problem ze zrozumieniem nauk buddy

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

mingan
Posty: 24
Rejestracja: wt mar 30, 2004 15:15

problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: mingan »

interesuje sie buddyzmem głębiej od niedawna pare ksiązek o buddyzmie przeczytalem i nie moge zrozumieć jednej rzeczy czym jest to "coś" co łącze nasze kolejne ikarnacje? duszy nie ma więc czym to jest? wziązką naszych myśli cech charakteru? rozumiem że każda kolejna inkarnacja to jak wiersz przeczytany i zinterpretowany przez kogoś innego ale czym jest w takim razie to coś co łączy dwie inkarnacje?

i pytanie numer dwa czy możliwa jest nauka jogi samemu w domu powiedzmy z wiedzy zaczerpniętej z internetu? jeśli tak to od czego zacząć
mam problemy z zapisaniem się w moim mieście do jakieś szkoły jogi z dwóch czynnników braku pieniędzy i isnienia takiej szkoły w moim mieście więc prosze o rzetelną pomoć, bardzo dziękuje za poświęconą uwage

pozdrawiam
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

mingan pisze:interesuje sie buddyzmem głębiej od niedawna pare ksiązek o buddyzmie przeczytalem i nie moge zrozumieć jednej rzeczy czym jest to "coś" co łącze nasze kolejne ikarnacje? duszy nie ma więc czym to jest? wziązką naszych myśli cech charakteru? rozumiem że każda kolejna inkarnacja to jak wiersz przeczytany i zinterpretowany przez kogoś innego ale czym jest w takim razie to coś co łączy dwie inkarnacje?

i pytanie numer dwa czy możliwa jest nauka jogi samemu w domu powiedzmy z wiedzy zaczerpniętej z internetu? jeśli tak to od czego zacząć
mam problemy z zapisaniem się w moim mieście do jakieś szkoły jogi z dwóch czynnników braku pieniędzy i isnienia takiej szkoły w moim mieście więc prosze o rzetelną pomoć, bardzo dziękuje za poświęconą uwage
pozdrawiam
AD 1
Koncepcja reinkarnacji to koncepcja hinduska i stąd czasami pojawiają się problemy z zinterpretowaniem czym ona jest i jak przebiega proces przechodzenia z jednego ciała do kolejnego, gdyż Nauki Buddy są w tej kwestii zupełnie inne niż np. nauki z religii hinduskiej. W tradycji Hinduskiej istnieje np. coś takiego jak Nieśmiertelna Dusza a w buddyzmie nie.

Dam ci przykład symboliczny - czy widziałeś kiedyś zwykłe koraliki nawleczone na nitkę??
Nasze kolejne istnienia są jak te koraliki, mogą być one różnych kształtów i kolorów czy wzorków. Zatem możemy mieć różne ciała: ludzi, zwierząt, duchów czy bogów; możemy mieć ciała materialne, energetyczne a nawet tak subtelne, że nie da się ich w żaden sposób określić – to tak jakby na tą nitkę nawleczone były przeźroczyste korale. One wszystkie ciągle się zmieniają. Natomiast jedyną rzeczą, która nie zmienia się nigdy i która nie ma początku ani końca jest nasza nitka - czyli Strumień Świadomości. To właśnie on łączy nasze kolejne inkarnacje. Ten Strumień Świadomości jest pierwotnie czysty i niczym nie splamiony. Można o nim powiedzieć, że to taka Doskonała Wibracja w nieskończonej przestrzeni Pustce. Bardzo trudno to opisać. Czym jest ten Strumień Świadomości w Pustce można tylko odkryć za pomocą własnego doświadczenia – poprzez praktykę duchową. Wszelkie opisy mijają się tu z celem. Aczkolwiek są różne wyjaśnienia filozoficzne, symboliczne i inne czym TO jest.

Bywa (a nawet tak jest), że ten Strumień Świadomości nie rozpoznaje czym sam Jest i potrafi dostrzec tylko ten fragment gdzie otula go koralik. Jak wiesz pomiędzy jednym koralikiem a drugim jest czasami przerwa. Ta przerwa to np. nasza Śmierć. Ponieważ w takim momencie - naszego Strumienia Świadomości/Nitki nie zakrywa już powłoka cielesna – Koralik - tak więc w tym stanie, który nazywa się Bardo, łatwiej jest naszej Nitce rozpoznać czym ona sama jest i wyzwolić cię z tego Połączenia Koralików. Inaczej mówiąc przerwać ostatecznie Naszyjnik i stać się Buddą. Lub może poprawniej będzie powiedzieć odkryć to, że tak naprawdę nie ma wcale żadnych koralików i naszyjnika oraz, że to wszystko to tylko Iluzja – Matrix.
Ad 2

Osobiście nie polecam praktykowania samemu, bez wskazówek kompetentnego nauczyciela. Ponadto także słowo Joga jest również nie adekwatne do praktyki buddyjskiej. Zamiast tego słowa lepiej używać np. praktyki/techniki koncentracji, medytacji czy kontemplacji. To lepsze określenie na nauki buddyjskie niż słowo Joga. Tak naprawdę dla kogoś kto chce praktykować duchowość - pieniądze nie powinny stanowić przeszkody. Musisz mieć przede wszystkim wolę, by się rozwijać. Wielu mistrzów w Tybecie wcale nie miało pieniędzy i osiągnęło urzeczywistnienie. To nie jest najważniejsze! Ok. ale rozumiem rzeczywistość. Najlepiej abyś początek swojej ścieżki duchowej rozpoczął jednak od wskazówek kompetentnego mistrza. Jeśli to zbyt trudne to przynajmniej instruktora medytacji, co w Polsce nie jest już takie trudne i łatwo ich znaleźć gdyż jest wiele kursów i wykładów (obserwuj tylko www.budda.pl ). Myślę, że pieniądze w tym przypadku nie będą problemem, bo uczestniczenie w kursie robionym przez instruktora można załatwić bez pieniędzy. Nie mogę za wszystkie szkoły się wypowiedzieć ale jeśli pójdziesz na jakiś kurs z instruktorem np. tradycji bon i przedstawisz swoją trudną sytuację – sądzę że nie powinno być problemu z uczestniczeniem w kursie, a i jeśli będziesz musiał dojechać to zapewne życzliwi ludzie znajdą ci gdzieś nocleg. Jeśli chodzi o koszty dojazdu to ja sam niejednokrotnie na nauki mistrza jeździłem auto-stopem bo byłem bez kasy. Chcieć to móc! Myślę, że w innych szkołach też sytuacja jest do załatwienia i podejdą do ciebie z wyrozumiałością. Dobrze jednak skontaktować się z organizatorem danego kursu i zapytać. Jeśli nie ma w twoim mieście szkoły medytacji – może jest w sąsiednim?? A jeśli poświęcisz trochę energii na uczestniczenie w kursach to być może sam zapoczątkujesz sesje medytacji w swoim mieście – każdy tak zaczynał i potem pójdzie już z górki. Zatem tel. Lub mail do organizatora/instruktora kursu, autostop i nie martw się. W życiu duchowym rodzą się przeszkody i po to praktykujemy by wreszcie je pokonać. Zaufaj sobie – reszta pójdzie sama.

Pozdrawiam Adibudda
mingan
Posty: 24
Rejestracja: wt mar 30, 2004 15:15

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: mingan »

Bardzo dziękuje za wyczerpującą odpowiedz: )

pozdrawiam!
MaryJane
Posty: 20
Rejestracja: czw lut 26, 2004 09:44
Lokalizacja: Wawaa

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: MaryJane »

Adi, super to opisałeś, bardzo mi się podoba metafora z koralikami. Jednak w buddyźmie tybetańskim bardzo często spotykam się z np. szukaniem kolejnej inkarnacji słynnego guru, oni sami / jak Karmapa, Dalajlama/ mówią, gdzie i kiedy się odrodzą. Coś mi tu nie gra. Co o tym sądzicie :?:
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

MaryJane pisze:Adi, super to opisałeś, bardzo mi się podoba metafora z koralikami. Jednak w buddyźmie tybetańskim bardzo często spotykam się z np. szukaniem kolejnej inkarnacji słynnego guru, oni sami / jak Karmapa, Dalajlama/ mówią, gdzie i kiedy się odrodzą. Coś mi tu nie gra. Co o tym sądzicie :?:
Wszystko ci wyjaśnię nim zapałka zgaśnie :) . O co chodzi z tymi tulku? Otóż istnieją - można tak powiedzieć; dwa główne typy Buddów. Pierwszy: jak historyczny Budda Siakjamuni, który po osiągnięciu Oświecenia zniknął i rozpuścił się w Nirwanie – i tyle go widzieli :) . Tak więc sam Siakjamuni prosił o to aby po jego śmierci nikt się do niego nie modlił, i że jego zadaniem było pokazać ludziom drogę do Oświecenia po czym odejść. O takim Buddzie i jego naukach możemy przeczytać w pierwszych pismach w języku palijskim. Można powiedzieć, że to taki ‘’Stary Testament’’ buddyjski. Jak to bywa w historii po Starym następuje Nowy i tak też było w przypadku buddyzmu. Pewien czas po śmierci Buddy zebrali się na Konlawe jego uczniowie oraz inni i zrodziły się nowe poglądy i nauki. Najpierw w ok. 240 r. p.n.e powstał pogląd o tym, że Budda nie był tylko człowiekiem i że Śakjamuni osiągnął Oświecenie już przed wieloma okresami kosmicznymi (kalpa), postać zaś, którą ludzie widzieli była jedynie jego zewnętrznym, iluzorycznym przejawem. Potem powstała szkoła, która głosiła teorię istnienia subtelnej świadomości, będącej podstawą istnienia, przechodzącej z jednych narodzin na drugie, aż wreszcie narodził się ‘’Nowy Testament’’ Buddyjski - Mahajana. I to właśnie z niego powstała nauka o drugim z typów Buddy, czyli o Pierwotnym Buddzie (Tz. Adibuddzie) oraz o Trikaji-Trójcy lub Trzech Ciałach Buddy. Ta Trikaja to: Dharmakaja, Samboghakaja i Nirmanakaja. Bez zrozumienia nauk o tej Trójcy nie jest możliwe pojęcie zasady wcielania i tulku. Ale zacznijmy może od wyjaśnienia czym jest Pierwotny Adibudda? To właśnie jego nazywamy Niesplamionym i Czystym od początku Strumieniem Świadomości w Nieskończonej Przestrzeni-Pustce, który to Budda jest wolny od wszelkich cielesnych, czy energetycznych zanieczyszczeń. Ten Adibudda-Dharmakaja zawiera w sobie zarówno Pustkę jak i Formę i to właśnie owa Forma jest tym subtelnym wypromieniowaniem, lub inaczej ową Doskonałą Wibracją Strumienia Świadomości. Jak wiesz, każda wibracja jakoś się manifestuje np. wibracja jaką jest fala radiowa ukazuje się jako dźwięk, a wibracja jak fala telewizyjna manifestuje się jako wizja czy obraz. Tak więc Wibracja Świadomości Adibuddy zawiera w sobie wszystkie i nieskończone rodzaje wibracji. Ta Wibracyjna Świadomość manifestuje się w swojej podstawowej Formie jaką jest Nieograniczone Współczucie lub inaczej Mądra Miłość. My czujące i pogrążone w iluzji istoty (więc w przeciwieństwie do Adibuddy splamione niewiedzą) nie zawsze umiemy naszymi odbiornikami, czyli sercem-świadomością-nitką dostroić się niejako do częstotliwości tej Pierwotnej Wibracji Współczucia i zwyczajnie jej nie czujemy, słyszymy czy nie widzimy. Skoro tak właśnie jest, to ten Adibudda tak Drga tą wibracją, że dzięki tym drganiom możemy zauważyć odbiornik, za pomocą którego będziemy mogli ‘’stopić’’ się z tą Wibracją Współczucia i odkryć swoją własną prawdziwą Naturę Buddy. Ponieważ jednak mamy wiele rozmaitych iluzji i zanieczyszczeń, dlatego też Adibudda wypromieniowuje wiele rodzajów odbiorników, by każdy z nas mógł się dostroić i odkryć tę że Naturę Buddy. Te ‘’odbiorniki’’ to ciała Buddy jak Sambhogakaja, która wibruje Współczuciem poprzez różnego rodzaju widoczne przejawienia Formy Buddy. Te przejawienia nazywają się Jdamami lub Dakiniami i reprezentują one pewne i rozmaite rodzaje energii, dzięki którym czujące istoty mogą odkryć ten Wgląd w Własną Naturę. Niestety tylko nieliczne istoty, które są rozwinięte duchowo potrafią dostrzec te formy Jdamów i Dakiń i otrzymać od nich nauki o Naturze Buddy, stąd reszta istot potrzebuje czegoś bardziej namacalnego. Adibudda wypromieniowuje zatem Ciało Nirmanakaji jakim jest cielesna postać Buddy czyli np. Siakjamuni, od którego pogrążone w niewiedzy istoty czerpią wiedzę i nauki. Siakjamuni to taki ‘’odbiornik’’, którego można dostrzec. Ponieważ jednak Siakjamuni musiał odejść i dziś nikt z nim już się skomunikować nie może, zatem Pierwotna Wibracyjna Świadomość Adibuddy przejawia się w innych formach i dalej przekazuję Wibrację Współczucia. (Bodhicitty)

