Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Witam
Ponowne narodziny po śmierci: w identycznej "skórze", w tej samej rodzinie, w tym samym wieku i tej samej daty, etc... dokładna powtórka obecnej egzystencji - ale pamiętając obecne wcielenie i wydarzenia! - jakim sposobem osiągnąć ten cel? Czy wystarczy niemal ciągłe o tym myślenie, wręcz do granic namiętności? Potwornie mocne postanowienie, przysięga, złożona samemu sobie że oto tak się stanie, gdyż jest to jedyny sposób zadośćuczynienia i naprawy pewnego faktu w życiu, do jakiego dopuściłem? Jakie metody związane z medytacją, będą pomocne w osiągnięciu tego celu? Czy "medytacja snu" jest właściwym sposobem własnego rozwoju - chociażby ze względu na brak czasu: praca i praca - zmierzającego do urzeczywistnienia tegoż zamiaru? Jakież jeszcze są? Ze względu na wielką wagę tej sprawy dla mnie, proszę o pomoc.
p.s. mam nadzieję, że w/w sprawa jest umieszczona w odpowiednim dziale forum...
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: adi »

Witaj!
Budda rzekł: "Nie ma przyszłości, przeszłości ani teraźniejszości - jest tylko DROGA"

Twoje pytanie jest trudne i troszkę "surrealistyczne", jeśli jednak dobrze przemyślisz powyższą wypowiedź Buddy może ona doprowadzi cię do dobrego wniosku.

Z mojego punktu widzenia wygląda to tak:
Po pierwsze:
Budda w tej wypowiedzi wskazuje, iż zjawisko czasu jest iluzoryczne i tak właściwie to on defacto nie istnieje. Także teoretycznie możliwe jest ponowne narodzenie się w tym samym czasie i przestrzeni, a skoro tak, to prawdopodobnie istnieje też jakaś droga do tego, by ów cel osiągnąć.

Po drugie:
W buddyjskiej praktyce i ścieżce duchowej w przeciwieństwie np. do chrześcijaństwa nie jest najistoniejszą rzeczą "odkupienie" win czy też grzechów lub niewłaściwych postępków i tak postawione pytanie jak Twoje jest trochę niezbyt dobrze ujęte. Niemniej zgodnie z nauką Buddy o przyczynie i skutku (karmie) nasze negatywne działania prędzej czy później się zamanifstują i przyniosą określone skutki. Możliwe a nawet potrzebne jest zatem oczyszczenie tych przyczyn, które doprowadziły do naszego lub innych cierpienia. Dlatego też Budda mówi o DRODZE, na której można by to uczynić. Skoro już jakieś niewłaściwe działanie (jak w Twoim przypadku) zostało dokonane nie ma sensu "kombinować" co bym zrobił gdybym wiedział, że tak będzie. Ważne jednak jest podążnie DROGĄ, która pomoże nam oczyścić te czyny, i rozwinąć nam się tak abyśmy mogli znależć się poza działaniem przyczyny i skutku, i tak by już nic więcej nie mogło na nas wpłynąć. Dlatego więc dla Buddy najistotniejsza jest właśnie DROGA - właściwa droga. To dzieki niej możemy osiągnąć to wyzwolenie od naszych karmicznych uwarunkowań i oczyścić to co powoduje cierpienie. Budda daje nam nauki i metody jak możemy i jak powinniśmy podążać tą DROGĄ. Jednym z elementów tej ścieżki jest także oczyszczenie negatywności i istnieje wiele metod w naukach buddyjskich jak to uczynić można. Budda mówił też o szczodrości jako o jednym z "przkazań" - to właśnie praktykowanie tej cechy może nam bardzo pomóc w zadośćuczynieniu. Trzeba zatem postarać się umieć praktykować tą wartość jak szczodrość. I nie należy tu rozumieć szczodości jako dawanie materialnych rzeczy, ale jako dawanie z swojej strony innym tego, co może właściwie im pomóc.

Oto co o szczodrości mówi mój nauczyciel Jongdzin Rinpocze: "(...) Aby móc praktykować szczodrość, najpierw musimy zmienić nasze nastawienie i ukierunkować wszystkie nasze działania na osiągnięcie stanu buddy. Aby poznać rzeczywiste znaczenie szczodrości musimy najpierw ją pojąć, a następnie ćwiczyć..powinniśmy umieć ofiarowywać bez oczekiwania zapłaty i wówczas będzie to prawdziwy dar. Wszystko co zrobimy będzie wtedy szczodrością, nawet nauczanie.. Jeśli ktoś nie będzie wiedział w którą stronę się udać, a wskażemy mu właściwą drogę będzie to szczodrość. (...)

I żeby powiedzieć ci najprościej, co jest tą Właściwą DROGĄ Buddy wskażę ci ten link
http://dzogczen.budda.pl/a/Praktyka/Pra ... ramit.html
Wystarczy że właściwie będziesz to praktykował i znajdziesz odpowiedż na swoje pytanie. Oprócz tego istnieje również wiele innych metod i technik jak przyspieszyć naszą praktykę i właściwy rozwój, ale tu już polecam udanie się na spotkanie z kwalifikowanym nauczycielem, by objaśnił ci te metody. Być może pomocny w oczyszczaniu i zadośćuczynieniu będzie dla Ciebie również ten tekst:
http://dzogczen.budda.pl/a/Wiedza/Nauki ... nanie.html

Pozdrawiam Adibudda
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Witaj "adi" ponownie
Pięknie dziękuję za odpowiedź. Ukierunkowała mnie ona na właściwe tory - tak czuję - w wyniku czego wyciągnąłem nowe wnioski. Jednak, nie jest to wszystko takie proste. Tyle chciałbym tu wyjaśnić, że w pewnym momencie mogło by się to skończyć swego rodzaju transformacją w użalanie się nad swym losem, a to w tej chwili ostatnie, czego mi tu potrzeba. Widzisz, nie wystarczy mi wewnętrzne oczyszczenie się z winy - mówiąc po chrześcijańsku - w jakiś sposób związany z technikami buddyjskimi temu celowi służącymi. Nie wystarczy mi zwyczajnie oczyścić się! Wewnętrznie mam palącą, trzaskającą buchającym płomieniem potrzebę zadośćuczynienia przeze mnie - personalnie przeze mnie - osobie pokrzywdzonej w wyniku mego dosłownie głupiego podejścia do życia i mego naiwnego stosunku do niemal fundamentalnych spraw. Wiem wiem, że moje słowa są wielce enigmatyczne. Staram się jak mogę powiedzieć dużo nie mówiąc nic - jeśli rozumiesz, co mam na myśli...
Piszesz o DRODZE, dzięki której przestajemy broić - w wolnym tłumaczeniu - o ścieżce która doprowadza nas w swoim czasie do tego kwiatu ludzkiej egzystencji, jakim jest istota oświecona! ("istota", bo przecież już nie człowiek), by w końcu nadeszła chwila, w której albo będziemy mieli prawo do decyzji, co ze sobą zrobić, albo wejść w Nirwanę, o której nie ma co pisać, żadne słowa nic o Niej nie powiedzą. Lecz jestem tu i teraz. Nie można pozwolić sobie na "oczyszczenie" z własnych win - są sposoby, dziękuję za linki - bez uczestnictwa w tym obiektu, który zebrał niezasłużone srogie cięgi wynikłe z mojej winy! Tu muszę troszkę zbyt szczerze: jednym z efektów tego jest zerwanie ze mną więzi psychofizycznej przez pokrzywdzonego człowieka, jej spora zmiana osobowości itd...
A tak konkretnie: pomogłeś(łaś)? mi więcej, niż się spodziewałeś. Oto wiwisekcja problemu:

1. Jeśli nawet ponownie narodzony w identycznej skórze, pamiętając wszystko z poprzedniej egzystencji będę działał na rzecz osoby pokrzywdzonej, to nadal nie wiedząc jak działać, a tylko wiedząc, jak nie działać, będę posiadał tą szkaradną świadomość, że przecież już raz, wyrządziłem w końcu krzywdę w innym... w innej przeszłości - czy jak to tam nazwać (mam problem z używaniem tu fachowej buddyjskiej terminologii) - tej właśnie osobie, której zadośćuczyniam właśnie teraz. Więc nic to nie zmienia! Nadal mam "szramę" w swym umyśle! A oglądanie niedopuszczania do już raz zaistniałej sytuacji - mimo, że miła i pomocna w oczyszczeniu mnie - nie jest gwarantem, że inaczej krzywdę bym i tak nie wyrządził, gdyż:

2. Nie znam sposobu, dzięki któremu mogę rozpoznać, czy to, co się wydarza (wydarzyło), jest wynikiem karmy, czy mego świadomego działania "na świeżo", dopiero tworzącego skutek... To znaczy czy jest to wynik czegoś z przeszłości, czy świeża przyczyna czegoś w przyszłości.

