Może mieszkam na innej planecie, ale z drugiej strony nie szastamy kasą. Nie wiem, co trzeba by jeść (kawior?), żeby wyżywienie dziecka jakoś dramatycznie wzrosło cenowo.Lo'tsa'wa pisze:A tam. Może go rozpieszczasz Ja potrafię wyżyć za 200zł miesięcznie.LewKanapowy pisze:Jestem absolutnie przekonany, moi, że mieszkasz na innej planecie. Mój szybki rachunek sugerowałby, że potrzebne byłoby min. jakieś 250 tys.. - zakładając, że dziecko usamodzielni się w wieku osiemnastu lat, co oczywiście jest zupełną fikcją. 150 zł za miesiąc żarcia? Gdzie tak można? Jutro wyprowadzam się na Śląskmoi pisze:Policzyłam, że te 160 tys podzielone na miesiące życia daje 666 zł. Za obiady dziecka płacę w szkole ok 70 zł - niech śniadania i kolacje kosztują drugie tyle, to w sumie daje ok 150 zł na wyżywienie. A więc 500 zł pozostaje na: ubranie i "używki" (słodycze, kino, McDonald, zabawki, gazetki) oraz zajęcia dodatkowe (basen, aikido, balet, itp.). Ubrań nie kupuje się co miesiąc, ale powiedzmy co pół roku kilka sztuk plus buty - dwie pary raz na rok. Więcej wydawaliśmy, kiedy Młody chodził do przedszkola (same opaty za przedszkole to było ok. 300 zł). Myślę, że można wychować przyzwoicie dziecko za mniej kasy (nie liczę wydatków związanych ze studiami i kupnem mieszkania).
PS. Jak Młody pójdzie do gimnazjum/liceum, obawiam się, że koszty utrzymania wzrosną bardzo nawet w Twoich arkadyjskich okolicach
Policzmy:
1. rano - zupa mleczna, ew. tosty, gofry plus banan - koszt ok. 2 złote
2. śniadanie do szkoły- kanapki plus owoc - 2 złote
3. obiad w szkole - ok 4 złotych
4. podwieczorek w domu - serek danio, ew. jogurt plus owoc - 2 złote
5. kolacja - parówki, kanapki, tosty, jajecznica do tego chleb itp - koszt około 2 złote
Razem daje nam: 12 złotych (w zawyżeniu). Myślę, że dziennie realnie wydaje się na wyżywienie dziecka w wieku szkolnym ok. 5-6 złotych (bez słodyczy).
Pozdrawiam.m.