Może dla ułatwienia przykład z naszej Judeo-chrześcijańskiej tradycji. Jeśli czytałaś Biblię to wiesz, że na początku ludzie nie potrzebowali żadnego Jezusa i żadnej Trójcy. Np. żył sobie koleś o imieniu Enoch i był tak dobrym kumplem Boga Jahwe, że zestroił się z nim i Jahwe zabrał go do Nieba. (Moim zdaniem przypadek Enocha to pierwszy biblijny przypadek Tęczowego Ciała w Biblii, gdyż jak wiemy Enoch zniknął wzięty żywcem do Nieba) Później jednak już reszta tak łatwo i szybko do tego nieba nie szła. Jahwe zaczął zatem stosować kamuflaż i przebierał się np. za ‘’gorejący krzak’’. Mimo to paru gości jak Abraham czy Mojżesz załapało się jeszcze na pociąg do Nieba. Niestety potem następuje stopniowa degrengolada i czujące istoty zapomniały już co to znaczy kumplować się z Jahwe. Pojawia się więc widoczna cielesna postać Boga w postaci Jezusa, który jest tożsamy z Jahwe (nie wszyscy jak wiemy uznają tą wersję). Ten Jezus zamiast siedzieć sobie w ciepełku i zarządzać administracją w niebie - stwierdził, że jednak musi pomóc innym czującym istotą w odkryciu drogi do Nieba. Zszedł sobie więc na ziemię, by nauczyć ludzi nowego sportu – gry w ukrzyżowanego. Pierwszy mecz rozegrał między Żydami i Rzymianami. Rzymianie przegrali i zapewne gdzieś teraz cierpią i smażą się w piekle. Co do Żydów, to ta gra miała dla nich za skomplikowane reguły i przestali w nią grać. Dalej wolą zabawę bez pośredników jak Jezus i grają sobie z Jahwe w pin-ponga jak to robili przed pojawieniem się Chrystusa. Jezus choć przegrał, bo go w tej grze zabili to w sumie wygrał, bo się wyzwolił. Wygrała też reszta czujących istot, która nauczyła się reguł nowej gry prowadzącej do Nieba. Te reguły to nauka u Trójjedni .

Wróćmy jednak do sedna, a więc inkarnowania się istot. Adibudda przekazuje swoją Wibrację Współczucia poprzez formy Jdamów i Dakiń, a także poprzez postacie widzialne śmiertelnikom jako nauczyciele, czy mistrzowie przekazujący nam te nauki o Własnej Naturze. Tych nauczycieli jak wszystkiego co jest cielesne/energetyczne dotyczy prawo Czterech Prawd. Więc rodzą się, cierpią i umierają tak jak Budda Siakjamuni. Choć odchodzą, i ich cielesność także, to jednak nie zanika ich Stała Oczyszczona Wibracja Współczucia. Otóż ci Tulku są uważani jako ci, których Wibracja jest czysta i wypromieniowana właśnie przez Formy Buddy. Ale tak naprawdę to każdy z nas jest jakąś inkarnacją, gdyż przecież wszyscy nosimy w sobie tą Doskonałą Wibrację. Jedni jednak mają ją bardziej oczyszczoną tak jak Tulku a inni mniej. Żeby było śmieszniej to nie tylko Buddowie wypromieniowują Współczucie. Robią to także Bodhisattwowie, a więc święci, którzy zrezygnowali z Oświecenia na rzecz tego by wyzwolić inne istoty. Skoro zrezygnowali znaczy to, że jeszcze nie są w pełni doskonali tak jak Budda i ich Wibracja Świadomości Współczucia bywa trochę splamiona. Mówi się o dziesięciu poziomach Bodhisattwy i na każdym z tych poziomów jest różny stopień zaciemnienia tej Wibracji. Te nie do końca oczyszczone Świadomości specjalnie manifestują się w rozmaitych widzialnych formach, by pomagać światu. Ponieważ są w dużym stopniu oczyszczone, zatem świadomie mogą wybrać swoją powłokę, ciało, czas czy miejsce urodzenia; a robię to po to aby być bardziej skutecznymi w tej pomocy. My wszyscy jesteśmy zatem inkarnacjami, jednak tulku to inkarnacja, która zna procesy śmierci i zmiany powłoki-koralika i po przejściu w nową formę może sobie przypomnieć jaki jest jej cel, którym zawsze jest pomoc w wskazywaniu istotom drogi do odkrycia Pierwotnej Wibracji.

Dla mnie osobiście jednak nie jest to tak ważne, gdyż teoria o tulku została nadużyta i wykorzystana do złych celów. Wielu tz. Tulku okazywało się zwykłymi nieudacznikami czy oszustami a cała ta koncepcja służyła nierzadko do wzmacniania swojej pozycji przez lamów wśród społeczeństwa. Ja postępuję za naukami mojego rdzennego lamy Jongdzina Lopona Tenzina Namdaka, który nigdy nie przyznał się czy sam też jest Tulku a mówił że: ‘’Nie ważne kim byłeś w przeszłości – ważne kim jesteś dzisiaj’’. Mimo to dzięki jego pracy i Wibracji Współczucia Jego Umysłu, wiele istot zostało poprowadzonych dobrą ścieżką. I gdyby nie jego praca dla ludzkości prawdopodobnie jedna z najstarszych linii duchowych na świecie zagrożona byłaby zanikiem. Dla mnie on jest Tulku co udowodnił swoim życiem. W ogóle cała tradycja Bon choć używa systemu tulku to raczej go nie stosuje. Dzierżyciel i głowa linii nauk nie jest jakimś stałym tulku jak Dalajlama czy Karmapa. Dzierżyciel Linii wybierany jest drogą losowania spośród kilku mistrzów, którzy posiadają odpowiednie przymioty ducha i umysłu. Każdy z nich zatem może nieść brzemię przekazu nauk niezależnie kim był w przeszłości i poprzednim życiu. To wydaje mi się sprawiedliwsze od systemu Tulku, co po ostatnim zamieszaniu z Karmapą jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza. Niemniej sądzę, że tulku istnieją -choć manifestują się za pomocą własnej pracy jaką czynią dla dobra istot. Dla mnie osobiście tulku może być także ktoś z innej niż tybetańska tradycji np. Matka Teresa i Ojciec Pio czy wielu, wielu innych. (Np. przypatrzcie się stygmatykom – skąd to się mgło wziąć? Prawdopodobnie ktoś w przeszłości poświęcił się praktykowaniu chrześcijańskiej drogi duchowej i osiągnął stan umysłu zjednoczenia się z Chrystusem. Być może te silne doświadczenia spowodowały to, że i w kolejnym wcieleniu ta energia manifestuje się w postaci stygmatów?)

Różni lamowie czy mistrzowie także niosą w sobie energię i poprzednie doświadczenia duchowe. Te doświadczenia, to właśnie czyste promieniowanie Strumienia Świadomości Pierwotnego Buddy przenoszone przez nitkę umysłu mistrzów. Nitka zmienia koraliki ale nie zmienia tej doskonałej Wibracji Współczucia, choć czasem bywa że nasz nowy koralik przytępia nieco tę Wibrację i zaciemnia umysł. Tulku zaś to ten, który specjalni rodzi się tak by ten nowy koralik zbytnio nie przytępił tej Doskonałej Wibracji.

Pozdrawiam i jak są jakieś wątpliwości to postaram się odpowiedzieć na pytania

Adibudda.
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

adi pisze:
mingan pisze:
[...] nie moge zrozumieć jednej rzeczy czym jest to "coś" co łącze nasze
kolejne ikarnacje? duszy nie ma więc czym to jest? wziązką naszych myśli
cech charakteru? [...]

i pytanie numer dwa czy możliwa jest nauka jogi samemu w domu powiedzmy z
wiedzy zaczerpniętej z internetu?
AD 1
[...]
Dam ci przykład symboliczny - czy widziałeś kiedyś zwykłe koraliki
nawleczone na nitkę??
Nasze kolejne istnienia są jak te koraliki, mogą być one różnych kształtów
i kolorów czy wzorków. Zatem możemy mieć różne ciała: ludzi, zwierząt, duchów
czy bogów; możemy mieć ciała materialne, energetyczne a nawet tak subtelne,
że nie da się ich w żaden sposób określić – to tak jakby na tą nitkę nawleczone
były przeźroczyste korale. One wszystkie ciągle się zmieniają. Natomiast jedyną
rzeczą, która nie zmienia się nigdy i która nie ma początku ani końca jest
nasza nitka - czyli Strumień Świadomości. [...]

Pozdrawiam Adibudda
AD 1.
Powyzsze dokladne i obrazowe wyjasnienie ewidentnie zaklada istnienie trwalego,
wiecznego, nizmiennego elementu jakim mialby byc rzeczony sznurek na ktorym
sa nawleczone koraliki zycia. Adi nazywa ten sznurek "strumieniem swiadomosci"
co by wskazywalo, ze trwaly, niezmienny, wieczny ten element jest po prostu
mysla, albo dokladniej jedna z 6 mozliwych swiadomosci jakie ukazal Budda na
4 planach. Wydaje sie to byc "Nowy Testament" buddystyczny ;)

Gdybys byl zainteresowany oryginalnym nauczaniem Buddy,
to z punktu widzenia terrawady, zaden fenomen nie jest ani trwaly, ani
wieczny, ani niezmienny. Konsekwentnie, buddysci powstaja identycznie
jak wszystkie inne fenomeny we wszechswiecie - na skutek okolicznosci
i sprzyjajacych ich powstaniu warunkow.
Odradzanie nastepuje precyzyjnie na takiej samej zasadzie.
Warunkiem odrodzenia jest smierc. Wraz z ostatnim oddechem........
wygasnie ostatnia swiadomosc. uwarunkuje ona powstanie kolejnej
swiadomosci, a ta na skutek powstalych warunkow powstanie, zamanifestuje
sie i natychmiast sie rozpadnie tworzac warunki dla powstania kolejnej.
Budda spostrzegal zycie jako strumien nieustannie powstajacych fenomenow
ktore nazywamy dharmami. dharmy powstaja nieustannie, wykonuja stosowne
dla nich funkcje aby jak wszystko inne na swiecie - rozpasc sie w nicosc.
wiaze sie to z drugim zadanym przez ciebie pytaniem o medytacje.

