Jongdzin Tenzin Namdak Rinpocze pisze:
(...)
Po drugie, w dzogczen nie ma lgnięcia do poglądy mówiącego o istnieniu ego /ja/.
(...)
Punkt 2
Jeśli chodzi o drugi punkt, dzogczen nie chwyta się, ani nie akceptuje poglądu, wg którego istnieje trwałe ego '(bdag- gi lta-ba). W zwykłym życiu zawsze myślimy o sobie. Całe nasze podejście jest związane z tym pojęciem ''ego'' [jako czegoś rzeczywistego i trwałego], a wszystkie nasze emocjonalne reakcje wygłasza się na podstawie tego ego. Określeniem tego procesu nieustannego tworzenia ego (podczas gdy w rzeczywistości niczego tam nie ma), jest ''lgnięciem do ego'' (bdag 'dzin) czyli koncentrowanie się na ego. Aż do teraz ten nieświadomy proces prowadził nas do gromadzenia w niezliczonych żywotach negatywnych karmicznych przyczyn. Dagdzin czyli lgnięcie do ego, reprezentuje ''niewiedzę'', oznacza w tym wypadku brak rzeczywistego poznania i świadomości (ma rig-pa). Ta niewiedza nie posiada żadnego absolutnego początku w czasie; ona zawsze, w każdym życiu była z nami jako integralna część nawyku naszej egzystencji. Kiedy widzimy jakąś rzecz natychmiast ją akceptujemy lub odrzucamy. Osądzamy postrzegany obiekt jako pozytywny lub negatywny, wskutek czego odczuwamy odpowiednie emocjonalne przywiązania bądź awersji. Jeśli jednak nie ma w nas żadnego lgnięcia ('dzin-pa) do obiektu (czyli nie pojawia się w nas proces mentalny chwytania i osądzania percepcji), wówczas nie powstaje w nas przywiązanie do tego czegoś.
Z tego powodu musimy spojrzeć w siebie i szukać, chcąc znaleźć tak zwane ''ego'' (bdag). Jak myślimy ? Sądzimy, że nasza percepcja istnieje zewnętrznie wobec nas, że jest czyś obiektywnym i realnym, i że faktycznie tam jest. Dla tego do niej lgniemy. Jeśli jednak zagłębimy się w nią, to cóż takiego schwytamy? Gdzie jest chwytający? Przypomina to otwieranie chińskich pudełek. W końcu odkrywamy, że nie ma tam niczego, czego można by się uchwycić. Spójrzcie na sposób, w jaki odbywa się to chwytanie czyli dzinpa. Mamy na przykład ból głowy i myślimy: ''Och boli mnie głowa!'' Z pewnością doświadczamy bólu głowy, jednak ten ból nie jest nami. Głowa też nie jest nami. A jednak chwytamy się tego i myślimy: ''jestem chory!'' Przyjrzyjmy się jednak temu z bliska. Nie istnieje tu żadne ''ja''; jest tylko doświadczenie bólu. To samo dotyczy innych części ciała. Możemy zbadać te wszystkie części, gdzie jednak znajdziemy jakieś ''ja''? Tak, wszystkie te części należą do naszego ciała, gdy jednak odłączymy je od siebie, a nawet rozerwiemy do ostatniej komórki, to gdzie znajdziemy jakiekolwiek ''ja''? Zidentyfikowanie tego procesu, w którym wszystkim naszym doświadczeniom przypisujemy ''ja'', nosi nazwę dagdzin czyli lgnięcia do ego. Tak, wszystkie te części należą do naszego ciała, gdy jednak odłączymy je od siebie, a nawet rozerwiemy do ostatniej komórki, to gdzie znajdziemy jakiekolwiek ''ja''?
Potem możemy dojść do wniosku, że nawet jeśli ego (bdag) nie jest ciałem fizycznym, to musi być naszym umysłem lub świadomością. Z umysłem możemy postąpić tak samo jak z ciałem fizycznym podczas poszukiwania ego, czyli ''ja''. Nie znajdziemy żadnego ego. Istnieje na przykład świadomość oka. Gdyby nie była ona obecna niczego nie moglibyśmy zobaczyć, nawet gdyby organ oka istniał i działał. Zwłoki mogą mieć oczy ale niczego nie zobaczą, ponieważ nie ma w nich świadomości. Czyż więc świadomość tego oka jest ''ja'' czy nie? W ten sam sposób możemy zbadać wszystkie pozostałe świadomości zmysłów w strumieniu naszego codziennego doświadczania. Poszukiwaliśmy na zewnątrz za pośrednictwem naszej percepcji i części naszego ciała i nie odkryliśmy w nich istnienia żadnego ''ego''. Teraz szukamy wewnątrz świadomości naszych zmysłów i odkrywamy, że również i tam nie ma żadnego ''ego''. Czym więc jest nasz umysł? Czy jest ego czyli ''ja''? Jeżeli zbadamy umysł, odkryjemy, że nie jest on jedną, zunifikowaną całością, ale procesem zachodzącym w czasie, następstwem stanów świadomości o różnej zawartości mentalnej. Umysł przypomina strumień lub rzekę, która zmienia się z chwili na chwilę i nigdy nie jest taka sama. Gdzie w tych stanach świadomości i treści świadomości znajdziemy ego lub ''ja''? Szukaliśmy wyczerpująco na zewnątrz i wewnątrz i co udało nam się znaleźć? Gdzie jest to ''ego'', o którym tak swobodnie mówimy? Czyż wszystkie rzeczy, jakie widzimy i doświadczamy, nie są tym tak zwanym ''ego''? One nie są nami, a jednak lgniemy do nich jak gdyby były nami.