3. Czynię samym tym faktem (chęć, moje zamierzenie i plan, działanie w tym celu) przyczynę do następnych skutków, które mogą być jeszcze bardziej opłakane. Przykład: przecież nie wiem, co się może stać, jak umrę! Nie mam kontroli nad własnym snem, a co dopiero nad stanem po śmierci!

Po tym, jak do mnie dociera fakt, co nawyprawiałem, jestem obecnie w stanie dość podobnym do paranoi. Dlatego też post ten jest dość bezładny i pozbawiony jakiejś ścieżki wypowiedzi, azymutu. Jest to również powodem, przez który odbierasz moje poprzednie pytanie cyt.: "...Twoje pytanie jest trudne i troszkę "surrealistyczne", jeśli..." koniec cyt. Całość zaczyna przypominać sytuację pacjenta, leżącego na kozetce u psychoanalityka. W związku z tym kończę moje pisanie, ponieważ nie mam najmniejszego zamiaru robić z tego Szanownego Buddyjskiego Forum gabinetu psychoanalityka! Nie o to mi chodziło. Zwyczajnie, problem jest trudno ująć w ogóle, a jeszcze nie znając terminologii buddyjskiej. A sytuacja w jakiej jestem centrum, jest samym życiem, a Buddyzm jest dla żywych mówiąc dosłownie. "Padlina" Go nie interesuje. Związek Buddyzmu z życiem jako takim, jest wprost uderzający! Zawsze mnie to fascynowało, od kilkunastu lat. Dopiero, gdy niedawno zdałem sobie z tego sprawę, "sytuacja" kara mnie za nie zamierzone uniknięcie w przeszłości przeze mnie wzięcia spraw w swe ręcę i wejścia na drogę dosłownie, poprzez przyjęcie inicjacji, różnymi "kretowiskami", przez które się potykam: albo nie dostałem urlopu na wyjazd do Warszawy i przyjęcie inicjacji, albo nagłe wydatki odbierają mi szansę uczestnictwa w Lipcu br. w kursie Poła i przyjęciu schronienia, albo... i tak bez końca. Dość psychopatyczna sytuacja, którą jestem zdecydowany rozwiązać, tylko nie mam pojęcia jak. Stopień zagmatwania się otaczających mnie spraw zwiększa się mimo moich różnorodnych starań i odbieram to już wręcz fizjologicznie - niemal czuję niewidzialną ścianę poza moim zasięgiem! A część spraw jest ważniejsza niż me życie, nie mogę więc pozwolić sobie na myślenie: "jakoś się ułoży"! Bo dostanę: "...no i jakoś tam masz!", czyli nijak, byle jak! Buddyzm zawsze kojarzył mi się bardziej z nieprawdopodobnie rozbudowanym na bazie wielowiekowego doświadczenia systemem psychologicznym, niż z religią, którą niewątpliwie również jest. A skuteczną pomoc w rozwiązaniu własnych spraw, można uzyskać wyłącznie od kogoś-czegoś, do kogo-czego ma się zaufanie. A czyż nie są śmieszne i pozbawione życiowej prawdy akademickie rozważania niektórych psychoanalityków, krojących ten świat i własne otoczenie na ponumerowane kawałeczki, dokładnie opisane? Podczas gdy świat, otoczenie... jest zawsze o krok od logiki, której nauka tak hołduje! Kończąc, jeszcze raz dziękuję za odpowiedź i proszę tylko o jakąś małą wskazówkę na temat medytacji snu.

Serdecznie dziękuję Adibudda!
Pozdrawiam, Ronin
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj Ronin

Ronin napisał:
"(...) i proszę tylko o jakąś małą wskazówkę na temat medytacji snu."

Teorię i rozważania akademickie, które prowadzi Dalajlama i kilku przedstawicieli inteligencji tzw 'ludzi zachodu', znajdziesz w książce wyd 'Mudra', Kraków 2001 pt: 'Sen, Śnienie, Umieranie'.
Dobre, teoretyczne wprowadzenie do problematyki śnienia - buddyzm via 'zachód'. Wbrew pozorom, śnienie i śmierć operują tym samym wymiarem. Tak czy inaczej, praktyka śnienia daje nam duże szanse na bycie świadomymi w trakcie trwania bardo śmierci i ponownych narodzin.

Praktyki yogi snu i śnienia, opatrzone treściwym wprowadzeniem, znajdziesz w książce wyd 'Rebis', Poznań 1999 pt: 'Tybetańska Joga Snu i Śnienia', Tenzin Wangyal Rinpocze.
Mocna książka. Konkretne techniki jogi snu i śnienia. Wszystko w kontekście dzogczen.

Nie bardzo rozumiem o jakiego typu wskazówki Ci chodzi w ramach 'medytacji snu'... Mógł byś sprecyzować?
.
dane :580:
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: adi »

Hej Ronin!
Nie chcę tu rozpatrywac Twojego drugiego postu, bo problem, który przedstawiłeś jest ważny i bardziej poważny, jak też osobisty by potraktować go tylko "z grubsza" i na dodatek na forum publicznym. W tej kwestii dobrze jest więc uzyskać poradę u kwalifikowanego nauczyciela.

Co do jogi snów, to do tego co napisał Kunzang dodam, iż jeszcze pisał o tej praktyce Namkai Norbu Rinpocze (tytułu nie pamiętam ale chyba też "Joga snu i snienia") Oprócz tego krótki opis tej jogi w tradycji Kagyu oraz podstawowe porady co do praktyki znaleźć możesz w książce Gendyna Rinpocze "Praca z emocjami" Katowice 1993.

Jeśli zadasz jakieś konkretne pytanie co chcesz wiedzieć to być może uda mi się ci coś poradzić. Możesz też nabyć cd. z zapisem wykładów tenzina Rinpocze o Jodze snów , którą nauczał już w Polsce. Kontakt znajdziesz pewnie przez http://dzogczen.budda.pl lub http://bon.tybet.org jak mozna nabyć teo nagranie.

Zupełnie wystarczająca jest także książka Tenzina Rinpocze o której poisał Kunzang http://www.budda.pl/a/Polecamy/Tybeta%F ... pocze.html

Pozdrawiam Adibudda
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Witam Was
Wielkie dziękuję dla kunzang i adi za zainteresowanie się sprawą ! Jeszcze większe dziękuję za podanie wyczerpujących informacji na temat dostępnych publikacji dotyczących "medytacji snu" i linków co do szczegółów. Odnośnie:
kunzang pisze: ...Nie bardzo rozumiem o jakiego typu wskazówki Ci chodzi w ramach 'medytacji snu'... Mógł byś sprecyzować?...
adi pisze: ...Jeśli zadasz jakieś konkretne pytanie co chcesz wiedzieć to być może uda mi się ci coś poradzić.
Oto jak sprawy wyglądają:
Żadną siłą nie jestem w stanie skontaktować się w tej chwili z żadnym kwalifikowanym nauczycielem mimo, że wiem, iż nie jest możliwe uzyskanie pewnych informacji bez stanięcia twarzą w twarz z mistrzem ! Naturalnie wszystko jest możliwe, lecz jak to w starej bajce powiedziano cyt.: "Nie ma darmowych obiadków !". Z polskiego na nasze mogę nawiązać osobisty kontakt z nauczycielem, ale stracę robotę, którą i tak uskuteczniam na czarno - w grę wchodzi wyjazd na przynajmniej dwa - trzy dni. Taki układ: godziny pracy i dni. Oto jeden z niemal namacalnych symptomów "ściany", o jakiej wspominałem. W związku z tym szukam w miarę wiarygodnych informacji na temat medytacji snu związanych z stricte technikaliami: chodzi o sposób wejścia w "świadomy sen". Nie posiadając informacji zaczerpniętych u źródła, próbowałem "na wyczucie" sam i... jedyne, do czego doszedłem, to sytuacja, podczas której będąc w stanie snu, następowała niejako samoistna próba uświadomienia sobie właśnie tego faktu, lecz w tym momencie w sposób brutalny, nagły i z nieprzyjemnymi reperkusjami psychofizycznymi następowało wyrzucenie "mnie" do stanu jawy. Wręcz fizyczne tąpnięcie ! Jakby wstrząs tektoniczny. Uspakajam się ok. 30 s i wraca normalność - cokolwiek ona znaczy. Lecz wspomnienie "odrzucenia mnie" coraz bardziej utrudnia mi powtarzanie prób celem pogłębienia i utrwalenia. Kurczę, aż się czuję zażenowany ! Ma prośba do Was przypomina mi wszelkiej maści publikacje w rodzaju cyt.: "Hatha Yoga w 30 minut", czy coś równie bzdurnego. Więc z jednorazową odwagą i nadzieją na zrozumienie pytam się: w jaki sposób wejść w "świadomy sen" ? Chodzi mi o technikę, metodę. To jakaś paranoja: sam jestem w stanie "bardo życia" - śnie... a chcę wejść w "świadomy sen" ! Ehhh, trudo o tym pisać. głównym powodem, dla jakiego chcę to osiągnąć, jest: Haruwka niczym zwierzątko na budowie od "nocy do nocy". W domu po powrocie tylko prysznic, kilka pocałunków dzieciakom i żonie, kolacja i sen. Jutro, pojutrze i tak dalej... to samo... Nie bardzo mam siłę podnieść szklankę herbaty do ust, a co dopiero z wypoczętym i skupionym umysłem medytować na sposoby ogólnie dostępne (np.: http://www.lama-ole.pl/medyt/medyt.htm ). Więc "bycie świadomym we śnie i we śnie medytować" jest idealnym rozwiązaniem. Nawet nie marnuje się czasu na jałowy i tylko wypoczynkowy sen...
...Nie wspomnę tu dodatkowych "plusów" w postaci możliwości wizualizacyjnych w takim stanie! (nie interesują mnie wizualizacje same w sobie i same dla siebie! Nie ma być to kolejny Virtual Reality!)
Naturalnie, cały ten mój wywód może okazać się bez potrzeby po zapoznaniu się z treścią książek, jakie raczyliście mi wyżej zaproponować - gdy je zdobędę. Ale... pilno mi. Jestem jako człowiek posiadający świadomość: "jutro umrę, jest tyle do zrobienia !". Nie ma to związku z brakiem cierpliwości, a z przekonaniem o masie zmarnowanego czasu, jaki upłynął, a podczas którego nic dobrego nie zrobiłem ani nie osiągnąłem. Dlatego też świadomość jaką opisałem i jaką mam, pozbawia mnie wewnętrznego spokoju. Na samą myśl, że mogę "odejść" przypadkiem jutro np. spadając z dachu, czy pojutrze nic nie zrozumiawszy, bez jakiegoś większego doświadczenia w praktykach Buddyjskich (nawiążę chociażby do Bardo śmierci), bez "zapoznania się" ze sposobem wynagrodzenia krzywdy przeze mnie wyrządzonej - doprowadza mnie do szaleństwa! Wewnętrzna panika. Poza kontrolą. Jeśli tak dalej pójdzie, to już tylko farmakologia ;-))
Jak zwał, tak zwał. Ciekawie nie jest. Dlatego pili mnie straszliwie - przymiotnik ten użyłem celowo. Naturalnie z wykwalifikowanym nauczycielem spotkam się prędzej czy później. Lecz cyt.: "...nie należy liczyć na tok życia, gdyż czas, jak ukryty tygry czeka tylko, by zaatakować niespodzianie" kon. cyt. ...A bardzo chcę zdąrzyć ze spełnieniem obietnicy danej samemu sobie, że zadośćuczynię krzywdzie... Chcę przynajmniej poznać wewnętrznie sposób na spełnienie tego. Więc miota mną to w tę, to w tamtą... jak liść na wietrze...