AD2.
Buddysci nie uprawiaja Yogi. To jest stara praktyka hinduistyczna ktora
stanowi zaledwie baze dla medytacji buddystycznej. Budda zanim osiagnal
oswiecenie byl asceta i yoginem. osiagnal w tym mistrzostwo, doszedl do
kresu i stwierdzil, ze ani ascetyzm ani Yoga nie rozwiazuja problemu
cierpienia.

Buddysci terrawady praktykuja dwa rodzaje medytacji wskazane przez Budde.
Pierwsza i podstawowa to medytacja wgladu (vippassana).
Odrobinke bardziej zaawansowani praktykuja medytacje wspolczujacej milosci
(metta).

Oczywiscie mozesz sam praktykowac oba rodzaje medytacji. Jest to nawet
wskazane, bo medytacja jest jedna z czynnosci ktora Budda wskazal jako
prowadzaca do oswiecenia. Wlasciwa medytacja jest jedna z osmiu takich
czynnosci na sciezce prowadzacej do wygasniecia cierpienia.
Sadze jednak, ze zanim to zrobisz, musisz wiedziec co chcesz praktykowac.
I dlaczego chczesz to robic. Pozniej dopiero - jak chcesz to robic.

Budda wskazal, ze na poczatku sciezki wiodacej do wygasniecia cierpienia
znajduje sie wlasciwe zrozumienie. Precyzyjniej, ze wlasciwe zrozumienie
czym jest cierpienie, skad sie bierze i jak zanika jest podstawowe dla
kroczenia po Osmiorakiej Sciezce. Aby powstalo wlasciwe zrozumienie, musisz
studiowac Cztery Szlachetne Prawdy.


Gdybys potrzebowal dalszej pomocy to daj znac.

Metta,
Agrios.
mingan
Posty: 24
Rejestracja: wt mar 30, 2004 15:15

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: mingan »

Bardzo potrzebuje pomocy i wyjaśnienia, narazie mam przed sobą wizje chęci wyrawania się z łańcucha inkarnacji jeszcze nie wiem czemu postarałem się przyjać to narazie bez zrozumienia ,czasem przyjmuje pewniki bez potrzebi zagłębiania się bo tak jest łatwiej.

Rozumiem że cierpienie jest uczuciem nie spełnienia, nie zaspokojenia pragnie i porządań a pragnienia i porządania się biorą się z naszej cielesności.Ja jestem z natury bardzo egoistyczny i rownierz chcem z tą cechą moją zerwać przez czynienie dobra innym nie oczekując nic w zamian.

A tak podsumowojąc naraziem mam chaos w wiedzy chyba troche wynika to z tego że książki ktorej przeczytałem nie opisoją buddyzmu w dobry sposób.Bazuje na tym co moge w bibliotekach w gdańsku wyporzyczyć bo na kupowanie książek mnie nie stać
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

Witam kolegę Metta Agriosa.
Poruszamy tu bardzo trudny i złożony temat a ja staram się poprowadzić dyskusję w kierunku takim by była ona możliwie prosta i zrozumiała dla osób, które nie znają się na skomplikowanej filozofii buddyjskiej. Założyłem więc, że nie będę stosował trudnych i niezrozumiałych pojęć buddyjskich oraz nadmiernej ilości teorii w tej kwestii. Jak słusznie zauważyłeś przedstawiam pogląd z punktu widzenia Mahajany, gdyż z takiego poziomu nauk nauczają mnie moi nauczyciele. O Wadżrajanie nie wspominam, bo to konsekwencja i rozbudowanie nauk Mahajany a ponadto istnieje sporo poziomów Wadżrajany i przekazanie tych poglądów byłoby utrudnione. Staram się nie operować także poziomem nauk dzogczen, gdyż dzielenie się nimi w nieodpowiednim czasie czy miejscu, bądź też z nieprzygotowanymi osobami może powodować więcej pomieszania niż pożytku. Zainteresowany jestem prowadzeniem jednak dyskusji filozoficznych w tej kwestii, i jedyny jednak problem obecnie, który mi przeszkadza skupić się na filozoficznych aspektach, to brak czasu z powodu remontu w moim domu :):) . Troszkę jednak podyskutujmy. O ile mnie pamięć nie myli posługujesz się w swojej wypowiedzi poglądem głoszonym przez Sarwastawadinów zaprzeczających rzeczywistości "ja", ale głoszących istnienie dharm - momentalnych jednostek istnienia, ostatecznych i niepodzielnych a jednak nie trwałych. Jeśli innym to wybacz - nie jestem nauczycielem, ani filozofem a zwykłym praktykującym, dla którego ogarnięcie tak wielu poglądów buddyjskich jest nazbyt skomplikowane.

Agrios 'Powyzsze dokladne i obrazowe wyjasnienie ewidentnie zaklada istnienie trwalego, wiecznego, nizmiennego elementu jakim mialby byc rzeczony sznurek na ktorym sa nawleczone koraliki zycia. Adi nazywa ten sznurek "strumieniem swiadomosci" co by wskazywalo, ze trwaly, niezmienny, wieczny ten element jest po prostu
mysla, albo dokladniej jedna z 6 mozliwych swiadomosci jakie ukazal Budda na 4 planach. Wydaje sie to byc "Nowy Testament" buddystyczny ;)'

Owszem użyłem tutaj terminu Strumień Świadomości ale nie należałoby go mylić z myślą, bo ta jest nietrwała - powstaje z Pustki , przepływa w Strumieniu Świadomości i znika w Pustce. Ponadto jeśli sądzisz, że nie istnieje żaden Trwały element. To co powiesz na element Pustki?? Przecież Pustka jest Trwała i niezmienna. Jeśli jednak zgadzasz się z tym, że istnieje Trwała Pustaka lecz nie istnieje, żadna trwała Świadomość - to po pierwsze musisz zrozumieć, że nie nazywam Tej Świadomości czy też Strumienia Świadomości jakimś fenomenem a jest to tym co wskazałem - a więc Formą. Tak napisałem: ' Ten Adibudda-Dharmakaja zawiera w sobie zarówno Pustkę jak i Formę i to właśnie owa Forma jest tym subtelnym wypromieniowaniem, lub inaczej ową Doskonałą Wibracją Strumienia Świadomości.' Oznacza to tym samym, że ten Strumień Świadomości jest Formą. Skora zaś Budda mówił o tym. że 'Forma jest Pustką i Pustka jest Formą' oznacza to tym samym, że i Strumień Świadomości jako Forma jest tak samo Trwały i niezmienny jakoż sama Pustka, bo nie jest on niczym innym i różnym od niej. Wszystko jest tu proste i logiczne. Tak powiedziałem o Adibuddzie; natomiast w przypadku nauki o pozostałych dwóch ciałach Buddysytuacja już jest inna. Zgodzisz się, że status czujących istot jest inny niż urzeczywistnionego Buddy, gdyż to co ich różni to nietrwałość i cierpienie. Ponieważ różnimy się tym, że jeszcze nie okryliśmy niezmiennego stanu Buddy dlatego też nauki Pierwotnego Buddy następują poprzez zmienne aspekty jakimi są ciało Sambhogakai i Nirmanakaji, które manifestują się w nietrwałej formie i w takiej formie przekazują czującym istotom nauki prowadząc je do Oświecenia. Dharmakaja zaś zarówno jako Trwały Strumień Świadomości w Trwałej Pustce pozostaje niezmienna i nierozdzielna w swej własnej Naturze.

Pozdrawiam
Adibudda
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

mingan pisze:Bardzo potrzebuje pomocy i wyjaśnienia,
narazie mam przed sobą wizje chęci wyrawania się z łańcucha
inkarnacji jeszcze nie wiem czemu postarałem się przyjać to
narazie bez zrozumienia ,czasem przyjmuje pewniki bez potrzebi
zagłębiania się bo tak jest łatwiej.
Ta precyzyjnie i nie inna ambicja poprowadzila budde do przebudzenia.
Gdyby przebudzenie mialo polegac na zrozumieniu, to budda by nam
pieknie wylozyl co jest do zrozumienia i bach - nirvana. :o)
Oczywiscie tak nie jest i twoje pelne uwaznosci i cierpliwosci
oczekiwanie na to zeby rzeczywistosc sama sie zamanifestowala
jest idealnym wkroczeniem na sciezke.
Po prostu usiadz i uwaznie obserwuj.
Z identycznie uwazna cierpliwoscia.

mingan pisze: Rozumiem że cierpienie jest uczuciem nie spełnienia, nie zaspokojenia
pragnie i porządań a pragnienia i porządania się biorą się z naszej
cielesności.Ja jestem z natury bardzo egoistyczny i rownierz chcem z
tą cechą moją zerwać przez czynienie dobra innym nie oczekując nic
w zamian.
Jestes jaki jestes. To tez jest nietrwale.
Cierpienie (dukka) to cecha egzystencji.
Wszystkie bez wyjatku fenomeny w tej egzystencjj sa dukka.
Wszystkie sa nietrwale (anicja).
Wszystkie sa pozbawione istoty (anatta).
To sa trzy cechy egzystencji o ktorych nauczal Przebudzony.

Pulapka cierpienia, dyssatysfakcji, beznadziei jest jak slusznie zauwazasz
efektem pragnienia (tanha).
Tanha jest 3 gatunkow:
1. pragnienie doznan zmyslowych (umysl buddysci uznaja za zmysl)
2. pragnienie egzystencji, trwania wiecznego.
3. pragnienie anihilacji, zanikniecia.
Tanha wynika z ignorancji (avija). Ignorancja wynika z nieznajomosci
Czterech Szlachetnych Prawd.

mingan pisze: A tak podsumowojąc naraziem mam chaos w wiedzy chyba troche wynika to
z tego że książki ktorej przeczytałem nie opisoją buddyzmu w dobry sposób.
Bazuje na tym co moge w bibliotekach w gdańsku wyporzyczyć bo na kupowanie
książek mnie nie stać


Sciezka do przebudzenia jest taka, ze czytanie nie jest jakby
wazne. Usiasc w ciszy, bez ruchu jest wazniejsze. Poczuc smak
dharmy jest wazniejsze. Zrozumiec sytuacje jest wazniejsze.

metta,
Agrios.
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

adi pisze:Witam kolegę Metta Agriosa.
[...]
O ile mnie pamięć nie myli posługujesz się w swojej wypowiedzi
poglądem głoszonym przez Sarwastawadinów zaprzeczających
rzeczywistości "ja", ale głoszących istnienie dharm - momentalnych
jednostek istnienia, ostatecznych i niepodzielnych a jednak nie
trwałych. Jeśli innym to wybacz - nie jestem nauczycielem, ani
filozofem a zwykłym praktykującym, dla którego ogarnięcie tak wielu
poglądów buddyjskich jest nazbyt skomplikowane.
Jestem po prostu terrawadinem, czyli popularnie mowiac sluchaczem
dharmy. Wspolczesna terrawada to dosc jednolita tradycja, odlegla
o ponad 2 000 lat od tamtych podzialow. Obserwoje piec pierwszych
nakazow Buddy, oddaje nalezny szacunek Trzem Klejnotom, studiuje
Dharme i praktykuje Sciezke.
Terrawada jest jaka byla przed powstaniem mahajany. Nic nie
zmienilismy, nie bylo potrzeby. Zaprzeczac istnieniu "ja" tez nie
bylo potrzeby, bo zrobil to Budda. My tylko to studiujemy.
adi pisze:
[...]To co powiesz na element Pustki?? Przecież Pustka jest Trwała
i niezmienna. Jeśli jednak zgadzasz się z tym, że istnieje Trwała
Pustaka lecz nie istnieje, żadna trwała Świadomość - to po pierwsze
musisz zrozumieć, że nie nazywam Tej Świadomości czy też Strumienia
Świadomości jakimś fenomenem a jest to tym co wskazałem - a więc Formą.
Przypuszczalnie piszac pustka masz na mysli Mahajanistyczna
teorie sunjaty. Wtedy odpowiedz na twoje pytanie bedzie brzmiala:

Sunjata to koncept, pomysl.

