi umysł zacznie mnie z wiekiem opuszczać, i wtedy przestanę być głupi" Serio chcesz tak długo z tym czekać?

Pozdrawiam.
mzobniow
Posty: 144
Rejestracja: pt gru 13, 2013 13:39
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: mzobniow »

Hey!
Flandra pisze:uczucia mają to do siebie, że po jakimś czasie przemijają ...
To prawda ze uczucia, jak wszystko inne, nie pozostana takie same na dlugo, ale nie koniecznie musza przeminac. Moga roniwniz pozytywnie sie rozwijac stosownie do etapu zwiazku i okolicznosci. Pozytywna strona dobrze rozwinietej uwaznosci (efekt uboczny praktyki) jest wieksza, swiadoma mozliwosc ksztaltowania tego rozwoju.
Pancefaust pisze:Niestety ona ma niski poziom libido, a ja wysoki. Przez kilka lat próbowaliśmy to zmienić, zwiększyć częstotliwość seksu, ale nie udało się. Nie ma szans, że kiedykolwiek się to zmieni.
Tutaj tez uwaznosc moglaby pomoc.


:namaste:
Maciek
Pancefaust
Posty: 89
Rejestracja: ndz mar 25, 2012 14:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Pancefaust »

Hmmm... niewiele pomagają mi wasze odpowiedzi ponieważ nie skupiacie się na tym, co najważniejsze w moim pytaniu. Pozwólcie zatem, że zapytam jeszcze raz:

Czy to, co robię, kłóci się z jakimiś naukami buddyjskimi? Jeśli tak to z jakimi.
Awatar użytkownika
NorDzinSelDrun
Posty: 25
Rejestracja: czw wrz 03, 2015 16:37
Płeć: kobieta
Tradycja: Yungdrung Bön

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: NorDzinSelDrun »

Jedna sprawa, że wszyscy zgadzamy się z zasadą nietrwałości. Ona tak samo dotyczy umierania, jak i obecności czy braku libido. Nietrwałe jest też to, że ona nie cierpi z tego powodu. Prędzej czy później zacznie, ponieważ nawet nie dowiadując się nigdy o samej zdradzie, urazisz się wyrastającymi z tej postawy zaniedbaniami. To wciąż twoja żona i powinieneś dbać o jej potrzeby, nawet jeśli twierdzi, że ich nie ma. Jeśli pochłoną cię inne osoby, nie będziesz już zainteresowany nią w ogóle i z przyzwyczajenia będziesz o niej zapominał. To nie jest zbyt konstruktywna postawa w żywym związku między dwoma osobami.
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Pancefaust pisze:
Czy to, co robię, kłóci się z jakimiś naukami buddyjskimi? Jeśli tak to z jakimi.
Czołem

Tak, jeśli przyjmujesz pięć podstaw treningu, kłóci się to z trzecim wskazaniem, zobacz tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wskazania_buddyjskie

metta&peace
H-D
mzobniow
Posty: 144
Rejestracja: pt gru 13, 2013 13:39
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: mzobniow »

Hey!
Pancefaust pisze:Czy to, co robię, kłóci się z jakimiś naukami buddyjskimi? Jeśli tak to z jakimi.
Mysle ze znasz odpowiedz: wskazanie nr. 3. Nie chodzi o zone, czy te dziewczyny. Podazanie na sznurku zadz nie prowadzi do ustania cierpienia, wrecz przciwnie.

:namaste:
Maciek
Pancefaust
Posty: 89
Rejestracja: ndz mar 25, 2012 14:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Pancefaust »

Myślałem o tym 3 wskazaniu, ale jest ono dla mnie niejasne. Mówi się tam o złym prowadzeniu się. Pytanie tylko co to konkretnie znaczy. Rozumiem, że pewne potrzeby winny być zaspokajane w małżeństwie, a jeśli nie są, i szukamy ich gdzie indziej - to nie wiem czy mamy do czynienia już z rozpasaniem czy po prostu z naturalnym zachowaniem.

