Iluzja
Moderator: forum e-budda team
Iluzja
Cześć,
Jakiś czas temu, przeglądając forum trafiłem na dyskusję o tym, czy świat „jest iluzją”, czy może raczej „jest jak iluzja”. Niestety, nie mogę teraz znaleźć tego wątku. Czy może ktoś mógłby podzielić się swoimi spostrzeżeniami na ten temat?
Budda mówi w Sutrze Diamentowej, że żyjące istoty nie istnieją, są tylko zwane żyjącymi istotami. Jak to rozumieć?
Moje obecne rozważania są takie: świat jest tworem umysłu, poznajemy go przy pomocy różnych świadomości. Nie istnieje poznający (obserwujący), jedynie właściwości umysłu, które odpowiadają za widzenie, dotyk itp. Zatem obserwując łóżko, widzimy kształt, możemy dotknąć drewna.
Iluzją jest dla mnie to, że wszystko to odbywa się wewnątrz naszego ograniczonego umysłu, więc nie mamy możliwości stwierdzić, czy to łóżko na pewno tam jest i czy na pewno ma taką barwę, jaką widzimy. Nie wiemy też, gdzie ono jest. Ale w momencie, gdy pojawi się kilka innych osób, które widzą to samo łóżko i wszyscy zgadzają się co do tego, że ono tam jest i jest np. brązowe – to nie ulega wątpliwości, że coś jednak istnieje. Np. możemy się o to uderzyć itd. Zatem ewentualne słowa Buddy o tym, że łóżko nie istnieje, należy rozumieć w przenosi?
A więc, świat nie jest do końca iluzją, jedynie ją przypomina? Bo materialne obiekty są w jakimś sensie rzeczywiste?
Mam nadzieję, że wyraziłem swoje wątpliwości w sposób zrozumiały.
Jakiś czas temu, przeglądając forum trafiłem na dyskusję o tym, czy świat „jest iluzją”, czy może raczej „jest jak iluzja”. Niestety, nie mogę teraz znaleźć tego wątku. Czy może ktoś mógłby podzielić się swoimi spostrzeżeniami na ten temat?
Budda mówi w Sutrze Diamentowej, że żyjące istoty nie istnieją, są tylko zwane żyjącymi istotami. Jak to rozumieć?
Moje obecne rozważania są takie: świat jest tworem umysłu, poznajemy go przy pomocy różnych świadomości. Nie istnieje poznający (obserwujący), jedynie właściwości umysłu, które odpowiadają za widzenie, dotyk itp. Zatem obserwując łóżko, widzimy kształt, możemy dotknąć drewna.
Iluzją jest dla mnie to, że wszystko to odbywa się wewnątrz naszego ograniczonego umysłu, więc nie mamy możliwości stwierdzić, czy to łóżko na pewno tam jest i czy na pewno ma taką barwę, jaką widzimy. Nie wiemy też, gdzie ono jest. Ale w momencie, gdy pojawi się kilka innych osób, które widzą to samo łóżko i wszyscy zgadzają się co do tego, że ono tam jest i jest np. brązowe – to nie ulega wątpliwości, że coś jednak istnieje. Np. możemy się o to uderzyć itd. Zatem ewentualne słowa Buddy o tym, że łóżko nie istnieje, należy rozumieć w przenosi?
A więc, świat nie jest do końca iluzją, jedynie ją przypomina? Bo materialne obiekty są w jakimś sensie rzeczywiste?
Mam nadzieję, że wyraziłem swoje wątpliwości w sposób zrozumiały.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Iluzja
Czołem
Problem ontologii może doprowadzić do solipsyzmu, stąd Buddha nie zajmował się tym czy coś jest lub nie jest.
H-D
Problem ontologii może doprowadzić do solipsyzmu, stąd Buddha nie zajmował się tym czy coś jest lub nie jest.
Forma przypomina zlepek piany,
uczucie przypomina bąbel na wodzie,
percepcja przypomina miraż,
formacja umysłowa przypomina pustą wewnątrz łodygę,
a świadomość przypomina sztuczkę magiczną.