Nieobecna w Trojkoszu, wiec jaj nie studiowalem zbyt dokladnie.
W Trojkoszu pustka oznacza cos zupelnie innego i jest zwiazana z
nauczaniem o trzech cechach egzystencji oraz iluzji osoby (khanda).
adi pisze: Tak napisałem: ' Ten Adibudda-Dharmakaja zawiera w sobie zarówno Pustkę
jak i Formę i to właśnie owa Forma jest tym subtelnym wypromieniowaniem,
lub inaczej ową Doskonałą Wibracją Strumienia Świadomości.'
Oznacza to tym samym, że ten Strumień Świadomości jest Formą.
Skora zaś Budda mówił o tym. że 'Forma jest Pustką i Pustka jest
Formą' oznacza to tym samym, że i Strumień Świadomości jako Forma
jest tak samo Trwały i niezmienny jakoż sama Pustka, bo nie jest on
niczym innym i różnym od niej. Wszystko jest tu proste i logiczne.
Tak powiedziałem o Adibuddzie; natomiast w przypadku nauki o pozostałych
dwóch ciałach Buddysytuacja już jest inna. Zgodzisz się, że status
czujących istot jest inny niż urzeczywistnionego Buddy, gdyż to
co ich różni to nietrwałość i cierpienie. Ponieważ różnimy się tym,
że jeszcze nie okryliśmy niezmiennego stanu Buddy dlatego też nauki
Pierwotnego Buddy następują poprzez zmienne aspekty jakimi są ciało
Sambhogakai i Nirmanakaji, które manifestują się w nietrwałej formie
i w takiej formie przekazują czującym istotom nauki prowadząc je do
Oświecenia. Dharmakaja zaś zarówno jako Trwały Strumień Świadomości
w Trwałej Pustce pozostaje niezmienna i nierozdzielna w swej własnej
Naturze.

Pozdrawiam
Adibudda
"Forma jest pustka i pustka jest forma" - to jest ekskluzywnie
mahajanistyczna sutra. Historycznie zbyt odlegla od Buddy aby
mogla mu byc przypisana. Byc moze kiedys bede mial dosc czasu,
zeby tak odlegle od nauczania teksty solidnie przestudiowac, ale
w chwili obecnej to mnie niezbyt interesuje.

Rowniez pozdrawiam cie i sle zyczenia dobrej, skupionej pracy nad
remontem oraz szczescia i pokoju w nowo pomalowanym mieszkanku.
:)

metta,
Agrios.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: jw »

Adi napisał:

> AD 1
>
> Dam ci przykład symboliczny - czy widziałeś kiedyś
> zwykłe koraliki nawleczone na nitkę?? Nasze kolejne
> istnienia są jak te koraliki, (...) Natomiast jedyną
> rzeczą, która nie zmienia się nigdy i która nie ma
> początku ani końca jest nasza nitka - czyli Strumień
> Świadomości. To właśnie on łączy nasze kolejne inkarnacje.
>
Zgadzam się z poglądem Agriosa. Powiedz Adi, czym różni się twój pogląd od poglądu hinduistycznego poza zmianą terminu? Zamiast "dusza" mówisz "Strumień Świadomości" - jednak istota idei pozostaja ta sama. Strumień świadomności jest dynamicznym, nieustannie zmieniającym się przepływem stanów mentalnych, zatem nie można powiedzieć, że jest to jakaś trwała nić łącząca kolejne egzystencje. Egzystencje łączą się ze sobą na zasadzie pewnej "funkcjonalności", a nie poprzez jakiś stały byt. Twoja metafora wydaje mi się zupełnie nietrafiona. Ideę odradzania się wg buddyzmu chyba lepiej odzwierciedla obraz wieży z klocków: każdy z klocków ułożony jest na poprzednim, jednak nie łączy ich żaden trwały byt (aczkolwiek, jak każda metafora, ta też nie jest doskonała). Teksty źródłowe można znaleźć tutaj:

http://www.buddyzm.edu.pl/magazyn/07/cs07-14.htm

A najlepiej zapoznać się z "Nieskończonością w jednej dłoni". Jest to o wiele bardziej przystępnie napisany tekst niż tradycyjne sutry.


> Ad 2
> Osobiście nie polecam praktykowania samemu,
> bez wskazówek kompetentnego nauczyciela. Ponadto
> także słowo Joga jest również nie adekwatne do
> praktyki buddyjskiej.
>
Kolezanka miała pewnie na myśli jakąś hinduistyczną hatha-yogę, to rzeczywiście z buddyzmem nie ma zbyt wiele wspólnego, aczkolwiek taka gimnastyka ponoć służy zdrowiu ;-)

Pozdrawiam,

jw
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

Wydaje sie, ze powolutku idziemy we wlasciwym kierunku.
Wydaje sie rowniez, ze wiem skad sie wzielo to popularne dosc
mowienie o strumieniu swiadomosci. zazwyczaj, po prostu
niewlasciwie interpretowane.
Spokojnie wiec przyjrzyjmy sie temu co powiedzial budda:

"ańńam uppajjate cittam ańńam cittam nirujjhati
avicimanusambandho nadi soto va vattati"

"Jedna swiadomosc (citta) powstaje,
kiedy zupelnie inna zanika.
Te stany materii (rupa) i umyslu (nama)
nastepuja po sobie, jak bieg rzeki. "

Mowiac o strumieniu swiadomosci, mozemy wiec wylacznie odnosic
sie do biegu, pradu rzeki i zmiennosci wody. Nigdy przeciez sie nie
wchodzi do tej samej wody.

Blogoslawiony, bardzo czesto posluguje sie przykladem rzeki.
Ale, on wskazuje ze ta rzeka to potok egzystencji, ktory
uczen ma przekroczyc, przeplynac.
Precyzyjniej - blogoslawiony mowi o wejsciu w rzeke (sotopanja)
jako o pierwszym stopniu oswiecenia. Uczen nie wchodzi w rzeke
po to aby sie dac porwac pradowi, ale na tratwie Dharmy, przekracza
rzeke, osiaga drugi brzeg (arahat) po to aby porzucic tratwe ktora
jest mu juz nie potrzebna bo sam sie stal dharma i osiagnal drugi
brzeg (nirvana).
Na bazie tego, nazwali nas hinajana co oznacza "mala tratwa".
Nieporozumienie po prostu, ambicje czy cos....


metta,
Agrios
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

Wasze uwagi są niezmiennie cenne w tym kontekście, że zwróciliście uwagę na pewną najistotniejszą rzecz w naukach Buddy czyli na Świadomość. Niestety nastąpiło to czego się najbardziej obawiałem, a więc nie zrozumienie tego co chciałem przekazać na poziomie pojęciowym. Jak wcześniej wspominałem próbowałem potoczyć dyskusję w stronę prostego zrozumienia tegoż tematu przez przeciętnego odbiorcę - niezbyt orientującego się w mnogości i złożoności filozofii buddyjskiej, stąd też używałem prostych przykładów, porównań i terminów, znaczeń ect. - tymczasem przychodzi mi toczyć dysputy z osobami, których kompetencje i wiedza w rzeczonej sprawie jest bardzo wysoka. Gdybym założył, że będę dyskutował z wami zapewne posłużyłbym się w swoich wyjaśnieniach jakimś innym słownictwem czy symbolicznym przykładem oraz przede wszystkim terminologią buddyjską. Ja zaś jak zauważyliście posługiwałem się czymś dla zwykłego człowieka możliwie zrozumiałym jak termin Strumień Świadomości - bądź też Wibracja itp. Jak sami dobrze wiecie buddyści na nazwanie terminu Świadomość maja kilkanaście różnych słów i każde z nich coś innego znaczy. Postaram się zatem mniej więcej wytłumaczyć wam co ja sam pod tym terminem Strumienia Świadomości czy też Wibracji rozumiem i co chciałem przekazać. Proszę też o odrobinę 'wybaczenia' że nie będzie to doskonałe wyjaśnienie tegoż tematu, gdyż przekazanie i wyjaśnienie w formie pojęciowej znaczenia nierozdzielności 'Strumienia Świadomości' i 'Pustki' równało by się z Wprowadzeniem w Naturalny Stan Umysłu. A to jak wiecie robią kompetentni mistrzowie a nie takie osoby jak ja.

Tak więc po pierwsze co już sugerowałem koledze Agriosowi nie należało by terminu Strumień Świadomości - Wibracja utożsamiać z myślą. Po drugie nie należy utożsamiać go dosłownie ze zwykłym naszym zachodnim zrozumieniem pojęcia Świadomości (takim jak rozumieją go psycholodzy). Nie należy Pojęcia Strumień Świadomości utożsamiać również z Trwałym-Bytem Istnieniem (przykładowo Bóg) - aczkolwiek takie zrozumienie tegoż terminu nie zaszkodzi mistykowi i stąd dopuszczalna jest taka jego interpretacja i może on je w ten sposób identyfikować i rozumieć. Skoro w żaden z powyższych sposobów tz jak?

Owszem Budda sam ostro protestował przed złymi wyjaśnieniami terminu Świadomość jako trwałego psychomentalnego strumienia .(być może więc z tego powodu użycie przeze mnie terminu Strumień Świadomości było nieco niefortunne). Starałem się jednak wyjaśnić, że również moje zrozumienie nie było takie, lecz jak dalej pisałem (pewno nieudolnie – co też zostało błędnie odczytane) rozumiałem ten Strumień Świadomości i tak też chciałem przekazać sens pojęcia tegoż - głównie jako FORMĘ, lub też Esencję Wszelkich Przejawień.

Ludziom często wyjaśnia się sens nauki o ponownym odradzaniu się istoty używając przy tym terminu Świadomość - rozumiejąc ją jako najsubtelniejszy z poziomów świadomości (jeden z sześciu), który czasem w szkole Wadżrajany nazywa się Bindu bądź w dzogczen Tigle. To Bindu (esencja świadomości) czy też Tigle lub ów subtelny Szósty Poziom Świadomości najczęściej przebywa w czakrze serca i to właśnie ono - można tak powiedzieć: przeskakuje z tegoż koralika na następny koralik, a w momencie Oświecenia czy Odkrycia Natury Umysłu ta Świadomość rozpuszcza się. Zatem jak wszystko inne jest Nietrwała. I jeśli pojęliście mój termin Strumień Świadomości jako tak rozumiany, to oczywiście obaj macie rację, że nie może on istnieć jako coś Trwałego.

Mówiąc o czymś Trwałym i Niezmiennym pragnąłem przedstawić pogląd na odradzanie się z 'wysokiej półki', w której Pustka i Forma są nieoddzielne. Jestem praktykującym dzogczen i z takiej półki dostaję przekazy nauk. Moi nauczyciele chcąc mi przekazać nauki zaczynają od Wprowadzenia do Stanu gdzie brak jest jakiejkolwiek rozdzielności Formy i Pustki. Chcąc być uczniem podążającym ścieżką dzogczen muszę rozumieć i interpretować zjawiska z tego poziomu i posiadać taki pogląd. Sam zaś wyjaśniam je także z takiego poziomu jak osobiście je pojmuję - czyli od zrozumienia u podstawy którego leży to, że Forma i Pustka są od siebie nie oddzielne oraz, że są Trwałe i Niezmienne - jak Niezmienny jest Stan Buddy, którego nie można niczym rozproszyć, i który zawiera w sobie wszelkie możliwe potencjalne działania i nie działania jak też możliwości.

