Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Nie wiem czy trafiłem z tematem, przejde od razu do rzeczy, nie potrafię rozwikłać jednego filozoficznego dylematu, chodzi to za mną od jakiegoś czasu.

Zastanawiam się nad granicą między współczuciem a przemocą, nad znaczeniem "Wszechobejmującego współczucia" albo np. "Gniewnych form". Tak już mam, że porównuje co mają do powiedzenia na ten temat różne szkoły(Może w tym problem?). Poproszę o artykuły, linki, refleksje, najlepiej od ogółu do szczegółu(Mam z tym spory bałagan, w konsekwencji wybieram sobie tą naukę która akurat przyjdzie mi do głowy.)

Duże wrażenie zrobił na mnie Koan Zen o kocie, nie pamiętam gdzie go słyszałem. Do klasztoru przywędrował kot, którym mnisi się zaopiekowali. Jednak kot był jeden, mnichów wielu, każdy chciał się nim opiekować i wywołało to kłótnie i waśnie między mnichami. Mistrz pojął, że Ci mnisi nie kochają tak naprawdę tego kota. Toteż wziął nóż, i na środku placu krzyknął: "Dajcie mi jednego słowo, a ocale tego kota. W przeciwnym razie będę musiał go zabić". Trutututu, wszyscy w szoku, nikt nic nie powiedział, mistrz przeciął kota i go zabił. Jak byś zareagował?

No ja bym wrzasnął: "Jedno słowo!", nie wiem czy to dobra odpowiedź - nie ważne. Ja mam kota naprawdę, który ma sparaliżowany tył, rehabilitacja u niego jest bolesna. Zatem zadaje mu ból 'mimochodem' po to by go przywrócić do zdrowia. Tu nie mam żadnych dylematów, sprawa dla mnie jest prosta. Jednak na większą skalę, tą samą zasadę można odnieść np. do klasycznego problemu poświecenia jednego człowieka by ocalić miliony.

Inna szkoła mówi: Odwróc wzrok od świata, nie zważaj na cudze błędy, bacz tylko na własne. Dobrze. Jak to jednak pogodzić z zasadą współczucia? Nie do końca wiem jak to wygląda u podążających drogą Śrawaków/Hinayany.
Widząc np. kogoś kto przechodzi na czerwonym świetle. Nagle auto, prędkość. Nie muszę myśleć co robić - działam spontanicznie. Jednak ta zasada nie jest uniwersalna, nie sprawdzi się w każdej sytuacji. Człowiek nie jest wszechwiedzący, nie zna skutków każdego czynu, myślę, że nasze współczucie jest ograniczone, po prostu nie możemy wszystkim pomóc. Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?

Następna rzecz paramita szczodrości(Dana) zalecającej pouczenia, pod warunkiem zrealizowania pustki. Zatem widząc kogoś, kto postępuję tak, że sam sobie wyrządza szkodę, powinienem zareagować, powinienem go pouczyć. Jednakże, pouczyć nie powinienem, gdyż "byłoby to ewangelizowanie i no dajcie spokój trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem". Pozatym nie wiem czy mam prawo pouczać, skoro nie znam skutków wszystkich działań. A może powinienem spontatnicznie, tak jak do dziecka mówi się by nie bawiło się zapałkami? Pradżnia wespół z Karuną! Ale jak się nie sparzy to nie zrozumie. Więc może siedzieć z założonymi rękoma? Czy zatem mam jechać do Afryki po to by uwolnić wszystkie zwierzęta hodowlane przeznaczone na zarżnięcie i tym samym spowodować falę głodu w Etiopii?