Z drugiej strony seks generalnie rodzi przywiązanie, więc zdaje się że nawet w małżeństwie jest niezbyt wskazany.
NorDzinSelDrun pisze:Jedna sprawa, że wszyscy zgadzamy się z zasadą nietrwałości. Ona tak samo dotyczy umierania, jak i obecności czy braku libido. Nietrwałe jest też to, że ona nie cierpi z tego powodu. Prędzej czy później zacznie, ponieważ nawet nie dowiadując się nigdy o samej zdradzie, urazisz się wyrastającymi z tej postawy zaniedbaniami. To wciąż twoja żona i powinieneś dbać o jej potrzeby, nawet jeśli twierdzi, że ich nie ma. Jeśli pochłoną cię inne osoby, nie będziesz już zainteresowany nią w ogóle i z przyzwyczajenia będziesz o niej zapominał. To nie jest zbyt konstruktywna postawa w żywym związku między dwoma osobami.
Pytanie tylko czy dopóki nie cierpi to wszystko gra, czy też należy jednak zaniechać tego seksu. A jeśli zaniechać, to czy też zaniechać seksu w małżeństwie (albo ograniczyć go tylko do celów prokreacyjnych).
Pancefaust
Posty: 89
Rejestracja: ndz mar 25, 2012 14:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Pancefaust »

.
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Jest kilka sutt mówiących o tym. Ogólnie polecam wygooglować "kāmesu-micchācāra"

http://www.dhammawiki.com/index.php?tit ... micchacara

http://sasana.pl/dobre-pytanie-dobra-odpowiedz#toc6

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

Pancefaust pisze: A co ma się zmienić za 10 lat? Będzie tak samo jak dzisiaj, z czasem popęd seksualny zacznie mnie z wiekiem opuszczać, i wtedy przestanę być niewierny. Ale to raczej z 20-30 lat.
w ciągu tych 10 lat różne rzeczy mogą się wydarzyć
Np. co się stanie, jeśli Twoja żona dowie się o Twoich "dziewczynach"? Jak duży stres wywołuje u Ciebie ukrywanie Twojego trybu życia?
Koszty - podejrzewam, ze sporo wydajesz. Policz ile wydasz w ciągu 10 lat.
Choroby - nie możesz mieć 100% pewności, że się czymś nie zarazisz (pomyśl również o żonie, którą w ten sposób narażasz)

Poza tym, "kilka stałych dziewczyn, z którymi spotykasz się regularnie" i żona to zdecydowanie więcej niż "standardowy" model ;) pt. "żona + kochanka" . Bierzesz pod uwagę, że Twoje zachowanie może nie brać się z biologii, ale z psychiki? Może w ten sposób uciekasz przed jakimiś swoimi lękami, albo smutkami? Jeśli tak, to w perspektywie 10 lat możesz wpaść w mechanizmy uzależnienia.

Buddyjska Ścieżka jest drogą środka.

Właściwy pogląd - każde działanie ma swój skutek, obecny stan rzeczy ma swoją przyczynę. Czyli zwróć uwagę na to, jakie skutki mogą mieć Twoje działania, ale także zastanów się, co (jakie działania) doprowadziło Cię do obecnego stanu rzeczy.
Właściwa intencja - to intencja działania zarówno dla dobra innych jak i swojego
Właściwa mowa - jednym z jej aspektów jest mówienie prawdy.
Właściwe działanie - działanie dla dobra innych, ale też "powstrzymywanie się od niewłaściwych zachowań seksualnych"
Właściwy wysiłek - nie poddawaj się w dążeniu do celu
Właściwa uważność - to m.in. "monitorowanie" czy obecne działania przynoszą korzyści (czasem pomimo najszczerszych intencji, nasze działania okazują się krzywdzić nas i/lub innych)
Właściwe samadhi - czyli właściwe sprawianie sobie przyjemności, np. odkrywanie przyjemności w medytacyjnym oderwaniu się od świata
Właściwe zarobkowanie - świadomość, że właściwe zarobkowanie jest częścią duchowej ścieżki, raczej nie pozwala na wspieranie niewłaściwego zarobkowania u innych ...

pozdrawiam :)
Pancefaust
Posty: 89
Rejestracja: ndz mar 25, 2012 14:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Pancefaust »

