
Proszę o merytoryczną dyskusje na ten temat

Moderator: Marek
Mnie bardziej interesuje, co zrobił z pieniędzmi za sprzedany dom (bo o tym Mark Boyle, niestety, nie mówi). Rozdał, czy schował na koncie, do swojego powrotu? Ta druga perspektywa, jakże wygodna i bezpiecznaLo'tsa'wa pisze:Co to za pokłony ciociu? Moim zdaniem niechęć do pieniędzy wróży tylko kłopoty ! Ten człowiek z artykułu zgaśnie szybko jak spadająca gwiazda, już na początku opiera się na żartach - dostał przyczepę ! Przyczepa to przecież skarb! Dlaczego nie odmówił?
Hm jasne, fajny pomysł, aczkolwiek aby czymś się dzielić w takiej komunie, trza coś wpierw mieć - a te "cosie" akurat nie pojawiły się bez pieniędzy
Myślę, że teraz każda korporacja będzie chciała "kupić" Boylabooker pisze:Ehh, coś dobrą reklamą mi to pachnie
Zważ jednak, że to już stara przyczepa była.booker pisze:Przyczepa nie wzięła się bez pieniędzy.
Tak podchodząc do tego, to w tym kraju buddyści /gdzie buddyści to świeccy, a mnichów jest kilkunastu-kilkudziesięciu/, powinni być wyłącznie tanią i mało wymagającą siłą robocząsawra pisze:(...) Nie jestem buddystką i nie znam się na niuansach, jednak jakoś nie pasuje mi wizja "posiadacza" idącego z duchem Buddy. Posiadać, mieć, rozporządzać czymś lub kimś to nie tylko krzywdzenie innych, ale też zaprzątanie sobie samemu głowy zmartwieniami, złością, niepewnością, kalkulacją i strachem. Coś mi mówi że nie należy szczędzić wysiłku aby jasno to sobie uświadomić i w miarę możliwości dawać sobie na luz z kwestią posiadania w ogóle.
To proponuję dowiedzieć się więcej o tym, czego nauczał Budda.sawra pisze:Nie jestem buddystką i nie znam się na niuansach, jednak jakoś nie pasuje mi wizja "posiadacza" idącego z duchem Buddy.
PozdrawiamJohn Reynolds pisze:(...)
Imię ucznia, o którym mówiłem, Sangła Djupa, w sanskrycie brzmi Guhjasamadża, co jest bardzo interesujące, ponieważ tantra ojca buddystów nazywa się dokładnie tak samo. O tym jak nauczał Budda, jest pewna historia. W miejscu nazywającym się Udijana, które znajduje się we wschodnim Afganistanie, żył król, który się nazywał Indrabhuti. Któregoś dnia spojrzał z okna swego pałacu i zobaczył żółte ptaszki lecące na północ. Zebrały się one nad wielkim jeziorem u stóp góry Kailaś. Oczywiście ta góra znajdowała się w centrum starego królestwa Siang Śung /skąd pochodzą nauki yungdrung bon przyniesione do tybetu - przyp. kunzang/. Góra Kailaś jest świętą górą hinduistów i buddystów, ale i bon. Wieczorem król zobaczył te same ptaszki lecące z powrotem do Indii. Było ich około pięćset. Zawołał swego pierwszego ministra i zapytał o ptaki. Minister odpowiedział, że to nie są ptaki ale arahatowie, czyli uczniowie Buddy. Każdego ranka wylatują a północnych Indii i przylatują do stóp góry Kailaś, aby tam praktykować medytację, a wieczorem wracają. Król Indrabhuti był bardzo zaskoczony i mocno uwierzył w Buddę. Chciał poprosić Buddę, aby przybył do jego królestwa i wygłaszał nauki. Przygotował więc dużą pudżę i odprawił wiele modlitw zapraszających. W owych czasach mistrzowie nie potrzebowali samolotów by przemieszczać się z miejsca na miejsce. My teraz tego nie potrafimy, więc musieliśmy stwarzać technologię i samoloty odrzutowe. W każdym razie Budda i jego pięciuset arahatów zjawiło się w stolicy Udijany. Król pięknie ich przywitał, złożył ofiary i poprosił o nauki. Co się dziej kiedy idziecie do Lamy i prosicie o nauczanie? Natychmiast Lama zaczyna was uczyć nyndro/ Wtenczas też Budda zaczął nauczać nyndro. Powiedział, że najlepszą rzeczą jaką można zrobić, to porzucić światowe życie i zostać mnichem. Nie wiem, czy wszyscy ludzie w tym pokoju /zapis pochodzi z retritu - przyp. kunzang/ chcieliby zostać mnichami, czy mniszkami. W każdym razie król i jego żona zaprotestowali. Król powiedział, że to wszystko jest piękne, ale to nie jest styl życia dla niego. Po pierwsze moja przepiękna żona nie pozwoli mi bym został mnichem, a poza tym mam dużą rodzinę z wieloma dziećmi i muszę je utrzymywać. Dodatkowo mam cały dwór i rząd, który mnie otacza i który muszę nadzorować. Całe królestwo Odijana jest ode mnie zależne, więc jeżeli zostałbym mnichem, całe królestwo by się rozpadło. Bardzo proszę, czy nie ma innego sposobu na praktykowanie dharmy i wyzwolenie się z samsary, jak pozostanie mnichem? A Budda powiedział: O! Bardzo się cieszę, że zadałeś to pytanie. Ponieważ w Indiach na ogół nie zadają takich pytań. W więc ja nauczam ich nyndro, hinajany i jak zostać mnichem. Ty jesteś inteligentnym studentem, więc nauczę cię tez wadżrajany. Natychmiast Budda przeistoczył się w Guhjasamadżę - bóstwo medytacyjne. Nauczał ścieżki transformacji energii, którą nazywamy buddyzmem tantrycznym lub wadżrajaną. Wszyscy arahaci, którzy tego słuchali byli mnichami. Kiedy Budda dotarł do wyjaśniania tsalung - pranajany, czyli nauki o pranie i jak się wykonuje tantrę, czyli ruchy jogi, jak robić tummo, czy praktykę kundalini, mnisi zaczęli się czuć raczej nieprzyjemnie. Kiedy Budda bardzo dokładnie, precyzyjnie wyjaśniał praktyki tajemne, to znaczy praktyki jogiczne z partnerką lub partnerem seksualnym, wszyscy mnisi doznali takiego szoku, że osunęli się na podłogę. W sumie dość zabawny incydent. Budda musiał ich wszystkich cucić. Kiedy już się pozbierali byli w stanie powrócić do Indii z Buddą. Zapomnieli całkowicie o wszystkim czego nauczał. Ale Indrabhuti bardzo szczegółowo spisał wszystkie te nauki i zbudował ogromną mandalę w swym pałacu, gdzie ludzie mogli praktykować. Przy jeziorze zbudował ładną stupę, a w tej stupie ukrył tekst tantry Guhjasamadża. On i jego królowa usiedli w środku mandali i zaczęli praktykować. Również wszyscy ważni ludzie z jego królestwa przybyli do niego, do tego królestwa mandali i mówi się, że po jakimś czasie wszyscy ci ludzie osiągnęli oświecenie. Wszyscy osiągnęli tęczowe ciało i zniknęli w niebie. Cała ta część Afganistanu w związku z tym opustoszała. Kiedy muzułmanie zjawili się w tej części Afganistanu nie znaleźli żadnych ludzi tylko ruiny. Troszkę później pojawił się tam mistrz tantryczny, który nazywał się Nagardżuna. Przybył do tego jeziora, zobaczył tę wielką stupę. Nagle z jeziora powstała grupa królów nagów. Krzyknęli do Nagardżuny: Hej mamy tu coś dla Ciebie. Otworzyli stupę i wyjęli pudełko wysadzane klejnotami i on otworzył to pudełko, a wewnątrz był tekst Samadziutantry. Następnie zabrał on ze sobą tą tantrę do Indii. Miał tam ucznia, który nazywał się Saraha. Był to bramin z Bengalu, któremu zdarzyło się spotkać piękną, szesnastoletnią dziewczynę, która na targu robiła strzały. Kiedy tak patrzył na nią zrozumiał, że to dakini. Został jej uczniem, a ona nauczyła go mahamudry, której ludzie w dzisiejszych czasach uczą się w tradycji kagjupa. Wyprowadzili się do lasów i gór, i on mieszkał z dakinią w jaskini. Później spotkał Nagardżunę, który objaśnił mu tantrę Guhjasamadża. Została ona później przywieziona do Tybetu i jest wciąż ważną tantrą w tradycji buddyjskiej. Guhjasamadża w sanskrycie oznacza tajemne zebranie. To było wtedy, kiedy Budda nauczał seksualnych praktyk jogi, które były zabronione dla mnichów. Guhjasamadża w tłumaczeniu na tybetański, brzmi Sanła Djupa. Według tradycji bonpo /yungdrung bon - przyp. kunzang/ jedna z poprzednich inkarnacji Buddy Śakjamuniego, był właśnie Sangła Djupa. W związku z tym jest to wszystko jedna wielka rodzina.