Proszę więc o odczytanie terminu Strumień Świadomości vel Odwieczna Wibracja jako FORMA a nie jako rodzaj niezmiennego psychomentalnego strumienia, co starałem się wskazać poprzez wcześniejsze zdanie 'Lub może poprawniej będzie powiedzieć odkryć to, że tak naprawdę nie ma wcale żadnych koralików i naszyjnika oraz, że to wszystko to tylko Iluzja - Matrix' Wydawało mi się, że zostanie to właściwie pojęte skoro oczywistym było, że nie ma żadnego naszyjnika tz, iż nie istnieje żaden trwały psychomentalny element świadomości, który mógłby gdzieś przeskakiwać.

Użyłem Terminu Strumień Świadomości rozumiejąc go jako Formę lub jako coś, co nazwać można w 'fachowym' języku RIGPA. To słowo Strumień Świadomości czy też Wibracja wydawało mi się najbardziej wskazane z powodu gdyż nauki, które przekazują mi mistrzowie dzielą się na działy: Semde (sem-sde) czyli serię umysłu, Longde (klongsde) czyli serię przestrzeni, i Menangde (man-ngag-de) serię tajemnych wyjaśnień. Otóż zgodnie z tą wiedzą ta nauka ma trzy wrodzone cechy: Świadomość - RIGPA (to jest powód użycia mojego terminu Strumień Świadomości i to co on oznacza). Druga cecha to Śunjata (nauka o Pustce) i trzecia; ich połączenie, czyli nierozdzielność Formy-Rigpy-Strumienia Świadomości i Pustki.

Zgodnie zatem z tymi naukami, tego podziału nie sposób odnaleźć w Naturalnym Stanie czy Naturze Umysłu ponieważ wszystko w nim jest pierwotnie zjednoczone i od początku nierozdzielne. To zatem Naczelny powód dla, którego opisuję Trwałość i Trójjedność. Czyli, że istnieje coś co nazwałem Trwały Strumień Świadomości w Trwałej Pustce, czy też czyste promieniowanie Strumienia Świadomości Pierwotnego Buddy.

Zgodnie z powyższymi naukami dzogczen (ja to praktykuję), kiedy mówi się lub dokonuje opisu tych nauk stosuje się ten podział na trzy serie, czy też trzy rodzaje nauczania: nauczanie o aspektach Świadomości, nauczanie o Pustce i nauczanie o ich Nierozdzielności (i to ten trzeci rodzaj wiedzy pragnąłem przedstawić) To może być trudne bo jest to rodzaj nauk Menangde - nazywany też poziomem tajemnym.

Być może popełniłem błąd nawykowo dzieląc się moim zrozumieniem nauk, który sam pojmuję z poziomu dzogczen z innymi osobami, dla których być może w takiej formie jest to nieprzyswajalne. Jak pisałem fachowe wyjaśnienie nauk o Nierozdzielności równało by się z Wprowadzeniem w Naturę Umysłu, co powinien dokonać kompetentny nauczyciel. Ja nim niestety nie jestem i podjąłem się wytłumaczenia czegoś na wyrost.

Jeśli jednak jesteście w stanie zrozumieć pojęcie 'Strumień Świadomości' jako FORMA oraz prawdziwie zrozumieć nierozdzielność tej Formy z Przestrzenią/Pustką wówczas pojmiecie, że to jest właśnie ta TRWAŁA WIBRACJA W NIESKOŃCZONEJ PRZESTRZENI.

W buddyzmie przyjęło się jednak, że nie stosuje się Pojęcia Trwałości, gdyż implikuje to istnienie jakiegoś Ciągłego i Niezmiennego Bytu. (czyt Boga). Stąd są w buddyzmie tak złożone nauki o Pustce lub o aspektach Świadomości. Zadaniem nauk o Pustce jest obalenie wszelkich punktów widzenia, czy istnieje lub czy nie istnieje coś Trwałego - niemniej wyraźnie nauki o Pustce wskazują (przynajmniej Mahajana), iż sama Pustka to stan sam w sobie Trwały i Niezmienny. Zadaniem nauk o Formie - Świadomości jest przekazanie, że Pustka to nie tylko Nihilistyczny Niebyt oraz przekazanie i uświadomienie wiedzy o funkcjonowaniu wszystkiego co się Porusza. Ma ono także zadanie ukazanie czym jest ten stan Ciągłej Przemiany i Migotania lub Wibrowania zjawisk. Wskazanie, że ten stan jest dynamiczny., pulsujący i podlegający przemianą oraz aspektowi Nietrwałości. Wreszcie istnieje trzeci rodzaj nauk o Nierozdzielności PUSTKI I FORMY i o tym, że Obie są zarazem Trwałe i Nietrwałe, statyczne i dynamiczne, białe i czarne. Pustka jest Formą a Forma jest Pustką.


Na koniec jeszcze starożytny mit z tradycji Bon. Istnieje starodawny przekaz wśród bonpo, że w pewnym czasie pojawią się nowe nauki (chodzi o pojawienie się buddyzmu), które w swojej istocie będą tak fałszywe (błędne) jak i prawdziwe (prowadzące do Oświecenia) wszystko w zależności od tego kto te nauki zastosuje i jak pojmie ich znaczenie.

Mam nadzieję, że wyjaśniłem wątpliwości i proszę o 'wybaczenie' tak prostego operowania nieskomplikowanym słownictwem czy pojęciami jakie posłużyło mi ku temu celowi. Mogę pisać ciągle Rigpa, Sunjata Śi Sange, Tigle, Bindu i wiele innych trudnych słów. Tylko proszę powiedzcie mi jak wiele osób, które zaglądają na to Forum wie o co chodzi??? Jeśli moje symboliczne przykłady czy też określenia jak Strumień Świadomości bądź Trwała Wibracja zostały źle zrozumiane… No cóż – Samsara. Lecz czy ktokolwiek z was jest w stanie dobrze opisać czym jest FORMA?? Jak zauważyliście na wyjaśnienia tak trudnej i zasadniczej kwestii jak nauka o tym co się odradza, posłużyłem się tylko własnym zrozumieniem nie zaś tekstami. Odsyłam jednak wszystkich do wyjaśnień tego problemu – głównie przez kompetentnego nauczyciela.

Pozdrawiam Adibudda
mingan
Posty: 24
Rejestracja: wt mar 30, 2004 15:15

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: mingan »

Ale w takim razie od czego mam zacząć w medytacji? jak narazie staram się wyciszyć umysł i o niczym nie myśleć bardzo się staram choć mi to nie wychodzi najlepiej.Czy mam podczas medytacji o czymś rozmyślać? czy jest jakaś metoda wyciszania umysło? Ja jak zaczynam naprzykład idąc gdzieś i naprzykład widząc kogoś kto mnie uderza estytyką swojego zachowania i wyglądu to napływają mi krytyczne myśli na temat tej osoby teraz za każdym razem mówie sobie w myślach "ciiiii" i przestaje o tej osobie myśleć, staram się zerwać ze swoim egoizme i nie tolerancją ale czy takie tłumienie w sobie tych negatywnych mysli jest dobre? czy może mam medytoać i starać się zrozumieć skąd się biorą? Tak badzo chcem wytwarzać dobrą karme a nie zawsze mi się udaje.....
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: jw »

mingan napisał:

> Ale w takim razie od czego mam zacząć w medytacji?
> jak narazie staram się wyciszyć umysł i o niczym nie
> myśleć bardzo się staram choć mi to nie wychodzi najlepiej.
> (...) Tak badzo chcem wytwarzać dobrą karme a nie
> zawsze mi się udaje.....
>
Za bardzo chcesz. Medytacji mozesz sie nauczyc na jakims kursie czy w osrodku buddyjskim (zapoznaj sie z roznymi tradycjami i wybierz, to co tobie najbardziej odpowiada - jak sie pomylisz to zawsze mozesz zmienic szkole). Ewentualnie zobacz tutaj:

http://www.buddyzm.edu.pl/medytacja/

jw
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

No właśnie stała się kolejna niepożądana rzecz – mianowicie miało być prosto i dla zwykłych ludzi a Panowie swoimi pytaniami poprowadziliście mnie na manowce złożonej dysputy filozoficznej a tymczasem główny pytający jest jeszcze bardziej zagubiony.

Więc może teraz potwierdzę tylko to napisał Jarek, że za bardzo na razie chcesz medytować. Najważniejsze w przód należy zapoznać się trochę teoretycznie, a potem poszukać jakiegoś kursu albo z nauczycielem albo z instruktorem. To jest wręcz dzisiaj nieodzowne. Lepiej zatem poczekać niż rozpocząć coś co mogło by być źle wykonane i błędnie zinterpretowane. Problemy finansowe zostawić za sobą i wybrać się przynajmniej na jeden z kursów medytacji. Jak mówiłem jeśli chodzi o podstawowy poziom gdzie nauczają instruktorzy nie powinno być problemu z finansami. Dzięki pierwszemu podstawowemu zapoznaniu się z teorią różnych tradycji buddyjskich będziesz mniej więcej wiedział, co też w nich cię mocniej pociąga i jaki typ energii i właściwości bardziej ci pasuje. Być może bardziej odpowiada ci chęć wyciszenia swoich myśli wtedy zapewne spodoba ci się rodzaj medytacji wipassana, być może masz taką właściwość umysłu gdzie lubisz sobie wizualizować różne rzeczy i wtenczas bardziej odpowiednia będzie dla ciebie któraś z tybetańskich tradycji w której są różnorakie metody praktyki z umysłem ‘’który lubi się czymś zajmować’’. Być może masz jeszcze inne właściwości umysłu i lubisz być bardziej ‘’zdyscyplinowany’’ to wówczas zapewne przypasuje ci rodzaj medytacji zen. A może masz jeszcze inne predyspozycje?

Teraz odpowiem na twoje pytanie. Tłumienie negatywnych myśli nie jest dobre – ponieważ przytłumić ich nie jest się w stanie i prędzej czy później one znów się pojawią. Można a nawet niekiedy trzeba nie podążać za tymi negatywnymi myślami i im się nie poddawać. Najlepsze do tego są nauki dyscypliny zawarte w naukach Buddy. Przestrzeganie tych zaleceń moralnego postępowania i dobrych uczynków na pewno pomoże ci w ograniczeniu natłoku negatywnych myśli. Niezależnie jak różne czy zaawansowane nauki medytacyjne się wykonuje, to aby być uczniem Buddy trzeba przestrzegać tych zaleceń. Te zalecenia nazywa się Paramitami i w zależności od tradycji jest ich 6 albo 10. Przeczytasz o nich min. tu http://dzogczen.budda.pl/a/Praktyka/Pra ... ramit.html . Bez praktykowania tego nie możesz o sobie powiedzieć że jesteś uczniem Buddy. Odpowiedź na drugie pytanie brzmi. Owszem trzeba zrozumieć skąd się biorą myśli i dokąd one płyną :) to najistotniejsza praktyka medytacji. Można powiedzieć esencja.