Z Indiańskim: "Tak oto sprawy się mają" pozdrawiam najserdeczniej
Ronin
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

sa darmowe obiady.. i owszem sa.
dhamma jesli prawdziwa, ta ktora smakuje jak wolnosc jest zawsze darmowa,
zawsze dostepna i zawsze mozliwa praktycznie do osiagniecia.

o ile roumiem twoje rozterki, to chesz zrobic sztuczke w czasie w celu
zmiany efektow pewnych czynow - konkretnie wlasnej kammy.

jest twoja akcja czyli kamma
sa jej efekty czyli vipaka
ale
nie ma ciebie
nie ma czasu

akcje jakie kiedykolwiek zrobiles czy zrobisz
zawsze przyniosa efekt. wszystko to sie dzieje
w jednej, niepowtarzalnej, krotkiej jak blysk
swiadomosci chwili po czym przestaje istniec na zawsze.

napisales ze "jestes tu i teraz".
takie jest zludzenie, iluzja - jak budda mowi - miraz
i przeklenstwo naszego stanu umyslu, ze wierzymy
ze to co sie dzieje - dzieje sie nam.

a tymczasem to sie po prostu dzieje.

nie ma wiec najmniejszego sensu w zalu, wracaniu w
wymyslona przeszlosc. to minelo i nie wroci.
teraz to sa tylko psykania neuronow twojej pamieci
i psykania pamieci osob ktore ciagle to pamietaja.
zauwaz, ze to sa zawsze rozne psykania, nie ma
nawet dwoch takich samych.

jest tylko chwila obecna.
zamiast marnowac ja na myslenie o zalu
obserwuj ja. taka jest nasza praktyka.
praktykujac tworzysz warunki dla nowej vipaki
tworzysz karme ktora kiedys przyniesie owoce.

nie potrzeba ci zadnych "mistrzow."
oni tylko tworza swoje male, personalne getta.

zycze ci zeby praktyka przyniosla takie owoce jak kiedy
blogoslawiony siedzac i obserwojac chwile obecna
nagle spostrzegl:
"stalo sie jasne, przyszlo zrozumienie. istnieje stres,
zrodlo stresu i droga prowadzaca do eliminacj stresu"

metta
Agrios
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Witam serdecznie
Pięknie dziękuję Agrios za Twoje słowa. Nasunęły one nowe wnioski. I mimo iż z pewnych powodów "mój" umysł odmawia mi posłuszeństwa (nie nie, nie mam problemów zdrowotnych z... eee... głową ;-)) niemal nie jest możliwym skupienie się na czymkolwiek, brak pomysłów potrzebnych na co dzień zwykłemu, normalnie funkcjonującemu człowiekowi, jakaś blokada kontaktu z samym sobą, trudno to opisać), to pewne sprawy wzięły się jakby "znikąd".
Jeśli można prosić o odpowiedź, to bardzo proszę, Napiszcie, czy z punktu widzenia Buddyzmu istnieje sposób na niemal nagłą, gruntowną zmianę własnej karmy? Słowo "nagły" to pojęcie względne, jak widzę z resztą wszystko w tym padole! Uściślijmy: w obecnym życiu! Z dnia na dzień! Jakaś ceremonia z moim bezpośrednim emocjonalnym uczestnictwem, "coś", co nagle, definitywnie i bez jakichkolwiek wątpliwości "złamie" moją dotychczasową karmę: zmieni, odwróci, transformuje... brak słów! Ważne: bez żadnej szkody innym! Rozumiem, że Oświecenie jest Tym właśnie, "co tygrysy lubią najbardziej" i że Ono właśnie jest samym przez się rozpuszczeniem prawa przyczyny i skutku. Lecz zrozumiałym jest fakt, że do Tego trzeba niezwykłej dojrzałości umysłowej... tak więc bez komentarza. Chodzi mi o widoczną we własnym działaniu i zachowaniu, definitywną zmianę własnej karmy. Rozumiem, że z punktu widzenia Buddysty, moje zachowanie i jego cele to bezcelowa szamotanina szaleńca, nieuświadomionego co do DROGI. Lecz ze względu na publiczny harakter Tego Szanownego Forum pewne informacje muszę zachować dla siebie. Wiem więc, że trudno postawić diagnozę "na odległość". To proste: szukam gwałtownie wszelkich możliwych i niemożliwych sposobów ratunku dla jednego najważniejszego dla mnie na tej planecie człowieka, jak również dla siebie. Spłata mego długu błędnych decyzji, błędnego postępowania. Ból życia potęguje się, czynione działania nic nie dają. A czas - cokolwiek to znaczy - jest prędki. Sytuacja w jakiej jesteśmy - ja i drugi człowiek - musi być natychmiast uleczona, przynajmniej w krótkim czasie, bo ucierpią jeszcze inne osoby. Bardzo ucierpią. To już się rozpoczyna. Samo życie. Zacytuję, choć nie słowo w słowo, co Oświecony rzekł cyt.: "...nawet takie coś, jak sierść króliczego futra na (?) jest niesiona prawem karmy". Wybaczcie, nie mam tego cytatu pod ręką, ale sens jest zrozumiały. W związku z tym cokolwiek czynię, myślę, mówię... to nie mam na to wpływu !? To prawo przyczyny i skutku !? Czy lipne podejście do życia w efekcie powodujące krzywdę, jest karmą !? Wpadam już w paranoję. Rozumową wiwisekcją problemu chyba go nie rozbiorę! Czas działa na niekorzyść. Muszę się spieszyć. Czuję to. Wiem to. Mam desperacką ochotę wziąć dwa gwoździe w łapki i włożyć je dobrze i głęboko do gniazdka z prądem :-)) Jak mi pamięć wykasuje i wyjdę z tego żywy, to karmy pewnie nie zmienię, ale swe zachowanie i podejście do życia, obowiązków też - być może...
Jestem w stanie emocjonalnej paniki, czegoś, czego nigdy nie doświadczałem. Pali mnie potrzeba naprawy. Wszystko jest bez rezultatu. Proszę jeszcze raz: czy jest jakiś sposób ? Czy jest jakaś ceremonia ? Trzeba sobie łapę odrąbać ? Nie będzie problemu! A może własne oko wykłóć ? :-) Wierzcie. Zrobię to. Może komuś nerkę ofiarować ? Paranoja! Jak zwał, tak zwał. Odpowiedź jest dla mnie pierwszorzędnej wagi. Zadowolą mnie choćby jakoweś linki do odpowiednich tematycznie stron, notatki na ten temat, pomysły. Bo zwariuję!

p.s. Agrios, w Twoim poście jest odpowiedź, ale nie mogę jej uchwycić. Czuję to jak jakiś szmerek obok mnie, bez miejsca, bez źródła. Z resztą, we wszystkich postach jest odpowiedź. Cóś ze mną nie tak...