Pheṇapiṇḍūpama Sutta (SN.22.095 – Mowa o zlepku piany)
metta&peace[Dhp.170] Jeśli ktoś widzi tylko bąble puste,
dostrzega, że to jeno fatamorgana -
kto tak odbiera to co „rzeczywiste”,
nie wypatrzy go władca umierania.
H-D
Re: Iluzja
Budda się tym nie zajmował? A to?
"Wszystko posiadające formę jest nierzeczywiste. Jeśli nierzeczywistość wszystkich form jest zobaczona, Tathagata zostaje rozpoznany."
Czyli solipsyzm jest z punktu widzenia buddyzmu poglądem błędnym czy też buddyzm "nie ma zdania" w tej kwestii?
Dziękuję za poprzednią odpowiedź, ale może da się to jakoś prościej wytłumaczyć, żebym był pewien, że dobrze rozumiem? Chodzi o to, że wszelka forma jest pusta w swej naturze?
"Wszystko posiadające formę jest nierzeczywiste. Jeśli nierzeczywistość wszystkich form jest zobaczona, Tathagata zostaje rozpoznany."
Czyli solipsyzm jest z punktu widzenia buddyzmu poglądem błędnym czy też buddyzm "nie ma zdania" w tej kwestii?
Dziękuję za poprzednią odpowiedź, ale może da się to jakoś prościej wytłumaczyć, żebym był pewien, że dobrze rozumiem? Chodzi o to, że wszelka forma jest pusta w swej naturze?
- gem
- Posty: 158
- Rejestracja: ndz mar 30, 2008 18:11
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: FSM
- Lokalizacja: wrocław
Re: Iluzja
Chodzi o to, że jest nieistotna z pewnego punktu widzenia. To znaczy, że trwałe istnienie i kompletny brak są tylko skrajnymi poglądami, a nie prawdziwą (ostateczną) rzeczywistością. Istnieją jako produkt przeświadczeń, których źródłem są przywiązanie i awersja – tendencje umysłu do chwytania tego co przyjemne i separowania się od tego co nieprzyjemne.
W codziennym życiu te tendencje nawet się i przydają, ale jednocześnie nie opowiadają prawdziwej historii tego, jakimi rzeczy są. Chodzi o to, że zjawiska są zjawiskami, to znaczy, że ani istnieją, ani nie istnieją obiektywnie, ponieważ tworzy je umysł, który również nie jest trwale i niezależnie istniejący. Umysł nie jest pustką, ale ma naturę pustki (i przejrzystości).
W codziennym życiu te tendencje nawet się i przydają, ale jednocześnie nie opowiadają prawdziwej historii tego, jakimi rzeczy są. Chodzi o to, że zjawiska są zjawiskami, to znaczy, że ani istnieją, ani nie istnieją obiektywnie, ponieważ tworzy je umysł, który również nie jest trwale i niezależnie istniejący. Umysł nie jest pustką, ale ma naturę pustki (i przejrzystości).
III Karmapa Rangdziung Dordże pisze:Zjawiska nie powstają z siebie samych, ani z czegoś innego, ani z obu, ani bezprzyczynowo. Powstają one przez powiązane warunki i są w esencji puste od samoistnienia.
gem
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Iluzja
Moim zdaniem te teorie nie są do niczego potrzebne początkującemu i tylko mogą wprowadzić pomieszanie. Nic nie daje, ze intelektualnie stwierdzimy, ze nie istniejmy i jesteśmy jednym. To należy doświadczyć na głębszym poziomie. A do tego służy praktyka. Niektóre nauki Budda dawał zależnie od poziomu tego doświadczenia.
Re: Iluzja
Jak rozumiem wypowiedź tego Karmapy, chodzi o to, że nic nie istnieje niezależnie, samo w sobie? Ale czy świadomość tego faktu cokolwiek zmienia, skoro naturą umysłu zawsze będzie lgnięcie lub niechęć? Czy można jakoś zatrzymać te procesy w umyśle czy też nie?
Do mebli natomiast nie jestem ani przywiązany, ani nie. Chciałbym tylko wiedzieć czy one istnieją.