Inna sprawa, to fizyczne ograniczenia współczucia. Wiadomo, każdy pomaga ile może, tak by nie odbywało się to kosztem własnym. Zdrowy rozsądek. Nie ma sprawy. Świat jest niedoskonały, cierpienie jest na każdym kroku. Nic dziwnego, że Avalokiteśvara ma tyle rąk. Tylko proszę mi tu żadnej herbaty, nie będę więcej pił!:) Proszę o luźne sugestie, pouczenia, może książki na ten temat...
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: booker »

Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
A Twoja droga?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

booker pisze:
Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
A Twoja droga?
Moja droga? Nie wiem. Jest tuż obok, polegam głównie na uważności. Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: booker »

Lo'tsa'wa pisze:
booker pisze:
Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
A Twoja droga?
Moja droga? Nie wiem. Jest tuż obok, polegam głównie na uważności. Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
Chodzi mi, że napisałeś dużo o zamieszaniu spowodowanym różnymi filozofiami - ja chciałem się Ciebie zapytać: a gdzie Twoja głowa? :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

booker pisze: Chodzi mi, że napisałeś dużo o zamieszaniu spowodowanym różnymi filozofiami - ja chciałem się Ciebie zapytać: a gdzie Twoja głowa? :)

Pozdrawiam
/M
Hmmm...:) Moja głowa podpowiada mi, że jest wśród tych sprzeczności wspólny mianownik, jednak ja go nie widzę.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: booker »

Lo'tsa'wa pisze:
booker pisze: Chodzi mi, że napisałeś dużo o zamieszaniu spowodowanym różnymi filozofiami - ja chciałem się Ciebie zapytać: a gdzie Twoja głowa? :)

Pozdrawiam
/M
Hmmm...:) Moja głowa podpowiada mi, że jest wśród tych sprzeczności wspólny mianownik, jednak ja go nie widzę.
Nie chce Ci mówić co robić, ale mogę Ci powiedzieć co ja w takich stanach zamotania robie: celuje tym wszystkim w kosz na śmieci.

Lepiej jest posiedzieć. :meditate:

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Lo'tsa'wa pisze:Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
A jak chcesz je osiągnąć?
(pytam zupełnie serio)
Awatar użytkownika
stworzenie
Posty: 1034
Rejestracja: śr maja 28, 2008 21:24
Płeć: kobieta
Tradycja: bon
Lokalizacja: Reda

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: stworzenie »

Lo'tsa'wa pisze: No ja bym wrzasnął: "Jedno słowo!"
To dwa słowa. ;)
Ja mam kota naprawdę, który ma sparaliżowany tył, rehabilitacja u niego jest bolesna. Zatem zadaje mu ból 'mimochodem' po to by go przywrócić do zdrowia. Tu nie mam żadnych dylematów, sprawa dla mnie jest prosta.
Szybkiego powrotu do zdrowia dla Twego kota!
Człowiek nie jest wszechwiedzący, nie zna skutków każdego czynu, myślę, że nasze współczucie jest ograniczone, po prostu nie możemy wszystkim pomóc.
Ale czy nie po to m. in. praktykujemy? Żeby ostatecznie postrzeganie nie było obarczone błędem, żeby widzieć wszystkie konsekwencje, żeby wiedzieć, co faktycznie w danej sytuacji będzie pomocą, a co może zaszkodzić? Budda nie ma takich problemów. My je mamy, bo nie uporaliśmy się z truciznami umysłu.
Więc może siedzieć z założonymi rękoma?
Moim zdaniem - po prostu praktykować. Pomagać innym, na ile potrafimy, ale jednocześnie mieć świadomość, że to doraźna pomoc (co nie znaczy, że niepotrzebna) i nie wyprowadzi innych istot poza samsarę - dalej będą się odradzać, dalej będą cierpieć. Dopóki nie osiągniemy realizacji, możemy tylko na chwilę im ulżyć, ale prędzej czy późnej znowu będą cierpieć - jak wszyscy w samsarze. Dopiero, kiedy samemu osiągnie się realizację, można pomagać innym w sposób trwały. Czyli pomóc im wyjść poza kołowrót narodzin i śmierci. Dlatego uważam, że najcenniejszej pomocy udzielają nasi Nauczyciele - ich pomoc jest ukierunkowana na trwałe odcięcie przyczyny cierpienia, a nie tylko chwilowe złagodzenie jego objawów.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

iwanxxx pisze:
Lo'tsa'wa pisze:Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
A jak chcesz je osiągnąć?
(pytam zupełnie serio)
Zamierzam je osiągnąć zadając trudne pytania, tzn. tak jak radził Booker - medytując / praktykując.