Z Poważaniem
Ronin
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: jw »

Ronin pisze:Napiszcie, czy z punktu widzenia Buddyzmu istnieje sposób na niemal nagłą, gruntowną zmianę własnej karmy? Słowo "nagły" to pojęcie względne, jak widzę z resztą wszystko w tym padole! Uściślijmy: w obecnym życiu! Z dnia na dzień! Jakaś ceremonia z moim bezpośrednim emocjonalnym uczestnictwem, "coś", co nagle, definitywnie i bez jakichkolwiek wątpliwości "złamie" moją dotychczasową karmę: zmieni, odwróci, transformuje...
Jest taka ceremonia, nazywa sie: rozwiazanie umowy o prace. Gruntownie i z dnia na dzien zmienia uwarunkowania w jakich sie znajdujesz, dajac jednoczesnie mozliwosc wykorzystania czasu w taki sposob w jaki chcesz a nie musisz.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj Ronin

Ronin napisał:
' (...) Napiszcie, czy z punktu widzenia Buddyzmu istnieje sposób na niemal nagłą, gruntowną zmianę własnej karmy? (...) '

Tak! Istnieje:) Należy 'usiąść pod drzewem' i ... Co dalej, zaprezentował i nauczał swą postawą Siakjamuni. Jakiś czas wcześniej zaprezentował to swoją postawą i nauczał o tym Tenpa Szenrab. A, jakiś czas po Siakjamunim, Padmasambhawa, czy Garab Dordże i ... inni.
Wybór należy do Ciebie...

Z 'mojego punktu widzenia', wszystkie czujące istoty są potencjalnie Buddami - są obdarzone naturą Buddy (jak zwał, tak zwał)... Kto wie... może za jakiś czas będę słuchał nauk Buddy Ronina?

Pozdrawiam :)
kunzang

PS
Jak dla mnie, wszystko z Tobą OK.
.
dane :580:
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

Ronin pisze:Witam serdecznie
Pieknie dziekuje Agrios za Twoje s3owa. Nasune3y one nowe wnioski. I mimo i? z pewnych powodów "mój" umys3
odmawia mi pos3uszenstwa (nie nie, nie mam problemów zdrowotnych z... eee... g3ową ;-)) niemal nie jest mo?liwym
skupienie sie na czymkolwiek, brak pomys3ów potrzebnych na co dzien zwyk3emu, normalnie funkcjonującemu
cz3owiekowi, jakaś blokada kontaktu z samym sobą, trudno to opisaa), to pewne sprawy wzie3y sie jakby "znikąd".
Ronin
przypuszczalnie, na skutek czegostam zaczales obserwowac umysl
i oczywiscie nie da sie wtedy uniknac konkluzji, ze umysl mysli
co chce, kiedy chce i na bazie tego co juz w siebie wkleil wczesniej.
twoj umysl nigdy nie byl ci posluszny, po prostu kiedys sie z nim
bardziej utozsamiales niz dzis.
Ronin pisze: Jeśli mo?na prosia o odpowied1, to bardzo prosze, Napiszcie, czy z punktu widzenia Buddyzmu istnieje sposób na niemal
nag3ą, gruntowną zmiane w3asnej karmy? S3owo "nag3y" to pojecie wzgledne, jak widze z resztą wszystko w tym
padole! Uściślijmy: w obecnym ?yciu! Z dnia na dzien! Jakaś ceremonia z moim bezpośrednim emocjonalnym
uczestnictwem, "coś", co nagle, definitywnie i bez jakichkolwiek wątpliwości "z3amie" moją dotychczasową karme:
zmieni, odwróci, transformuje... brak s3ów! Wa?ne: bez ?adnej szkody innym! Rozumiem, ?e Oświecenie jest Tym
w3aśnie, "co tygrysy lubią najbardziej" i ?e Ono w3aśnie jest samym przez sie rozpuszczeniem prawa przyczyny i
skutku.
Ronin
(bede sie poslugiwal wylacznie pali, bo ten sanskryt mi tylko maci)
mylisz kamme ( sanskryt- karma) z vipaka.
kamma - jakakolwiek akcja.
vipaka - efekt jakiejkolwiek kammy.

co chcesz zmienic to jest vipaka.
zmieniasz ja caly czas, bo caly czas robisz rozne akcje.
twoja wola jednak, jak wszystko inne, podlega kammie.
jest tylko ta chwila ktora jest, i jej sie nie da zmienic.
czujesz?

vipake zmieniasz nie tylko z dnia na dzien, ale nawet z sekundy
na sekunde. przeanalizujmy pobieznie co ma miejsce:

1. jest intensywne chcenie ( pragnienie)
2. umysl chce zmienic przeszlosc ( aversja skierowana w zapamietana przeszlosc)
3. poprzez zmanipulowanie procesow karmicznych ( duma)
4. i ulozenie sobie przyszlosci ( strach przed wyimaginowana przyszloscia)

czyli kleska. cztery powody do urodzenia sie w piekle glodnych demonow.
przypuszczalnie, masz juz jego przedsmak. :(

ale jest jeszcze:
1. swiadomosc ze istnieje stres, ma swoje zrodlo ( wlasciwie skierowana uwaga)
2. umysl cie nie slucha ( wglad w istote umyslu)

co ci uniemozliwia wejscie do piekla.

teraz, sam zobaczysz w ktora strone to pojdzie dalej,
oczywiscie jesli bedziesz to obserwowal.
pojdzie tam, gdzie to kamma popchnie.
pamietaj ze mowimy o starej, czasem bardzo starej kammie.
to sie daje obserwowac.

Oswiecenie to co innego. Arahat juz nie tworzy vipaki.
prawo przyczyny i skutku trwa jak trwalo, ale nie ma nikogo kto by mu podlegal.
Ronin pisze: [...]
Rozumową wiwisekcją problemu chyba go nie rozbiore! Czas dzia3a na niekorzyśa. Musze sie spieszya. Czuje to. Wiem
to. Mam desperacką ochote wziąa dwa gwo1dzie w 3apki i w3o?ya je dobrze i g3eboko do gniazdka z prądem :-)) Jak mi
pamiea wykasuje i wyjde z tego ?ywy, to karmy pewnie nie zmienie, ale swe zachowanie i podejście do ?ycia, obowiązków
te? - bya mo?e...
Jestem w stanie emocjonalnej paniki, czegoś, czego nigdy nie doświadcza3em. Pali mnie potrzeba naprawy. Wszystko jest
bez rezultatu. Prosze jeszcze raz: czy jest jakiś sposób ? Czy jest jakaś ceremonia ? Trzeba sobie 3ape odrąbaa ? Nie
bedzie problemu! A mo?e w3asne oko wyk3óa ? :-) Wierzcie. Zrobie to. Mo?e komuś nerke ofiarowaa ? Paranoja! Jak
zwa3, tak zwa3. Odpowied1 jest dla mnie pierwszorzednej wagi. Zadowolą mnie choaby jakoweś linki do odpowiednich
tematycznie stron, notatki na ten temat, pomys3y. Bo zwariuje!
Ronin
Ronin,
stanowczo nie zabijaj sie. bardzo zla karma bracie. nic bys tym nie zalatwil z wyjatkiem
zaspokojenia pragnienia (raga) do zanikniecia bolu (dukka) ktory w ten sposob sie spotenguje
a nie zaniknie. jest tylko jedna droga do zanikniecia bolu.
Ronin pisze: p.s. Agrios, w Twoim poście jest odpowied1, ale nie moge jej uchwycia. Czuje to jak jakiś szmerek obok mnie, bez
miejsca, bez 1ród3a. Z resztą, we wszystkich postach jest odpowied1. Cóś ze mną nie tak...
Ronin
jest ratunek w tej woli (cetana) ktora ma ambicje sprawe rozwiazac.
tam moze byc bardzo niewiele dobrego, ale to bedzie tworzylo dobra vipake.

Przeanalizujmy dwa odrebne nauczania Sakjamuniego ktore mi przychodza do glowy.
Oba sa o strzale. Jedno jest o tym ze gosc zraniony strzala zamiast ja z siebie wyrwac,
zaczyna sie miotac w bolu i tym miotaniem wyrzadza sobie dwa razy wiecej bolu,
niz doznal kiedy jakis czas temu dostal ta strzale.
Drugie natomiast o tym, ze gosc kiedy dostal strzale, zamiast ja z siebie wyrwac,
zaczyna sie zastanwawiac czy ona przypadkiem nie jest zatruta, kto ja wystrzelil
i dlaczego itd.