(...)
fragment pochodzi z: ''Tantra Matki. Historia i klasyfikacja tantr bonpo.'', wykłady Johna Reynoldsa, wyd. wew. Związku Garuda.
John Reynolds pisze:(...)
Któregoś dnia siedział w pałacu /Milu Samleg - przyp. kunzang/ kiedy pojawiło się przed nim sześć dakiń mądrości, na marginesie mówiąc, jest to klasyczny motyw literatury buddyjskiej. Kiedy jakiś praktykujący, który jest mężczyzną myśli, że już zjadł wszystkie rozumy i jest specjalistą w dharmie, pojawia się dakini i pokazuje mu to, że jednak wszystkiego nie wie.
(...)
A gdybys podrzucil link do jakiegos konkretnego tekstu, ktory odnosi sie do moich rozwazan?piotr pisze:To proponuję dowiedzieć się więcej o tym, czego nauczał Budda.sawra pisze:Nie jestem buddystką i nie znam się na niuansach, jednak jakoś nie pasuje mi wizja "posiadacza" idącego z duchem Buddy.
W Sutta-piṭace można znaleźć taki tekst:sawra pisze:A gdybys podrzucil link do jakiegos konkretnego tekstu, ktory odnosi sie do moich rozwazan?
Niewolników?! Budda chwalil posiadanie niewolników?piotr pisze: Rośnie w pola i zasoby, w majątek i zboża, w żonę i dzieci, w niewolników i pracowników, w czteronożne zwierzęta, w wiarę, w cnotę, w uczoność, w szczodrość i w mądrość.
Jak widać. Chociaż nie należy mylić statusu niewolnika w tamtym miejscu i czasie np. z niewolnikiem w Grecji. Pamiętam na ten temat uwagę Sujāto, który wspominał o jakimś greku podróżującym po Indiach 100 czy 200 lat po parinibbānie Buddy, który napisał, że w Indiach nie mają niewolników, a w tamtym czasie na pewno oni istnieli. Więc ten grek nie był w stanie rozpoznać, mając swoje rozumienie niewolnictwa, że ci niewolnicy jednak tam byli i żyli.Ryuu pisze:Niewolników?! Budda chwalil posiadanie niewolników?![]()
Na ATI też widzę ten termin ,,servants and employees" Na przyklad Sigalovada Sutta (DN 31) wymienia pięć sposobów zachowania wobec swojej slużbypiotr pisze:Ryuu, Maurice Walshe w „The Long Discourses of the Buddha” tłumaczy ten termin jako „słudzy, pracownicy i pomocnicy”, co może i lepiej oddaje istotę statusu tych ludzi.
(i) dawanie im pracy odpowiedniej ich zdolnościom
- "In five ways should a master minister to his servants and employees as the Nadir:
(i) by assigning them work according to their ability,
(ii) by supplying them with food and with wages,
(iii) by tending them in sickness,
(iv) by sharing with them any delicacies,
(v) by granting them leave at times.
Gdyby buddyzm był filozofią, to by nie był buddyzmemsawra pisze:Buddyzm jest dla mnie filozofią nie religią. (...)
Ot dobre pytania...sawra pisze:Mam 3 pytania.
1) Czy to są słowa Buddy czy "pośredników"?
2) To się bierze dosłownie czy jakoś interpretuje?
3) Jeśli oczywiście można spytać; jak ty to widzisz?
(AN 10.74) pisze:Bhikkhus, the Niganthas are endowed with ten evil conditions. What ten?
Bhikkhus, Niganthas are without, faith, virtues, shame, remorse and consort with non Great beings. Niganthas praise themselves and depreciate others, grasping their view give it up with difficult. Niganthas are cheats, have evil desires and associate evil friends. Bhikkhus, the Niganthas are endowed with these ten evil conditions.
No dobrze, czyli uważasz, że jeśli cytuję fragment tekstu, uznawanego przez większość badaczy za najbliższy słowom historycznego Buddy, to równocześnie uznaję świętość danego przekazu, bo nie zgadza się on z twoim obecnym obrazem nauczania buddyjskiego? Muszę powiedzieć, że zręcznie potrafisz ustawić sobie dyskutantów.sawra pisze:Buddyzm jest dla mnie filozofią nie religią. Nie uznaję świętości żadnych przekazów.
