Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: moi »

Lo'tsa'wa pisze:
LewKanapowy pisze:
moi pisze:Policzyłam, że te 160 tys podzielone na miesiące życia daje 666 zł. Za obiady dziecka płacę w szkole ok 70 zł - niech śniadania i kolacje kosztują drugie tyle, to w sumie daje ok 150 zł na wyżywienie. A więc 500 zł pozostaje na: ubranie i "używki" (słodycze, kino, McDonald, zabawki, gazetki) oraz zajęcia dodatkowe (basen, aikido, balet, itp.). Ubrań nie kupuje się co miesiąc, ale powiedzmy co pół roku kilka sztuk plus buty - dwie pary raz na rok. Więcej wydawaliśmy, kiedy Młody chodził do przedszkola (same opaty za przedszkole to było ok. 300 zł). Myślę, że można wychować przyzwoicie dziecko za mniej kasy (nie liczę wydatków związanych ze studiami i kupnem mieszkania).
Jestem absolutnie przekonany, moi, że mieszkasz na innej planecie. :-) Mój szybki rachunek sugerowałby, że potrzebne byłoby min. jakieś 250 tys.. - zakładając, że dziecko usamodzielni się w wieku osiemnastu lat, co oczywiście jest zupełną fikcją. 150 zł za miesiąc żarcia? Gdzie tak można? Jutro wyprowadzam się na Śląsk ;-)

PS. Jak Młody pójdzie do gimnazjum/liceum, obawiam się, że koszty utrzymania wzrosną bardzo nawet w Twoich arkadyjskich okolicach
A tam. Może go rozpieszczasz :) Ja potrafię wyżyć za 200zł miesięcznie.
Może mieszkam na innej planecie, ale z drugiej strony nie szastamy kasą. Nie wiem, co trzeba by jeść (kawior?), żeby wyżywienie dziecka jakoś dramatycznie wzrosło cenowo.
Policzmy:
1. rano - zupa mleczna, ew. tosty, gofry plus banan - koszt ok. 2 złote
2. śniadanie do szkoły- kanapki plus owoc - 2 złote
3. obiad w szkole - ok 4 złotych
4. podwieczorek w domu - serek danio, ew. jogurt plus owoc - 2 złote
5. kolacja - parówki, kanapki, tosty, jajecznica do tego chleb itp - koszt około 2 złote

Razem daje nam: 12 złotych (w zawyżeniu). Myślę, że dziennie realnie wydaje się na wyżywienie dziecka w wieku szkolnym ok. 5-6 złotych (bez słodyczy).


Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
LewKanapowy
Posty: 595
Rejestracja: sob lis 21, 2009 10:16
Tradycja: Dzogczen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: LewKanapowy »

moi pisze:Razem daje nam: 12 złotych (w zawyżeniu). Myślę, że dziennie realnie wydaje się na wyżywienie dziecka w wieku szkolnym ok. 5-6 złotych (bez słodyczy).
To widać tu jak na dłoni, że Śląsk to nie Warszawka. Obiad w szkole za 4 zł :szok:
Za sceną rozległ się gwałtowny tupot i wreszcie wszedł lew.
Składał się z dwóch bobrów przykrytych kapą.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: moi »

LewKanapowy pisze:
moi pisze:Razem daje nam: 12 złotych (w zawyżeniu). Myślę, że dziennie realnie wydaje się na wyżywienie dziecka w wieku szkolnym ok. 5-6 złotych (bez słodyczy).
To widać tu jak na dłoni, że Śląsk to nie Warszawka. Obiad w szkole za 4 zł :szok:
W naszej kosztuje nawet 3,50! (zupa plus drugie - zupy dzieci mogą zjeść, ile chcą) :) Ale nie ma tu cateringu, tylko panie kucharki same zasuwają z gotowaniem od rana. Do tego Młody dostaje sok "Kubusia" i obrane marchewki, jabłko lub rzodkiewki w woreczku do schrupania dodatkowo, po obiedzie. Czyli - można :) Ale obok jest szkoła, gdzie obiad (bez żadnych dodatków w postaci soczków, czy surowych warzyw, owoców) kosztuje 7,50. Obiady robi jednak firma zewnętrzna i są dowożone do szkoły w postaci cateringu - to kosztuje i wpływa na wyższą cenę obiadu.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Lo'tsa'wa pisze:
moi pisze: Z rodzin patologicznych tez mogą wywodzić się porządni ludzie, choć -przyznaję - są bardziej obciążeni i dziedzicznie (FAS) i psychologicznie.
No mogą, mogą... często to bardzo utalentowani, pracowici i dobrzy ludzie. Co za świat.
Przepraszam ale i vice versa. Zdarza się, że jednostki patologiczne wywodzą się z tak zwanych porządnych rodzin.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

leszek wojas pisze:
Lo'tsa'wa pisze:
moi pisze: Z rodzin patologicznych tez mogą wywodzić się porządni ludzie, choć -przyznaję - są bardziej obciążeni i dziedzicznie (FAS) i psychologicznie.
No mogą, mogą... często to bardzo utalentowani, pracowici i dobrzy ludzie. Co za świat.
Przepraszam ale i vice versa. Zdarza się, że jednostki patologiczne wywodzą się z tak zwanych porządnych rodzin.
Czyli mamy: I pokolenie: Patologia-> II pokolenie: normalny-> III pokolenie: patologia-> IV: normalny itd. Samsara. ;)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: moi »