Przygotowac to dla ciebie czy tyle ci starczy zebys usiadl spokojnie?

metta,
Agrios
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

jw pisze:...Jest taka ceremonia, nazywa sie: rozwiazanie umowy o prace. Gruntownie i z dnia na dzien zmienia uwarunkowania w jakich sie znajdujesz, dajac jednoczesnie mozliwosc wykorzystania czasu w taki sposob w jaki chcesz a nie musisz.
Jeślibym miał taką pracę ;-) Mimo usilnych starań od lat pociskam wciąż "na czarno"!. Podkreślam: mimo usilnych starań! A całkowicie przestać robić to, co muszę, nie mogę, bo kto mi wtedy na rodzinę zarobi ? Ale... rozumiem Cię w 100 procentach. Wierz mi. Rozumiem!
kunzang pisze: ... Kto wie... może za jakiś czas będę słuchał nauk Buddy Ronina?

PS
Jak dla mnie, wszystko z Tobą OK.
Jeśli to, co się ze mną dzieje, stanowi ostateczną przyczynę (przelanie czary goryczy) do tego, że sam spowoduję z pomocą DROGI wyrwanie korzeni egzystencji, to... hmmm... ;-)
A co do PS.... Niestety, "ja" sam czuję, że nie jest :-(
Agrios pisze:przypuszczalnie, na skutek czegostam zaczales obserwowac umysl
i oczywiscie nie da sie wtedy uniknac konkluzji, ze umysl mysli
co chce, kiedy chce i na bazie tego co juz w siebie wkleil wczesniej.
twoj umysl nigdy nie byl ci posluszny, po prostu kiedys sie z nim
bardziej utozsamiales niz dzis.
Czym jest to "coś", co obserwuje ?

Agrios pisze:co chcesz zmienic to jest vipaka.
zmieniasz ja caly czas, bo caly czas robisz rozne akcje.
twoja wola jednak, jak wszystko inne, podlega kammie.
jest tylko ta chwila ktora jest, i jej sie nie da zmienic.
czujesz?
Czuję. Lecz Kamma - jakakolwiek akcja. Byłem przekonany, że akcja jest wynikiem woli... A przynajmniej że mam na to, co robię, jakiś wolicjonalny wpływ. Uprzytamniam sobie właśnie, że w ogóle nie (patrząc na swe życie). Ale nadal nie bardzo rozumiem... Chcę zacisnąć dłoń, w efekcie robię tą. A tu jakby dłoń się zaciska, a ja dobiero tego chcę ? Czy dobrze to rozumiem ?
Agrios pisze:1. swiadomosc ze istnieje stres, ma swoje zrodlo ( wlasciwie skierowana uwaga)
2. umysl cie nie slucha ( wglad w istote umyslu)

co ci uniemozliwia wejscie do piekla.
Jest to recepta na me schorzenie! Bardzo dziękuję.
Agrios pisze:teraz, sam zobaczysz w ktora strone to pojdzie dalej,
oczywiscie jesli bedziesz to obserwowal.
pojdzie tam, gdzie to kamma popchnie.
pamietaj ze mowimy o starej, czasem bardzo starej kammie.
to sie daje obserwowac.

I znów "Kamma = jakakolwiek akcja"... czyli moja celowa akcja również ? Obserwowanie, jakkolwiek akcją jakąś będące, wystarczy ? Nie chcę być wołem na rzeź samemu się na to skazującym i w dodatku obserwującym to ! Czy może źle rozumiem ? (wybacz, muszę zrozumieć pewne rzeczy, dlatego dopytuję mimo udzielonych odpowiedzi) ...Chyba że... Obserwowanie doprowadzi do olśnienia: co czynić i jak! Czy jest tak, iż jeśli podejmę celowe wysiłki zmierzające do - ogólnie rzecz ujmując - naprawy tego, co sam popaprałem, to już będzie tworzyło dobrą(e) Vipaka ?
Agrios pisze:Ronin,
stanowczo nie zabijaj sie. bardzo zla karma bracie. nic bys tym nie zalatwil z wyjatkiem
zaspokojenia pragnienia (raga) do zanikniecia bolu (dukka) ktory w ten sposob sie spotenguje
a nie zaniknie. jest tylko jedna droga do zanikniecia bolu.
...zrozumiałem... Dziękuję

No i:
Agrios pisze:1. jest intensywne chcenie ( pragnienie)
2. umysl chce zmienic przeszlosc ( aversja skierowana w zapamietana przeszlosc)
3. poprzez zmanipulowanie procesow karmicznych ( duma)
4. i ulozenie sobie przyszlosci ( strach przed wyimaginowana przyszloscia)

czyli kleska. cztery powody do urodzenia sie w piekle glodnych demonow.
przypuszczalnie, masz juz jego przedsmak. :(
Wiesz... wiedziałem to, jakoś wiedziałem. Ty mi to zwyczajnie przetłumaczyłeś. Jestem jakiś spokojniejszy ? Dziwne ! A co do przedsmaku... A i owszem. Mam.
Agrios pisze:Przygotowac to dla ciebie czy tyle ci starczy zebys usiadl spokojnie?
Tyle mi starczy, siadam... :-)

Serdecznie pozdrawiam ;-)
Ronin
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

pisalem ci juz ze ta dobra kamma przyniesie dobra
vipake. ty nic tu nie zrobisz. jesli faktycznie jest wola
naprawienia to dobrze. myslenie to juz INNA sprawa,
i NIE MA na nic wplywu.
Myslenie po prostu mysli.

po prostu usiadz i sie nie ruszaj.
sam wszystko z czasem zobaczysz.

"to co obserwuje" to jedna z szesciu swiadomosci
ktora nazywamy mano. ta swiadomosc jest o tyle unikalna
ze ona rowniez obserwuje pozostale piec swiadomosci
tzn. wzrokowa, sluchowa, dotykowa, wechowa i smakowa.

Ale nie truj sobie tym glowy.
Sam z czasem zobaczysz je wszystkie, ponumerujesz czy
co tam bedziesz chcial. Ty myslisz, ze to ty siedzisz, ale to
tylko stara kamma generuje vipake.
Obserwuj tylko to co sie samo zamanifestuje.
Potrzebna bedzie sekunda zeby zrozumiec i bedziesz
mogl powrocic do obserwacji oddechu.
Spokojnie i z usmiechem powracaj do oddechu.

Myslenie to tylko myslenie. Jeszcze jeden proces do
obserwowania. Bedziesz go widzial jak na dloni, kiedy
przyjdzie na to czas (tak tak... kamma.)
Kamme tez zobaczysz.

Jak przyjdzie chwila zrozumienia, niezwyklej radosci
i uspokojenia... przywitaj ja milczeniem i bezruchem.
Taka jest nasza praktyka.
Tyle dobrego mozesz zrobic swoja wola (cetana),
ze nie pomnozysz tego zametu.
Nic do niego nie dodasz.


metta,
Agrios
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Mam tyle pytań ! Dużo pytań. Ale... stosując się do zaleceń:
"Siadam... Siedzę."

Dziękuję.
Serdecznie Pozdrawiam
Ronin
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

ten umysl ma pytania
nie ty.

niech sobie je formuluje przez jakis czas,
spokojnie obserwuj caly proces:

jest wspomnienie
czegos, pozniej uczucie podlaczone do
tego wspomnienia, pozniej chcenie
albo niechcenie tego co juz sie dzieje
pozniej myslenie o tym,
pozniej ewentualnie pytanie.
pozniej zauwazasz ze nie wiadomo kiedy
stales sie wlascicielem tego wszystkiego.

wiec wroc do oddechu.
niech to cale myslenie leci sobie dalej
juz bez ciebie.

wszystko sie wyjasni
kiedy zaistnieja ku temu
warunki.