Najpierw jeśli mogę ci doradzić proponuję uspokojenie umysłu, by tych myśli nie było zbyt wiele. Czyli najpierw praktyki koncentracji a dopiero później medytacji. Ja sam do tego celu stosuję praktykę Szine - koncentracji na obiekcie. Ponieważ każdy z dyskutantów tego forum praktykuje jakiś inny rodzaj medytacji, tak więc każdy poleca to co jemu najbardziej odpowiada. Dla mojego typu umysłu bardzo dobrą wydaje mi się praktyka Szierab Dziammy, gdyż podczas tej praktyki pracuje się na trzech poziomach. Codziennym-cielesnym uzdrawiając i polepszając wymiar własnej cielesności, w drugiej części pracuje się z wymiarem energetycznym, ucząc się przekształcać energię w Oświecone właściwości umysłu i wreszcie trzeci poziom to bezpośrednia praktyka z umyłem i jego niekonceptuanym stanem.

O tych jak i o innych rodzajach medytacji możesz zapoznać się tu: http://dzogczen.budda.pl/a/Praktyka/
http://dzogczen.budda.pl/a/Wiedza/Nauki ... ro%201996/
i tu http://medytacja.budda.pl/

Pozdrawiam Adibudda.
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

Adi: Nie sadze, ze to my tutaj namacilismy.
Raczej probowalismy zrobic cos innego i to w sposob krotki i rzeczowy.

Mingon:Odpowiedz na pytanie o medytacje jest tez prosta.
Sie siedzi i akceptuje wszystko.
Kiedy uczen siedzi nie rusza sie i stara sie ( po cholere, to nie wiem)
ale stara sie nie myslec. No... to uczen wie, ze sie stara nie myslec.
To jest wlasnie to myslenie ( o staraniu sie niemyslec) ktore uczen
oddala, i po prostu siedzi dalej.
Cokolwiek sie dzieje - to sie dzieje i uczen to wie.
Przyjdzie nowa mysl. Bez watpliwosci.
Uczen zobaczy, ze mysl przyszla, oddali ja z uprzejmym usmiechem,
(buddystycznym hihi ;) i powroci do obserwacji oddechu.
Wdech, ruch powietrza. Chwila zatrzymania, wydech ruch powietrza.
Uczen wie ze odetchnal. Uczen wie, ze odetchnal gleboko lub plytko.
Przyjdzie mysl ( zapewne o oddychaniu). Uczen zauwazy ze przyszla.
Ze powstala na skutek czegos. Ze trwa. Uczen odejmie od niej uwage
i spokojnie ( z powyzej wspomnianym usmiechem) powroci do obserwacji
oddechu. Uczen zanotuje ze mysl odeszla w nicosc.
I tak od nowa...
Za jakis czas ( za kilka miesiecy) zobaczysz sam co jest grane.
To bedzie wglad. Wtedy zdecydujesz co dalej.
Cierpliwosc, to najwyzsza cnota...
Uczen bedzie widzial, ze cokolwiek powstanie, CO BY TO NIE BYLO
bedzie mialo nastepujace cechy:

anicja,
dukka,
anata.

To jest jedyna obserwacja warta obserwowania.
Tak stworza sie warunki do powstania uspokojenia (sati) i wgladu (vipassana). To nie ty je osiagniesz, ale powstana warunki
dla madrosci (panja) do zakielkowania.
Cierpliwie pozwol rzeczywistosci sie manifestowac, nie daj sie jej
zahipnotyzowac. Wglad powstanie, kiedy powstana warunki.

Moze usiadzmy wszyscy zamiast klepac?
Agrios.
MaryJane
Posty: 20
Rejestracja: czw lut 26, 2004 09:44
Lokalizacja: Wawaa

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: MaryJane »

Westchnął cicho nasz Koziołek
i znów poszedł, biedaczysko,
po szerokim szukać świecie
tego co jest bardzo blisko...


...............................................................................................................
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

Agrios pisze:Adi: Nie sadze, ze to my tutaj namacilismy.
Raczej probowalismy zrobic cos innego i to w sposob krotki i rzeczowy.

Moze usiadzmy wszyscy zamiast klepac?
Agrios.
Nie tak szybko kolego Agrios. Użyliście nie właściwego słowa. Po pierwsze swoją wypowiedzią insynuujesz mi że ''oskarżam'' was o jakiej ''namaszczenie czegoś'', co jest totalną bzdurą, gdyż jedyny cel mojej wypowiedzi ''poprowadziliście mnie na manowce złożonej dysputy filozoficznej'' był taki, że dałem się sprowokować do złożonej dyskusji wiedząc o tym, że początkowe pytanie zadane było przez osobę, która nie posiada na chwilę obecną dużej wiedzy o buddyzmie i potrzebująca prostej pomocy. Tego zaś pisząc pierwszą wypowiedź zakładałem iż uniknę. Co mi się jednak przez to wciągnięcie do wyjaśnień nie udało. Po drugie chyba wyraźnie napisałem, że wasze rady są cenne w tym kontekście, że poruszony problem świadomości i odradzania się jest jednym z najbardziej złożonych zagadnień filozofii buddyjskiej i ważne aby wątpliwości w tej sprawie było niewiele.
Po trzecie wreszcie pisząc: ''To nie my namaściliśmy'' insynuujesz, że to ja coś namaściłem! Ponieważ rzeczna osoba dostała już odpowiedzi teraz spokojnie możemy poruszyć bardziej trudne kwestie. Pisząc takie zdanie oczekiwałbym, że teraz wskażesz miejsce ''gdzie coś namaściłem'' i co w mojej wypowiedzi jest sprzeczne bądź nielogiczne.

Co do prostego przykładu danego Mary Jane na temat inkarnowania się świadomości to uważam mój banalny przykład o nitce i koralikach za wystarczający i dobry (acz jak pisał Jarek - żaden symboliczny przykład nie jest doskonały). Po pierwsze jest obrazowy i prosty. Po drugie odpowiednio wyjaśnia to co chciałem przekazać - a więc pogląd o Trikaji i tego jak z tego punktu widzenie wpływa to na inkarnowanie się. Gdyby ktoś nie zauważył to pisząc o Wibracji czy Strumieniu Świadomości zawsze odnosiłem go do Niezmiennego Stanu Adibuddy jako ciała Dharmakaji. To najbardziej logiczne biorąc pod uwagę, że status tego Stanu Buddy jest inny niż statut tego wszystkiego co jest nietrwałe. Oczywiście mogę dzielić się tą wiedzą z któregoś z kilku poziomów nauk Buddy i mówić o rodzajach świadomości, gdzie w jednej szkole jest ich sześć w drugiej osiem a w jeszcze innej szesnaście poziomów tejże nietrwałej świadomości. Tyle, że to wszystko są nauki szkół mahajany i różnych tantrycznych poziomów a nie poglądu, który sam realizuje i który to pogląd koncentruje się na wiedzy o Trikaji i jej aspektach, z których Niezmienny poziom Dharmakaji jest najistotniejszy. Po trzecie wreszcie dyskutowaliśmy o oświeconych właściwościach jakie reprezentują tulku jak np. Dalajlama czy Karmapa. Zakładając nawet pogląd o tym, że ''świadomość' tulku , która się odradza jest nietrwała czyli powstaje i znika, powstaje i znika, to jednak trzeba założyć, że coś w niej pozostaje co może ją łączyć z kolejnym ciałem/koralikiem. Niektóre szkoły zakładają, że może to być nap. resztki śladów karmicznych, które są przyczyną powstania tej nowej świadomości w nowym ciele, a inne szkoły mają jakieś inne teorie na ów temat. Idąc tym kierunkiem rozumowania zawsze jest jakaś subtelna nić łącząca kolejne świadomości (choćby to były tylko ślady karmiczne) - jakkolwiek, co wskazałem pisząc o tym, iż tak naprawdę nie ma żadnego naszyjnika, bo to wszystko jest jedynie iluzoryczne. Dla mnie jednak dając przykład o nitce i koralikach ważniejsze było coś innego, że nitką która łączy te koraliki jest Wibracja oświeconej właściwości jak Współczucie, które jest niezmienne i pochodzi od Pierwotnego Adibuddy. Gdyby ta właściwość była nietrwała, to jakaż była by przyczyna jej czystego powstawania w nowej i kolejnej nietrwałej świadomości czującej istoty?? Myślę że powinieneś trochę poczytać o bodhicicie względnej i absolutnej. Bo zgodnie z tym jak ja rozumiem przekazane mi nauki, ta Wibracja Współczucia pochodzi od Niezmiennego, Trwałego, Pierwotnego, Niesplamionego Niewiedzą Stanu Adibuddy. Ta właśnie właściwość spokojne nazwana może być nitką łączącą kolejne istnienia i to dzięki niej osiągamy Oświecenie. Szczególnie odnosi się to do istot, które przekazują nam ową Wibrację po to abyśmy sami mogli poprzez nią odkryć niezmienny i niesplamiony Stan Buddy. Przypominam że ta wibracja To Mądrość i Miłość czyli to co nam potrzebne do Oświecenia. Jeśli uważasz że ta wibracja jest nietrwała to w jaki do licha sposób chcesz osiągnąć Niezmienny Stan Buddy??????

No cóż.. jest czas sienia i zbierania, smutku i radości, klepania i medytacji.Widocznie dla mnie nadszedł czas klepania, który też jest potrzebny i naturalny

Pozdrawiam
Adibudda
MaryJane
Posty: 20
Rejestracja: czw lut 26, 2004 09:44
Lokalizacja: Wawaa

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: MaryJane »

Mała Marysia i mały Jaś siedzą w ogrodzie. Nagle z drzewa spada jabłko. " Ciekawe dlaczego jabłko spada?"- pyta głośno Jaś. Słyszy to ich starszy kolega i odpowiada że jabłko spada, bo ziemia je przyciąga. Wtedy do akcji wkracza drugi kolega i robi wykład na temat teorii Newtona. Na co jeszcze trzeci przypomina o teorii względności Einstaina. Jaś i Marysia dowiadują się w końcu że nie ma ani ich, ani ziemi ani nawet jabłka które Jaś własnie zamierzał zjeść. Marysia mówi :" Chodź, pogramy w klasy".

...............................................................................................................
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: jw »

Marysia mówi:

>"Chodź, pogramy w klasy".
>
A jabłka nikt nie chce zjeść? ;-)

jw
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

jw pisze:Marysia mówi:

>"Chodź, pogramy w klasy".
Nie ma nic przeciw grze w klasy ale z Marysią to wolę pobawić się w doktora :):):)
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

mingan pisze:[...] Ja jak zaczynam naprzykład idąc gdzieś i naprzykład widząc kogoś kto mnie uderza estytyką swojego zachowania i wyglądu to napływają mi krytyczne myśli na temat tej osoby teraz za każdym razem mówie sobie w myślach "ciiiii" i przestaje o tej osobie myśleć, staram się zerwać ze swoim egoizme i nie tolerancją ale czy takie tłumienie w sobie tych negatywnych mysli jest dobre? czy może mam medytoać i starać się zrozumieć skąd się biorą? Tak badzo chcem wytwarzać dobrą karme a nie zawsze mi się udaje.....
Ach i zapomnialem Ci Mingan pogratulowac pierwszego buddystycznego
wgladu. :) .
Wszystku to masz, i chcenie, i zawod soba samym (hihi) i galop mysli,
co tam tylko chcesz.
Oczywiscie nie przejmuj sie ta karma. Teraz to ty odwalasz numery
starej, moze antycznej karmy lancucha tysiecy wcielen i bolu. Ale usiadles, i obserwujesz.
To stworzy warunki do nowej, karmy.
Jeszcze raz gratuluje.

Adi: Nikt nie namacil. Rzeczywistosc jest zamacona.

metta,
Agrios.
MaryJane
Posty: 20
Rejestracja: czw lut 26, 2004 09:44
Lokalizacja: Wawaa

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: MaryJane »

A może po prostu upieczmy z tych jabłek szarlotkę?...