Lo'tsa'wa pisze:
leszek wojas pisze:
Lo'tsa'wa pisze:
moi pisze: Z rodzin patologicznych tez mogą wywodzić się porządni ludzie, choć -przyznaję - są bardziej obciążeni i dziedzicznie (FAS) i psychologicznie.
No mogą, mogą... często to bardzo utalentowani, pracowici i dobrzy ludzie. Co za świat.
Przepraszam ale i vice versa. Zdarza się, że jednostki patologiczne wywodzą się z tak zwanych porządnych rodzin.
Czyli mamy: I pokolenie: Patologia-> II pokolenie: normalny-> III pokolenie: patologia-> IV: normalny itd. Samsara. ;)
Przesadzasz, Lotsawa, wcale te zależności nie układają się w ten sposób. Wiele zależy od czynników zewnętrznych, np. jakie oparcie i wzorce znajdzie takie, zagrożone patologią, dziecko w innych osobach, spoza rodziny.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: lwo »

moi pisze:
Lo'tsa'wa pisze: Czyli mamy: I pokolenie: Patologia-> II pokolenie: normalny-> III pokolenie: patologia-> IV: normalny itd. Samsara. ;)
Przesadzasz, Lotsawa, wcale te zależności nie układają się w ten sposób. Wiele zależy od czynników zewnętrznych, np. jakie oparcie i wzorce znajdzie takie, zagrożone patologią, dziecko w innych osobach, spoza rodziny.
No, niektórzy uważają, że są jeszcze czynniki karmiczne. W eugenice natomiast bazuje się na genetyce.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: moi »

leszek wojas pisze:
moi pisze:
Lo'tsa'wa pisze: Czyli mamy: I pokolenie: Patologia-> II pokolenie: normalny-> III pokolenie: patologia-> IV: normalny itd. Samsara. ;)
Przesadzasz, Lotsawa, wcale te zależności nie układają się w ten sposób. Wiele zależy od czynników zewnętrznych, np. jakie oparcie i wzorce znajdzie takie, zagrożone patologią, dziecko w innych osobach, spoza rodziny.
No, niektórzy uważają, że są jeszcze czynniki karmiczne. W eugenice natomiast bazuje się na genetyce.
Chodziło mi o tą cykliczność: patologia przechodząca w normalność, itd. Nie podważam natomiast czynników karmicznych, których Lotsawa ma -oczywiście- prawo dopatrywać się w tych zależnościach.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Przyznam szczerze, że mnie to już zaczyna się mylić, co jest ‘normalne’, a co ‘patologiczne’. Dawno temu to jeszcze coś o tym wiedziałam, ale teraz… No, weźmy choćby ten przykład Tajlandii: mnich święcący prezerwatywy. To ‘normalne’ czy ‘patologiczne’? ;)
A przy okazji, skoro do linku podesłanego przez Piotra nawiązałam, dorzucę jeszcze, że jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem całej akcji. I nie tyle to, co zrobiono w ramach programu wprawiło mnie w osłupienie, ale to, jak to zrobiono i jak zreferowano przebieg realizacji. No, po prostu tę prezentację, jako rodzaj modelowego pokazu, podczas różnych szkoleń warsztatowych można by wykorzystywać, zarówno ze względu na formę, jak i pomysły zawarte w programie: zastosowanie podejścia Coca-Coli (postanowiliśmy pomóc Ameryce, bo oni pomagają wszystkim innym, czy tego chcą czy nie); Kapitan Condom, magister Harvardu; Program „Gliny i gumki” (policjanci rozdają prezerwatywy); Gra w „Węże i drabiny” (wujek pił, nie założył, grasz od początku...); Wyścigi z prezerwatywą; "Broń masowego chronienia"; "Zatrzymaj globalne ocieplenie, używaj kondomów"; "Wierzymy w gumkę"
:brawo2:
Podobał mi się również sposób myślenia o biedzie: Ludzie biedni to ludzie biznesu bez wiedzy i dostępu do kredytu, Jeśli chcemy pomóc biednym musimy sprawić, że dostępność kredytu będzie jednym z praw człowieka.

Pozdrawiam, gt
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Jak udało Ci się zapisać trzykropek poprzez jeden znak ASCI? :D
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Lo'tsa'wa
Jak udało Ci się zapisać trzykropek poprzez jeden znak ASCI? :D
ALT + 0133 (na klawiaturze numerycznej)
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

moi pisze:
Lo'tsa'wa pisze: Czyli mamy: I pokolenie: Patologia-> II pokolenie: normalny-> III pokolenie: patologia-> IV: normalny itd. Samsara. ;)
Przesadzasz, Lotsawa, wcale te zależności nie układają się w ten sposób. Wiele zależy od czynników zewnętrznych, np. jakie oparcie i wzorce znajdzie takie, zagrożone patologią, dziecko w innych osobach, spoza rodziny.
Oczywiście, że przesadzam. To ja poczekam z zakładaniem rodziny aż Buddyści skolonizują Marsa. :]
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

piotr pisze:Lo'tsa'wa
Jak udało Ci się zapisać trzykropek poprzez jeden znak ASCI? :D
ALT + 0133 (na klawiaturze numerycznej)
.+lɹʇC+ʇlA :luka:
pzdr, gt
Awatar użytkownika
Sarasvati
Posty: 152
Rejestracja: pn gru 13, 2010 09:33
Tradycja: Mahayana/sanskrit!
Lokalizacja: Mexico DF

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Sarasvati »

moi pisze: Finansowo może nie, ale niech Ci fundusz poda herbatę na starość ;) Poza tym, masz rację - w wielu zachodnich krajach normą jest, że starszych rodziców oddaje się do domów opieki, u nas jednak to ciągle zakrawa na brak serca. Tak więc, w Polsce i krajach jej podobnych ludzie maja dzieci też i po to, by zabezpieczyć się na starość.
.
Niecierpie traktowania innej istoty ludzkiej jak opiekunki i polisy na zycie pt "a kto ci szklanke poda". Ale to juz nie moja sprawa, jesli ktos tak wlasne dzieci trakutje. Natomiast rodzenie sobie dzieci w celu posiadanie opiekunki na statosc jest glupota. Mialam w rodzinie dziewczyne, ktora zachorowala w moim wieku na raka. Zmarla w kwietniu. TO tyle maja jej rodzice z opieki na starosc....Ja mieszkam 15 tys km od rodzicow i nie zanosi sie, zebym mieszkala blizej. To tyle u mnie. Dzieci maja odrebne zycie, jak ktos je ma zeby sie "zabezpieczyc na starosc" i swiecie wierzy, ze faktycznie ma zabezpieczenie, to gratuluje mu braku rozsadku, bo moze sie niezle przejechac.
moi pisze:

Sarasvati, nie demonizuj problemu - niektóre nasze babcie i prababcie miały po kilka i kilkanaścioro dzieci, pracowały w polu i prowadziły dom - i jakoś dawały radę. To wymysł współczesnych czasów, że nie da się pogodzić pracy zawodowej i posiadania dzieci. Kiedyś nie było to problemem, a opieka socjalna państwa była na dużo gorszym poziomie. Dziś rodziny wielodzietne mogą liczyć na ulgi podatkowe, zasiłki, pierwszeństwo przy zapisie do żłóbka, czy przedszkola - a już samo to jest dużym ułatwieniem dla poprawy funkcjonowania takiej rodziny. Kluczową sprawą są jednak godziwe zarobki rodziców, by rodzina wielodzietna nie była z miejsca rodziną drugiej kategorii, gdzie potrzeby obejmują tylko te niezbędne do życia artykuły - nie ma mowy np. o wyjściu do kina, czy teatru z dziećmi, o zakupie książeczek innych, niż te szkolne i innych rzeczach, niedostępnych dla wielu wielodzietnych rodzin, bynajmniej nie z powodu ich złego funkcjonowania społecznego.

Pozdrawiam.m.
Tak, nasze babki tak robily. Smiertelnosc dzieci byla 3xx wieksza. Wiesz w ogole jak to robily? Bo ja sie pofatygowalam pogadac o tym kiedys z moja sp. babcia, ktora miala tez z 10 rodzenstwa. Tak to robili, ze sie starsi opiekowali mlodszymi i wlasciwie kazde dzieck opracowalo od wieku kilku lat. No jesli ktos chce taka przyszlosc i takie dziecinstwo dla swoich dzieci to git, ja bym nie chciala....
miluszka pisze:Co prawda temat dzieci dla mnie już jest zamknięty, jednak dla mnie tym co zadecydowało o posiadaniu dzieci ( a raczej nie posiadaniu większej ilości) jest kwestia osobistej wolności i tego co można zrobić, gdy się jest obarczonym rodziną a co, gdy się nie jest. Jakoś nie bardzo wierzę w możliwość wychowywania szóstki dzieci oraz jednoczesnego realizowania swoich zamierzeń, zwłaszcza, gdy jest to np chęć pójścia na np miesięczne odosobnienie ( nawet nie piszę o trzyletnim). Sama np mam na swoim koncie wyjazdy maluchem w latach 80-tych do Francji, z sześcioletnią córką, bez żadnej prawie kasy, na spotkania z nauczycielam - którzy akurat do Polski się nie wybierali. Gdyby tych dzieci było więcej, to by się nie dało pojechać.
zgadzam sie w calej rozciaglosci
सर्वं शून्यं
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Sarasvati pisze:Niecierpie traktowania innej istoty ludzkiej jak opiekunki i polisy na zycie pt "a kto ci szklanke poda". Ale to juz nie moja sprawa, jesli ktos tak wlasne dzieci trakutje. Natomiast rodzenie sobie dzieci w celu posiadanie opiekunki na statosc jest glupota.
Myślę, że bardzo uprościłaś to, o czym pisała Moi. Wydaje mi się, że nic w tym złego nie ma, żeby wychować dzieci na dobrych ludzi. Tyle wystarczy do podania szklanki herbaty w razie potrzeby, nie tylko matce czy ojcu, również innym, gdy zajdzie taka potrzeba.

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: moi »

GreenTea pisze:
Sarasvati pisze:Niecierpie traktowania innej istoty ludzkiej jak opiekunki i polisy na zycie pt "a kto ci szklanke poda". Ale to juz nie moja sprawa, jesli ktos tak wlasne dzieci trakutje. Natomiast rodzenie sobie dzieci w celu posiadanie opiekunki na statosc jest glupota.
Myślę, że bardzo uprościłaś to, o czym pisała Moi. Wydaje mi się, że nic w tym złego nie ma, żeby wychować dzieci na dobrych ludzi. Tyle wystarczy do podania szklanki herbaty w razie potrzeby, nie tylko matce czy ojcu, również innym, gdy zajdzie taka potrzeba.
Ja natomiast uważam, że to obowiązek dziecka zadbać na starość rodziców o ich dobro. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie spłacić cześć długu wdzięczności, jaki mamy wobec nich. W naukach buddyjskich też, zdaje się, o tym się wspomina.

Pozdrawiam.m.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

moi pisze:
GreenTea pisze:
Sarasvati pisze:Niecierpie traktowania innej istoty ludzkiej jak opiekunki i polisy na zycie pt "a kto ci szklanke poda". Ale to juz nie moja sprawa, jesli ktos tak wlasne dzieci trakutje. Natomiast rodzenie sobie dzieci w celu posiadanie opiekunki na statosc jest glupota.
Myślę, że bardzo uprościłaś to, o czym pisała Moi. Wydaje mi się, że nic w tym złego nie ma, żeby wychować dzieci na dobrych ludzi. Tyle wystarczy do podania szklanki herbaty w razie potrzeby, nie tylko matce czy ojcu, również innym, gdy zajdzie taka potrzeba.
Ja natomiast uważam, że to obowiązek dziecka zadbać na starość rodziców o ich dobro. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie spłacić cześć długu wdzięczności, jaki mamy wobec nich. W naukach buddyjskich też, zdaje się, o tym się wspomina.