Weźmy iluzję 'ja' - podczas praktyki ją dostrzegam, jakiś czas po - już nie. Zatem skąd wiedzieć, który stan jest prawdziwy? Czy nie powinno się pozostawiać wszystkiego w stanie naturalnym?
Aha, jedyną praktyką, jaką stosuję jest praktyka koncentracji.
Do mebli natomiast nie jestem ani przywiązany, ani nie. Chciałbym tylko wiedzieć czy one istnieją.
Skoro już pojawił się temat praktyki, to dopowiem, że różnych stanów o większej i mniejszej przejrzystości doświadczałem, jednak ich efekt zawsze był chwilowy. Jak sprawić, by stan przejrzystości umysłu był permanentny? Poza tymi stanami 99% mojego życia to depresja i jeden wielki bezsens. Więc wychodzi na to, że wstając rano musiałbym od razu rozpoczynać praktykę i w zasadzie nie robić nic innego poza nią...Rafus pisze:To należy doświadczyć na głębszym poziomie. A do tego służy praktyka.
Weźmy iluzję 'ja' - podczas praktyki ją dostrzegam, jakiś czas po - już nie. Zatem skąd wiedzieć, który stan jest prawdziwy? Czy nie powinno się pozostawiać wszystkiego w stanie naturalnym?
Aha, jedyną praktyką, jaką stosuję jest praktyka koncentracji.
- gem
- Posty: 158
- Rejestracja: ndz mar 30, 2008 18:11
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: FSM
- Lokalizacja: wrocław
Re: Iluzja
Pamięć doświadczenia tego faktu może motywować do zmiany na zasadzie tęsknoty za powiązaną ulgą. Świadomość tego faktu sprawia, że w danym momencie lgnięcie i niechęć są nieobecne, a nawet gdyby były, to nie byłoby z nimi identyfikacji. Natomiast często doświadczana sprawia, że lgnięcie i niechęć stają się krótkotrwałe tak bardzo, że nie rządzą zachowaniem czy nie przytrzymują nastroju – nie pogarsza się.Sen pisze:Jak rozumiem wypowiedź tego Karmapy, chodzi o to, że nic nie istnieje niezależnie, samo w sobie? Ale czy świadomość tego faktu cokolwiek zmienia, skoro naturą umysłu zawsze będzie lgnięcie lub niechęć?
Nie można wolicjonalnie, bo są efektem rozpoznania (rozpoznawania), tzn. gruntownej zmiany perspektywy.Sen pisze:Czy można jakoś zatrzymać te procesy w umyśle czy też nie?
Pragnienie i awersja to był niedbały przykład. Tzw. trzy trucizny to pragnienie, awersja i niewiedza. Ale nawet, gdyby były tylko dwie, to można powiedzieć, że pytanie o istnienie mebli jest przywiązaniem do myślenia. Z drugiej strony można użyć tego przywiązania do zniszczenia przywiązania przez właściwe pytania, które powodują, że umysł się zawiesza.Sen pisze:Do mebli natomiast nie jestem ani przywiązany, ani nie. Chciałbym tylko wiedzieć czy one istnieją.
Z trzeciej strony meble przecież istnieją – ich funkcją nie jest to, żeby się pytać o ich istnienie, ale żeby na nich siedzieć czy stawiać coś, albo coś w nich zamykać i poza tą dla nas służbą nie powinno nas obchodzić coś więcej na temat mebli. Jest bardzo praktycznym poglądem zakładać, że meble istnieją, tak samo jak to, że np. zupa na talerzu istnieje. Gdyby ktoś się za bardzo pytał o naturę zupy zamiast ją zjeść, to byłby kłopot. Można konwencjonalnie akceptować fakt, że dla nas zjawiska są rzeczywiste. Proces przemiany w wyniku praktyki tak samo zachodzi u tego, kto się tym przejmuje, jak i u tego, kto "wierzy" w trwałe istnienie rzeczy. Ten drugi ma po prostu więcej energii na inne rzeczy, bo mniej rozmyśla. Jeśli można się rozluźnić i mniej rozmyślać, to okej, ale jeśli mamy taki charakter, że nie, no to wtedy może warto jakiegoś zenu spróbować, gdzie się używa trucizny jako lekarstwa.