Widzę, że zakładasz, że żeby być praktykującym zgodnie z nauczaniem Buddy, trzeba zachowywać się tak jak on się zachowywał przed Przebudzeniem. Otóż takie założenie wydaje mi się błędne, gdyż inaczej wygląda odkrywanie zapomnianej Dhammy, a inaczej praktykowanie Dhammy „pełnie objaśnionej przez Błogosławionego”. Oczywiście w buddyzmie istnieje mocna zachęta do przybrania stanu bezdomnego i poświęcenia się kontemplacji. Podejrzewam, że jest ona silna również dlatego, że niewielu ludzi w ogóle rozważa tak prawdziwie żyć. Ale istnieją też ostrzeżenia przed takim życiem, np. w Dhammapadzie można przeczytać:Status niewolnika możne być różnoraki tak samo jak status kobiety. Nie zmienia to faktu, że następuje tu podział na lepszych i gorszych, tych co decydują i tych którzy słuchają, mężczyzn i kobiety , ludzi i zwierzęta. Jak to się ma do Czterech Szlachetnych Prawd? Ja jestem laikiem ale tak sobie kombinuję; jak można posiadać cokolwiek, "rosnąć w majątek i zboża, żonę i dzieci, niewolników i pracowników, czteronogie zwierzęta" i równocześnie "nie stawać się", wyzwalać, rozpuszczać pragnienia? Budda ponoć był księciem i porzucił wszystko po to, aby poznać przyczynę cierpienia. Z tego co pamiętam zrozumiał bezsens ascezy ale też nie rzucił się w wir biznesu.
Ascetyzm w kanonie palijskim jest dla mnichów, ale nie dla świeckich. W Dhammapadzie są same wersy z nauk, pomieszane nauki dla mnichów i dla świeckich. Jeśli chcesz się trzymać nauk z kanonu palijskiego, to powinieneś zapoznać się z naukami dla "gospodarzy" - im w żadnym wypadku Budda nie zalecał wyzbywania się majątku . Wyżej w tym wątku są linki i fragmenty takich nauk.Schmalzler pisze:Pomyślałem wtedy, że w buddyzmie (przynajmniej tym wyłaniającym się z lektury Muttavali i Dhammapady) też jest bardzo silny nacisk na ascetyzm.
I to mnie intryguje. Jak w takich krańcowych postawach rozeznać czy mają doprowadzić do dobra czy do zła? Bo w jednym przypadku rozdanie pieniędzy faktycznie doprowadzi do tego że ktoś (mnich) odda się wyłącznie praktyce. Ale w innym doprowadzi do tego, że będziesz na wyłącznej łasce danej społeczności, bądź sekty. Zależnie od tego czy cię nakarmią będziesz głodny bądź nie, przemieścisz się tylko tam gdzie cię zawiozą, kupisz tylko to co pozwolą, ubierzesz się w to co dadzą.iwanxxx pisze: Jeśli chodzi o mnichów, to faktycznie jest to rodzaj totalnego poświęcenia się praktyce dharmy.
To proste. Zachowując więcej opcji do wyboru. Im więcej opcji do wyboru tym wg cybernetyki społecznej większa szansa na właściwe dla siebie wybory.Schmalzler pisze:Jak rozeznać dobry ascetyzm od tego o pobudkach nikczemnych, na gruncie wyłącznie ideologicznym?
IMHO dałby inne metody nam współcześnie wykształconym żyjącym w metropoliach, niż dał analfabetą w góralskich chatach ~2 tysiące lat temu. Innymi słowy należy nie przywiązywać się do starych nauk, buddyzm ewoluuje.Schmalzler pisze: Szczęśliwy ten kto porzucił wszystko i udał się do lasu, nieszczęsny ten kto powraca z niego do swych dóbr - że sparafrazuję pewne strofy. Zastanowiło mnie jak budda podszedłby do takiego podejścia - chcesz być z nami, przeznacz cały majątek na naszą działalność, a na pewno wyjdziesz na tym lepiej niż gdybyś zachował go dla siebie, wszak nie ma lepszej inwestycji niż my.
Jak zapatrujecie się na taką postawę?.
Trochę za szerokie jest to pytanie. Co uważasz za krańcowe postawy? Samo wyzbycie się dóbr materialnych w celu zostania mnichem? Jeśli o to chodzi, to rozeznać się można w ten sposób, że w naukach Buddy (dla porządku trzymajmy się tylko kanonu palijskiego na ten moment) bycie mnichem ma określoną funkcję w ramach jego nauk - prowadzą do określonego celu. Jedną z radykalnie ujmujących temat sutt jest Mahasaccaka Sutta, w której sytuacja porównana jest do kawałka mokrego drewna pływającego w wodzie. Żeby wysuszyć kawałek drewna musisz go wyjąć z wody tak jak praktykujący, aby pozbyć się skalań musi wycofać się ze świata, który jest nimi napędzany.Schmalzler pisze:Jak w takich krańcowych postawach rozeznać czy mają doprowadzić do dobra czy do zła?