Pozdrawiam.m.
Zgadzam się. Sprawa się tylko komplikuje w przypadku rodzin patologicznych czy rozbitych, z problemami. Ja uważam, że pomimo tego, powinny to być kwestie drugorzędne, nie zwalniające z obowiązku opieki. Z drugiej strony rozumiem, że nie wszystko da się naprawić. Generalnie, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, dlatego wcześniej wspominałem o jakichś testach dla rodziców czy są gotowi na dziecko.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Sarasvati
Posty: 152
Rejestracja: pn gru 13, 2010 09:33
Tradycja: Mahayana/sanskrit!
Lokalizacja: Mexico DF

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Sarasvati »

moi pisze:
Ja natomiast uważam, że to obowiązek dziecka zadbać na starość rodziców o ich dobro. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie spłacić cześć długu wdzięczności, jaki mamy wobec nich. W naukach buddyjskich też, zdaje się, o tym się wspomina.

Pozdrawiam.m.
nie zrozum mnie zle, bo sama bym leciala sie opiekowac rodzicami, ALE zdaje sie, ze ten dlug to pic, bo oni sami TEZ otrzymali juz opieke (jako dzieci). Jest to obowiazek, ale mi chodzi o to, ze w wieeeeelu przypadkach nie ma takiej mozliwosci. I co wtedy? Stad madrym pomyslem jest zamiast trzaskac sobie tuzin dzieci, zrobic np. 2 i zaplacic na fundusz emerytalny. Fundusz nie zachoruje, nie zginie w wypadku, nie bedzie mial sam niepelnosprawnych dzieci (raczej trudno sie opiekowac niepelnosprawnym dzieckiem i niedoleznym rodzicem), nie bedzie musial wyjechac daleko ect etc etc. W teorii to wszystko pieknie wyglada, ale w praktyce no to coz, zycie plata figle.
सर्वं शून्यं
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Sarasvati
Fundusz nie zachoruje, nie zginie w wypadku…
Ale z kryzysu ekonomicznego może się nie wylizać :fait:
Awatar użytkownika
LewKanapowy
Posty: 595
Rejestracja: sob lis 21, 2009 10:16
Tradycja: Dzogczen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: LewKanapowy »

Sarasvati pisze:Fundusz nie zachoruje, nie zginie w wypadku, nie bedzie mial sam niepelnosprawnych dzieci (raczej trudno sie opiekowac niepelnosprawnym dzieckiem i niedoleznym rodzicem), nie bedzie musial wyjechac daleko ect etc etc.
Oj, fundusze są równie mało godne zaufania. Nie wolno zakładać, że względna stabilność europejskich ekonomii po 1945 r. się utrzyma - jak wciąż trwający kryzys dobitnie pokazuje. Podpisuję się natomiast, Sarasvati, pod Twoją analizą wielodzietności - i krytyką wizji dziecka jako "polisy ubezpieczeniowej".

Edit: uprzedziłeś mnie, Piotrze :-)
Za sceną rozległ się gwałtowny tupot i wreszcie wszedł lew.
Składał się z dwóch bobrów przykrytych kapą.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

LewKanapowy pisze: Podpisuję się natomiast, Sarasvati, pod Twoją analizą wielodzietności - i krytyką wizji dziecka jako "polisy ubezpieczeniowej".
Dla mnie też jest chore takie traktowanie dziecka. I skrajnie egoistyczne. Powoływać kogoś na świat po to, żeby na starość robił ci dobrze. To strasznie obciążające jest dla dziecka. A co, jeśli sytuacja będzie taka, że dziecko będzie chciało, albo musiało wyjechać. Ma potem mieć przez resztę życia poczucie winy? Tylko dlatego, że starzy chcieli mieć żywą polisę ubezpieczeniową?
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Intraneusie, a nie jest przypadkiem tak, że dzieci — tak czy inaczej — są polisą ubezpieczeniową dla swoich rodziców? Systemy emerytalne, które wymyślono zakładają, że w społeczeństwie musi istnieć dość wysoki przyrost naturalny, żeby wszystko się kręciło. Różnica jest taka, że oprócz tego, że jedne rozwiązania bardziej bezpośrednio wiążą ze sobą pokolenia, a inne mniej (co ma swoje plusy i minusy), to jedne są bardziej wydajne od innych.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

piotr pisze:Intraneusie, a nie jest przypadkiem tak, że dzieci — tak czy inaczej — są polisą ubezpieczeniową dla swoich rodziców?
No, ale tylko przy okazji. Nie tylko dla swoich, ale dla wszystkich. Rodziców i nierodziców.

Jak dla mnie czym innym jest system emerytalny, a czym innym płodzenie dzieci z myślą o tym, żeby mi podawały herbatkę do łóżka.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Chyba jedno nie wyklucza drugiego? Może podawać herbatkę do łóżka i płacić składki. ;)
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

piotr pisze:Chyba jedno nie wyklucza drugiego? Może podawać herbatkę do łóżka i płacić składki. ;)
Oczywiście. Można nawet płodzić dzieci i żyć z zasiłków. ;)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
Sarasvati
Posty: 152
Rejestracja: pn gru 13, 2010 09:33
Tradycja: Mahayana/sanskrit!
Lokalizacja: Mexico DF