Flandraw pisze: ciągu tych 10 lat różne rzeczy mogą się wydarzyć
Np. co się stanie, jeśli Twoja żona dowie się o Twoich "dziewczynach"?
To byłoby straszne, nawet nie chcę o tym myśleć. Możliwe, że przeżyłaby poważne załamanie nerwowe, możliwe też, że zapadłaby na jakąś chorobę spowodowaną takim ogromnym stresu. Ale szanse, że się wyda, są niewielkie, chyba że zachoruję na HIV - to wtedy będę musiał i tak się przyznać.
Flandra pisze:Jak duży stres wywołuje u Ciebie ukrywanie Twojego trybu życia?
Bardzo duży. Praktycznie zawsze, kiedy moja żona zostaje sam na sam z moim komputerem (mimo że mam tam poczyszczoną historię i pozakładane hasła na wszystko) to czuję silny lęk, że może jednak coś przeoczyłem, może ona zgadnie hasło.
Flandra pisze:Koszty - podejrzewam, ze sporo wydajesz. Policz ile wydasz w ciągu 10 lat.
Ok. 30 tysięcy złotych. Kupa forsy w sumie, a i tak mam zniżki.
Flandra pisze:Choroby - nie możesz mieć 100% pewności, że się czymś nie zarazisz (pomyśl również o żonie, którą w ten sposób narażasz)
Na HIV badam się co 2 miesiące, co też wiąże się z pewnym stresem. Po każdym spotkaniu czuję subtelne zaniepokojenie, że może tym razem się czymś zaraziłem (a dużo jest chorób - na szczęście uleczalnych - którymi można się zarazić). Te dziewczyny mają po kilkuset klientów rocznie i strach pomyśleć, jakie choroby mogą w sobie nosić.
Flandra pisze:Poza tym, "kilka stałych dziewczyn, z którymi spotykasz się regularnie" i żona to zdecydowanie więcej niż "standardowy" model ;) pt. "żona + kochanka" . Bierzesz pod uwagę, że Twoje zachowanie może nie brać się z biologii, ale z psychiki? Może w ten sposób uciekasz przed jakimiś swoimi lękami, albo smutkami? Jeśli tak, to w perspektywie 10 lat możesz wpaść w mechanizmy uzależnienia.
Myślę, że bierze się to z biologii, ale nie do końca. W sumie dla zaspokojenia potrzeb biologicznych wystarczy żona i kochanka, a po co te inne kobiety? Chyba dla adrenaliny, doznania odmienności. Te doświadczenia mają silny ładunek emocjonalny i mogą powodować uzależnienie.
Flandra pisze:Właściwa mowa - jednym z jej aspektów jest mówienie prawdy.
Nie mówię prawdy, żeby nie powodować cierpienia swojego i żony, a nie żeby np. się dowartościować. Mógłbym powiedzieć prawdę - ale co by to dobrego dało?
Flandra pisze:Właściwe działanie - działanie dla dobra innych, ale też "powstrzymywanie się od niewłaściwych zachowań seksualnych"
Właściwy wysiłek - nie poddawaj się w dążeniu do celu
Właściwa uważność - to m.in. "monitorowanie" czy obecne działania przynoszą korzyści (czasem pomimo najszczerszych intencji, nasze działania okazują się krzywdzić nas i/lub innych)
Właściwe samadhi - czyli właściwe sprawianie sobie przyjemności, np. odkrywanie przyjemności w medytacyjnym oderwaniu się od świata
Właściwe zarobkowanie - świadomość, że właściwe zarobkowanie jest częścią duchowej ścieżki, raczej nie pozwala na wspieranie niewłaściwego zarobkowania u innych ...
No, w sumie ze wszystkim się zgadzam.
Z tym seksem będę musiał powoli lądować, pogodzić się z tym, że jednak będzie go mniej. Dzięki za wyczerpującą odpowiedź.
Awatar użytkownika
Aditya
Posty: 1115
Rejestracja: pn maja 23, 2011 21:13
Płeć: kobieta
Tradycja: buddyzm
Lokalizacja: Wonderland

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Aditya »