Gdyby taki był, to byłby niemożliwy do wyróżnienia do nieprzejrzystego, więc nie dałoby się go wskazać. Może już taki jest, a nie możesz go wyróżnić, bo się przyzwyczaiłeś? Tu tak samo jak w poprzedniej kwestii: nie da się wolicjonalnie.Sen pisze:Jak sprawić, by stan przejrzystości umysłu był permanentny?
Od zbyt intensywnej praktyki jednego rodzaju też można deprechy dostać. Karmapa Trinley Thaye Dorje porównuje praktykę do diety: nie można zjeść jutrzejszej diety dziś i zrobić normę na zapas, bo efekt będzie odwrotny. Nie będzie też efektu, gdy się dietę robi co parę dni. 5 czy 10 minut dziennie praktyki jest lepsze niż 10 godzin raz na tydzień czy raz na miesiąc.Sen pisze:Poza tymi stanami 99% mojego życia to depresja i jeden wielki bezsens. Więc wychodzi na to, że wstając rano musiałbym od razu rozpoczynać praktykę i w zasadzie nie robić nic innego poza nią...
Zrób tak, żeby być zadowolonym konwencjonalnie, przez przyjmowanie schronienia we w miarę stabilnych rzeczach, w ludziach na których możesz polegać i którzy Cię lubią, w rozwijaniu zainteresowań, zabawie, kontakcie z naturą. Są buddyjskie metody, które ułatwiają gromadzenie pozytywnych doświadczeń, tzn. pracują z wymiarem bardziej serdecznym niż mądrościowym, np. medytacja metta i cztery niezmierzoności, praktyka dawania i brania (Tonglen), śpiewy, pokłony, ceremonie. No i też mniej buddyksie: chodzenie na spotkania z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, raczenie się dobrym i smacznym jedzeniem, pomaganie innym w drobnych sprawach, robienie czegoś na świeżym powietrzu, wysypianie się, mało wymagająca praca. One są tak samo ważne jak medytacje.
Łatwo jest puszczać coś (odczepiać się od czegoś), gdy ma się do tego polubowny, akceptujący stosunek. Trudniej, gdy relacja jest smutna, a już całkiem ciężko, gdy coś powoduje w nas wrogi lub nerwowy nastrój (np. z powodu zranienia albo deficytu, gdy jest klincz pt. "jak porzucić coś, czego się w pełni nie doświadczyło"). Możliwe to jest, tylko dłużej zajmuje.
To nie ma takiego wielkiego znaczenia. Ci, którzy nie mają takich wątpliwości mają taką podobne efekty praktyki jak ci, którzy mają takie wątpliwości.Sen pisze:Weźmy iluzję 'ja' - podczas praktyki ją dostrzegam, jakiś czas po - już nie. Zatem skąd wiedzieć, który stan jest prawdziwy? Czy nie powinno się pozostawiać wszystkiego w stanie naturalnym?
gem
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Iluzja
Witajcie,
Przyłączę się do rozmowy.
1. Kilka osób opisuje to samo łózko umieszczone gdzieś w pokoju. Pierwsza osoba - łózko stoi po środku, jest brązowe. Druga - łóżko stoi z prawej, jest czarne. Trzecia - łóżko stoi po lewej, jest w kolorze wenge, itd. Osoby te wstają, podchodzą do łóżka. Kontakt, uderzenie, bum.
2. Ten sam pokój. Łóżko. Brak światła, nic kompletnie nie widać. Osoba błądzi w ciemności. Mając świadomość, że gdzieś tu jest łóżko, tworzy jego różne lokacje, tworzy łózka. Prędzej czy później natknie się na te prawdziwe. Kontakt, uderzenie, bum.
3. Pokój. Osoba patrzy na łózko. Przypominając sobie wszelkie nauki, wierzenia i inne matrixy myśli 'łózko nie istnieje'. Podchodzi do niego - kontakt, uderzenie, bum.