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Sarasvati »

zgadzam sie z Wami odnosnie niestabilnosci polis ubezpieczeniowych. W wielu krajach na zachodzie ludzie inwestuja pieniadze w inne rzeczy, np. w UK popularne jest inwestowanie w nieruchomosci, zeby miec "na starosc". Temu nawet kryzys mieszkaniowy nie przeszkadza, bo wynajac zawsze jest komu :)
सर्वं शून्यं
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Tak. Natomiast długofalowo proponuje wykup akcji szybów naftowych ew. od razu samych baryłek ropy. Oczywiście inwestycja zwróci się dopiero hmm.. w 2 pokoleniu, wedle moich obliczeń, kiedy to ceny ropy zaczną drastycznie wzrastać, ale kto by się tym przejmował. Kolonizujcie lepiej Marsa… Kolonizujecie? :(
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Intraneus pisze:
LewKanapowy pisze: Podpisuję się natomiast, Sarasvati, pod Twoją analizą wielodzietności - i krytyką wizji dziecka jako "polisy ubezpieczeniowej".
Dla mnie też jest chore takie traktowanie dziecka. I skrajnie egoistyczne. Powoływać kogoś na świat po to, żeby na starość robił ci dobrze. To strasznie obciążające jest dla dziecka. A co, jeśli sytuacja będzie taka, że dziecko będzie chciało, albo musiało wyjechać. Ma potem mieć przez resztę życia poczucie winy? Tylko dlatego, że starzy chcieli mieć żywą polisę ubezpieczeniową?
Wydaje mi się, że bardziej obciążające dla dziecka jest nie pomóc. I nie czuć, nie rozumieć tych wszystkich powiązań pomiędzy istotami, dzięki którym możliwe jest życie ludzkie i przyzwoita śmierć. Z wielu powodów dzieci nie czują się w obowiązku wesprzeć (we właściwym czasie, czyli wówczas, gdy jest to naprawdę konieczne) własnych rodziców, również z tych całkiem zrozumiałych (patologie). Jednak, jestem zdania, że odpowiadanie na patologię patologią nie jest wyjściem. To nie jest normalne, że tylu starszych, schorowanych i nierzadko umierających ludzi nie może zobaczyć swoich dzieci, do których tęsknią i których potrzebują w ten sam sposób, w jaki kiedyś te dzieci do nich tęskniły i ich potrzebowały. Nie jest również normalne, że dzieci nie potrafią stawić czoła doświadczeniu choroby i śmierci swoich rodziców (nawet wówczas, gdy rodzice im podpadli ze swoim egoizmem), m.in. w taki właśnie sposób, wspierając dobrym słowem (dobrym życzeniem) lub przysłowiową herbatą. Tu nie chodzi tylko o racje typu ‘nie jestem polisą ubezpieczeniową’, albo ‘mam prawo im nie pomóc, bo…’, nie chodzi też tylko o poczucie winy - chodzi również o splot przeróżnych związków emocjonalnych (karmicznych), które domagają się swoich rozwiązań w miejsce kolejnych negatywnych uwikłań obciążających umysły.

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć
GreenTea pisze:Jednak, jestem zdania, że odpowiadanie na patologię patologią nie jest wyjściem. To nie jest normalne, że tylu starszych, schorowanych i nierzadko umierających ludzi nie może zobaczyć swoich dzieci, do których tęsknią i których potrzebują w ten sam sposób, w jaki kiedyś te dzieci do nich tęskniły i ich potrzebowały.
Rodzic to coś więcej niż stan biologiczny i tylko dlatego, że komuś chciało się kiedyś bzykać i przypadkiem doprowadził do biologicznego stanu zapłodnienia komórki jajowej nie czyni z tego rodzica później jakiejś odpowiedzialności dla tego dziecka. Jest oczywiście coś takiego jak metta i karuna, ale to powinno się odczuwać na równi do wszystkich istot. Budda na przykład wymagał zgody od rodziców by zostać bhikkhu, ale jeżeli to rodzic wcześniej wyrzekł się swojego dziecka to zgoda z jego strony nie jest potrzebna.
GreenTea pisze:Tu nie chodzi tylko o racje typu ‘nie jestem polisą ubezpieczeniową’, albo ‘mam prawo im nie pomóc, bo…’, nie chodzi też tylko o poczucie winy
Trzeba przede wszystkim oddzielić to co jest przyczyną od tego co jest skutkiem ubocznym. To co Moi napisała wywołało taką reakcję, bo zabrzmiało trochę tak jakby własna wygoda na starość miała być powodem dla którego można myśleć o posiadaniu dzieci. To powinna być tylko taka obiektywna obserwacja ,,jeżeli będę mieć dzieci i będę wobec nich dobrym rodzicem to najprawdopodobniej w przyszłości one będą pomagać mi, gdy to ja będę w potrzebie."

Z resztą takie nazywanie tego patologią oznacza, że niezależnie od zgody rodziców odejście w bezdomność jest czymś patologicznym. Już o emigracji nie wspominając.

pozdrawiam,
Ryu
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Dzieci się ma dlatego, że po prostu chce się je mieć. Raczej mało kto myśli wtedy o starości i zabezpieczeniu się na starość - ludziom w okolicach trzydziestki te perspektywy wydają się być odległe, przynajmniej ja tak miałam. Zatrzymałam się na liczbie dwóch, nie ze względu na kalkulację, że taka ilość mnie zabezpiecza, ale ze względu na swoje plany życiowe, doktorat, chęć bardziej na serio zajęcia się buddyzmem, a może i ze względu na moje lenistwo. Mam nadzieję jednak , że gdy będę potrzebować pomocy, któraś z córek mi jej udzieli ( a i tak na starość coś tam chowam). Czasem można się przeliczyć , np moich dwóch kuzynów nie ma ochoty pomóc swojej matce a mojej ciotce w chorobie, jeden ze względu na swój egoizm, a drugi z powodu poważnej psychicznej choroby.
Awatar użytkownika
Sarasvati
Posty: 152
Rejestracja: pn gru 13, 2010 09:33
Tradycja: Mahayana/sanskrit!
Lokalizacja: Mexico DF

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Sarasvati »