Sektę można poznać po paru innych cechach. Pobudki można poznać raczej po ogólnym celu i stylu działania grupy a nie samym stosowaniu jakiegoś stopnia wyrzeczenia. Myślę, że żeby trafić do sekty trzeba być w jakiejś trudnej sytuacji emocjonalnej, przez którą nie jest się w stanie rozpoznać manipulacjiSchmalzler pisze:o w jednym przypadku rozdanie pieniędzy faktycznie doprowadzi do tego że ktoś (mnich) odda się wyłącznie praktyce. Ale w innym doprowadzi do tego, że będziesz na wyłącznej łasce danej społeczności, bądź sekty. Zależnie od tego czy cię nakarmią będziesz głodny bądź nie, przemieścisz się tylko tam gdzie cię zawiozą, kupisz tylko to co pozwolą, ubierzesz się w to co dadzą.
Jak rozeznać dobry ascetyzm od tego o pobudkach nikczemnych, na gruncie wyłącznie ideologicznym?
Praktyka Dzambali. Mantra troche inna niż ta powyżej. Postaram sie przedatawić moje rozumienie tego przekazu. Łącząc informacje z kilku przekazów (każdy odrobine inny, 2 do tego samego aspektu Pana Dzambali i jeden do Białego). To nie ma nic współnego z magią. Sylaby zostały dobrane tak aby w maksymalnym stopniu zwrócić uwagę bóstwa, nawiązać z nim łączność potrzebną do koleracji (tutaj mam na myśli inna mantrę do Białego wraz z wizualizacją). Nie wiem niestaty czy łączność jest standardowo poprzez dakinie czy bezpośrednio, zapytam o to przy okazji ale wydaje mi się że w przypadku Dzambali jest bezpośrednia. Wskazują na to zjawiska takie jak poruszanie ustami w jego statuetce podczas praktyki oraz czego nie doświadczyłem osobiście ale po wpratywaniu się w tankę Dzambala zaczyna mówić. Z tantrycznego punktu widzenia zwraca się uwagę na ośrodki z których wypływa strumień w Twoim kierunku oraz ośrodek do któego wpływa ten strumień do tego kolor strumienia też jest ważny. Z innych spraw w tym temacie ważne jest to byś miał przekaz do praktyki. Pamiętaj o tym aby nie zaszkodzić sobie i TWojemu otoczeniu. Jak wspomniałem nie ma to nic wspólnego z magią. Podstawowa wiedza na temat działania praktyki bierze się z faktu okiełznania przez Dzambalę istot odpowiedzialnych za bogactwa na ziemi oraz z innych faktów których nie jestm jeszcze pewien ale mających źródło w klejnocie spełniającym życzenia którego posiadaczem jest owe bóstwo. Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa, otoż można wykonywać praktykę koncentracji na Dzambali, który po jakimś czasie praktyk ogarnie swą osobą całe otoczenie-tak to zostało wyjaśnione przez mojego Lamę.A co powiecie o praktyce Shambhali i jego mantrze OM ZAMBALA ZALENDHRAYE SOHA? Szczególnie interesowałby mnie jej głębszy sens i wymiar duchowy - niż tylko magiczne zaklinanie szczęścia i pieniędzy oraz historyczne pochodzenie tej praktyk
Buchnął go LuPiotrK pisze:(...) mających źródło w klejnocie spełniającym życzenia którego posiadaczem jest owe bóstwo. (...)
absolutnie niePiotrK pisze:Dziękuję
Znasz tę historię? Gdzie opisano te zdarzenie ,może kojażysz?
Może Czerwony Garuda mu przekazał? To Garuda przecież poskramia węże...kunzang pisze:Witam
absolutnie niePiotrK pisze:Dziękuję
Znasz tę historię? Gdzie opisano te zdarzenie ,może kojażysz?...e, to: ''Buchnął go Lu
''
- to był taki żart z mej strony, stąd zamieściłem ikonkę:![]()
Żart oparty na tym, że klejnot spełniający życzenia jest przypisany Lu /nagom/. Nie wiem skąd u Dzambali ten klejnot, no i też nie interesuję się tą tantrą - to takie luźne skojarzenie z mej strony było w ramach żartu, że skoro okiełznał istoty odpowiedzialne za bogactwa, to im ten klejnot buchnął![]()