Dziękuje za pomoc.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
Król, przewoźnik i pasterz. Król działa w myśl zasady: najpierw ja, potem inni, pasterz odwrotnie: najpierw inni, potem ja, a przewoźnik wybiera opcję wspólnotową: razem z innymi.
Lo'tsa'wa pisze:Zastanawiam się nad granicą między współczuciem a przemocą, nad znaczeniem "Wszechobejmującego współczucia" albo np. "Gniewnych form".
Buddyjskie współczucie wynika z buddyjskiej wiedzy i buddyjskiej praktyki. Jest integralną częścią całości pod nazwą buddyzm. Jeśli jego źródłem są początkowo różne nasze emocje, to z czasem, w miarę postępów w praktyce, i tak wyłoni się to, w czym właściwie rzecz – bodhiczitta, oświecona postawa. Zauważ, że „oświecona” oznacza ścisły związek z naturą oświeconego umysłu. W jaki sposób przejawia się współczucie, gdy pozostajesz w związku z naturą oświeconego umysłu, dowiesz się, gdy zgodnie z naukami buddyjskimi, spróbujesz rozwinąć bodhiczittę. Ale tę najskuteczniej rozwija się nie gdzieś pomiędzy ścieżkami, lecz na konkretnie wybranej ścieżce - co już inni próbowali wcześniej zasugerować.
Lo'tsa'wa pisze:Tylko proszę mi tu żadnej herbaty, nie będę więcej pił!:)
No, ja chyba raczej z odrobiną herbatki :) Pozdrawiam, GreenTea
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Lo'tsa'wa pisze:
iwanxxx pisze:
Lo'tsa'wa pisze:Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
A jak chcesz je osiągnąć?
(pytam zupełnie serio)
Zamierzam je osiągnąć zadając trudne pytania, tzn. tak jak radził Booker - medytując / praktykując.
Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót. Jak pisze Seosan Daesa "Jest nieskończenie wiele podejść do praktyki, ale współczucie i cierpliwość są podstawą dla wszystkich innych". Wynika z tego, że nie możesz oddzielić współczucia od praktyki, bo Twoja praktyka będzie raczej kiepska. Warto jednak pamiętać, że to współczucie niekoniecznie polega na angażowaniu się w misje charytatywne: bodhisattwa tak na prawdę nie ma misji, bodhisattwa reaguje na potrzeby czujących istot. Ja to widzę tak, że trzeba rozumieć swoją robotę. Nie można zaniedbać swojej praktyki, ale nie można też zaniedbać postawy bodhisattwy. Te dwie sprawy jednak łączą się: Sutra Doskonałego Oświecenia mówi:
  • Pojawienie wszystkich Buddów na tym świecie nie miało na celu ratowania czujących istot; miały na celu pomóc w usunięciu dwóch mylnych poglądów na temat 1) życia i śmierci i 2) nirwany.
Dlatego Twoja praktyka już pomaga temu światu. Pomaganie "doraźne" ma troszkę inne miejsce na drodze bodhisattvy. Istnieją cztery sposoby "rozrywki" (dosłownie przyciągania do siebie)) czujących istot (saṃgraha-vastu, 四攝法):
  • (1) dāna, szczodrość;
    (2) priyavacana, miła mowa;
    (3) arthakṛtya, korzystne działanie;
    (4) samānārthatā, wspólne działanie.