GreenTea pisze:Wydaje mi się, że bardziej obciążające dla dziecka jest nie pomóc. I nie czuć, nie rozumieć tych wszystkich powiązań pomiędzy istotami, dzięki którym możliwe jest życie ludzkie i przyzwoita śmierć.
Miales to szczescie nie spotkac takich padalcow, co to pochadza z normalnych rodzin, duzo otrzymali od rodziny, a jednak maja w nosie odwiedzanie cierpiacych starszych rodzicow.
GreenTea pisze:Jednak, jestem zdania, że odpowiadanie na patologię patologią nie jest wyjściem. To nie jest normalne, że tylu starszych, schorowanych i nierzadko umierających ludzi nie może zobaczyć swoich dzieci, do których tęsknią i których potrzebują w ten sam sposób, w jaki kiedyś te dzieci do nich tęskniły i ich potrzebowały.
szczerze powiedziawszy takie przypadki sa dobitnym przykladem na dzialanie karmy. Jak zyje nie widzialam normalnego, dobrze wychowanego dziecka, ktoreby nie zajelo sie rodzicem i go nie odwiedzalo.Patologie sa rzecza oczywista, mnie nie dygnie powieka ze dziecko np. molestowane seksulalnie przez ojca czy psychicznie przez matke alkoholiczne nie chce miec z nimi NIC wspolego. tez bym pewnie nie chciala. Odniose sie tez do tego, co wyzej napisalam o "padalcach". Niby sa to "normalni" ludzie z "porzadnych" rodzin, gdzie nie bylo mowy o patologii.. .ALE: patologia to nie tylko ankohol seks i dragi. To takze np rekompensowanie sobie braku partnera przez niewychowywanie, a niemozebne rozpieszczanie syna. No przykro mi, ale takie matki to sobie same zgotowaly samotnosc na starosc. Czy to nie jest normalne? Jak dla mnie jak w morde strzelil jest to naturalne prawo dzialania swiata.
Szkoda to mi tych rodzicow, ktorzy na starosc zostaja sami, bo im np. dzieci zmarly.
सर्वं शून्यं
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Sarasvati pisze: Miales to szczescie nie spotkac takich padalcow, co to pochadza z normalnych rodzin, duzo otrzymali od rodziny, a jednak maja w nosie odwiedzanie cierpiacych starszych rodzicow.
Gdyby otrzymały dużo (normalnych) od rodziny, to by problemu nie było. Może otrzymały dużo pieniędzy, ciuchów i innych dupereli, ale nie otrzymały dużo bezinteresownej (z nie po to, żebym miał polisę na przyszłość) miłości, zainteresowania, zrozumienia, akceptacji itp. Myślę, że te drugie rzeczy są ważniejsze, żeby samemu poczuć zainteresowanie losem rodziców na starość.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
Sarasvati
Posty: 152
Rejestracja: pn gru 13, 2010 09:33
Tradycja: Mahayana/sanskrit!
Lokalizacja: Mexico DF

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Sarasvati »

Intraneus pisze:
Sarasvati pisze: Miales to szczescie nie spotkac takich padalcow, co to pochadza z normalnych rodzin, duzo otrzymali od rodziny, a jednak maja w nosie odwiedzanie cierpiacych starszych rodzicow.
Gdyby otrzymały dużo (normalnych) od rodziny, to by problemu nie było. Może otrzymały dużo pieniędzy, ciuchów i innych dupereli, ale nie otrzymały dużo bezinteresownej (z nie po to, żebym miał polisę na przyszłość) miłości, zainteresowania, zrozumienia, akceptacji itp. Myślę, że te drugie rzeczy są ważniejsze, żeby samemu poczuć zainteresowanie losem rodziców na starość.
no wlasnie, i o tym pisalam w dalszej czesci posta (nie wiem, czy doczytales ;-) ). Tu pytanie, czy jesli rodzice skapia tych rzeczy dzieciom, to maja w ogole prawo miec pretensje, ze w wieku lat 70ciu siedza sami w pustym domu.
सर्वं शून्यं
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Sarasvati pisze:
Intraneus pisze:
Sarasvati pisze: Miales to szczescie nie spotkac takich padalcow, co to pochadza z normalnych rodzin, duzo otrzymali od rodziny, a jednak maja w nosie odwiedzanie cierpiacych starszych rodzicow.
Gdyby otrzymały dużo (normalnych) od rodziny, to by problemu nie było. Może otrzymały dużo pieniędzy, ciuchów i innych dupereli, ale nie otrzymały dużo bezinteresownej (z nie po to, żebym miał polisę na przyszłość) miłości, zainteresowania, zrozumienia, akceptacji itp. Myślę, że te drugie rzeczy są ważniejsze, żeby samemu poczuć zainteresowanie losem rodziców na starość.
no wlasnie, i o tym pisalam w dalszej czesci posta (nie wiem, czy doczytales ;-) ). Tu pytanie, czy jesli rodzice skapia tych rzeczy dzieciom, to maja w ogole prawo miec pretensje, ze w wieku lat 70ciu siedza sami w pustym domu.
doczytałem, ale możliwe, że nie zakumałem. to bardzo osobisty temat dla mnie, mogło mi się rzucić na oczy ;)

z tym prawem, to jest dobre pytanie. myślę, że mają prawo. a dzieci mają prawo odmówić bez wielkich wyrzutów sumienia.

od razu mi przychodzi na myśl drugie pytanie: czy rodzice, którzy nie dbają o swoje zdrowie (alkohol, papierosy, nieodpowiednie jedzenie ze względu na jakiś schorzenia, brak ruchu, itp. itd.) mają prawo oczekiwać od dzieci, że te będą się nimi opiekowały na starość, która z winy tego trybu życia przychodzi zbyt wcześnie?
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
Sarasvati
Posty: 152
Rejestracja: pn gru 13, 2010 09:33
Tradycja: Mahayana/sanskrit!
Lokalizacja: Mexico DF