metta,
Agrios
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Agrios, Jesteś Wielki! Nie miałem zielonego pojęcia, jak wiele można zobaczyć i doświadczyć wyłącznie obserwując. "Siedzieć, nie poruszać się", a z naszego na nasze: nie gnać, jak koń strzelony batem z zaciśniętymi zębami, tłukący kopytami w galopie różnych czynności, to tych, to tamtych... Może to, a może owo... Jeśli nie tak, no to tak. A wszystko to marność, bowiem nie przynosi spodziewanych rezultatów. Myślę, jak to czy tamto zrobić, odruchowo planując, a tu znów "Twoja" racja cyt.: "...myslenie to juz INNA sprawa, i NIE MA na nic wplywu. Myslenie po prostu mysli" kon. cyt. Wnioski: mam przekonanie, że cała ta gra, teatralna scena, w której jestem widzem uczestniczącym w przedstawieniu, ta swego rodzaju psychodrama, wypala się wówczas, gdy nie przykładam ręki do uczestnictwa w przedstawieniu!. I tylko wówczas. Wracać na powrót do oddechu. Myśl, wrażenie, wydarzenie, cokolwiek, co się postrzegło, przywitać jak gościa, zauważyć, obrócić oko swej uwagi na własny oddech i... siedzieć uważnie dalej. Wtedy się TO "wypala". Podjęcie jakiejkolwiek akcji generuje zamęt. Zawsze. Napędza to koło zamachowe, niewidoczne, ale wyraźnie odczuwalne, potężne, niespotykanie silne, w ruchu. Nie umiem go nazwać, ale wiem, że jest! Czuję wręcz podmuch od jego obrotu, bezładnego ruchu, na który nie ma mocarza, by to powstrzymać tu i teraz, nagle. Nie ma na tym świecie nikogo, kto ma moc rozkazu STOP! I koniec, obrót potwora powstrzymany: nie ma już wczoraj, jutro, boli czy sprawia przyjemność, nie ma Ja czy Ty, tu, czy tam. "Ja" sam mogę to zrobić, lecz nie nagle i wyłącznie nie przykładając ręki do zamętu. Powiedz, czy dobrze czuję ? Bo jestem jako wariat. Już nie wiem, co słuszne, a co nie, kim jestem, na co obieram azymut... "Siedzę", "oddycham i obserwuję". Ale patrzeć, to nie znaczy widzieć. Zaciemnienia najczęściej mają moc podczas chwil ogarniających mnie uczuć, emocji. Jest bardzo trudno nie identyfikować się z nimi. Myślenie, działania, to nie to samo. Czy z uczuciami i emocjami jest tak jak z myśleniem: myślenie myśli, uczucia czują, emocje przeżywają, a ja tylko przez zamęt i pomieszanie identyfikuję się z nimi w danej chwili ? Paranoja! Często piszę "Ja". Ale ja zwyczajnie nie potrafię się odnaleźć ;-0 Nie odnajduję żadnej zakotwionej w czymś czy gdzieś jednostki! JA! Jestem, czy mnie nie ma, widzę tylko efekty swego postępowania i skutki mego życia, jako całości. Gdzie jestem jako JA? Nie namierzam się! Nie potrafię się zidentyfikować, w stylu: "procesor komputera znajduje się na płycie głównej, w slocie 1. Ma kolor X, prędkość Y. Pobiera Z napięcia. Współpracuje z..." Czy nie chodzi tu czasem o rozpad złudzenia "Ja" i całkowity zanik części składowych rozpadu ?! Wypala się kamma, brak generowania vipaki, korzenie istnienia zostają podcięte. Bez chcenia, pierwiastka woli, bez pragnienia, pozwalając się wypalić "kołu zamachowemu", by wytraciło pęd, moc, stosując Ośmioraką Ścieżkę, następuje anihilacja powodów własnego istnienia, skutkująca "Zgaśnięciem". Czy tak, czy dobrze to rozumiem ? Czy kierunek pojmowanych przeze mnie rzeczy jest prawidłowy ?
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

Ronin,

wszystko jak widze jest w porzadku. :)
wszedles w uwaznosc.
teraz bedzie troche mniej przyjemnie.
prawda bywa bardzo zgrzebna Ronin,
pewnie rozumiesz.

po wejsciu w uwaznosc powinienes zaczac rowniez
medytacje chodzaca. chodz ze 3 metry w jedna i
trzy metry w druga BAAARDZO POWOLI stawiajac stopy.
cala uwaga na podeszwy. Opuszczasz, dotykasz przodem,
dotykasz pieta, odrywasz, nacisk, przeniesienie ciezaru
ciala. oczy otwarte skierowane na podloge 2 metry przed
toba. Chodz tak przed siedzeniem i postaraj sie przedluzyc
siedzenie w medytacji o jakies 5 minut miesiecznie.
jak sie da.

wszystko co robisz to jest akcja i wszystko generuje vipake.
siedzenie bez ruchu rowniez.
sprobuj sie teraz zgodzic na ten zamet ktory jest
pusc go, niech sam sobie leci. Co by to nie mialo byc,
czy cie rusza czy nie - niech sobie leci swoim torem.
ty siedz.

to co nazywasz okiem uwagi - to jest zwykla uwaga.
nazywa sie manisikara i jest dwoch rodzajow.
ayoniso kiedy skacze jak malpa po drzewach,
i yoniso kiedy wraca do oddechu czy wogole myslenia
o tym co sie dzieje w chwili obecnej.
kiedy przychodzi silna emocja, notuj jej przyjscie i warunki
jej powstania po czym wracaj do obserwacji oddechu.
ona przyszla i odejdzie. jak wszystko.

nie uciekaj od myslenia o sobie jako JA.
NIGDY od niczego nie uciekaj bo cie bedzie ganialo.
myslisz jak myslisz.
nie masz na to wplywu.

uczcia i emocje to cos innego niz myslenie.
myslenia faktycznie nie ma :) to tylko lancuch pewnych
reakcji. Kiedy siedzisz, sprobuj obserwowac naprawde
podstawowe "cosie" ktore sie manifestuja.
nie nazywaj ich, nie mysl o nich, po prostu je obserwuj
i jak juz sie jakies "cos" zamanifestuje to je notuj
i wracaj do oddechu.
nie gon ich bo ta pogon to tylko myslenie.


notuje sobie, zeby napisac w stosownym czasie
o tym uciekaniu od JA i o iluzji osoby.

metta,
Agrios
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Mimo, iż nie odrobiłem jeszcze zadania domowego na temat "ja" i ucieczki od niego, ale sprawa jaką poruszam jest na tyle mała, że nie widzę powodu zakładania nowego tematu, tym bardziej - że szczerze mówiąc - liczę na Twoją pomoc, Agrios ;) Zwyczajnie uważam Cię za jedno z niewielu wiarygodnych źródeł.
Kilka dni temu przez "przypadek" ok. 0.30 w nocy usłyszałem audycję w radiu na temat "gardłowej muzyki transowej" jak to nazwano, również mnichów tybetańskich. Puszczono jeden spory kawałek nagrania, który zrobił ze mną coś, czego nie umiem wyjaśnić. Pilnie więc poszukuję nagrań w jakiejkolwiek formie takich utworów. Chodzi mi nie o jakieś kawałki miernej jakości. Pełne, czyste nagrania. Poszukiwania w wypożyczalniach wszelakiej maści, sklepach i innych punktach nie przyniosły rezultatu. Nie ściągną tego - jak mi powiedziano - nawet na zamówienie! Za wszelkie informacje na ten temat pięknie dziękuję.
Proszę również o małe wyjaśnienie na temat Twego cyt.: "uczucia i emocje to cos innego niz myslenie" koniec cyt. W tej chwili ma to dla mnie strategiczne znaczenie. Wyjaśnij, czym są, z czego się biorą, czy mam nad nimi jakąś kontrolę (bo w tej chwili niemal żadnej nad nimi nie mam...)
Pozdrawiam

p.s. nad zadaniem domowym pilnie pracuję ;) Zadziwiające, jak zwykłe "chodzenie", o jakim mi napisałeś, ugruntowuje równowagę psychiczną !
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

Ronin:
Na muzyce i czancie sie nie znam i nie pomoge ci.
Theravadini nie sluchaja muzyki jak sie ich nie zmusi. ;)

Ale, w cyklu ktory teraz pisze "tylko mysl", wyplaczemy sobie
bardzo skrupulatnie emocje z myslenia i bardzo szczegolowo przyjrzymy
sie wszystkim elementom tworzacym JA. Bedziesz mial okazje sobie
to poukladac. Strategicznie, przenies na razie uwage na praktyke:

Sprobuj teraz caly czas praktykowac, nie tylko w swoim pokoju.
Jak idziesz do autobusu to uwaga na stopy,
Jak siedzisz w tramwaju to pelna uwaga na oddechy.
Zaprzyjaznij sie z planeta.