Kontakt uderzenie, bum - na taki sposób łózko istnieje. Wszystko inne jest iluzją istnienie/nieistnienia łózka mającą swój początek w umyśle. Kiedy odnajdzie się ten początek, w takim rozumieniu, łózko znika. Element łózka jest dość łatwym obiektem, podobnie jak ból spowodowany uderzeniem - trwa tyle ile boli. Analogicznie, przyjemność jest na tyle na ile istnieje źródło przyjemności. Wszelkie odchylenia od źródła, nadinterpretacje, wszystko to co sobie umysł dopowiada stwarzają iluzję do sytuacji. I dalej - na podstawie iluzji do sytuacji powstają nasze upodobania, opinie, prawdy. Drabiną dla tego wszystkiego są słowa, które definiują myśli, myśli definiują osobowość, osobowość umysł, a umysł - świadomość. Teraz wystarczy odciąć w odpowiednim miejscu by iluzja się posypała. To tak na tę chwilę.
Na inne pytania Gem już udzielił odpowiedzi. Ja od siebie dodam, że lgnięcie i niechęć da radę wyciszyć i uwidocznić tzn. człowiek staje się bardziej świadomy tych procesów - coś na zasadzie wiem że lgnę. Natomiast w odwrotną stronę (wiem, że nie lgnę) się nie da Aczkolwiek pojawiać się mogą momenty zaskakiwania samego siebie, w taki pozytywny sposób. Lecz są to tylko chwile, przebłyski, 'sprawdzanie się' bo nic permanentnego z punku widzenia obserwatora powstać nie powinno. Dotyczy to również samego obserwatora.
Pozdrawiam serdecznie
Przyłączę się do rozmowy.
Takie scenki przyszły mi do głowy:Sen pisze:Ale w momencie, gdy pojawi się kilka innych osób, które widzą to samo łóżko i wszyscy zgadzają się co do tego, że ono tam jest i jest np. brązowe – to nie ulega wątpliwości, że coś jednak istnieje. Np. możemy się o to uderzyć itd. Zatem ewentualne słowa Buddy o tym, że łóżko nie istnieje, należy rozumieć w przenosi?
1. Kilka osób opisuje to samo łózko umieszczone gdzieś w pokoju. Pierwsza osoba - łózko stoi po środku, jest brązowe. Druga - łóżko stoi z prawej, jest czarne. Trzecia - łóżko stoi po lewej, jest w kolorze wenge, itd. Osoby te wstają, podchodzą do łóżka. Kontakt, uderzenie, bum.
2. Ten sam pokój. Łóżko. Brak światła, nic kompletnie nie widać. Osoba błądzi w ciemności. Mając świadomość, że gdzieś tu jest łóżko, tworzy jego różne lokacje, tworzy łózka. Prędzej czy później natknie się na te prawdziwe. Kontakt, uderzenie, bum.
3. Pokój. Osoba patrzy na łózko. Przypominając sobie wszelkie nauki, wierzenia i inne matrixy myśli 'łózko nie istnieje'. Podchodzi do niego - kontakt, uderzenie, bum.
Kontakt uderzenie, bum - na taki sposób łózko istnieje. Wszystko inne jest iluzją istnienie/nieistnienia łózka mającą swój początek w umyśle. Kiedy odnajdzie się ten początek, w takim rozumieniu, łózko znika. Element łózka jest dość łatwym obiektem, podobnie jak ból spowodowany uderzeniem - trwa tyle ile boli. Analogicznie, przyjemność jest na tyle na ile istnieje źródło przyjemności. Wszelkie odchylenia od źródła, nadinterpretacje, wszystko to co sobie umysł dopowiada stwarzają iluzję do sytuacji. I dalej - na podstawie iluzji do sytuacji powstają nasze upodobania, opinie, prawdy. Drabiną dla tego wszystkiego są słowa, które definiują myśli, myśli definiują osobowość, osobowość umysł, a umysł - świadomość. Teraz wystarczy odciąć w odpowiednim miejscu by iluzja się posypała. To tak na tę chwilę.