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Sarasvati »

Intraneus pisze: doczytałem, ale możliwe, że nie zakumałem. to bardzo osobisty temat dla mnie, mogło mi się rzucić na oczy ;)

z tym prawem, to jest dobre pytanie. myślę, że mają prawo. a dzieci mają prawo odmówić bez wielkich wyrzutów sumienia.

od razu mi przychodzi na myśl drugie pytanie: czy rodzice, którzy nie dbają o swoje zdrowie (alkohol, papierosy, nieodpowiednie jedzenie ze względu na jakiś schorzenia, brak ruchu, itp. itd.) mają prawo oczekiwać od dzieci, że te będą się nimi opiekowały na starość, która z winy tego trybu życia przychodzi zbyt wcześnie?
A ja mysle, ze mamy prawo oczekiwac tylko tyle dobroci, ile sami dalismy :-)

Co do drugiego pytania : ciezko mi powiedziec, zalezy pewnie czemu taki tryb zycia prowadza. Chociaz z drugiej strony mysle, ze maja, ale to raczej osobiste odczucie niz racjonalizm. Troche tak jak rodzice sie opiekuja nastolatkiem z problemami, tak i dzieci sie opiekuja rodzicami palaczami z rakiem pluc.
सर्वं शून्यं
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Sarasvati pisze:
Intraneus pisze: doczytałem, ale możliwe, że nie zakumałem. to bardzo osobisty temat dla mnie, mogło mi się rzucić na oczy ;)

z tym prawem, to jest dobre pytanie. myślę, że mają prawo. a dzieci mają prawo odmówić bez wielkich wyrzutów sumienia.

od razu mi przychodzi na myśl drugie pytanie: czy rodzice, którzy nie dbają o swoje zdrowie (alkohol, papierosy, nieodpowiednie jedzenie ze względu na jakiś schorzenia, brak ruchu, itp. itd.) mają prawo oczekiwać od dzieci, że te będą się nimi opiekowały na starość, która z winy tego trybu życia przychodzi zbyt wcześnie?
A ja mysle, ze mamy prawo oczekiwac tylko tyle dobroci, ile sami dalismy :-)

Co do drugiego pytania : ciezko mi powiedziec, zalezy pewnie czemu taki tryb zycia prowadza. Chociaz z drugiej strony mysle, ze maja, ale to raczej osobiste odczucie niz racjonalizm. Troche tak jak rodzice sie opiekuja nastolatkiem z problemami, tak i dzieci sie opiekuja rodzicami palaczami z rakiem pluc.
Nastolatek czy dziecko z problemem, to co innego - głupi i nic nie wie o życiu, hormony itp. Ale dlaczego nieszanujący się rodzić wymaga tego od swoich dzieci? Albo przykład grubych amerykańców. Autentycznie nie zdziwiłem się, gdy przeczytałem, że jakieś dziecko podało do sądu swoich rodziców za to, że zrobili z niego tucznika z problemami zdrowotnymi. Rodzicie nie szanowali swojego zdrowia, a na dodatek, zdrowia swego dziecka. Dziwię się, że tak mało tych pozwów na razie.
Radical Polish Buddhism
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Wszyscy działają z motywacją wysnutą z poczucia krzywdy, bez krztyny własnego rozumu. Ten świat to jakiś idiotyzm, to parodia. Uciekam.
Awatar użytkownika
Sarasvati
Posty: 152
Rejestracja: pn gru 13, 2010 09:33
Tradycja: Mahayana/sanskrit!
Lokalizacja: Mexico DF

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Sarasvati »

Lo'tsa'wa pisze:Wszyscy działają z motywacją wysnutą z poczucia krzywdy, bez krztyny własnego rozumu. Ten świat to jakiś idiotyzm, to parodia. Uciekam.
podac zyletke ? :szok:

To nie jest poczucie krzywdy, tylko po prostu u niekochanych bezinteresownie dzieci nie pojawia sie odruch kochania bezinteresownie. To tak, jakbys sie czepial samochodu, ze nie jedzie, chociaz nie zamontowales mu kol.
सर्वं शून्यं
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Lo'tsa'wa pisze:Wszyscy działają z motywacją wysnutą z poczucia krzywdy, bez krztyny własnego rozumu.
Rozumiem, ze do ciebie też się to odnosi? Skoro wszyscy? :)
To nie jest poczucie krzywdy, tylko po prostu u niekochanych bezinteresownie dzieci nie pojawia sie odruch kochania bezinteresownie. To tak, jakbys sie czepial samochodu, ze nie jedzie, chociaz nie zamontowales mu kol.
Bardzo fajne porównanie. :)