P.S. Adi, ja ci dam w doktora ;P

*^_^*
mingan
Posty: 24
Rejestracja: wt mar 30, 2004 15:15

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: mingan »

staram się jak moge: ) nie zawsze mi wychodzi wtwarzanie dobrej karmy ale dobrze wiem że wszyskiego trudne są najbardziej początki, jak to powiedział ktoś kiedyś "Każda wielka podruż zaczyna się od małych kroczków"
catharus

terminologia

Nieprzeczytany post autor: catharus »

Pierwszy raz tutaj "goszcze", wiec nie zapoznalem sie jeszcze z publikowanymi tu tekstami. Jako "nowy" pragne wiec na wstepie zapytac dlaczego Wy, buddysci, lubujecie sie w okraszaniu swego jezyka terminologia zupelnie dla ludzi naszego kregu kulturowego nieznana, niezrozumiala, a czesto nawet trudna do wymowienie, na ktorej niemalze "jezyk mozna polamac"? Czy dla tej dalekowschodniej terminologii nie ma naszych wlasnych odpowiednikow? Czy nie sadzicie, ze w ten sposob wznosicie wokol siebie mur, tak jak u nas z kolei teologowie i hierarchowie, ktorzy tez - dla podkreslenia t.zw. wagi tego, o czym mowia - "zarzynaja" to swoja wlasna 'nowomowa' pelna wyrazen, ktorych jedynym celem jest uczynienie tego czegos "madrym". Wola wiec mowic Jezus Chrystus, bo po polsku to po prostu "Jozue Pomazaniec", wola mowic o Sakramencie Komunii Swietej, bo po polsku to brzmi "tylko" jak "Tajemnica Swietej Wspolnoty", a to nie pasuje zbytnio do ich misternie skleconych systemow teologiczno-eklezjalno-aparatczykowskich. Wola tlumaczyc wypowiedz sw. Pawla o tym, ze "mamy umysl Pomazanca" jako "znamy zamysl chrystusowy", zupelnie tak, jakby nie chcieli, bysmy wierzyli, ze to w nas samych tkwi zrodlo naszego wlasnego rozwoju. Wola natomiast podkreslac, ze owo zrodlo pochodzi od nich, bo tacy sa nieomylni. Chodzi mi o to, czy aby "malpujac" terminologie azjatycka nie wyswiadczacie swej wlasnej dzialalnosci podobnie "niedzwiedziej przyslugi" jak ta, przy pomocy ktorej szefowie kosciolow rozwalaja wlasne wspolnoty?
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

Rzeczywiście problem transformowania znaczeń języka „buddyzmu” na grunt zachodni to obecnie jeden z większych problemów w dzieleniu się naukami Buddy. Jeśli chodzi o Polskę, to sam buddyzm funkcjonuje tu raptem 30 lat i na dodatek w kilku wersjach i tradycjach, gdzie czasem różnią tak style nauk jak i języki czy terminy. O ile w cywilizacji Chrześcijańskiej u źródeł języka leży najczęściej łacina, tak buddyjski Wschód opiera się głównie na sanskrycie. Żeby było jeszcze śmieszniej, wiedza całego buddyzmu to setki tomów pism, ilościowo znacznie bardziej przekraczające nauki religii judeochrześcijańskiej. I aby było jeszcze bardziej śmiesznie, filozofia ówczesnego (a więc za czasów życia Buddy i po jego śmierci) Wschodu, jest stokroć mocniej rozbudowana i posiadająca o wiele więcej kierunków niż filozofia Zachodu w czasach, gdy tworzyły się podstawy chrześcijaństwa. Kierunki i prądy myślowe, w chwili kiedy nauczał Budda w cywilizacji zachodniej pojawiały się niekiedy dopiero współcześnie. Nic więc dziwnego, że terminologia buddyzmu, to naprawdę bogactwo znaczeń, słów i terminów. Niestety Zachód jest tu ubogi w tym względzie i zdecydowanie pozostaje w tyle. Dzisiaj w Polsce dominuje terminologia związana przeważnie z rodzajem nauk buddyzmu Zen, buddyzmu tybetańskiego i oczywiście therawady. Tak więc mamy przynajmniej trzy różne obszary nauk buddyjskich, w których posługiwano się specyficznymi dla danej szkoły terminami i słowami, które coś określały. Każda z tych nauk rozwijała się w różnych kręgach kulturowych, a tym samym o odmiennym języku. Zen zakotwiczył się w głównie w Chinach i Japonii, buddyzm wadżrajany w Tybecie i Mongolii (np. w przypadku tradycji buddyzmu Jungdrung Bon mamy jeszcze wpływy wymarłego języka Siang Siung), natomiast Therawada to kraje jak Tajlandia, Kambodża, Birma i inne (język pali, sanskryt). Tak więc mamy przynajmniej kilkanaście różnych języków, a w każdym z nich posługiwano się różnymi terminami w opisywaniu tego co ma do zaproponowania wiedza buddyjska. I teraz to całe bogactwo pojawiło się w Polsce, i nic dziwnego, że jest to ogromny problem, by przeciętny odbiorca mógł w tym wszystkim sprawnie się poruszać. Ba… problem mają nawet sami buddyści w obszarze choćby tylko jednej tradycji. Czasem sami nie potrafimy się dogadać jak zapisać zwykłą nazwę szkoły buddyjskiej. [Dla przykładu: po Polsku można zapisać – szkoła Kagiu, Kagju, Kagyu (tak piszą głownie w innych krajach zachodnich, ale u nas jest to już przyjęte) lub np. Kadziu zgodnie z brzmieniem językowym] Ale to są drobnostki i prędzej czy później – a jest to dynamiczny proces, któraś z tych form się przebije i będzie stałą (ja obtuję za spolszczaniem). Problem zachodzi jednak głównie wtedy, gdy mamy do opisania ważne doświadczenie np. medytacyjne. Tutaj nie można już sobie pozwolić na manipulację, gdyż z punktu widzenia nauk buddyjskich było by to bardzo szkodliwe. Przykładowo buddyści dzięki technikom medytacyjnym przez set lecia, odkryli bardzo wiele poziomów i subtelnych stanów umysłu, które musieli nazwać by stworzyć „mapę” dla innych praktykujących. Nasze chrześcijańskie praktyki kontemplacji wyglądają tu mizernie, tak więc nam nie było zatem potrzeba określania tych rzeczy i dlatego brakuje nam w słowniku pewnych słów. Tybetańczycy znają - dajmy na to dwadzieścia kilka określeń i nazw na opisanie Świadomości !!! Ile znamy my – Polacy??? Dwa, trzy? To jedna sprawa - dlaczego musimy używać obcych określeń, a kolejna jest taka, że pewne słowa będące esencją w wyjaśnianiu poglądu buddyjskiego są trudne do przełożenia. Esencjonalne słowo w naukach jak choćby Sjunia zostało u nas przełożone jako Pustka, co spowodowało wiele nieporozumień i błędnych interpretacji. Chrześcijanie stwierdzili zatem, że ten buddyzm to jakiś nihilizm, i wypaczyło to zupełnie sens buddyzmu, gdyż ta Pustka implikuje przynajmniej kilka znaczeń jak: nieobecność zablokowań, bezmiar, wszechobecność, czystość i wiele innych, a nie tak jak rozumieli ją chrześcijanie jako - Nicość. Tak samo w przypadku esencjonalnego słowa jakim jest Bodhicitta, u nas przetłumaczonego jako Współczucie. Kolejne nieporozumienia, gdyż chrześcijanie myślą, że esencją buddyzmu jest litość i współczucie innym, a owa Bodhicitta to raczej rodzaj Mądrej Miłości i „odpowiedni środek” prowadzący do Oświecenia. Podobnych słów jest więcej i nie można ich zastąpić naszym odpowiednikiem, gdyż wypaczymy ich sens. Tak naprawdę to jednak nie w tym jest sedno rzeczy, że używamy obcych trudnych słów, bo istota buddyzmu jest zupełnie inna, a buddyzm w przeciwieństwie do większości pozostałych religii nie jest sztywny i łatwo poddaje się kulturowym obróbkom. Dlatego w Japonii zakotwiczył się prosty Zen, a w Tybecie bogata rytualnie Wadżrajana, gdyż dostosowała się ona potrzeb tamtejszych ludzi i ich tendencji umysłu. W Polsce z czasem prawdopodobnie rozwinie się specyficzna forma buddyzmu, czerpiąca z kultury i religii chrześcijańskiej. Będzie musiał to zrobić, choćby wielu dzisiejszym buddystom się to nie podobało. Inaczej zniknie, gdyż nikt buddyzmu nie zrozumie. Słowa zatem są ważne, ale ważniejsze są same techniki medytacji jak i przekazywanie doświadczenia i esencji uwolnionego przez te techniki umysłu. Być może z czasem będziemy musieli posługiwać się swojskim ubogim słownictwem, by te Doświadczenie opisać, ale istotniejsze jest to, by nie zatracić Tego Doświadczenia Prawdziwej Natury. Przekaz Oświeconego Umysłu wyjaśnić można nie tylko w werbalny sposób, ale też symbolicznie czy w jeszcze inny sposób – chociaż by poprzez stosowanie absurdalnych Koanów. To moim zdaniem jest najistotniejsze. Buddyzmu się nie zatraci jeśli szanować się będzie jego esencję Doświadczenia oraz techniki, które doprowadzają nas do odkrycia stanu Umysłu pozbawionego zafałszowań i złudnej wizji rzeczywistości. Język to drugorzędna, choć także istotna kwestia.

Pozdrawiam Adibudda

Mam nadzieję, że w tej dyskusji wezmą udział także jacyś językoznawcy, gdyż ich punkt widzenia byłby bardziej fachowy w opisywaniu tegoż zjawiska transformowania języka buddyjskiego na nasz grunt.
catharus

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: catharus »

Dziekuje Ci, "Adi", za szybka odpowiedz. Istotnie z owa "Nicoscia" to musiala byc nielicha "wpadka". Sadze jednak, ze jesli jakies konkretne slowo nie oddaje w tlumaczeniu w pelni znaczenia, jakie kryje sie za oryginalna mysla (a tak dzieje sie bardzo czesto przy tlumaczeniach), to moznaby wprowadzic opis za pomoca kilku slow. Potrafiono jakos przetlumaczyc zarowno Stary jak i Nowy Testament na inne jezyki i wciaz powstaja nowe tlumaczenia. jezeli jest gdzies przeszkoda (taka naprawde sie liczaca) to chyba juz tylko w sekciarskich uprzedzeniach.
Natomiast w przypadku buddyzmu, nawet jesli w Polsce mowi sie o nim od 30 lat, to z cala pewnoscia nie na Zachodzie. Moznaby zatem poszukac odpowiednikow w slownictwie np. angielskim. problem jednak w tym, ze anglojezyczni buddysci tez okazali sie zbyt "leniwi". Czytalem swego czasu ksiazke pewnego anglojezycznego buddysty nazwiskiem David Brazier. Tez "walil" terminologia azjatycka az... niemilo. Potem te terminologie wyjasnial. Koniec koncow ksiazka stala sie rozwlekla do tego stopnia, ze odlozylem, bo mi sie zdawalo, ze niepotrzebnie trace czas. Wiec chyba juz pozostane przy chrzescijanskim gnostycyzmie, bo przynajmniej tu moge czuc sie "jak u siebie w domu".

Napewno powstana odmiany buddyzmu z tradycja chrzescijanska, tak jak powstaly formy chrzescijanstwa z tradycja (zapewne) buddyjska (gnostycyzm, kto wie: moze i niegdysiejszy kataryzm tez mial w sobie cos z buddyzmu?). Zdaje sie, ze ciekawe czasy nas czekaja.

Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: adi »

Opis za pomocą kilku słów jednego terminu, też niestety nie jest doskonałym rozwiązaniem, gdyż możemy wpakować sie w nadmiernie rozbudowane wyjaśnienia, co w czasach ludzi, którzy piszą tylko komunikaty w smsach i gadugadu może być nie do ścierpienia :). Widzsz np. w przypadku tego serwisu jako redakcja staramy się przekazywać buddyjską wiedzę i teksty zamieszczane na tym portalu są czasem bardzo długie. Obawiam się jednak, że wiele osób nie zadaje sobie wysiłku, by to czytać w całości. Tak samo gdy pisze tutaj w wypowiedziach na forum długie "elaboraty" - wiem, że niektórzy czytają także tylko jedynie ich fragmenty. Dlatego to wszystko jest robione dla specyficznej grupy odbiorców, którzy nie chcą jedynie ograniczać się do komunikowania czegoś sobie, a do poszukiwania szerszego doświadczenia. Esencją buddyzmu również jest Gnoza i poszukiwanie prawdy, tę zaś wartość jak prawda można osiągnąć w rozmaity sposób i rozmaitymi metodami. Nie koniecznie muszą być one buddyjskie. Dla mnie osobiście jednak metody i techniki przekazywane przez nauczycieli buddyjskich wydają się pomocne i sprawiają, że się rozwijam w poszukiwaniu tej Prawdy. Ponadto mistrzowie, którzy do nas tu dotarli posiadają odpowiednie doświadczenie i kwalifikacje, by przekazać nam tą wiedzę oraz Gnozę. Mój osobisty buddyzm jest już jednak inny niż ich. Choć praktykuję go kilka lat, to nie czytałem wielu podstawowych esencjonalnych tekstów i nauk Buddy, a koncentrowałem się głównie na tym co przekazywali mi nauczyciele. Tu przypomina mi się fragment de Mello:

"-Tak więc nawróciłeś się ku Chrystusowi?
- Tak.
- W takim razie na pewno dużo o Nim wiesz?
- Powiedz mi w jakim kraju się urodził?
- Nie wiem.
- Ile miał lat, gdy umarł?
- Nie wiem.
- Wiesz przynajmniej ile kazań wygłosił?!
- Nie wiem.
- Prawdę mówiąc wiesz bardzo mało jak na człowieka, który twierdzi, że
nawrócił się ku Chrystusowi.
- Masz rację. Wstydzę się, że tak mało o nim wiem. Ale coś jednak wiem:
Przed trzema laty byłem pijakiem. Miałem długi. Moja rodzina rozpadła
się Moja żona i dzieci bały się moich nocnych powrotów do domu. A teraz
przestałem pić, nie mamy długów, nasz dom jest szczęśliwym domem,
dzieci z tęsknotą wyglądają co wieczór mojego powrotu. Wszystko to
zrobił Chrystus dla mnie. I to jest to co wiem o Chrystusie.

Mogę wię się do tego przyłączyć, że niewiele wiem o Buddzie i buddyzmie ale to co wiem mnie zmienia i jestem lepszy. Dlatego, że buddyzm to żywa wiedza-gnoza, powodująca przemianę, choć nie koniecznie trzeba znać jej setki tomów. Dlatego to jst ścieżka którą podążam. I mam nadzieję, że tą esencję zachowamy - choćbyśmy nawet nie rozumieli i nie znali oryginalnych terminów i słów określających jakieś nauki.

Budda kiedyś powiedział nabierając garść liści : Wszystko co wam powiedziałem jest jak garść tych liści w mej dłoni, a to czego wam nie powiedziałem jest jak liście w całym tym lesie.: Z tej garści liści z dłoni Buddy mój nauczyciel przekazał mi 1 milionową nauk, a mimo to te nauki wciąż są żywe i przemieniają człowieka. Reszta to słowa, słowa słowa... :)

Pozdrawiam życząc owocnych poszukiwań Gnozy.

Adibudda
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: terminologia

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

[quote="catharus"]Pierwszy raz tutaj "goszcze", wiec nie zapoznalem sie jeszcze z publikowanymi tu tekstami. Jako "nowy" pragne wiec na wstepie zapytac dlaczego Wy, buddysci, lubujecie sie w okraszaniu swego jezyka terminologia zupelnie dla ludzi naszego kregu kulturowego nieznana, niezrozumiala, a czesto nawet trudna do wymowienie, na ktorej niemalze "jezyk mozna polamac"? Czy dla tej dalekowschodniej terminologii nie ma naszych wlasnych odpowiednikow?

Niestety, ale przy tworzeniu polskojęzycznej termonologii buddyjskiej ból jest straszny. Tak na dobrą sprawę, to najlepiej by było jakby tworzyli ją jacyś w pełni oświeceni nauczyciele, ale o takich ( mówiących po polsku) na razie trudno. Wszyscy - mniej więcej wiedzą co oznacza termin karma, nirwana czy sansara, więc chyba lepiej, żeby te terminy pozostały w takiej wersji, niż w jakiejś bardziej polskiej. Jeśli chodzi o wspomaganie się tłumaczeniami z zachodnich języków, to też wcale nie jest to proste, bo chociażby uzywając przykładu ze swiadomosciam mozna narobić bigosu próbując tłumaczyć jednakowo consoiusness czy awareness, podczas gdy jedna wystęuje ( być może ) w tybetańskim tekscie jako nampar sziepa. a druga jako je szie.
Pisząc artykuł na temat badań naukowych np na temat mechaniki kwantowej nie unikniesz stosowania nazw typu wektor falowy , choć dla humanisty może byc nie to nie do łyknięcia.[/list][/list]
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

adi pisze:dziły się nowe poglądy i nauki. Najpierw w ok. 240 r. p.n.e powstał pogląd o tym, że Budda nie był tylko człowiekiem i że Śakjamuni osiągnął Oświecenie już przed wieloma okresami kosmicznymi (kalpa),


Adibudda.
mam watpliwosc co do tego co napisales. w Sutrze Lotosu Mistyczneog Prawa w 16 rozdziale jest napisane ze Budda osiagnal oswiecenie faktycznie juz wiele kalp wczesniej- a sutra ta to jedna z ostatnich nauk- ponoc- samego Siakjamuniego,
skad niby zatem poglad ze w 240 r.p.n.e powstalo cos takiego??
[do sutry mozna zagladnac- w necie jeest gdziesw nawet po polskiemu]
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: jw »

catharus pisze:kto wie: moze i niegdysiejszy kataryzm tez mial w sobie cos z buddyzmu?).
Wątpię. Doktryna katarów była wersją dualistycznej doktryny manicheizmu, nie ma to z buddyzmem wiele wspólnego.

catharus pisze: Zdaje sie, ze ciekawe czasy nas czekaja.
Kiedy Chińczycy chcieli komuś źle życzyć, mówili: "Obyś żył w ciekawych czasach!" :wink:
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: jw »

adi pisze:W Polsce z czasem prawdopodobnie rozwinie się specyficzna forma buddyzmu, czerpiąca z kultury i religii chrześcijańskiej. Będzie musiał to zrobić, choćby wielu dzisiejszym buddystom się to nie podobało. Inaczej zniknie, gdyż nikt buddyzmu nie zrozumie.
Nie doceniasz inteligencji ludzi Adi :wink:

Całkiem możliwe, że taka buddyjsko-chrześcijańska, ludyczna hybryda powstanie, ale nie wątpię, że ukształtuje się również taki buddyjski prąd, który będzie raczej bliższy dialogowi z zachodnią, świecką nauką niż z religią. Taki kierunek rozwoju już zresztą został nadany, pojawia się coraz więcej publikacji na ten temat, przeprowadzane są badania, organizowane są bardzo interesujące i twórcze spotkania buddystów z ludźmi związanymi z zachodnimi dziedzinami nauki od astrofizyki, poprzez neurologię po psychologię, starczy kliknąć tutaj:
http://www.mindandlife.org


Myślę, że ludzie, którym chrześcijaństwo nie odpowiada z różnych względów mogą o wiele łatwiej odnaleźć coś wartościowego właśnie w buddyzmie. Dlatego zgadzam się z Dalajalmą, który postuluje wspieranie tzw. "świeckiej duchowości" i dzielenie się z ateistami buddyjskim dorobkiem filozoficznym i duchowym.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
spaceshit
Posty: 12
Rejestracja: śr lis 08, 2006 12:01

reink

Nieprzeczytany post autor: spaceshit »

Ja zawsze tłumaczyłem sobie śmierć i reinkarnację porównując ten proces do zwykłej egzystencji jednostki w świecie. Śmierć jest przerwaniem ciągłości strumienia fizyczno-mentalnych przeobrażeń którego istota doświadcza w identyczny sposób za życia. Jeśliby spojrzeć na osobę w różnych okresach życia - w dzieciństwie, młodości, w wieku dojrzałym i starości można zauważyć że tak naprawdę są to różne istoty - niemowlę nie ma nic wspólnego z dojrzałym mężczyzną czy kobietą - wszystkie komórki ciała uległy przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wielokrotnej wymianie, podobnie jak treści nagromadzone w umyśle. A więc dziecko i dorosły sa innymi osobami - jedno musiało umrzeć żeby powstało drugie, wciąż jednak jest to ten sam strumień przeobrażeń. Te małe "śmierci" za życia oczywiście rozciągają się w identyczny sposób na dowolnie małe przedziały czasowe i nie róznią się niczym od tego co zwykliśmy nazywać właściwą "śmiercią" osoby. Tym co karze nam szczególnie akcentować "właściwą" śmierć, jest nasze przywiązanie do samej etykietki "człowiek", lgnięcie do urobionej koncepcji formy czlowieka w naszym umyśle. W tym sensie też człowiek niczym nie różni się od dowolnej istoty czy rzeczy (strumienia przeobrażeń) w świecie i pozostaje z tymi strumieniami w ciągłej zależności. Boshe ale fatalny styl :D. Tyle.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: booker »

Wiecie co, jak tak czytam nauki różnych tradycji buddyjskich, to w pewnym momencie w każdej dochodzi się do punktu, w którym już nie da się nic zrozumieć, ba, nawet wyrażnie mówi się iż w pewnym momencie nie da się nic więcej powiedzieć ;)

Pozdr
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
majur
Posty: 19
Rejestracja: pn sty 12, 2004 10:22

Re: problem ze zrozumieniem nauk buddy

Nieprzeczytany post autor: majur »

mingan pisze:Ale w takim razie od czego mam zacząć w medytacji?
Proponował bym od nauczenia się koncentracji.

Siedzisz sobie w odpowiedniej pozycji, skupiasz wzrok na czymś (np. jakiś punkcik na ścianie) i to obserwujesz. Pojawiają się myśli, obiekt ci znika z pola uwagi. Później odkrywasz to, że o czymś myślisz i znów skupiasz uwagę na tym obiekcie. Pojawia się niecierpliwość, myśli co będzie później co było wczoraj itp. (to przykład). Znowu zauważasz, że obiekt ci "zniknął". Coraz bardziej się niecierpliwisz, bolą cię nogi i nie czujesz się zbyt komfortowo. W końcu mija te 15 -30 min. Uffff.
Na początku skupienie uwagi (utrzymanie uważności) nawet przez minutę może być problemem. Z czasem to się zmieni, ale to zależy od twojej determinacji i pracy jaką włożysz w praktykę. Generalnie postęp w praktyce zachodzi powoli i jest niemal niezauważalny. To tak jak rośnie małe dziecko. Codziennie je widzisz i niemal się nie zmienia, a po kilku latach mamy dorosłego.


Ale polecam spotkanie (o ile to możliwe) z jakąś grupą czy nauczycielem z którym poczujesz jakiś związek.
Buddyzm to droga na całe życie (a może i dłużej....) dlatego życzę powodzenia i pozdrawiam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”