Na inne pytania Gem już udzielił odpowiedzi. Ja od siebie dodam, że lgnięcie i niechęć da radę wyciszyć i uwidocznić tzn. człowiek staje się bardziej świadomy tych procesów - coś na zasadzie wiem że lgnę. Natomiast w odwrotną stronę (wiem, że nie lgnę) się nie da Aczkolwiek pojawiać się mogą momenty zaskakiwania samego siebie, w taki pozytywny sposób. Lecz są to tylko chwile, przebłyski, 'sprawdzanie się' bo nic permanentnego z punku widzenia obserwatora powstać nie powinno. Dotyczy to również samego obserwatora.
Ten stan obecności jest prawdziwy. Ooo właśnie ten Wiem, że nie o to pytasz, lecz inaczej się nie da. Jeśli przyjmiemy jakiś stan za prawdziwy to już będzie to lgnięciem do iluzji. Stan prawdziwy doświadcza się z chwili na chwilę, bez względu na to czy medytujemy czy biegamy. Podczas medytacji jesteśmy po prostu bardziej oczyszczeni z przeszkadzających tworów, stąd też udaje się nam dostrzec więcej. Nie wiem co miałeś na myśli wspominając o 99%, lecz z własnego doświadczenia pisząc, unikam medytacji mając doły emocjonalne czy jakiegoś innego rodzaju natręctwa. Wolę w tym dniu odpuścić i zrobić coś co sprawia radochę, czyli np. z pełną akceptacją i przyzwoleniem zeżreć sama cały kubeł lodów. I się nie podzielić. Chodzi o to żeby nie zacząć spostrzegać medytacji jako jakiejś formy ucieczki, a mamy do tego skłonności.Sen pisze:Weźmy iluzję 'ja' - podczas praktyki ją dostrzegam, jakiś czas po - już nie. Zatem skąd wiedzieć, który stan jest prawdziwy? Czy nie powinno się pozostawiać wszystkiego w stanie naturalnym?
Pozdrawiam serdecznie
Re: Iluzja
Trucizny jako lekarstwa? Gdzie znajdę coś więcej na ten temat?gem pisze:może warto jakiegoś zenu spróbować, gdzie się używa trucizny jako lekarstwa.
Akurat na dłuższą metę nie ma rzeczy, które mnie zadowalają, nie mam też zainteresowań, chyba, że coś sobie wmówię. W zasadzie sam proces egzystencji jawi mi się jako nużący, nierozerwalnie związany z bólem ograniczeń, brakiem wolności itp.gem pisze:Zrób tak, żeby być zadowolonym konwencjonalnie, przez przyjmowanie schronienia we w miarę stabilnych rzeczach, w ludziach na których możesz polegać i którzy Cię lubią, w rozwijaniu zainteresowań, zabawie, kontakcie z naturą.
A dlaczego nie przyszła Ci do głowy najbardziej typowa scenka, to znaczy kilka osób widzi łóżko i jednogłośnie stwierdza, że jest brązowe i na środku pokoju? Wówczas prawda o istnieniu łóżka jest jakby potwierdzona przez kilka odrębnych świadomości, co chyba dowodzi, że łóżko jest rzeczywiste?Diamentum pisze:Takie scenki przyszły mi do głowy:
1. Kilka osób opisuje to samo łózko umieszczone gdzieś w pokoju. Pierwsza osoba - łózko stoi po środku, jest brązowe. Druga - łóżko stoi z prawej, jest czarne. Trzecia - łóżko stoi po lewej, jest w kolorze wenge, itd. Osoby te wstają, podchodzą do łóżka. Kontakt, uderzenie, bum.
2. Ten sam pokój. Łóżko. Brak światła, nic kompletnie nie widać. Osoba błądzi w ciemności. Mając świadomość, że gdzieś tu jest łóżko, tworzy jego różne lokacje, tworzy łózka. Prędzej czy później natknie się na te prawdziwe. Kontakt, uderzenie, bum.
3. Pokój. Osoba patrzy na łózko. Przypominając sobie wszelkie nauki, wierzenia i inne matrixy myśli 'łózko nie istnieje'. Podchodzi do niego - kontakt, uderzenie, bum.
W jakim miejscu?Diamentum pisze:Teraz wystarczy odciąć w odpowiednim miejscu by iluzja się posypała. To tak na tę chwilę.