Pancefaust pisze:Myślałem o tym 3 wskazaniu, ale jest ono dla mnie niejasne. Mówi się tam o złym prowadzeniu się. Pytanie tylko co to konkretnie znaczy. Rozumiem, że pewne potrzeby winny być zaspokajane w małżeństwie, a jeśli nie są, i szukamy ich gdzie indziej - to nie wiem czy mamy do czynienia już z rozpasaniem czy po prostu z naturalnym zachowaniem.
Moim zdaniem interpretacja jest banalnie prosta: jest cierpienie - jest to niewłaściwe. A mówisz, że to nawet mogłaby być trauma dla żony, w tym momencie miewasz sam wyrzuty sumienia (albo miewałeś) - to chyba mówi samo za siebie.
Poza tym ja tak rozumiem etykę, że nie chodzi w niej o wskazania, które jak się złamie to pójdzie się do piekła. Ale o to, że to trening, który dobrze wykonywać non stop, to codzienna praktyka. A wyrzuty sumienia są przykrą trucizną zaburzającą spokój na długo.
Motylu!
Dobre myśli jak złote mlecze
wyrastają z umysłu.
Awatar użytkownika
snusmumriken90
Posty: 112
Rejestracja: pn lip 28, 2014 14:23
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Życie

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: snusmumriken90 »

"Co zrobisz drugiemu, oczekuj od niego" - Seneka

Gdyby Twoja żona sęe dowiedziała to albo skończyłaby u psychiatry albo osiągnęła oświecenie :P
"Pomiędzy bodźcem, a reakcją jest przestrzeń. W tej przestrzeni leży wolność-moc wyboru naszej odpowiedzi"
Victor E. Frankl
:sage:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

snusmumriken90 pisze:Gdyby Twoja żona sęe dowiedziała (...)
Tematem wątku jest "co będzie ze mną", a nie co z żoną. Poza tym, między jedną i drugą możliwością, które wygenerowała Twoja wyobraźnia, są jeszcze dziesiątki innych pośrednich, na przykład spakowanie walizek i wystawienie ich za drzwi. ;)


Pancefaust, moim zdaniem, pożyteczniejszym pytaniem jest pytanie: co jest z Tobą teraz? Śmierć wydarza się zawsze w jakimś "teraz". Praktyka buddyjska zmierza do tego, by owo "teraz" dla praktykującego było najkorzystniejsze z możliwych.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
snusmumriken90
Posty: 112
Rejestracja: pn lip 28, 2014 14:23
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Życie

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: snusmumriken90 »

Dobrze. Odpowiadając na pytanie autora: nikt nie wie co Cie czeka po śmierci :) może inne wcielenie, może niebo/piekło jakiegokolwiek boga, może zupełny brak istnienia i odczuwania. Nie warto myśleć o tym bo jedno jest pewne: nic nie jest pewne. Niezależna od nas sprawa więc niegodna zajmowania sie. Tu i teraz tworzysz niebo lub piekło.
"Pomiędzy bodźcem, a reakcją jest przestrzeń. W tej przestrzeni leży wolność-moc wyboru naszej odpowiedzi"
Victor E. Frankl
:sage:
Awatar użytkownika
NorDzinSelDrun
Posty: 25
Rejestracja: czw wrz 03, 2015 16:37
Płeć: kobieta
Tradycja: Yungdrung Bön

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: NorDzinSelDrun »

Zaprzestać.
Awatar użytkownika
gem
Posty: 158
Rejestracja: ndz mar 30, 2008 18:11
Płeć: mężczyzna
Tradycja: FSM
Lokalizacja: wrocław

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: gem »

snusmumriken90 pisze:Gdyby Twoja żona sęe dowiedziała to albo skończyłaby u psychiatry albo osiągnęła oświecenie :P
Fałszywa alternatywa. ;P

Można żonie zapoznać jakąś fajną laskę i żeby mieszkali razem. Tylko wtedy paradoksalnie znacznie więcej się wydaje, niż w takim układzie, jak on ma teraz, no ale coś za coś.
gem
Awatar użytkownika
snusmumriken90
Posty: 112
Rejestracja: pn lip 28, 2014 14:23
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Życie

Re: Zdradzam żonę. Co będzie ze mną po śmierci?

Nieprzeczytany post autor: snusmumriken90 »

Uogólniłem. W szczegółach tkwi tylko diabeł :-P
Przypuśćmy że przedstawia żonie nową partnerkę:
1. żona dostaje załamki i...(tu milion scenariuszy),
2. żona cierpi ale zostaje w tym układzie (ciągle z nie akceptując wewnątrz siebie) co kończy się smutnym życiem
3. Żona akceptuje rzeczywistość osiągając oświecenie :-D
Ale najpewniej to i tak by odeszła.
"Pomiędzy bodźcem, a reakcją jest przestrzeń. W tej przestrzeni leży wolność-moc wyboru naszej odpowiedzi"
Victor E. Frankl
:sage:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”