Myslenie niech sobie leci.
Sprobuj je puszczac luzem.
Jak sie nie uda, to pelna uwaga na myslenie:
Czemu sie nie udalo?
***
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Agrios pisze:...Myslenie niech sobie leci.
Sprobuj je puszczac luzem.
Jak sie nie uda, to pelna uwaga na myslenie:
Czemu sie nie udalo?
...Ano nie udaje się, ponieważ coś wewnętrznego, powiązanego z samonapędzającymi się emocjami, uczuciami, mającymi swe korzenie w okolicy splotu słonecznego to powoduje (nie produkuję tego świadomie, to samo mnie ogarnia i opanowuje). I nie jest to przyjemne doznanie. Można to porównać do "nieprzyjemnie piekącego ciepła", unoszącego się i fiziologicznie wręcz odczuwanego w okolicy krtani - serduszko mam zdrowe ;) - Następuje wtedy coraz silniejszy zakurcz gardła: porównywalny z czymś na kształt chwili silnego żalu, to coś jak: "z żalu aż gardło zaciska", ale to nie żal. Nie potrafię opisać. To jest coraz częstrze, coraz potężniejsze. Trzyma czasem dwie godziny, a coraz częściej cały dzień, pół nocy... To fizjologia. Wewnętrznie: nie do opisania. Nie na tym Szanownym Forum. Ale z Buddyjskiego punktu widzenia Ty Agrios wiesz, o co chodzi. Na mej drodze, co do której się upewniam coraz bardziej dzięki Tobie, napotkałem przeszkodę, która coraz mocniej ciągnie mnie za nogi w dół. Cholera, żeby to nie zaczęło być podobne do jakiejś psychoanalizy. Czysty Buddyzm. O To mi chodzi. Pilnie potrzebuję jakiegoś sposobu, żeby to rozwiązać. Jakiejś metody, tak jak np. jest taka medytacja, zwana "medytacją tęczowych świateł" czy jakoś tak (wizualizacja). Dotychczasowe metody i wskazówki dane mi przez Ciebie, skutkują na wielorakie sposoby. Lecz w tym przypadku, potrzebuję azymutu, co z tym robić. Czyżbym dzięki praktyce dochodził do sytuacji, w której coś odblokowuję? Coś mam przez to pojąć? Zrozumieć? OK. Tyle że to zaczyna być jak czarna dziura. Wiesz, czym jest czarna dziura... Przed nikim i niczym nie uciekam. Stawiam czoło, bez stawiania oporu. To jest niczym litania. Pozwalam, by się na mnie zwaliło, z całą siłą. Przechodzi po mnie, przeze mnie, przykładam uwagę na źródło, drogę i cel i... nie powinno nic zostać. Jednak zostaje! Zamiast odejść "beze mnie", "wypalić się", zwiększa się. Siedzę, bez ruchu, lub wykonuję jakieś czynności zawodowe. Nadchodzi. Stan wewnętrzny i różnorakie myśli. Nadchodzą różne przykre rewelacje fizjologiczne (np. j/w). Nie jest to nic, co mnie zaczyna ganiać. Bo nie uciekam. A może gania mnie myślenie o "nie uciekaniu"? Przykładam uwagę na to, co się dzieje i im bardziej przykładam uwagę, tym silniej to odczuwam. Paranoja. Nie zmykam jak koń z zaciśniętymi zębami strzelony batem, ale to mnie wtedy pochłania. W pewnym momencie zmuszam się, by odwrócić na siłę swą uwagę. Kończy się to tym, że na przykład pętam się po mieście o drugiej w nocy w jakimś celu, mi nie znanym. Jak głodny duch, nie mogąc się niczym nakarmić, bo chce, ale nie wie, czego! A tak BTW: nie. Nie zwariowałem! ;)) Dzięki praktyce w/g Twoich wskazówek, umiem to jakoś kontrolować i wiem, co się dzieje. A raczej: że "się dzieje". Tyle że... nic już nie rozumiem. Naturalnie doskonale pamiętam Twoje poprzednie sugestie dotyczące mnie. Pojmuję również to, co Ci tu piszę, dlatego np. moja aluzja o "głodnym duchu". Poprostu samo "przyglądanie się", przyłożona uważność, by nie wprowadzać zamętu, przestaje w tym przypadku wystarczać. Pewnie Próbowałeś kąpać się choć raz jedyny podczas sztormu. Jeśli tak, Wiesz, czym wtedy człowiek jest wśród tych gwałtownych i ogromnych, wściekle bijących fal! A jak ciągną w stronę morza!? W pewnym momencie nie można już wypłynąć i trzeba postawić wszystko na jedną szalę, by wrócić do brzegu. I nie ma mowy o zapanowaniu nad tym sztormem! Tylko sposobem unikasz klęski. Otóż to! Sposób! Nikt mi tu z osób mi bliskich nie pomoże z różnych powodów. Bo i nikt nic nie wie. To taka moja prywatna psychodrama. Jeśli tylko pokaże cokolwiek, odebrane to będzie - wierz mi - nie tak, jak powinno i może spowodować następną nawałę. Porażkę. Od tego też nie umykam. Tyle że rykoszetem dostali by niewinni niczemu. A ja i tak już za dużo nabroiłem.
Proszę o wskazówkę. Co z tym moim "splotem słonecznym", "krtanią" i emocjami-uczuciami ??? Nie identyfukuję się z nimi. Ale to jak by one są mną... Czy raczej kierują? Rządzą? Brak słów... Cisza! Zaczynam zrzędzić. Jeśli Uznasz to za stosowne, Daj mi wskazówkę, proszę.

Pozdrawiam Serdecznie
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

bardzo dobre obserwacje.

faktycznie nama-rupa powstaje zawsze jednoczesnie,
to sa sensacje, doswiadczenia - o ktorych czasem nie mamy pojecia,
zanim nie przylozymy do nich uwagi.

napiecie miesni, zacisniecie zebow, nagle przyspieszenie mysli do
jakiejs oblednej wrecz szybkosci, spocenie dloni, zarozowienie policzkow,
skakanie uwagi, ciemnosc przed oczyma, sciskanie w dolku sa to
wszystko sytuacje ktore powstaja wylacznie na skutek konkretnych warunkow.
wszystkie je nalezy bardzo skrupulatnie obserwowac.
dlaczego powstaly, jak trwaja to co jest grane, jak sie rozpadaja.

ale jesli ma to byc czysty buddyzm, a nie spekulacje to musi to byc
obserwacja konkretnego momentu takim jak on jest, a nie takim
jakim go ty widzisz czy ty czujesz.

wszystko co jest dodane przez myslenie, wspomnienia, spekulacje,
wszystko to musi bys wlasciwie spostrzegane.
precyzyjnie, musi byc umieszczone we wlasciwym miejscu.
chwila obecna moze byc tylko taka jaka jest.
w chwili obecnej jest to co jest i pozniej jest myslnie o tym co bylo.
myslenie to juz nastepna chwila.
ale to nie jest ta chwila, to nie jest to co jest.
teraz jest myslenie, i zaraz juz jest myslenie o tym co sie myslalo.
teraz juz jestes bardzo daleko od tego gdzie jest nama-rupa.
teraz sie zgubiles i plyniesz z pradem rzeki ktora sie nazywa dukkha.

zrob tak, ze kiedy juz cie toto wygoni zebys sie poblakal po nocy,
to ty bedziesz robil medytacje chodzona w ten sposob:
cala uwaga na stopy, prawa stopa dotyka, lewa sie odkleja itd.
ale tylko doswiadczaj tego dotyku, grawitacji, planety.
i przyjdzie to myslenie, wspomnienia, jakies fermentacje mentalne
porwa cie i zakreca wzuuuummm.....
ale w koncu puszcza.
wtedy stajesz, uwaga na obie stopy.
odwracasz sie do kierunku z ktorego przyszedles i robisz stojaca
medytacje wgladu. uwaga na obu stopach, ich delikatnym przesuwaniu
srodka ciezkosci - refleksja nad tym jak dlugo byles porwany przez prad.
ile konkretnie krokow, jaki konkretnie dystans przeszedlas porwany
przez to myslenie. jak sie polapiesz jak to bylo, wracasz do medytacji
chodzonej. zadnego osadu, zadnego zalu, zadnych wyrzutow. jest co jest.

to w kwestii praktycznego zastosowania tego co toba mjota po ulicach,
skoro mozesz to mojotanie wykorzystac dla swojego pozytku.

na moje oko, to ty nie dowedrowujesz wogole do tego ciala, cialo sobie idzie
ale ty jestes gdzie indziej. zanim przystapisz do medytacji, musisz jakos
to swoje poczucie siebie zesrodkowac w ten precyzyjnie punkt przestrzeni w
ktorym jest to cialo. to bedzie ci trudno robic chodzac, to rob siedzac.

od tego zacznij ze sie musi spotkac przestrzen zewnetrzna, siedzace cialo
i to co czujesz jako ja. to i tak wszystko jest jedna rzecz. zadnej roznicy,
nie mozna opisac jednego bez pozostalych dwoch.

na moje oko rowniez, na ile tak sie da korespondencyjnie cos powiedziec,
to ty rowniez nie dowedrowujesz w terazniejszosc. wiec nie tylko, ze cialo
i srodowisko nie sa ze soba, to rowniez poczucie siebie nie jest, a do tego
to poczucie siebie skacze po bolesnej przeszlosci, przeskakuje jak pasikonik
przez terazniejszosc, ryje jakies kanaly w wyimaginowanych wersjach przyszlosci,
i po calej tej robocie jest tak zjechane, ze po prostu bardzo boli.
wtedy sie uwaga budzi obudzona tym bolem, i ty ja zaczynasz przykladac do
tego co jest najintensywniejsze w tej chwili i to jest bol fizyczny i nie
chcesz pisac na publicznym forum ze jest to tez bol mentalny.