Bodhisattva dzięki mądrości pradżni i nabytej mądrości zręcznych środków potrafi zastosować to wszystko przede wszystkim jako przygotowanie do właściwej pomocy, tak jak napisała wyżej stworzenie. Ale to wszystko nie jest oddzielone. Pamiętam taką historię z "Nie ma cierpienia" Szeng-jena. Mówił, że to śmieszne, że niektórzy uważają, że najpierw trzeba pomóc sobie, a potem pomóc innym. Pisał, że spotkał jakiegoś mnicha, który medytował w górach i chciał osiągnąć oświecenie. Mnich ten pytał, czy Szeng-jen, który też wcześniej odbywał odosobnienie w górach, zszedł z gór, bo osiągnął oświecenie. Szeng-jen mu odpowiedział "Nie, ale dzięki temu, że wróciłem do świata wiele osób osiągnęło korzyść z Dharmy." Nie sądzę, żeby chodziło mu o to, że jego praktyka się skończyła, gdy wyszedł z gór - myślę, że chciał powiedzieć, że sposób myślenia "najpierw ja, potem inni" jest od początku błędny. To powinno być zawsze "dla wszystkich czujących istot", więc i dla siebie, i dla innych: nie ma konfliktu interesów.

Trzeba też dużo cierpliwości. Jest taki etap w praktyce, gdzie rzeczywiście, przynajmniej w sensie zewnętrznych działań, jest się bardziej skoncentrowanym na sobie. Ale to też jest "nie tylko dla mnie". Dzięki tej praktyce pojawia się mądrość, lepsze rozumienie istot i konsekwencji swoich działań i pomoc czującym istotom staje się bardziej możliwa. Nauczyciele mówią, że trzeba do tego sporo cierpliwości.

:namaste:
Piotr

EDIT: Polecam How Can Sitting Save this Hungry World? - Zen Master Seung Sahn
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót.
czy pisząć o "high class bezposrednich metodach", masz na mysli dzogczen? :)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Intraneus pisze:
Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót.
czy pisząć o "high class bezposrednich metodach", masz na mysli dzogczen? :)
Akurat o zen myślałem :) i wszystkie takie pomysły, że zrobię jakąś sztuczkę w główce, oświecę się i wtedy dopiero coś zrobię.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

iwanxxx pisze:bodhisattwa tak na prawdę nie ma misji, bodhisattwa reaguje na potrzeby czujących istot.
Właśnie ta reakcja na potrzeby czujących istot mnie interesuje najbardziej. Ja to rozumiem mniej więcej tak: W momencie gdy godzimy się na krzywdę która dzieje się dookoła, postępujemy niewłaściwie i szkodzimy sami sobie. Dwa przykłady z życia: 1. Sąsiad nie dzwoni na policję gdy w mieszkaniu obok jest awantura mąż-żona. (Sąsiad dostaje nerwicy, poczucie winy, itp) 2. Niemcy atakują Polskę, Wielka Brytania/Francja nic nie robi. (Koniec końców mamy globalną wioskę i już jest za późno, żeby sie 'odciąć', prędzej czy później zostaniemy wciągnięci w wydarzenia)

Czy mamy zgodę, że w takich sytuacjach trzeba zareagować czy siedzieć w lotosie? Jeśli zgadzamy się, że reagować trzeba, to zauważmy, że takich przykładów w ciągu dnia można znaleść milion. Jedyną możliwością by nie zwariować jest odwracanie wzroku - to się dzieje automatycznie czyż nie? Wskazuje tylko na sprzeczność - rozwiązania niestety nie znam... Wierzę, że jest.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Lo'tsa'wa pisze:
iwanxxx pisze:bodhisattwa tak na prawdę nie ma misji, bodhisattwa reaguje na potrzeby czujących istot.
Właśnie ta reakcja na potrzeby czujących istot mnie interesuje najbardziej. Ja to rozumiem mniej więcej tak: W momencie gdy godzimy się na krzywdę która dzieje się dookoła, postępujemy niewłaściwie i szkodzimy sami sobie. Dwa przykłady z życia: 1. Sąsiad nie dzwoni na policję gdy w mieszkaniu obok jest awantura mąż-żona. (Sąsiad dostaje nerwicy, poczucie winy, itp) 2. Niemcy atakują Polskę, Wielka Brytania/Francja nic nie robi. (Koniec końców mamy globalną wioskę i już jest za późno, żeby sie 'odciąć', prędzej czy później zostaniemy wciągnięci w wydarzenia)

