Bleis pisze:Trudno powiedzieć czy to rozbłysk czy efekt kamery
Sam jestem Uczniem Olego, ale wydaje mi się że to tylko refleks świetlny.
Bleis pisze:Przy 500 pokłonach w półtoragodziny (co z mojej własnej praktyki wydaje mi się raczej trudne) żeby uzyskać 3000 i tak trzeba poświęcić dziewięć godzin. Codziennie ! Przez miesiąc. To nadal niemożliwe.
Wiesz, na ogół na odosobnieniach medytacyjnych, prócz medytacji i studiowania nauk, nie ma do roboty zbyt wiele. Powiedzmy na sen przeznaczamy 7 godzin, na jedzenie 1,5 , na higienę i wizyty w toalecie godzinę, pół godziny buforu. Zostaje nam 14 godzin ~ 215 pokłonów na godzinę. Brzmi ciężko, ale nie niemożliwie.
Bleis pisze:Co i rusz widzimy go jak z poświęceniem dźwiga torby swojej żony Hanah, jak odstępuje jej swoje racje żywności, pomaga jej wejść na trudne szczyty Himalajów, lub odstępuje jej jedyny śpiwór. Widzimy go też jak uzbrojony jedynie w nuż staje do walki z potężnym bykiem w obronie ukochanej. Bohater. Poświęca też sporo czasu i energii na dokarmianie bezdomnych psów
Dla mnie brzmi to jak naturalne zachowanie.
Bleis pisze:Jeśli ktoś chociaż raz w życiu medytował powinien stuknąć się w tym momencie w głowę, a autora podobnych andronów odesłać do najbliższego psychiatry.
Z tego co mi wiadomo, podczas medytacji mogą się pojawiać o wiele dziwniejsze doznania.
Bleis pisze:Ole dostaje w prezencie pukiel włosów Karmapy i wkłada go do kieszeni koszuli. W tym momencie czuje na piersiach taki ogień, że między koszulę i ciało musi wkładać specjalne podkładki żeby się nie poparzyć. Dobre nie ?
Całkiem niezłe, sam miałem kiedyś podobne przeżycie - niestety nie były to włosy Karmapy, a ciepło było jedynie bardzo intensywne.
Bleis pisze:Albo srebrne tybetańskie obręcze które w ciągu paru dni leczą żółtaczkę. Takich artefaktów jest zresztą w książce mnóstwo, dla pana Olego to normalka.
Witamy w Tybecie - dla tamtejszych ludzi to także normalka.
Bleis pisze:Po piętnaście godzin na dobę również medytują, jak niedbale wspomina Ole. Europejczycy po około roku praktyki. Mistrzyni Shin Bon po dwudziestu kilku latach praktyki siada na pół godziny. Super mistrzyni Ching Hai siada na pół godziny, ale Ole i Hannah siedzą po piętnaście i jakoś odcisków nie mają. Wszystko można, trzeba tylko chcieć.
Z tego co mi wiadomo, właśnie takim długim i intensywnym medytacjom służą odosobnienia medytacyjne. Co do odcisków - nie mam pojęcia. Maksymalny czas jaki medytowałem jednego dnia to 10 godzin i jedyne co mi dokuczało to ból łydek.
Bleis pisze:Tymczasem lama Ole naucza modlenia się do Karmapy, który wedłóg jego słów jest święty i boski. Mieszka gdzieś daleko i nie widzieliśmy go na oczy, ale mamy się do niego modlić i podczas medytacji go sobie wizualizować. Przecież to bałwochwalstwo. Jak to możliwe, że przyszedł pan Ole i powiedział, że jest na tej ziemi świety Karmapa i trzeba się do niego modlić, a tysiące wydawałoby się inteligentnych ludzi zachodu wierzy i zaczyna się modlić. Co to ma wspólnego z buddyzmem ?
Może niezłym pomysłem było by poczytanie co nieco o wadżrajanie i guru jodze, choćby i na tym forum - z pewnością rozwiało by to wiele wątpliwości.
Bleis pisze:Ale skoro kłamał w jednej książce to czy reszta może być wiarygodna ?
Czy mógłbyś wskazać w prost, w którym momencie Ole kłamał?
Ogólnie bardzo się cieszę, że masz odwagę mówić otwarcie o tym co ci nie pasuje. Odnoszę jednak wrażenie, że sporo twoich wątpliwości wynika... z nieznajomości różnic pomiędzy poszczególnymi buddyjskimi szkołami - bo tak się składa, że istnieje nie tylko zen
Pozdrawiam~