ale jakby to mial byc czysty buddyzm, to nie ma innego wyjscia jak tylko
jeszcze precyzyjniejszy wglad, jeszcze dokladniejsza eliminacja wartosci
urojonych i skupienie na tym co faktycznie jest.
jakby to mial byc buddyzm wogole, to nikt, absolutnie nikt na calym swiecie
nie moze ci w tym pomoc, chocby swiecil jak latarnia morska na Helu czy
dal sie przybic do czegokolwiek zardzewialymi gwozdziami.
ty jeden mozesz to rozwiazac i nikt wiecej.

dlaczego tak mysle?
bo gdybys dowedrowal w terazniejszosc, w chwile obecna, w to co naprawde
jest, to nie za bardzo bys mial powod do cierpienia. po pierwsze nie bylo
by na nie czasu, po drugie nie bylo by nikogo kto by mial cierpiec, po
trzecie wszystkie te uczucia, stany, lecialy by sobie swoim trybem, a ty
bys je tylko obserwowal i notowal jak natretne muchy, moze nawet z odrobina
rozbawienia.

zal za przeszlosc to jest kompletna strata czasu.
KOMPLETNA.
to jest kulturowo wpojona wartosc urojona,
kompletnie pozbawiona faktycznej egzystencji, sensu a nawet obiektu.
mysle, ze powienienes na tym wlasnie skupic uwaznosc, bo to moze stad
wystrzeliles ta strzale w swoim wlasnym kierunku.

zawsze jest to samo pytanie: jakie jest zrodlo stresu?
spedz jakis czas spokojnie i jeszcze dokladniej obserwujac skad
wystrzelono strzale. nie ma innej mozliwosci, zobaczysz to :)
kiedy zobaczysz, to po prostu wybacz to sobie, usmiechnij sie i przejdz
do obserwacji chwili obecnej - tego co naprawde jest.
przeszlosc nie istnieje.
nigdy nie istniala.
***
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

nasza praktyka jest mniej wiecej taka:

1. oddajemy czesc blogoslawionemu, jego nauczaniu i zgromadzeniu.
2. ustalmy sytuacje: srodowisko, to cialo, ten umysl - wszystko wspolistnieje razem.
Sutta nazywa to "ustal uwage przed soba" nie na sobie!
3. przykladamy uwage do dominujacego fenomenu co by to nie bylo.
4. obserwujemy go, po czym przykladamy uwage do oddechu i
spokojnie pozwalamy nastapic kontaktowi oddechynia z tym fenomenem.
5. gdyby powstawal zal za przeszlosc (sanja) i spowodowal bol (dukkha)
spowodowany tym wspomnieniem, to wowczas oddech (rupa) wchodzi
z tym uczuciem (vedana) w kontakt i spokojnie chlodzi sie ten bol
w oddechu.
6. uczen obserwuje kiedy oddech jest gleboki i wie ze jest gleboki.
jesli krotki to wie ze krotki. jesli drzacy to wie ze drzacy.
WIe ze odjal uwage od namy i obserwuje rupe.
7. kiedy tak wie przez dwa, trzy oddechy, wtedy jestes "tu i teraz".
8. zazwyczaj nama ( wspomnienia w tym wypadku) wytraci cie z chwili
obecnej i pociagnie w przeszlosc badz przyszlosc albo tworzenie obrazu
samego siebie. W iluzje ktore umysl uwielbia (tanha).
9. uczen przyklada oddech do tego zajscia i chlodzi oddechem co?
10. teraz nastepuje wglad w istote tego co zaistnialo: w tym wypadku
powstalo wspomnienie (zrodlem jest sanja), ktore wywolalo nieprzyjemne
uczucie (vedana) i natychmiast powstalo pragnienie (tanha) zlikwidowania
tego stanu rzeczy.
11. Spokojnie przykladamy uwage i chlodzimy oddechem najpierw
sanje, pozniej powolutku i bardzo uwaznie przykladamy uwage do tego
nieprzyjemnego uczucia i je takze chlodzimy oddechem. Wiemy ze to jest
nieprzyjemna vedana, zapoznajemy sie z nia, czujemy ja - chlodzac ja oddechem.
DOBRZE SIE TRZEBA ZAPOZNAC ze wszystkim.
Boli?
ano boli... boli... boli... ugh cos kaze uciekac z tego bolu: to jest tanha.
nie uciakamy. obserwujemy CALE to bolenie dokladnie wraz z tanha,
jak powstaje jak sie rozlewa, jak sie akumuluje i teraz jest achh...
ten skurcz zoladka, to pieczenie w srodku klatki piersiowej.
Chlodzimy zoladek oddechem, jesli bol jest nie do zniesienia, to uwaga
na oddech "dlugi, drzacy, krotki etc." kiedy sie da, to uwaga na powrot
na dominujacy fenomen.
obserwujemy juz teraz i sanje i vedane i dukkhe i tanhe.
We wspolzaleznosciach.
Uwaga jest ustalona na tym co sie dzieje faktycznie.
Nie ma myslenia, tylko swiadome doswiadczanie tego co ma miejsce.
TERAZ JESTES W CHWILI OBECNEJ KOMPLETNIE.
I o dziwo, nie boli. :)
Znaczy boli, ale jakos tak nie.... niebolesnie. :)
Po prostu jest co jest.

jesli sie tylko zgubi uwaga, wybaczamy to sobie wspanialomyslnie,
relaksujemy sie i spokojniutko, cierpliwie i uparcie przykladamy
uwage powtornie do dominujacego fenomenu.

Nie ma wyjscia, tak sie toto pozna.
Poznawszy, mozna zobaczyc co sie z tym da zrobic.
Inaczej sie jest ofiara sytuacji.


Ja teraz bede spadal w odosobnienie raczej, wiec jakby cos
dziwnego i nieznanego sie pokazalo to pisz na prywatny adres.
A jak nie, to spokojnie i cierpliwie praktykuj.
Pierwszy rok czy dwa sie wierzy, ze praktykujesz zeby sobie pomoc,
pozniej samo sie jakos tak porobi, ze nie bedzie komu pomagac.
:D

Powodzenia!
***
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Składam pokłon doświadczeniu i wiedzy, która uwalnia z jarzma.

Dziękuję Ci Agrios. Jakoś tak "stało się"... że Ciebie spotkałem...
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

Ronin pisze:Składam pokłon doświadczeniu i wiedzy, która uwalnia z jarzma.
Dziękuję Ci Agrios. Jakoś tak "stało się"... że Ciebie spotkałem...
to znaczy Buddzie ktory to doskonale wyeksponowal,
Dhammie ktora jest prawdziwa,
i Sandze ktora przenosi nauczanie i praktyke przez stulecia.

Nie wiem czy wiesz, ale wyglada na to, ze wlasnie wyglosiles
bardzo szczere choc nieporadne :) 3 schronienia :)

To moj ostatni dzien z Toba i wogole tutaj, wczoraj zdecydowalem
stanowczo, ze ide w odosobnienie. Nudzi mnie to pisanie, meczy to
ciagle odradzanie tych mysli, budzenie tego intelektualnego zametu,
spekulacje... bleh.
Posiedze troche, podrepcze, popracuje.
To wystarczy. Jak troche odpoczne, to potlumacze nastepne
sutty i poprawiam te juz przetlumaczone.

metta wszystkim,
Agrios.
***
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

Agrios napisał:
'To moj ostatni dzien z Toba i wogole tutaj, wczoraj zdecydowalem
stanowczo, ze ide w odosobnienie. '

Było miło :)

Pozdrawiam
kunzang
Ronin
Posty: 131
Rejestracja: sob cze 26, 2004 13:43
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Ronin »

Agrios napisał:
To moj ostatni dzien z Toba i wogole tutaj, wczoraj zdecydowalem
stanowczo, ze ide w odosobnienie
Zbyt wielu oczekuje od Ciebie przekazu doświadczenia. Do miłego "zobaczenia", Agrios... Powodzenia

Pozdrawiam, Ronin.
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Ponowne narodziny w "identycznej skórze" !

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

Ronin pisze:Agrios napisał:
To moj ostatni dzien z Toba i wogole tutaj, wczoraj zdecydowalem
stanowczo, ze ide w odosobnienie
Zbyt wielu oczekuje od Ciebie przekazu doświadczenia. Do miłego "zobaczenia", Agrios... Powodzenia

Pozdrawiam, Ronin.
no co ty... ja nie mam absolutnie nic do przekazania po prostu.

patrz na to tak, ze gdyby byla tylko rupa, to by bylo o czym gadac,
gdyby byla tylko nama to tez by mozna bylo probowac to jakos
przekazac.
ale jest tylko dynamicznie powstajaca i rozpadajaca sie namarupa.
i co?
nawet nie ma doswiadczenia, rozumiesz?
jest tylko to co jeszcze sie nie rozpadlo.
i metoda obserwowania tego.

ta metode ci przekazalem.
zreszta, kazdy ja zna:
sie siedzi w ciszy, bez ruchu,
powstanie cos....
rozpadnie sie...


metta,
Agrios
***
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”