Czy mamy zgodę, że w takich sytuacjach trzeba zareagować czy siedzieć w lotosie? Jeśli zgadzamy się, że reagować trzeba, to zauważmy, że takich przykładów w ciągu dnia można znaleść milion. Jedyną możliwością by nie zwariować jest odwracanie wzroku - to się dzieje automatycznie czyż nie? Wskazuje tylko na sprzeczność - rozwiązania niestety nie znam... Wierzę, że jest.
Wracamy do cierpliwości.
Jak będziesz cierpliwie praktykował, to osiągniesz wgląd, który nie da Ci zwariować pomimo nieodwracania wzroku.
Jak będziesz cierpliwie praktykował, to osiągniesz mądrość, która pozwoli Ci zrozumieć potrzeby tych czujących istot.
Na ten moment - robimy, co możemy. Napisałem wyżej, że bodhsattwa nie ma misji (zdanie to pożyczyłem z resztą od kunzanga), a Ty w odpowiedzi pytasz "a jaki jest plan tej misji?" No nie ma planu, cierpliwości :sage:

:namaste:
Piotr
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Wracam do książek. Dzięki, Iwanxxx. :shake2: (Szczerze:) )
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Lo'tsa'wa pisze:Wracam do książek.
Tylko nie przedawkuj :zonked:
Lo'tsa'wa pisze:Dzięki, Iwanxxx. :shake2: (Szczerze:) )
Proszę bardzo :P :sage:
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

iwanxxx pisze:
Intraneus pisze:
Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót.
czy pisząć o "high class bezposrednich metodach", masz na mysli dzogczen? :)
Akurat o zen myślałem :) i wszystkie takie pomysły, że zrobię jakąś sztuczkę w główce, oświecę się i wtedy dopiero coś zrobię.
nie wiem, co masz na mysli pisząć "sztuczkę w głowie", ale pytalem o dczogczen, bo znalazłem ciekawy cytat, co do paramit:

"Istnieje dziesięć doskonałości czyli paramit, a wśród nich pierwsza jest szzczodrość. Jednak wszystkie one są już od samego początku w pełni zawarte w Naturalnym Stanie. Nie ma więc konieczności, aby poprzez kultywowanie myśli pobudzać szczodrość albo inne paramity. Jeżeli praktykujemy Naturalny Stan, można już w nim znaleźć szczodrość w sposób naturalny i spontaniczny. Nie musimy wpierw medytować i myśleć, że powinniśmy być szczodrzy dla innych. Jeżeli praktykujemy Naturalny Stan, zawarta już w nim etyka powstaje w sposób spontaniczny i bez wysiłku. To samo jest i ze wszystkimi doskonałościami..." Nauki Dzogczen Bonpo, Lopon Tenzibn Namdak

ale zeby nie bylo tak latwo i zeby sie nikomu w glowach (lub innych częściach ciała ;) ) nie poprzewracalo, praktykuje sie wspolczucie, jednak "ten rodzaj praktyki współczucia jako myśli jest wyłącznie przygotowaniem. Jest to tylko myśl o współczuciu, a nie rzeczywiste współczucie Buddy."

tak więc znowu wracamy do punktu wyjścia. Najpierw nyndro (w tym i wspolczucie) i inne praktyki przygotowawcze, po to, żeby osiągnać Naturalny Stan, gdzie jest już wszystko, w tym spontaniczna bodhiczitta, i gdy nie trzeba już "pobudac myslowego wspolczucia" ;)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Ja przywołam Ko Bong Sunima w tłumaczeniu Bookera Bosalnima z małą korektą moją-nima.
  • Zajmując wysokie podium, Mistrz Zen Ko Bong uniósł swój kij Zen i powiedział:

    "Wewnątrz jest jasne
    Na zewmątrz również jest jasne
    Gdziekolwiek jest, jest jasne
    Co to jest?"