No właśnie ja nie mam takiej rzeczy…Diamentum pisze:Wolę w tym dniu odpuścić i zrobić coś co sprawia radochę, czyli np. z pełną akceptacją i przyzwoleniem zeżreć sama cały kubeł lodów.
Skoro stan obecności „ja” jest prawdziwy, to po co medytować? Czy medytacja nie powinna być dążeniem, do odbierania rzeczy w sposób jak najbardziej obiektywny?Diamentum pisze:Ten stan obecności jest prawdziwy.
- karuna
- Posty: 1227
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Iluzja
Myślę, że to jakaś przenośnia. Jako, że Zen w moim mniemaniu zajmuje się tylko umysłem, tu i teraz. Czy też stanem umysłu, gdzie trzy czasy zanikają, dochodzi do wygaśnięcia.Sen pisze:gem napisał(a):
może warto jakiegoś zenu spróbować, gdzie się używa trucizny jako lekarstwa.
Trucizny jako lekarstwa? Gdzie znajdę coś więcej na ten temat?
Bardziej mi się to kojarzy z antidotum na truciznę negatywności. Ale przecież nikt nie będzie wskakiwał do piekła, żeby się uratować!
Też tak myślę. Jak mówi Budda w Sutrze Diamentowej, to mówi tak, gdyż nazwa "człowiek" jest tylko nazwą. Jak też mówi Budda o uczniach:Sen pisze:A więc, świat nie jest do końca iluzją, jedynie ją przypomina? Bo materialne obiekty są w jakimś sensie rzeczywiste?
(...) they ought not to conceive within their minds any arbitrary conceptions whatsoever.
Tłumaczenie: (...) nie powinni w ogóle utrzymywać w swoich umysłach jakichkolwiek arbitralnych koncepcji.
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- kunzang
- Admin
- Posty: 12732
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Iluzja
Witaj
Pozdrawiam
Będę.karuna pisze:Ale przecież nikt nie będzie wskakiwał do piekła, żeby się uratować!
Pozdrawiam
- karuna
- Posty: 1227
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Iluzja
Mam nadzieję, że to rozumiem.kunzang pisze: karuna napisał(a):
Ale przecież nikt nie będzie wskakiwał do piekła, żeby się uratować!
Będę.
Jedyne co dodam do swojej wypowiedzi to, że to raczej nie ma sensu... Zależy za jaką filozofią stoi ten skok. Chyba taki skok to też jakaś iluzja (jeśli chodzi o ten temat).
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Iluzja
Dowodzić można na wiele sposobów, lecz czy to czegoś dowodzi. Ogień nie jest gorący dlatego, że każdy tak mówi albo że fizyka wykazuje takie jego właściwości - jest gorący kiedy włoży się do niego palec. I tyle w temacie Hm. Inaczej. Rzeczywistość łózka nie określają inne świadomości (ich twory myślowe na temat łózka). Jego rzeczywistość z mojego punktu widzenia istnieje w określeniu do mojego ciała, które na nim leży. I nie muszę mieć świadomości tego, że to łózko istnieje by ciało weszło z nim w rzeczywisty kontakt. Piszę 'rzeczywisty' lecz podobnie jak inne abstrakcyjne określenia jak prawda obiektywizm tak na dobrą sprawę nie istnieją w takim ogólnie przyjętym rozumowaniu. Sęk w tym by nie iść utartym szlakiem rozumowania i dać sobie szansę na spojrzenie na pewne rzeczy całkiem od nowa. Zapytać a co jeśli obiektywizm nie istnieje a moja prawda jest tylko moją iluzją prawdy. I szukać swojej odpowiedzi podpierając się naukami z buddyjskiej biblioteczkiSen pisze:A dlaczego nie przyszła Ci do głowy najbardziej typowa scenka, to znaczy kilka osób widzi łóżko i jednogłośnie stwierdza, że jest brązowe i na środku pokoju? Wówczas prawda o istnieniu łóżka jest jakby potwierdzona przez kilka odrębnych świadomości, co chyba dowodzi, że łóżko jest rzeczywiste?