Mimo iż w przestrzeni nie ma żadnej solidnej, obiektywnej rzeczywistości, to jednak dalej lgniemy do percepcji świata, tak jakby było to realne. Postrzegane obiekty nie istnieją w sposób wrodzony, ale my postrzegamy je tak jakby istniały w sposób obiektywny. To jest prawda relatywna. Zjawiska zewnętrzne istnieją w kategoriach prawdy relatywnej, ale nie jest to prawda rzeczywista, ale niewiedza. Ta niewiedza istnieje od nie mającego początku czasu aż do teraz i jest źródłem naszego krążenia w samsarze. Możemy sobie myśleć, że ''moje świadome ego lgnie do jakiegoś obiektu, ale tam nie ma żadnego obiektu''. To jednak również jest złudzenie. Z nawyku wierzymy, że zewnętrzne obiekty mają wrodzoną egzystencję, lecz tak nie jest. Nic nie istnieje w sposób wrodzony. W przeciwnym razie w świecie nie byłyby możliwe żadne zmiany. Wszystko pozostawałoby zamknięte w swej esencji czyli wrodzonej naturze. Ale zmiana jest naszym doświadczeniem. Dlatego też nie ma żadnej wrodzonej egzystencji; utrzymuje się tylko lgniecie. Zatem ta świadomość, która lgnie, nie jest niczym pewnym i wprowadza nas w błąd. Postrzegamy: widzimy wiele pięknych i brzydkich rzeczy. Oceniamy je jako takie i w stosunku do nich odczuwamy przywiązanie, lub awersję. Nie ma żadnego rzeczywistego obiektu, który byłby piękny lub brzydki, ponieważ te osądy zostały stworzone przez nasze umysły, a jednak lgniemy do tych obiektów. W ciemności w niewłaściwy sposób dopatrujemy się w filarze naszego wroga i uderzamy weń pięściom. Ten wróg nie istnieje w sposób niezależny; został stworzony przez nasz umysł. Jeżeli na pewien czas pójdziemy do zupełnie ciemnego pokoju, nasz wyobraźnia może stworzyć wiele dziwnych efektów, które zobaczymy. Mogą one wyglądać bardzo realnie, ale jeśli zacznie je ścigać, uderzymy głową w ścianę, ponieważ wszystko jest złudzeniami. Tak więc pożądanie tych fantomów i iluzji, które są tak nierealne jak sny, nie ma sensu. Jeżeli to zrozumiemy, zmniejszą się nasze pragnienia i awersje.
Nawet jeżeli nie możemy odkryć żadnej wrodzonej natury, to ciągle nie możemy powiedzieć, że nie istniejemy, ponieważ utrzymujemy w sobie to lgnięcie. Istniejemy, ponieważ jesteśmy zaangażowani w tę aktywność, proces dzinpa czyli lgnięcie do percepcji. Jeżeli jedna będziemy się starali doszukać wewnątrz jakiejś wrodzonej natury, to się nam nie uda. Nie oznacza to, że nie istniejemy. Weźmy na przykład kogoś kto ma na imię George. Możemy powiedzieć, że jest moim synem lub przyjacielem, ojcem, wrogiem, czy czymkolwiek by nie był. W zależności od naszego związku z nim, każda z obecnych osób ma inne wyobrażenie tego, kim George naprawdę jest. Ale kim jest prawdziwy George? Jeżeli George jest moim synem, nie może być moim ojcem. Nawet jeśli jest moim synem, to [określenie] ''syn'' nie stanowi jego rzeczywistej esencji, wyłączającej wszystko inne. Dla własnego syna będzie on ojcem. Zatem wskutek zdefiniowania go w stosunku do nas, George jest tworem naszej percepcji i naszej świadomości. To determinuje, czym on jest i określa go. Tak więc ze strony obiektu, George nie ma wrodzonej natury, co jednak nie oznacza, że nie siedzi tutaj przed nami. Ze strony podmiotu wszystko istnieje, ponieważ jesteśmy świadomi i postrzegamy. Jednak ze strony obiektu nic nie istnieje jako trwała, niezmienna rzeczywistość. Dlatego też, nie ma żadnego powodu, dla którego mielibyśmy odczuwać przywiązanie lub awersję wobec tych zjawisk. Zrozumienie tego jest prawdziwą Dharmą.
I przy okazji, zainteresowanych, jak to jest u bonpów z podejściem do różnych spraw, zapraszam do poczytania sobie wypowiedzi Nauczycieli Yungdrung Bon /z drobnym wyjątkiem/ w temacie ''cytaty nauczycieli y. b.'', dział ''Buddyzm Bon''.