    Wszyscy [słuchający] milczeli. "Jest to Diamentowa Paramita". Następnie odłożył kij Zen.

    "Kiedy złoto jest w ziemi jest jasne. Jeżeli włożysz złoto do gorącego pieca, również jest jasne. Po wyjęciu z pieca, złoto nadal jest jasne. Zanim zostało włożone do pieca, nie można było użyć go do zrobienia czegokolwiek. Było także bezużyteczne będac w piecu. Ale po wyjęciu z pieca, możemy go użyć do zrobienia wielu rzeczy: obrączki, kolczyków, lub spinki do włosów."

    "Zatem, co jest 'piecem'? Piecem jest dawanie, moralność, cierpliwość, praktyka, medytacja i mądrość. Kiedykowliek coś dajesz, czy jest to duchowa czy materialna pomoc, nie rozróżniaj między podmiotem i przedmiotem, mężczyzną/kobietą, starym/młodym.... Zapomnij o takim myśleniu. Zapomnij o tych trzech rzeczach: ja, ty i dawaniu."

    "Następnie: moralność. Zarówno dając i otrzymując, rób tylko to co jest właściwe, wówczas dobro i zło staną się jasne. Wówczas Twoje jasne działanie 'zabije' dobro i zło. Lecz nie przywiązuj się do dobra i zła. To jest paramita moralności.

    "Jeżeli coś cię gnębi, wówczas bądź cierpliwy i wybaczający. Cierpliwy umysł uczyni Cię szczęśliwym. Wówczas, wewnątrz poczujesz dumę i pranienie by próbować mocniej. To jest paramitą cierpliwości. Duma jest jak wodna roślina, która nie ma korzeni - przychodzi i odchodzi swobodnie. Obawiaj się tylko aby nie popaść w pobłażanie [sobie]."

    "Jeżeli zawsze rozróżniasz pomiędzy ludzmi i rzeczami (na przykład patrząc na nich) lecz Twój umysł jest nieporuszony, to jest paramitą medytacji."

    "Jeżeli coś przychodzi -- nie bądź radosnym. Jeżeli coś odchodzi -- nie bądź smutnym. Kiedy płaczesz, tylko płacz. Kiedy śmiejesz się, tylko śmiech. Rzeczy powstają, zostają w tyle...zanikają, puste. Uczucia zmieniają się z radosnych na smutne, z uciechy w gniew. Kraje powstają, prosperują a później zanikają i zostają zniszczone. Jeżeli postrzegasz to bez przywiązania do tego, jest to paramitą mądrości."

    "Słońce jest na niebie kiedy te jest jasne czy zachmurzone. Złoto jest złotem, bez względu na to czy jest w ziemi, w piecu, czy w Twoich rękach. Diamentowa Paramita jest taka jak to -- niezależna od życia czy śmierci, przychodzenia czy odchodzenia, czy czasu i przestrzeni. A więc, czy potrafisz ją zobaczyć, czy nie? Jeżeli ją widzisz, uderzę Cię trzydzieści razy. Jeżeli jej nie widzisz, również uderzę Cię trzydzieści razy...co możesz uczynić?"

    "6 razy 6 = 36."

    Po tym, Mistrz Zen Ko Bong zszedł z wysokiego podium.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

rozmowa tycząca się naturalnego stanu została wydzielona TUTAJ
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”