Oczywiście Lo'tsa'wa ma trochę racji, jest to myślenie związane z poczuciem krzywdy, ale ograniczanie go tylko do tego, jest nieporozumieniem. Równie dużo w tym pewnie jest zwykłego niezrozumienia, w rodzaju "ale o co im chodzi?"
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Witam,
GreenTea pisze:Nie wiem natomiast, jak to jest z dziećmi z rodzin wielodzietnych (nie mam na myśli marginesu, ale np. wielodzietne rodziny wiejskie), czy rzeczywiście powielają wzorzec wyniesiony z domu. Z przypadków, które znam, wynika raczej, że nie. Ale to są przypadki ludzi, którzy przenieśli się do miasta i ukończyli studia.
Z przypadków które ja znam wynika że nie ma reguły, można z takiej rodziny "awansować" na dobrze sytuowanego mieszkańca miasta, ale takie osoby (tzn. z biednych, wiejskich [bądź "mało-miasteczkowych"] rodzin wielodzietnych) mają trudniej już na starcie, ponieważ ich koszty obejmują poza kosztami samych studiów jeszcze mieszkanie (chyba że ktoś z rodziny jest w stanie użyczyć), a pomoc od rodziców jest żadna, więc jest to możliwe o czym piszesz GT, ale trudne, wymagające więcej wyrzeczeń.
moi pisze:To zawsze rodzi problematyczne pytania - np. czy osoby z zespołem Downa powinny mieć dzieci, itd.
Oczywiście (przynajmniej wg mnie) mieć nie powinny, ale też my nie mamy prawa im tego zabraniać.
GreenTea pisze:Podobał mi się również sposób myślenia o biedzie: Ludzie biedni to ludzie biznesu bez wiedzy i dostępu do kredytu, Jeśli chcemy pomóc biednym musimy sprawić, że dostępność kredytu będzie jednym z praw człowieka.
To zupełnie jak w komunizmie, tam też wszyscy mieli mieć wszystko :luka:
moi pisze:Ja natomiast uważam, że to obowiązek dziecka zadbać na starość rodziców o ich dobro. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie spłacić cześć długu wdzięczności, jaki mamy wobec nich. W naukach buddyjskich też, zdaje się, o tym się wspomina.
Tylko pytanie jest takie, jak rozumieć to "zadbanie" o rodziców? Czy chodzi o to że mamy robić za opiekunkę, czy w razie potrzeby pomóc? Bo wg mnie to drugie, a to pierwsze jeśli czujemy taką potrzebę (mamy prawdziwie szczere i serdeczne relacje z rodzicami), ale nie uważam tego za obowiązek.
Lo'tsa'wa pisze:Generalnie, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, dlatego wcześniej wspominałem o jakichś testach dla rodziców czy są gotowi na dziecko.
I co? Jeśli go obleją to zabierzesz im dziecko? :89: Większość znanych mi dzieci które się rodzą jako pierwsze (czyli wtedy gdy rodzice są najmniej do tego przygotowani) to efekt zwykłej wpadki, a nie efekt "gotowości (psychicznej)" rodziców na dziecko.
Intraneus pisze:Dla mnie też jest chore takie traktowanie dziecka. I skrajnie egoistyczne. Powoływać kogoś na świat po to, żeby na starość robił ci dobrze. To strasznie obciążające jest dla dziecka. A co, jeśli sytuacja będzie taka, że dziecko będzie chciało, albo musiało wyjechać. Ma potem mieć przez resztę życia poczucie winy? Tylko dlatego, że starzy chcieli mieć żywą polisę ubezpieczeniową?
Wg mnie to raczej rodzic powinien swoich zachowaniem zasłużyć na to aby dziecko opiekowało się nim na starość (niedołęstwo), a nie czuło jakiegoś "przymusu".

Pozdrawiam,
Damian
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Damian907 pisze:
moi pisze:To zawsze rodzi problematyczne pytania - np. czy osoby z zespołem Downa powinny mieć dzieci, itd.
Oczywiście (przynajmniej wg mnie) mieć nie powinny, ale też my nie mamy prawa im tego zabraniać.
Dobre podsumowanie. Podoba mi się. :)
Radical Polish Buddhism
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Damian907 pisze:
moi pisze:Ja natomiast uważam, że to obowiązek dziecka zadbać na starość rodziców o ich dobro. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie spłacić cześć długu wdzięczności, jaki mamy wobec nich. W naukach buddyjskich też, zdaje się, o tym się wspomina.
Tylko pytanie jest takie, jak rozumieć to "zadbanie" o rodziców? Czy chodzi o to że mamy robić za opiekunkę, czy w razie potrzeby pomóc? Bo wg mnie to drugie, a to pierwsze jeśli czujemy taką potrzebę (mamy prawdziwie szczere i serdeczne relacje z rodzicami), ale nie uważam tego za obowiązek.
Zależy od sytuacji. Może zdarzyć się np. tak, że rodzic jest na rencie, więc potrzeba pomocy jest stała. Ale generalnie to drugie.
Damian907 pisze:
Lo'tsa'wa pisze:Generalnie, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, dlatego wcześniej wspominałem o jakichś testach dla rodziców czy są gotowi na dziecko.
I co? Jeśli go obleją to zabierzesz im dziecko? :89: Większość znanych mi dzieci które się rodzą jako pierwsze (czyli wtedy gdy rodzice są najmniej do tego przygotowani) to efekt zwykłej wpadki, a nie efekt "gotowości (psychicznej)" rodziców na dziecko.
Tak naprawdę to nie wierzę w skuteczność i prawdziwość psychologii, więc robienie jakichkolwiek testów które miałyby się na psychologii opierać uważam za bezcelowe. Chodziło mi o gotowość psychiczną w sensie wykluczenia ewentualnej patologii szkodzącej dziecku. Jeśli rodzice są patologiczni, tzn znęcają się nad dzieckiem, biją je, piją etc. to tak, zabrałbym im je i umieścił w ośrodku adopcyjnym.
Damian907 pisze:Wg mnie to raczej rodzic powinien swoich zachowaniem zasłużyć na to aby dziecko opiekowało się nim na starość (niedołęstwo), a nie czuło jakiegoś "przymusu".
A wg. mnie nie musi. Opieka nad rodzicem który swoim zachowaniem nie zasłużył na opiekę może być po prostu dużo prostsza i dająca równie wiele satysfakcji :cwaniak:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Lo'tsa'wa pisze:Opieka nad rodzicem który swoim zachowaniem nie zasłużył na opiekę może być po prostu dużo prostsza i dająca równie wiele satysfakcji :cwaniak:
Co Ty masz na myśli? :zdziwko:

Pozdrawiam, gt
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jak prezerwatywy pomogły Tajlandii

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

To, że gdy na agresję odpowiada się nie-agresją, to stopniowo ta agresja znika. Pytania?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”