To pytanie nie do mnie Ja wiem jak to wygląda u mnie. Każdy ma swoje brudy, które musi sam rozpoznać i się z nich oczyścić. Pomocni przy tym są nauczyciele, którzy mają sposoby na nakierowywanie. Lecz odcinanie to własna praca i wysiłek. Nikt inny za nas tego nie zrobi.Sen pisze:W jakim miejscu?Diamentum pisze:Teraz wystarczy odciąć w odpowiednim miejscu by iluzja się posypała. To tak na tę chwilę.
To ma swoje plusy - przynajmniej problem legnięcia do przyjemnych rzeczy masz z głowy, hehe Wiesz, chodzi o to co chcesz widzieć i jakim chcesz to widzieć. Choć w istocie jest to bez większego znaczenia. Szczęście czy doły, sens czy bezsens życia, wolność czy brak itd. mają taki sam potencjał rozpraszania. Pytanie na ile potrafi się to utrzymać w ryzach i zneutralizować tak by nie przeszkadzało w dalszej medytacji. Stabilizacja podłoża - tak to chyba można nazwać. Jeśli ją masz to ok, ja wolę zjeść swoje lody. Rzecz wyboru i predyspozycji. Tak samo jeśli chodzi o cel medytacji. Jest pewien obszar dowolności. To tak jak pójście na spacer - jeden spaceruje by spacerować, a inny spaceruje by kupić bułki w sklepie. Lecz jeden i drugi idąc doświadcza tych samych rzeczy - ruchu, dotlenienia, skupienia, słoneczka. Ważne by iść, lubić to i po prostu chcieć to robić. Reszta z czasem przychodzi sama.Sen pisze:No właśnie ja nie mam takiej rzeczy…Diamentum pisze:Wolę w tym dniu odpuścić i zrobić coś co sprawia radochę, czyli np. z pełną akceptacją i przyzwoleniem zeżreć sama cały kubeł lodów.
Pozdrawiam
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Iluzja
na depresje pomaga herbata z dziurawca, wapno, magnez i ćwiczenia fizyczne.sen pisze:Poza tymi stanami 99% mojego życia to depresja i jeden wielki bezsens
Re: Iluzja
Chyba coś tam zrozumiałem, opisane przeze mnie wątpliwości, to w sumie podobny dylemat, jak spór o istnienie - nieistnienie 'ja'.
Serdeczne dzięki wszystkim za odpowiedzi!
Serdeczne dzięki wszystkim za odpowiedzi!
- miluszka
- ex Global Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
- Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
- Lokalizacja: Kraków
Re: Iluzja
No właśnie na szczęście naturą umysłu nie jest lgnięcie lub niechęć. Natura umysłu jest niopisywalna u niepojmowalna poprzez intelekt, ale trochę cytatów z klasyków może ją przybliżyć:naturą umysłu zawsze będzie lgnięcie lub niechęć?
i dalej już autocytat:III Karmapa, Rangdziung Dordże w Ningpo Tenpa cytuje:
...(Tathagatagarbha) jest w swej naturze czysta i trwała, ale nie jest widoczna, gdyż od zawsze zakrywają ją zasłony..1
„ Ta przejrzysta i świetlista natura umysłu jest niezmienna jak przestrzeń. Nie jest ona zakłócona przez pragnienie i inne przypadkowe zasłony, które wyrastają z niewłaściwych myśli
Nie jest ona opisywalna, ale ma właściwości, które są wspaniałe, ale które manifestują się dopiero po oczyszczeniu splamień. I jak już te splamienia się oczyści, dojdzie się do stanu czystego, nieporuszonego umysłu, na który nie mają wpływu czynniki zewnętrzne.Natura buddy jest przyrównywana do przestrzeni1, która nie jest zależna od żadnych czynników, takich jak warunki i przyczyny, nie podlega powstawaniu, czy zanikowi lecz jest niezmienna. Mówi się, że tak jak przestrzeń nie zmienia się pod wpływem wypełniających ją chmur lub dymu, tak tathagatagarbha, jasna i przejrzysta natura umysłu wszystkich istot, nie zmienia się pod wpływem zasłon przeszkadzających uczuć, bez względu na to, czy są one oczyszczone, czy nie